[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strzeż mnie, Boże! Czyż tomożliwe, żeby w takiej chudzinie było tyle odwagi? Niechaj ją Bóg błogosławi i jegomatka, Najświętsza Panna.A więc, zacna pani Monja, mój chorąży, cóż ją tu sprowadziło?Znów musiał się pohamować Pernia, by go wymowa alkada nie pobudziła do śmiechu,i rzekł do niego:- Panie alkadzie, wracam z flotyllą galeonów z wyprawy do Indii; wyjechałam zMadrytu nieco pośpiesznie, a to dlatego, że przyszło do kłótni z pewnym bezwstydnikiem:jemu wydało się, że jeśli mi brak brody, to mi zabraknie i ducha, by go ukarać za dwabluznierstwa, jakie mi powiedział.Zadałam mu dwa ciosy, schroniłam się do kościoła, niemogli mnie schwytać; nie wziąwszy żadnych dokumentów, wraz z tym szlachcicem jadę doSewili, gdzie zna mnie wielu i wiedzą, kim jestem.Tam mi przyślą moje papiery razem zpismem wierzytelnym Jego Królewskiej Mości, w którym przyznaje mi żołd chorążego iwsparcie pieniężne zlecone do Casa de la Moneda w Sewilli.Przyjechałam tu zupełnie bezpieniędzy i dlatego, nawet okazując się waszej mości i mówiąc o swych potrzebach, chciałamskryć się przed oczami mieszkańców.Wasza mość będzie mogła wtym czasie wypróbować stan ducha mieszkańców i sprawić, że wyjedziemy stądwspomożeni.Pernia wypowiedział to ładną prozą, z wielką swobodą, co alkadowi przypadło dogustu i uznał go za tę osobę, którą odgrywał; ofiarował się usłużyć jej, ile tylko będzie w jegomocy; wyszedł od nich, a zebrawszy co bogatszych mieszkańców miasteczka, powiadomiłich, że jest tu chorąży de la Monja, ten, o którym komedię niedawno przecież oglądali.Dziwowali się temu, co im opowiadał, więc obiecał im, że ich zaprowadzi, by sami mogli jązobaczyć; a dodał do tego, że przyjechała prawie bez grosza, bo musiała śpiesznie opuścićstolicę z tej racji, że zraniła w pojedynku jakowegoś męża.I znów się dziwowali, a że widział, jak pragną ją oglądać i że każdy od siebieofiarował coś niecoś pieniędzy, i że od tych i tamtych osób zebrano prawie dwieście reali izłożono jako depozyt u alkada, powiódł ich niebawem do jego gospody; szła gromada ponadstu osób spragnionych oglądania chorążego de la Monja.Ci, co mogli, wtłoczyli się do środka gospody, inni czekali okazji, by zaspokoić swepragnienie; do wszystkich zwrócił się Pernia z wielką swobodą i dwornością, zadziwiając ich;bo oto widzą w męskim stroju niewiastę cieszącą się sławą bojomężnej za swe czyny.Alkad zaś stroił orację, jak można się było spodziewać po jego fantazji, sumitował się,że nie zdołał zgromadzić więcej pieniędzy niż to, co udało się zebrać; wręczył je jej i prosił,by tego wieczoru nie opuszczała ich miasteczka, bo wszyscy jego mieszkańcy pragną jąwidzieć; jeszcze tak niedawno oglądali jej chwałę w komedii.A Pernia na to:- Dobrze zrobiłby poeta, gdyby przedtem wywiedział się u mnie; opowiedziałabymmu o swoich czynach prawdziwych i wytłumaczyła, by nie umieszczał zmyślonych, jak touczynił.Ale cóż można zdziałać wbrew poetom, których jest tak wielu, że gdybym chciała,by jeden naprawił wyrządzoną szkodę, w jęgo obronie wystąpiłby milion.To rzekłszy wyszedł przed drzwi gospody i pozwolił się oglądać ludziom, którzyoczekiwali nań z wielkim ukontentowaniem.Tego popołudnia uczynił to samo na rynku i nazabawie, szczerzeuradowany, że tak dobrze stawił się fortel Trapazy, jego przyjaciela.Niektóremiejscowe znakomitości stając się jego zapamiętałymi wielbicielami obsypały gopodarunkami, za co był im wdzięczny.Tej nocy dobrze się uraczyli; potem biorąc dwa konie wierzchowe pojechali doCantilany, leżącej o cztery mile od tej miejscowości, gdzie w podobny sposób wyciągalipieniądze od ludzi; w tym trybie w regionie sewilskim po kilku dniach zebrali ponad tysiącsześćset reali; z taką sumą wjechali do Sewilli, gdzie zaczęli radować się życiem.Jednaktrwało to niedługo, bo pewnej nocy w gospodzie, gdy zaczęto grać w karty, popróbowałTrapaza swej ręki i tak się rozanimował, że stracił wszystkie pieniądze, jakie miał przy sobie;nawet postradał szpadę, bo gdy następnego dnia znalazł się w potrzebie, sprzedał ją na chlebdla siebie i Pernii.Dotkliwie odczuł towarzysz Trapazy, że jego kompan tak małą wagę przywiązywał dofortuny zebranej kosztem jego osoby,i dał mu to do zrozumienia; Trapaza, rozjątrzony tym, rzucił mu kilka gorzkich racji iobraził Pernię; rozstali się przeto jeszcze tego dnia; każdy z nich szukał własnego życia zdaleka od drugiego.ROZDZIAA XIO tym, jak Trapaza zamieszkał z pewnym rycerzem w Sewilli i co się potemwydarzyłoTrapaza, znalazłszy się bez szeląga na potrzebne wydatki, bo to, co otrzymał zasprzedaną szpadę, już się rozeszło, zdecydował się pójść na służbę do jakiejś znakomitejosobistości.W tym celu wspiął się na główne schody katedry sewilskiej; ujrzał tam krągmężów dobrze odzianych.Gdy przybliżył się do nich, usłyszał imiona, jakimi się nawoływali,i poznał, że byli to rycerze.Rozprawiali o zacnych czynach jakiegoś don Tomasza, czcząc je wybuchami śmiechu.Gdy byli zajęci rozmową, przyszedł don Tomasz i włączył się do rozmowy; wielce sięucieszyli z jegoprzybycia.Rycerz był w stroju z czarnej gorgorany, z rozciętymi rękawamipodszytymi paliową taftą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Strzeż mnie, Boże! Czyż tomożliwe, żeby w takiej chudzinie było tyle odwagi? Niechaj ją Bóg błogosławi i jegomatka, Najświętsza Panna.A więc, zacna pani Monja, mój chorąży, cóż ją tu sprowadziło?Znów musiał się pohamować Pernia, by go wymowa alkada nie pobudziła do śmiechu,i rzekł do niego:- Panie alkadzie, wracam z flotyllą galeonów z wyprawy do Indii; wyjechałam zMadrytu nieco pośpiesznie, a to dlatego, że przyszło do kłótni z pewnym bezwstydnikiem:jemu wydało się, że jeśli mi brak brody, to mi zabraknie i ducha, by go ukarać za dwabluznierstwa, jakie mi powiedział.Zadałam mu dwa ciosy, schroniłam się do kościoła, niemogli mnie schwytać; nie wziąwszy żadnych dokumentów, wraz z tym szlachcicem jadę doSewili, gdzie zna mnie wielu i wiedzą, kim jestem.Tam mi przyślą moje papiery razem zpismem wierzytelnym Jego Królewskiej Mości, w którym przyznaje mi żołd chorążego iwsparcie pieniężne zlecone do Casa de la Moneda w Sewilli.Przyjechałam tu zupełnie bezpieniędzy i dlatego, nawet okazując się waszej mości i mówiąc o swych potrzebach, chciałamskryć się przed oczami mieszkańców.Wasza mość będzie mogła wtym czasie wypróbować stan ducha mieszkańców i sprawić, że wyjedziemy stądwspomożeni.Pernia wypowiedział to ładną prozą, z wielką swobodą, co alkadowi przypadło dogustu i uznał go za tę osobę, którą odgrywał; ofiarował się usłużyć jej, ile tylko będzie w jegomocy; wyszedł od nich, a zebrawszy co bogatszych mieszkańców miasteczka, powiadomiłich, że jest tu chorąży de la Monja, ten, o którym komedię niedawno przecież oglądali.Dziwowali się temu, co im opowiadał, więc obiecał im, że ich zaprowadzi, by sami mogli jązobaczyć; a dodał do tego, że przyjechała prawie bez grosza, bo musiała śpiesznie opuścićstolicę z tej racji, że zraniła w pojedynku jakowegoś męża.I znów się dziwowali, a że widział, jak pragną ją oglądać i że każdy od siebieofiarował coś niecoś pieniędzy, i że od tych i tamtych osób zebrano prawie dwieście reali izłożono jako depozyt u alkada, powiódł ich niebawem do jego gospody; szła gromada ponadstu osób spragnionych oglądania chorążego de la Monja.Ci, co mogli, wtłoczyli się do środka gospody, inni czekali okazji, by zaspokoić swepragnienie; do wszystkich zwrócił się Pernia z wielką swobodą i dwornością, zadziwiając ich;bo oto widzą w męskim stroju niewiastę cieszącą się sławą bojomężnej za swe czyny.Alkad zaś stroił orację, jak można się było spodziewać po jego fantazji, sumitował się,że nie zdołał zgromadzić więcej pieniędzy niż to, co udało się zebrać; wręczył je jej i prosił,by tego wieczoru nie opuszczała ich miasteczka, bo wszyscy jego mieszkańcy pragną jąwidzieć; jeszcze tak niedawno oglądali jej chwałę w komedii.A Pernia na to:- Dobrze zrobiłby poeta, gdyby przedtem wywiedział się u mnie; opowiedziałabymmu o swoich czynach prawdziwych i wytłumaczyła, by nie umieszczał zmyślonych, jak touczynił.Ale cóż można zdziałać wbrew poetom, których jest tak wielu, że gdybym chciała,by jeden naprawił wyrządzoną szkodę, w jęgo obronie wystąpiłby milion.To rzekłszy wyszedł przed drzwi gospody i pozwolił się oglądać ludziom, którzyoczekiwali nań z wielkim ukontentowaniem.Tego popołudnia uczynił to samo na rynku i nazabawie, szczerzeuradowany, że tak dobrze stawił się fortel Trapazy, jego przyjaciela.Niektóremiejscowe znakomitości stając się jego zapamiętałymi wielbicielami obsypały gopodarunkami, za co był im wdzięczny.Tej nocy dobrze się uraczyli; potem biorąc dwa konie wierzchowe pojechali doCantilany, leżącej o cztery mile od tej miejscowości, gdzie w podobny sposób wyciągalipieniądze od ludzi; w tym trybie w regionie sewilskim po kilku dniach zebrali ponad tysiącsześćset reali; z taką sumą wjechali do Sewilli, gdzie zaczęli radować się życiem.Jednaktrwało to niedługo, bo pewnej nocy w gospodzie, gdy zaczęto grać w karty, popróbowałTrapaza swej ręki i tak się rozanimował, że stracił wszystkie pieniądze, jakie miał przy sobie;nawet postradał szpadę, bo gdy następnego dnia znalazł się w potrzebie, sprzedał ją na chlebdla siebie i Pernii.Dotkliwie odczuł towarzysz Trapazy, że jego kompan tak małą wagę przywiązywał dofortuny zebranej kosztem jego osoby,i dał mu to do zrozumienia; Trapaza, rozjątrzony tym, rzucił mu kilka gorzkich racji iobraził Pernię; rozstali się przeto jeszcze tego dnia; każdy z nich szukał własnego życia zdaleka od drugiego.ROZDZIAA XIO tym, jak Trapaza zamieszkał z pewnym rycerzem w Sewilli i co się potemwydarzyłoTrapaza, znalazłszy się bez szeląga na potrzebne wydatki, bo to, co otrzymał zasprzedaną szpadę, już się rozeszło, zdecydował się pójść na służbę do jakiejś znakomitejosobistości.W tym celu wspiął się na główne schody katedry sewilskiej; ujrzał tam krągmężów dobrze odzianych.Gdy przybliżył się do nich, usłyszał imiona, jakimi się nawoływali,i poznał, że byli to rycerze.Rozprawiali o zacnych czynach jakiegoś don Tomasza, czcząc je wybuchami śmiechu.Gdy byli zajęci rozmową, przyszedł don Tomasz i włączył się do rozmowy; wielce sięucieszyli z jegoprzybycia.Rycerz był w stroju z czarnej gorgorany, z rozciętymi rękawamipodszytymi paliową taftą [ Pobierz całość w formacie PDF ]