[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wrócili, choć obiecali.Niektórzy doszli do wniosku,że Picasso cieszył się potężnym poparciem.Wymienianonawet nazwisko Arno Brekera, który miał ponoć powiedzieć: nie ruszać Picassa.Sam Arno Breker po wojnie zaprzeczył,jakoby interweniował, choć mógł z tego zrobić tytuł dochwały.Czy broniła go i chroniła sama twórczość? Samatwórczość nie.Jesienią 40 roku, gdy właśnie wróciliśmy doRoyan, Niemcy zażądali udostępnienia im wszystkichprywatnych bankowych sejfów.Picasso musiał ichuhonorować swoimi dwoma skarbcami.Niemcy odkryli coś wrodzaju jaskini Ali Baby.Ten chaotyczny stos przeraził ich inawet nie podejrzewali jego niewiarygodnych bogactw.Wyciągnęli jeden z obrazów i z kwaśną powątpiewającą minązapytali malarza:  Co to przedstawia?".Ponieważ malarzodpowiedział tylko:  Co chcecie", nie ustępowali:  Ile to jestwarte?".Picasso dla zabawy podał jakąś śmieszną sumę: Osiem tysięcy franków! Jakieś osiem tysięcy franków!".Uznali, że cena jest tak wygórowana, że dali sobie spokój i zpowrotem zajęli się rewizją.Picasso przestał się lękać.W pierwszym okresie wojny bałsię bombardowań.Teraz przezwyciężył panikę.Potrafiłkontynuować pracę nawet w najgorszych warunkach i nieżałował, że został w Paryżu.Niemieccy oficerowie czasamiwpraszają się na Grands - Augustins, co świadczy, że niepodzielają oficjalnej tezy na temat sztuki zdegenerowanej.Picasso nigdy nie zapomni, że w prezencie dał im, bez słowakomentarza, zdjęcie Guerniki.Klęska obu krajów, najpierw Hiszpanii, potem Francjinadszarpnęła mu nerwy.Strach, że jego dzieło może uleczniszczeniu, nie paraliżuje go - ogarnięty gorączką pracywciąż działa na podwyższonych obrotach.Bada rozmaitenowe drogi.Zniekształcenia, dysharmonia, w jednej chwiliskłaniają go do diametralnej zmiany kierunku.Albo toupojenie, popychające go do gromadzenia rysunkówszkieletów i głów zmarłych.Czaszki mnożyły się już naniezapisanych stronach mojego egzemplarza Buffona. Zamknięty w łazience, jedynym ogrzewanym pomieszczeniuna Grands - Augustins, Picasso rzezbi teraz głowę śmierci,poleruje, zżartą przez całe wieki agonii.Bryła błędnegokamienia, powie Brassai.Albo w tej chorobliwej materiikształtuje, doświadczenie po doświadczeniu, Człowieka zjagnięciem podejmującego życiowe wyzwanie.Uformuje gotak, by jego gliniane ciało, nieustraszone i wyprostowane,wzniosło się w całej swej okazałości, ażeby tym skuteczniejodpowiedzieć na wezwanie tych, którzy tak jak jego przyjacielPaul rozpoczęli walkę.Ci wszyscy poeci cieni.Picasso prawie przez rok myślał o Człowieku zjagnięciem.Studiował bryły i budowę obu tych ciał -człowieczego, wolnego, oraz zwierzęcego, zniewolonego.Spokój i jęk.Idący wolno i spętany.%7ładnej w tym symboliki,twierdzi, ewangelicznej czy wojowniczej.Nic, tylko prostaodnaleziona harmonia.Ziemia już nie drży.Bombowce nierozdzierają nieba.Wszystko znowu tak, jakby nigdy niemusiało się zmieniać.Chciałabym, żeby dodał, a ty, Doro,opierasz głowę na moim ramieniu, a ja cię zniewalam, jak wczasach Minotaura.Ale ty tego nie powiesz.Woliszprzywołać Kazbeka, który, skoro powrócił spokój, bez końcaliże ci rękę, upajając się zapachem terpentyny.Fotografię porzuciłam już dawno.Lwia część mojegosprzętu została u ciebie.Moje reflektory oświetlały terazdzieła, nad którymi właśnie pracowałeś.Moje wielkie czarnenarzuty służyły jako kotary zaślepiające okna przy Grands -Augustins w noce zaciemnienia.Zgodnie z zasadą naczyńpołączonych nie fotografuję, już tylko maluję.Zaczęłam malować drobiazgi, prościutkie.Sama dochodzędo wszystkiego.Rysuję dzbanek do kawy albo budzik.Zabieram się do martwej natury, odosobnionego przedmiotuwpisanego w moją samotność.Jak dziecko uważnieprzyglądające się nieznanej osobie, zbyt blisko przysuwam się do obiektu.Muszę się go uczepić.Rzeczywistość, choćbynajskromniejsza, czy aby nie usunie się? Gdy nie starcza jużkolorów do maskowania udręki, próbują ją spijać mojemizerne słowa w zeszycie:Spoczęłam w ramionach moich ramion,Już nie spałamByła noc latem zimą dzieńDygot wieczny myśliTrwoga miłość Trwoga miłośćZamyka okno otwiera okno XTak, urządziliśmy święto.Zwięto.Choć przecież wojna.Jej końca wyczekiwaliśmy od Stalingradu, choć niewiedzieliśmy, kiedy i jak.I najważniejsze, w jakim stanie.Bośmierć już się dobijała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl