[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczekajmy do wiosny.Przecież to nicnie zmienia. Dla mnie zmienia wiele. Jarek wreszcie uporał się ze śpioszkami i wziąłLidzię na ręce.Malutka zaczynała się niecierpliwić, więc podał ją matce, któramiała na małą niezawodny sposób.Po chwili dziewczynka łapczywie ssała pierś, aMonika spojrzała na nachmurzonego faceta patrzącego na nią zielonymi oczamipełnymi uporu. To tylko papierek powiedziała półgłosem. No więc co za różnica? Jarek też ściszył głos.Lidzia zaczynała zasypiać. Teraz mamy na głowie urządzanie domu, nie wspomnę o sprawie w sądzie, pozatym nasi przyjaciele mają swoje problemy. Naszym przyjaciołom przyda się chwila oddechu na naszym ślubnym przyjęciu.A urządzanie domu nie ma tutaj nic do rzeczy.Sądem się nie martw, czeka cię tylkojeszcze jedno zeznawanie, będę z tobą, jak zawsze. Co cię tak wzięło? Monika pokręciła głową.Jarek westchnął, kucnął przed nią i popatrzył jej w oczy. Ty mnie wzięłaś.Chcę, abyś była już moją żoną, abyś nosiła moje nazwisko. Chcesz mnie oznaczyć? uśmiechnęła się kącikiem ust. No śmiej się, śmiej, tak już mam.Kocham cię jak wariat i chcę mieć tencholerny papierek. I tak jestem twoja, nigdzie się nie wybieram. To co ci szkodzi? Załatwię termin na listopad, mam znajomego& Jasne, ty wszędzie masz znajomych. To chyba dobrze wzruszył ramionami. Jesteś niemożliwy.I strasznie namolny. No popatrz.Facet cię błaga, abyś za niego wyszła, a ty masz opory.Co takifacet może sobie pomyśleć?Przewróciła oczami. Pewnie jakąś bzdurę. Już mi się pisze scenariusz w głowie. Uspokój się.Połóż lepiej swoją córkę do łóżeczka.Jarek wziął delikatnie śpiącego niemowlaczka i ułożył na materacyku.Patrzyłprzez chwilę na córkę z uśmiechem, a potem odwrócił się i spojrzał na Monikę spodzmarszczonych brwi. Już się boję mruknęła. Powinnaś ruszył w jej kierunku.Podniósł ją z fotela, usiadł i posadził ją sobie na kolanach. To co? Chcesz być panią Minc? Jasne, że chcę.Ale myślałam, że wszystko spokojnie przygotujemy. Uzgodniliśmy, że nie robimy żadnych wesel.Urząd, a potem przyjęcie w domumojej matki. No tak. Więc co za różnica, kiedy to będzie?Monika westchnęła.W sumie sama nie wiedziała, dlaczego tak się upierała.Martwiła się o Sylwię, Jarek martwił się o Berniego, oboje byli pochłonięciurządzaniem domu.Czuła zamęt. Nie martw się, maleńka.Wszystkim się zajmę.Nasze mamy dobrze siędogadują, pomogą nam.Naprawdę mi na tym zależy szeptał jej do ucha, pieszczącszyję oddechem.Jak mogła mu się przeciwstawić? A poza tym sama tego chciała. Dobrze odparła cicho.Odsunął się i popatrzył jej w oczy. Co dobrze? Wyjdę za ciebie, panie Minc.Jest pan niezwykle upierdliwy, ale kocham pana wcałości. I to jest jedna z milszych rzeczy, jakie usłyszałem w tym tygodniu uśmiechnąłsię szeroko, a potem przycisnął usta do jej ust i zaczął całować je jak szalony.Przyniej zawsze się tak czuł i starał się to pielęgnować jak jeden ze swoich największychskarbów.Z takich drobnych codziennych oznak czułości składa się życie, któremknie tak szybko, a jeszcze szybciej może zniknąć, zostawiając nas zdumionych,zdruzgotanych, że to już, teraz.Po wszystkim?Dlatego każdy dzień, każdą chwilę należy celebrować, smakować i doceniać.Bojutra może nie być.Nie, inaczej, jutro zawsze będzie, ale może już nie dla nas.Odebrał tę naukę w sposób bolesny, ale i skuteczny.Ta szkoła stała się jegoprzekleństwem, a potem wybawieniem.Znalazł na swojej drodze ją.Kobietę, którawyprostowała jego pokręconą ścieżkę wiodącą ku zatraceniu.Dlatego wielbił ją,szanował i pragnął uszczęśliwiać w każdym momencie ich wspólnego życia.Tosprawiało mu radość.Sylwia czekała na końcową rozprawę, chciała to już mieć za sobą.Marcinostatnio nie odzywał się, nie przyjechał także na umówione spotkanie z dziećmi,tłumacząc się jakąś inną pilną sprawą.Było jej przykro ze względu na Izę iMichałka.Sama była na takim etapie, że im mniej go widziała, tym czuła się lepiej.Czasami rozmyślała o tym, jak wielką pokonali drogę&W przeciwnych kierunkach.Już praktycznie nic do niego nie czuła, dawnezauroczenie odeszło, miłość zniknęła, wspomnienia blakły.Wszystko powolisumiennie zabijane przez żal, niesmak, może nawet jakiś zalążek nienawiści.%7łe teżtak to wszystko się potoczyło, że tak to spieprzył.Potem Sylwia poznała Berniego ijej życie zaczęło nabierać barw.W oczach znajomych, zwłaszcza znajomychMarcina, to ona była tą złą, która opuściła faceta w potrzebie.Nawet nie usiłowała ztym walczyć, bo i po co? Oni żyli sobie znanym życiem wedle własnych zasad i nietolerowali takiego sprzeniewierzenia się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zaczekajmy do wiosny.Przecież to nicnie zmienia. Dla mnie zmienia wiele. Jarek wreszcie uporał się ze śpioszkami i wziąłLidzię na ręce.Malutka zaczynała się niecierpliwić, więc podał ją matce, któramiała na małą niezawodny sposób.Po chwili dziewczynka łapczywie ssała pierś, aMonika spojrzała na nachmurzonego faceta patrzącego na nią zielonymi oczamipełnymi uporu. To tylko papierek powiedziała półgłosem. No więc co za różnica? Jarek też ściszył głos.Lidzia zaczynała zasypiać. Teraz mamy na głowie urządzanie domu, nie wspomnę o sprawie w sądzie, pozatym nasi przyjaciele mają swoje problemy. Naszym przyjaciołom przyda się chwila oddechu na naszym ślubnym przyjęciu.A urządzanie domu nie ma tutaj nic do rzeczy.Sądem się nie martw, czeka cię tylkojeszcze jedno zeznawanie, będę z tobą, jak zawsze. Co cię tak wzięło? Monika pokręciła głową.Jarek westchnął, kucnął przed nią i popatrzył jej w oczy. Ty mnie wzięłaś.Chcę, abyś była już moją żoną, abyś nosiła moje nazwisko. Chcesz mnie oznaczyć? uśmiechnęła się kącikiem ust. No śmiej się, śmiej, tak już mam.Kocham cię jak wariat i chcę mieć tencholerny papierek. I tak jestem twoja, nigdzie się nie wybieram. To co ci szkodzi? Załatwię termin na listopad, mam znajomego& Jasne, ty wszędzie masz znajomych. To chyba dobrze wzruszył ramionami. Jesteś niemożliwy.I strasznie namolny. No popatrz.Facet cię błaga, abyś za niego wyszła, a ty masz opory.Co takifacet może sobie pomyśleć?Przewróciła oczami. Pewnie jakąś bzdurę. Już mi się pisze scenariusz w głowie. Uspokój się.Połóż lepiej swoją córkę do łóżeczka.Jarek wziął delikatnie śpiącego niemowlaczka i ułożył na materacyku.Patrzyłprzez chwilę na córkę z uśmiechem, a potem odwrócił się i spojrzał na Monikę spodzmarszczonych brwi. Już się boję mruknęła. Powinnaś ruszył w jej kierunku.Podniósł ją z fotela, usiadł i posadził ją sobie na kolanach. To co? Chcesz być panią Minc? Jasne, że chcę.Ale myślałam, że wszystko spokojnie przygotujemy. Uzgodniliśmy, że nie robimy żadnych wesel.Urząd, a potem przyjęcie w domumojej matki. No tak. Więc co za różnica, kiedy to będzie?Monika westchnęła.W sumie sama nie wiedziała, dlaczego tak się upierała.Martwiła się o Sylwię, Jarek martwił się o Berniego, oboje byli pochłonięciurządzaniem domu.Czuła zamęt. Nie martw się, maleńka.Wszystkim się zajmę.Nasze mamy dobrze siędogadują, pomogą nam.Naprawdę mi na tym zależy szeptał jej do ucha, pieszczącszyję oddechem.Jak mogła mu się przeciwstawić? A poza tym sama tego chciała. Dobrze odparła cicho.Odsunął się i popatrzył jej w oczy. Co dobrze? Wyjdę za ciebie, panie Minc.Jest pan niezwykle upierdliwy, ale kocham pana wcałości. I to jest jedna z milszych rzeczy, jakie usłyszałem w tym tygodniu uśmiechnąłsię szeroko, a potem przycisnął usta do jej ust i zaczął całować je jak szalony.Przyniej zawsze się tak czuł i starał się to pielęgnować jak jeden ze swoich największychskarbów.Z takich drobnych codziennych oznak czułości składa się życie, któremknie tak szybko, a jeszcze szybciej może zniknąć, zostawiając nas zdumionych,zdruzgotanych, że to już, teraz.Po wszystkim?Dlatego każdy dzień, każdą chwilę należy celebrować, smakować i doceniać.Bojutra może nie być.Nie, inaczej, jutro zawsze będzie, ale może już nie dla nas.Odebrał tę naukę w sposób bolesny, ale i skuteczny.Ta szkoła stała się jegoprzekleństwem, a potem wybawieniem.Znalazł na swojej drodze ją.Kobietę, którawyprostowała jego pokręconą ścieżkę wiodącą ku zatraceniu.Dlatego wielbił ją,szanował i pragnął uszczęśliwiać w każdym momencie ich wspólnego życia.Tosprawiało mu radość.Sylwia czekała na końcową rozprawę, chciała to już mieć za sobą.Marcinostatnio nie odzywał się, nie przyjechał także na umówione spotkanie z dziećmi,tłumacząc się jakąś inną pilną sprawą.Było jej przykro ze względu na Izę iMichałka.Sama była na takim etapie, że im mniej go widziała, tym czuła się lepiej.Czasami rozmyślała o tym, jak wielką pokonali drogę&W przeciwnych kierunkach.Już praktycznie nic do niego nie czuła, dawnezauroczenie odeszło, miłość zniknęła, wspomnienia blakły.Wszystko powolisumiennie zabijane przez żal, niesmak, może nawet jakiś zalążek nienawiści.%7łe teżtak to wszystko się potoczyło, że tak to spieprzył.Potem Sylwia poznała Berniego ijej życie zaczęło nabierać barw.W oczach znajomych, zwłaszcza znajomychMarcina, to ona była tą złą, która opuściła faceta w potrzebie.Nawet nie usiłowała ztym walczyć, bo i po co? Oni żyli sobie znanym życiem wedle własnych zasad i nietolerowali takiego sprzeniewierzenia się [ Pobierz całość w formacie PDF ]