[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Daj spokój - dodałem z irytacją - raz jeden pocałowałaś mnie dwa lata temu i wciążbudzę się zlany potem.Ona dzieliła z tobą łóżko przez szesnaście miesięcy.Jeżeli ją odeślesz,Juliet, rozsypie się i wypali szybciej niż pieprzony Hindenburg.Juliet się skrzywiła.- Owszem, to możliwe.Albo może przetrwa, tak jak ty.Nie odpowiadam za każdegomężczyznę bądz kobietę, którzy powąchają moje krocze, Castor. Wyraznie czekała, aż się z nią nie zgodzę, uznałem jednak, że warto, by jej słowachwilę powisiały w powietrzu.Niosły w końcu ze sobą całkiem wymowny obraz.- Nie mówiłam serio - dodała Juliet po pełnej napięcia ciszy.- Nie zrównuję jej z tobą.- Dzięki.- Ani z tymi, na których polowałam.Nas łączy coś innego, to.- Wyraznie szukaławłaściwych słów, próbowała jednak wyjaśnić coś, co nie podlega wyjaśnieniom, nie tylko dlaniej, lecz dla każdego, kto pragnął szybkiego numerku, ale dostał więcej niż zakładał.- To niepolowanie - dokończyła z napięciem.- Powiedz jej, że żałujesz - zaproponowałem.- Zajmij się swoimi sprawami - warknęła.Ruszyła do drzwi.Zamierzałem ją zawołać i spytać o Tlallika, czy może Tlullika, alestchórzyłem.Owszem, Juliet jest zdumiewająco otwarta w kwestiach seksualnych, ale kiedyw grę wchodzi jej własna rasa, błyskawicznie się zamyka.A jeśli twój palec zostanie wowych drzwiach, z łatwością możesz go stracić.Ostrzegła mnie przed tym bardzo wyraznie, ito całkiem niedawno.Usiadłem ciężko.Teraz, kiedy zniknęła, nie musiałem już zachowywać pozorów.- I jak poszło? - spytał Nicky.Uniosłem głowę i zobaczyłem, że stoi nade mną.Co zaskakujące, w rękach trzymałstrzelbę.- Mogło pójść lepiej - przyznałem, słysząc lekkie drżenie własnego głosu.Miałemnadzieję, że tego nie zauważył.- Uprzedzałem cię, że jest wkurzona.- Zgadza się.Uprzedzałeś.Nicky, co to ma być?- Hołd.- Dla?- Czyjegoś świetnego pomysłu.Sam mówiłeś, że kiedy pierwszy raz Juliet próbowałazakochać cię na śmierć, twoja gospodyni strzeliła do niej z wiatrówki naładowanej koralikamiz różańca.Bardzo mi się to spodobało.A że żyjemy we wrogim świecie, trzymam tomaleństwo stale naładowane.Dwanaście uncji w każdej lufie.Potrząsnąłem głową, próbując oczyścić umysł.- Jezu! Masz pozwolenie?- Jestem martwy, Castor.Prawo nie dotyczy umarłych.Z legalnego punktu widzenia tobroń bez właściciela.Próbowałem wstać i udało mi się to z zaledwie lekkim zachwianiem.Nicky nie wyciągnął ręki, by mnie przytrzymać, ale też tego nie oczekiwałem.Jak mówiłem, obsesyjniestrzeże własnego ciała, a jeszcze mocniej kości.Stracił już możliwość gojenia ran i obrażeń.- Dzięki, że przyszedłeś mi z pomocą, człowieku w masce.- Odsunąłem lekko lufydubeltówki, żeby nie patrzeć im prosto w oczy.- Hej, dla Lestera Younga mogę się trochę przyłożyć.Słabo mi wyglądasz, Castor.Cokolwiek ci zrobiła, trafiła w czuły punkt.Powinieneś wrócić do domu i to odespać.Skinąłem głową, wiedząc, że tego nie zrobię.- Zajmij się tym amuletem, Nicky.Chcę wiedzieć, czym jest Tlullik i co robi.- Zadzwonię - obiecał Nicky.Spojrzał na ekran, na którym Sabriel Byrne prowadziłswą dysfunkcjonalną ekipę na pewną śmierć, próbując wykraść nieistniejące bogactwanieistniejącemu pracodawcy.Spisek w zderzeniu z metaspiskiem.- Przypuszczam, że poprostu wraca do siebie - zastanawiał się głośno.- Demony są jak borsuki: niełatwo je oswoić.Ale jeśli zdziczeje, Castor.Nie musiał kończyć zdania, a ja nie dokończyłem go za niego.Moi przyjaciele już i takstanowią zagrożony gatunek, a starcie z Juliet, niezależnie od wyniku, oznaczałoby stratękolejnego.Oczywiście, zakładając optymistycznie, że ja sam bym przeżył.Zostałem do końca na potrójnym seansie Nicky'ego.Zupełnie jakbym oglądał rodzinnefilmy.Dochodziła północ, kiedy wyszedłem z Gaumonta i skierowałem się do metra.Nickyotworzył butelkę libańskiego wina - jak przysięgał, równie dobrego jak francuskie premiercru - a ja opróżniłem ją niemal całą.Czułem się jednak przygnębiająco trzezwy, gdywskoczyłem do ostatniego pociągu do Londynu, tak by móc się dotoczyć na Turnpike Lane.Zazwyczaj w metrze świetnie mi się myśli.Niewiele ludzi umiera w pociągach, akiedy poruszam się szybko, nie odbieram emocjonalnego rezonansu otaczającego mnieświata.Radio Zmierć nie nadawało.Byłem sam z własnymi myślami.Problem w tym, żemoje myśli tworzyły jeden wielki skłębiony wir.Asmodeusz wciąż przebywał na swobodzie i polował.Nie tylko na mnie, lecz nawszystkich, którzy znaczyli cokolwiek dla Rafiego na kolejnych etapach życia.Postanowiłuczcić swe wyzwolenie falą morderstw, zaczynając (musiałem wierzyć, że to był początek)od Ginny Parris, kobiety, która odegrała rolę położnej, gdy narodził się w ciele Rafiego, i odemnie, faceta, który złączył ich na dobre, kiedy się tam znalazł.W pewnym sensie to mogło działać na moją korzyść.Gdybym miał jakiś plan,mógłbym posłużyć się sobą jak przynętą: ściągnąć do siebie demona i złapać w pułapkę.Niemiałem jednak planu ani pojęcia, jak mogłaby wyglądać owa pułapka. Najbardziej do szału doprowadzał mnie fakt, że gdzieś na świecie istniała melodia,która załatwiłaby sprawę.Nawet ją raz słyszałem, kiedy sam Asmodeusz zagrał mi ją wsalonie Imeldy w noc jej śmierci.Potem jednak, nim zdołałem unieść flet do ust, wyciął mipaskudny numer.Ten fragment mej pamięci już nie istnieje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl