X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekaliśmy na informacjęz sądu kilka godzin.Rozmawialiśmy i piliśmy kawę, a czas dłu�żył się niemiłosiernie.Wezwano nas o szesnastej - przysięgliwydali werdykt.Usiadłam między Ashley i Gregiem; każde z nich złapałomnie za jedną rękę.Wstrzymałam oddech.- My, ława przysięgłych - zaczął przewodniczący - uzna�jemy oskarżonego winnym usiłowania zabójstwa z premedyta�cją i ustanawiamy karę pięciu lat pozbawienia wolności.Potraktowali go łagodnie, maksymalna kara wynosiłabowiem dziesięć lat.Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czysmucić.Zcisnęłam dłonie Grega i Ashley.W myślach wciąż sły- szałam echo werdyktu orzekającego o jego winie:  Pięć lat.Winny.".Do oczu napłynęły mi łzy. Usiłowanie zabójstwaz premedytacją".Choć to właśnie chciałam usłyszeć, słowate budziły we mnie trwogę.Nie rozróżniałam prawdyod wytworu czyjejś wyobrazni.W tamtej chwili zupełnie niewiedziałam, co mam czuć.- Ashley, czy możesz zabrać gdzieś Barbarę i zostać z niądo 17.30? - spytał Greg.- Nie powinna być teraz sama.Poszłyśmy do pobliskiej kawiarni, gdzie czekałyśmy na niego,ponieważ obiecał zabrać mnie na kolację.- Wie pani co - powiedziała Ashley - to najdziwniejszasprawa, o jakiej kiedykolwiek słyszałam.- Nie pani pierwsza tak mówi.* * *Dwa tygodnie po powrocie do domu siedziałam przy biurkui czekałam na ważny telefon od osoby zarządzającej rentami.Ta rozmowa miała być zwieńczeniem dwóch miesięcy poszu�kiwań i ustaleń w sprawie czeków, które przestały przychodzić.Nie potrafiłam skupić się na pracy.W głowie kłębiły mi się wspo�mnienia ostatnich wydarzeń, łącznie ze śmiercią Peaches, którazdechła podczas procesu.Rozpaczałam nie tylko po utracie uko�chanego zwierzątka, ale i tego, co uważałam za normalne życie.Werdykt był tylko początkiem nowej rzeczywistości, w któ�rej musiałam się odnalezć.Podczas rozmowy z kuratoremsądowym błagałam, żeby zapewnił Johnowi opiekę psychia�tryczną, której tak bardzo potrzebował.Pracowałam równieżnad oświadczeniem ofiary, które mogło zadecydować o tym, co sędzia zrobi z zaleconym przez ławników wymiarem kary.Marzyłam, żeby zwiększył go do dziesięciu lat.Kiedy czeki z rentą przestały przychodzić, a John niespecjal�nie się tym przejął, rozpoczęłam prywatne śledztwo.Podąży�łam za tropem od firmy do firmy, aż w końcu odnalazłam osobęzarządzającą rentami na środkowym zachodzie.Teraz caław nerwach czekałam na jej telefon.Kiedy rozległ się dzwonek,natychmiast złapałam słuchawkę.- Znalazłam list od Johna - powiedziała.- Pisał o państwaprzeprowadzce i o tym, że życzy sobie pani, by środki przekazy�wano do banku Miwok Valley w San Ramon.Przesłałam panikopię faksem.San Ramon leżało około trzydziestu kilometrów od Con�cord.John mieszkał tam przez krótki czas, zanim się pozna�liśmy.Po ślubie jego konta w tamtejszym banku używaliśmydo spraw służbowych.Odłożyłam słuchawkę, pobiegłam do drugiego pokoju i złapa�łam list, gdy tylko pojawił się w faksie.Słowa na papierze rozmyłysię przed moimi oczyma.Czy te oszustwa nigdy się nie skończą?- Podrobił mój podpis! - krzyknęłam do słuchawki.- Sie�dząc w więzieniu za to, że próbował mnie zamordować, podra�bia podpis, żeby nielegalnie przejąć nasz wspólny majątek.Przyjrzałam się bliżej dokumentowi.To samo konto zamknę�łam tuż po próbie morderstwa, ustaliwszy, że czeki będą prze�kazywane do mnie.Natychmiast zadzwoniłam do banku w SanRamon.Połączono mnie z urzędniczką, która sprawdziła konto.- Wciąż jest otwarte, pani Perry.Mamy tu zanotowane,że dzwonił pan Perry i powiedział, że ma zostać aktywne, ponie- waż są tam automatycznie deponowane pieniądze z ubezpiecze�nia społecznego.- Nie może tego zrobić.- Otworzył drugie konto.Kwoty wpłacane na waszewspólne konto są automatycznie przelewane na to, które należydo pana Perry ego.- Uwierzyliście mu na słowo, nawet mnie nie informując?Jesteście takimi samymi oszustami jak on - zdenerwowałam się.- Już drugi raz pomogliście mojemu mężowi mnie oszukać.Rzuciłam słuchawką i wpisałam do swojego kalendarza: Fałszerstwo Johna w sprawie rent - potwierdzone.Kiedyto wszystko się skończy?".* * *Miesiąc po skazaniu Johna postępowanie rozwodowe wciążtkwiło w miejscu.Moja złość z powodu tej zwłoki nasiliła siępo spotkaniu z adwokatem, który potwierdził, że pobyt mężaw więzieniu komplikuje sprawę.Koniecznie chciałam, aby postę�powanie rozwodowe nabrało tempa, lecz zamiast tego musia�łam wysłuchiwać litanii prawniczych frazesów wygłaszanychprzez Rossa Grissoma, a także pogodzić się ze stratą kolej�nych dwustu dolarów.Próbowałam wytłumaczyć adwoka�towi, że John stosuje po prostu swoją ulubioną taktykę opóznia�nia.Wpadałam we wściekłość za każdym razem, gdy moje listydo niego wracały opatrzone adnotacją  Odrzucone".Jak miałamciągnąć sprawę rozwodu, skoro John się ze mną nie komunikował?Aby zademonstrować swój bunt i zmazać piętno żonyJohna, postanowiłam przyjąć nowe nazwisko,  Bentley", które miało odzwierciedlać moją przemianę.Mąż nieustannie obiecy�wał, że kupi mi bentleya, a teraz już go nie potrzebowałam.Jakna wieczną optymistkę przystało, uznałam, że nazwiskoto będzie również dobrze wyglądało jako pierwszy człon, gdy�bym kiedykolwiek postanowiła ponownie wyjść za mąż.- Proszę - zwróciłam się do Rossa - niech mi pan pomożejak najszybciej się rozwieść.Jestem żoną szaleńca.Boję się,że ja też popadnę w obłęd.* * *Kilka tygodni pózniej udałam się w podróż służbowądo Indianapolis.Siedziałam w pokoju hotelowym i rozmyśla�łam o wydarzeniach ubiegłych dziewięciu lat. Czemu przy�trafiło się to właśnie mnie? Cóż dobrego może wyniknąć z taktragicznych wydarzeń?" Przejrzałam ponownie kartki, na któ�rych wykonywałam zadania będące częścią terapii.Nagle mnieolśniło.Musiałam napisać książkę.Tak, chciałam podzielić sięz ludzmi swoimi traumatycznymi doświadczeniami, aby niewpadli oni w tę samą pułapkę.Nie zdawałam sobie sprawy, że ta historia jeszcze sięnie skończyła. KrucjataMinęły dwa miesiące od skazania Johna, a świat wciążwalił mi się na głowę.Doszło do tego, że mogłam stra�cić dom, ponieważ mąż nie chciał się zgodzić na obniżenie ceny,a do tego przelał na inne konto fundusze, których potrzebowa�łam, by spłacać wysokie raty naszych hipotek.Sytuacja wyda�wała się beznadziejna, a mnie kończył się czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.