[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwinnie przeÅ›liznęła siÄ™ obok mnie i zamknęła drzwi.W zamkutkwiÅ‚ klucz.Antonia przekrÄ™ciÅ‚a klucz, wyjęła go z zamka i zacisnęła wdÅ‚oni.- Odejdz stÄ…d natychmiast - rozkazaÅ‚a.- PrzeziÄ™bisz siÄ™ na Å›mierć.- Ale.- spróbowaÅ‚am jeszcze raz.99Bardzo chÅ‚odno spojrzaÅ‚a mi w oczy.- Tam nic nie ma - oÅ›wiadczyÅ‚a.- Podmuch wiatru otwarÅ‚ drzwi, ana dworze wyje burza.PrzestaÅ„ siÄ™ oszukiwać, Charlotte.Wracaj dołóżka.Nic nie mogÅ‚am zrobić.Szybko poszÅ‚am do mojego pokoju.KiedysiÄ™ odwróciÅ‚am, żeby zamknąć drzwi na klucz, coÅ› musnęło mój poli-czek.ZupeÅ‚nie jakby.ktoÅ› dotknÄ…Å‚ mnie lekko rÄ™kÄ….DotkniÄ™ciu towa-rzyszyÅ‚ szelest, bardzo delikatny, jakby kobiecej sukni.A potem znowutykaÅ‚ zegar.I wiatr za oknem zawodziÅ‚ w ciemnoÅ›ciach.16.Nie zasnęłam już tamtej nocy.Dobry Boże, wciąż pamiÄ™tam, jak sie-dziaÅ‚am w półmroku, sÅ‚uchaÅ‚am wycia wiatru i bezustannie wyobraża-Å‚am sobie, że coÅ› zaczyna siÄ™ poruszać wÅ›ród cieni, że coÅ› próbujeszeptać mi do ucha.Z powrotem otwarÅ‚am okiennice ze strachu, że jeÅ›lizostawiÄ™ je zamkniÄ™te, w pokoju nigdy nie zrobi siÄ™ jasno.Przed Å›witem wiatr przycichÅ‚ i znowu usÅ‚yszaÅ‚am ten pÅ‚acz, terazcichszy albo sÅ‚abszy i jeszcze bardziej żaÅ‚osny, niż pamiÄ™taÅ‚am.UcichÅ‚,kiedy pierwsze promienie sÅ‚oÅ„ca wpadÅ‚y do pokoju.Może pózniej za-snęłam na chwilÄ™, ale naprawdÄ™ nie pamiÄ™tam.Wkrótce ubraÅ‚am siÄ™, żeby siÄ™ rozgrzać.W peÅ‚nym Å›wietle dniaprawie przestaÅ‚am siÄ™ bać.ZadziwiajÄ…ce, jak nasza potrzeba normalno-Å›ci potrafi przytÅ‚umić nawet najsilniejsze doznania czegoÅ› strasznegolub niepojÄ™tego.Chwilami niemal wierzyÅ‚am, że Antonia mówiÅ‚aprawdÄ™, że rzeczywiÅ›cie sÅ‚yszaÅ‚am tylko wiatr.I nikogo nie widziaÅ‚amw ogrodzie poprzedniego dnia, tylko deszcz i ostatnie promienie za-chodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca.PostanowiÅ‚am zapytać AntoniÄ™ o ten incydent bezowijania w baweÅ‚nÄ™.TrochÄ™ przed ósmÄ…, kiedy zwykle schodziÅ‚am na Å›niadanie, usÅ‚yszaÅ‚amkogoÅ› w korytarzu.Z zasady ani Johnson, ani Hepple nie przychodziÅ‚y100tu tak wczeÅ›nie.PrzypomniaÅ‚am sobie, z jakim poÅ›piechem Antoniazamknęła na klucz drzwi pokoju nad schodami, i zaczęłam siÄ™ zastana-wiać, czy kroki, które wÅ‚aÅ›nie usÅ‚yszaÅ‚am, nie majÄ… z tym czegoÅ›wspólnego.Pospiesznie, zbierajÄ…c dÅ‚ugie spódnice nad kostkÄ…, żeby nie wlokÅ‚ysiÄ™ po podÅ‚odze, wymknęłam siÄ™ z pokoju i skrÄ™ciÅ‚am w stronÄ™ scho-dów.KtoÅ› zapaliÅ‚ Å›wiatÅ‚o trochÄ™ dalej.Na rogu, gdzie zaczynaÅ‚a siÄ™odnoga korytarza, przywarÅ‚am pÅ‚asko do Å›ciany.Teraz caÅ‚kiem wyraz-nie sÅ‚yszaÅ‚am haÅ‚asy dochodzÄ…ce z gÅ‚Ä™bi pasażu.Kroki i od czasu doczasu stukniÄ™cie.KtoÅ› jednak tam byÅ‚.Ostrożnie wysunęłam gÅ‚owÄ™ zza rogu.Samotna lampa paliÅ‚a siÄ™ ustóp schodów.Drzwi byÅ‚y uchylone i przez wÄ…skÄ… szparÄ™ sÄ…czyÅ‚o siÄ™miÄ™kkie Å›wiatÅ‚o dnia.ZbieraÅ‚am siÄ™ na odwagÄ™, żeby tam pójść, kiedydrzwi siÄ™ otwarÅ‚y.Po chwili w wejÅ›ciu pojawiÅ‚a siÄ™ pani Johnson.Wy-dawaÅ‚a siÄ™ zmÄ™czona i poszarzaÅ‚a, poruszaÅ‚a siÄ™ niemrawo, co mocnokontrastowaÅ‚o z jej zwykÅ‚Ä… zwinnoÅ›ciÄ….Z mojego miejsca widziaÅ‚am tylko, że niosÅ‚a fajansowÄ… miskÄ™ na-krytÄ… paskami biaÅ‚ej tkaniny.Tkanina wydawaÅ‚a siÄ™ mokra i poplamio-na na czerwono.Pani Johnson odwróciÅ‚a siÄ™, zamknęła drzwi za sobÄ… iprzekrÄ™ciÅ‚a w zamku klucz z wielkiego kółka, które zawsze nosiÅ‚a zesobÄ….WidziaÅ‚am już dość.UciekÅ‚am na palcach do mojego pokoju, zanimgospodyni dotarÅ‚a do głównego korytarza.Jej kroki przebrzmiaÅ‚y zadrzwiami i stopniowo rozpÅ‚ynęły siÄ™ w ciszy.Dziesięć minut pózniej zjawiÅ‚am siÄ™ w pokoju Å›niadaniowym.An-tonia czekaÅ‚a na mnie jak zwykle.WyjaÅ›niÅ‚a, że Anthony musiaÅ‚ wyjśćwczeÅ›nie, żeby ocenić szkody wyrzÄ…dzone przez burzÄ™.PomyÅ›laÅ‚am, żewydaje siÄ™ jakaÅ› zgaszona.Oczy miaÅ‚a podkrążone.WidziaÅ‚am już jÄ… wtakim stanie przy tych kilku okazjach, kiedy w jadalni zrobiÅ‚o siÄ™ zimno.NalaÅ‚a mi czekolady, gÄ™stej i gorÄ…cej, do biaÅ‚ej filiżanki z cienkiejsewrskiej porcelany, którÄ… przeznaczyÅ‚a tylko dla mnie.NapeÅ‚niwszyfiliżankÄ™, odstawiÅ‚a chocolatière i uÅ›miechnęła siÄ™ do mnie.WyczuÅ‚am,że to jÄ… trochÄ™ kosztowaÅ‚o.101- Mam nadziejÄ™, że zasnęłaÅ› bez trudu, moja droga.Kiedy wiatrciÄ™ tak niegrzecznie obudziÅ‚.PokrÄ™ciÅ‚am gÅ‚owÄ….- Nie mogÅ‚am spać - odparÅ‚am.- Ten gÅ‚os.ciÄ…gle sÅ‚yszaÅ‚am tengÅ‚os.- Jaki gÅ‚os?- Ten, o którym ci mówiÅ‚am.GÅ‚os dziewczyny.PÅ‚akaÅ‚a, jakby jejserce miaÅ‚o pÄ™knąć.Antonia zmarszczyÅ‚a brwi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zwinnie przeÅ›liznęła siÄ™ obok mnie i zamknęła drzwi.W zamkutkwiÅ‚ klucz.Antonia przekrÄ™ciÅ‚a klucz, wyjęła go z zamka i zacisnęła wdÅ‚oni.- Odejdz stÄ…d natychmiast - rozkazaÅ‚a.- PrzeziÄ™bisz siÄ™ na Å›mierć.- Ale.- spróbowaÅ‚am jeszcze raz.99Bardzo chÅ‚odno spojrzaÅ‚a mi w oczy.- Tam nic nie ma - oÅ›wiadczyÅ‚a.- Podmuch wiatru otwarÅ‚ drzwi, ana dworze wyje burza.PrzestaÅ„ siÄ™ oszukiwać, Charlotte.Wracaj dołóżka.Nic nie mogÅ‚am zrobić.Szybko poszÅ‚am do mojego pokoju.KiedysiÄ™ odwróciÅ‚am, żeby zamknąć drzwi na klucz, coÅ› musnęło mój poli-czek.ZupeÅ‚nie jakby.ktoÅ› dotknÄ…Å‚ mnie lekko rÄ™kÄ….DotkniÄ™ciu towa-rzyszyÅ‚ szelest, bardzo delikatny, jakby kobiecej sukni.A potem znowutykaÅ‚ zegar.I wiatr za oknem zawodziÅ‚ w ciemnoÅ›ciach.16.Nie zasnęłam już tamtej nocy.Dobry Boże, wciąż pamiÄ™tam, jak sie-dziaÅ‚am w półmroku, sÅ‚uchaÅ‚am wycia wiatru i bezustannie wyobraża-Å‚am sobie, że coÅ› zaczyna siÄ™ poruszać wÅ›ród cieni, że coÅ› próbujeszeptać mi do ucha.Z powrotem otwarÅ‚am okiennice ze strachu, że jeÅ›lizostawiÄ™ je zamkniÄ™te, w pokoju nigdy nie zrobi siÄ™ jasno.Przed Å›witem wiatr przycichÅ‚ i znowu usÅ‚yszaÅ‚am ten pÅ‚acz, terazcichszy albo sÅ‚abszy i jeszcze bardziej żaÅ‚osny, niż pamiÄ™taÅ‚am.UcichÅ‚,kiedy pierwsze promienie sÅ‚oÅ„ca wpadÅ‚y do pokoju.Może pózniej za-snęłam na chwilÄ™, ale naprawdÄ™ nie pamiÄ™tam.Wkrótce ubraÅ‚am siÄ™, żeby siÄ™ rozgrzać.W peÅ‚nym Å›wietle dniaprawie przestaÅ‚am siÄ™ bać.ZadziwiajÄ…ce, jak nasza potrzeba normalno-Å›ci potrafi przytÅ‚umić nawet najsilniejsze doznania czegoÅ› strasznegolub niepojÄ™tego.Chwilami niemal wierzyÅ‚am, że Antonia mówiÅ‚aprawdÄ™, że rzeczywiÅ›cie sÅ‚yszaÅ‚am tylko wiatr.I nikogo nie widziaÅ‚amw ogrodzie poprzedniego dnia, tylko deszcz i ostatnie promienie za-chodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca.PostanowiÅ‚am zapytać AntoniÄ™ o ten incydent bezowijania w baweÅ‚nÄ™.TrochÄ™ przed ósmÄ…, kiedy zwykle schodziÅ‚am na Å›niadanie, usÅ‚yszaÅ‚amkogoÅ› w korytarzu.Z zasady ani Johnson, ani Hepple nie przychodziÅ‚y100tu tak wczeÅ›nie.PrzypomniaÅ‚am sobie, z jakim poÅ›piechem Antoniazamknęła na klucz drzwi pokoju nad schodami, i zaczęłam siÄ™ zastana-wiać, czy kroki, które wÅ‚aÅ›nie usÅ‚yszaÅ‚am, nie majÄ… z tym czegoÅ›wspólnego.Pospiesznie, zbierajÄ…c dÅ‚ugie spódnice nad kostkÄ…, żeby nie wlokÅ‚ysiÄ™ po podÅ‚odze, wymknęłam siÄ™ z pokoju i skrÄ™ciÅ‚am w stronÄ™ scho-dów.KtoÅ› zapaliÅ‚ Å›wiatÅ‚o trochÄ™ dalej.Na rogu, gdzie zaczynaÅ‚a siÄ™odnoga korytarza, przywarÅ‚am pÅ‚asko do Å›ciany.Teraz caÅ‚kiem wyraz-nie sÅ‚yszaÅ‚am haÅ‚asy dochodzÄ…ce z gÅ‚Ä™bi pasażu.Kroki i od czasu doczasu stukniÄ™cie.KtoÅ› jednak tam byÅ‚.Ostrożnie wysunęłam gÅ‚owÄ™ zza rogu.Samotna lampa paliÅ‚a siÄ™ ustóp schodów.Drzwi byÅ‚y uchylone i przez wÄ…skÄ… szparÄ™ sÄ…czyÅ‚o siÄ™miÄ™kkie Å›wiatÅ‚o dnia.ZbieraÅ‚am siÄ™ na odwagÄ™, żeby tam pójść, kiedydrzwi siÄ™ otwarÅ‚y.Po chwili w wejÅ›ciu pojawiÅ‚a siÄ™ pani Johnson.Wy-dawaÅ‚a siÄ™ zmÄ™czona i poszarzaÅ‚a, poruszaÅ‚a siÄ™ niemrawo, co mocnokontrastowaÅ‚o z jej zwykÅ‚Ä… zwinnoÅ›ciÄ….Z mojego miejsca widziaÅ‚am tylko, że niosÅ‚a fajansowÄ… miskÄ™ na-krytÄ… paskami biaÅ‚ej tkaniny.Tkanina wydawaÅ‚a siÄ™ mokra i poplamio-na na czerwono.Pani Johnson odwróciÅ‚a siÄ™, zamknęła drzwi za sobÄ… iprzekrÄ™ciÅ‚a w zamku klucz z wielkiego kółka, które zawsze nosiÅ‚a zesobÄ….WidziaÅ‚am już dość.UciekÅ‚am na palcach do mojego pokoju, zanimgospodyni dotarÅ‚a do głównego korytarza.Jej kroki przebrzmiaÅ‚y zadrzwiami i stopniowo rozpÅ‚ynęły siÄ™ w ciszy.Dziesięć minut pózniej zjawiÅ‚am siÄ™ w pokoju Å›niadaniowym.An-tonia czekaÅ‚a na mnie jak zwykle.WyjaÅ›niÅ‚a, że Anthony musiaÅ‚ wyjśćwczeÅ›nie, żeby ocenić szkody wyrzÄ…dzone przez burzÄ™.PomyÅ›laÅ‚am, żewydaje siÄ™ jakaÅ› zgaszona.Oczy miaÅ‚a podkrążone.WidziaÅ‚am już jÄ… wtakim stanie przy tych kilku okazjach, kiedy w jadalni zrobiÅ‚o siÄ™ zimno.NalaÅ‚a mi czekolady, gÄ™stej i gorÄ…cej, do biaÅ‚ej filiżanki z cienkiejsewrskiej porcelany, którÄ… przeznaczyÅ‚a tylko dla mnie.NapeÅ‚niwszyfiliżankÄ™, odstawiÅ‚a chocolatière i uÅ›miechnęła siÄ™ do mnie.WyczuÅ‚am,że to jÄ… trochÄ™ kosztowaÅ‚o.101- Mam nadziejÄ™, że zasnęłaÅ› bez trudu, moja droga.Kiedy wiatrciÄ™ tak niegrzecznie obudziÅ‚.PokrÄ™ciÅ‚am gÅ‚owÄ….- Nie mogÅ‚am spać - odparÅ‚am.- Ten gÅ‚os.ciÄ…gle sÅ‚yszaÅ‚am tengÅ‚os.- Jaki gÅ‚os?- Ten, o którym ci mówiÅ‚am.GÅ‚os dziewczyny.PÅ‚akaÅ‚a, jakby jejserce miaÅ‚o pÄ™knąć.Antonia zmarszczyÅ‚a brwi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]