[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałem tam wtedy praktykę.Kelvin Halliday robił wrażenie miłego człowieka, dość znerwicowanego i wyczerpanego, ale wydawali się raczej szczęśliwi ze sobą.wtedy.Przez chwilę milczał.- Jednakże po upływie niespełna roku - podjął po krótkiej przerwie swoją opowieść - Helen uciekła z kimś innym.O tym zapewne wiedziałaś?- Z kim uciekła? - spytała Gwenda.Spojrzał na nią tymi swoimi przenikliwymi oczami.- Nie powiedziała mi tego - odparł.- Nie cieszyłem się jej zaufaniem.Dostrzegłem, bo nie mogłem nie dostrzec, że między nią a Kelvinem pojawił się jakiś rozdźwięk.Nie wiem, z jakiego powodu.Zawsze byłem dość prostolinijny i wyznawałem zasadę wierności małżeńskiej.Helen nie chciała, abym wiedział, co się u nich dzieje.Docierały do mnie plotki, co jest normalne, ale nie wymieniano żadnego konkretnego nazwiska.Często miewali gości z Londynu i innych części Anglii.Przypuszczam, że to musiał być ktoś z nich.- Czy to znaczy, że nie doszło do rozwodu?- Helen nie chciała się rozwodzić.A przynajmniej tak twierdził Kelvin, kiedy o tym rozmawialiśmy.Dlatego właśnie sądziłem (być może mylnie), że chodziło o kogoś żonatego.Żonatego z kobietą na przykład wyznania rzymskokatolickiego.- A mój ojciec?- On też nie chciał rozwodu.Dr Kennedy odpowiadał raczej lakonicznie.- Niech mi pan opowie o rnoim ojcu - poprosiła Gwenda.- Dlaczego nagle zdecydował się wysłać mnie do Nowej Zelandii?- Przypuszczam - odparł po krótkim namyśle dr Kennedy - że nalegali na to twoi tamtejsi krewni.Po rozpadzie drugiego małżeństwa twój ojciec zapewne doszedł do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie.- A dlaczego sam mnie tam nie zawiózł?Dr Kennedy popatrzył na komodę, jakby szukał przyrządu do czyszczenia fajki.- Och, nie wiem.Był dość słabego zdrowia.- A co mu było? Na co umarł?W tej chwili otworzyły się drzwi i pojawiła się gospodyni, z pogardliwą miną niosąca przed sobą naładowaną tacę.Znajdował się na niej talerz grzanek z masłem i trochę dżemu, ale nie było żadnego ciasta.Dr Kennedy niepewnym gestem zaprosił Gwendę, żeby nalała herbatę.Zrobiła to.Kiedy filiżanki zostały już napełnione i rozdane, a Gwenda poczęstowała się grzanką, dr Kennedy odezwał się z wymuszoną wesołością:- Powiedzcie mi, co zmieniliście w domu? Przypuszczam, że nie rozpoznałbym go po przeróbkach, jakie z pewnością zrobiliście.- Cieszymy się z nowych łazienek - przyznał Giles.Gwenda, wpatrując się w doktora, powtórzyła swoje pytanie:- Na co umarł mój ojciec?- Naprawdę nie umiem powiedzieć, moja droga.Jak już wspominałem, przez pewien czas miał kłopoty ze zdrowiem i w końcu pojechał do sanatorium gdzieś na wschodnim wybrzeżu.Umarł jakieś dwa lata później.- A gdzie dokładnie jest to sanatorium?- Przykro mi, ale nie pamiętam.Jak powiedziałem, wydaje mi się, że na wschodnim wybrzeżu.Wyraźnie wykręcał się od odpowiedzi.Giles i Gwenda wymienili szybkie spojrzenia.- Może mógłby pan powiedzieć nam przynajmniej - odezwał się Giles - gdzie został pochowany? Gwenda, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe, bardzo chciałaby pojechać na jego grób.Dr Kennedy pochylił się nad kominkiem i zaczął scyzorykiem wydłubywać popiół z fajki.- Wiecie - powiedział dość niewyraźnie - naprawdę nie sądzę, aby grzebanie się w przeszłości miało sens.Czczenie przodków to błąd.Liczy się tylko przyszłość.Jesteście młodzi, zdrowi, macie przed sobą całe życie.Myślcie o tym, co was czeka.Po co zawracać sobie głowę składaniem kwiatów na grobie kogoś, kogo na dobrą sprawę ledwo znałaś?- Chciałabym zobaczyć grób mojego ojca - stwierdziła Gwenda, a w jej głosie dało się wyczuć bunt.- Obawiam się, że nie potrafię ci pomóc - ton głosu dr.Kennedy’ego był uprzejmy, ale chłodny.- To było dawno temu, a ja nie mam już takiej pamięci jak niegdyś.Nie utrzymywałem kontaktu z twoim ojcem, od kiedy opuścił Dillmo-uth.Wydaje mi się, że napisał do mnie kiedyś z sanatorium i mam wrażenie, że ten list przyszedł gdzieś ze wschodniego wybrzeża, ale nawet tego nie jestem pewny.I nie mam pojęcia, gdzie go pochowano.- Jakie to dziwne - powiedział Giles.- Wcale nie.Ogniwem łączącym nas była Helen.Zawsze czułem się z nią bardzo związany.Jest moją przyrodnią siostrą, o wiele lat młodszą.Starałem się wychować ją najlepiej, jak tylko umiałem.Dobre szkoły i tak dalej.Ale nie ulega wątpliwości, że Helen.cóż, nigdy nie była stała w upodobaniach.Kiedy była jeszcze bardzo młoda, pojawiły się kłopoty w związku z pewnym niepożądanym młodzieńcem.Wyciągnąłem ją z tego.Potem postanowiła wyjechać do Indii i wyjść za mąż za Waltera Fane.To było w porządku, chłopak był miły, syn najlepszego prawnika w Dillmouth, ale szczerze mówiąc nudny jak flaki z olejem.Adorował ją od bardzo dawna, ale Helen nigdy nie zwracała na niego uwagi.Mimo to zmieniła zdanie i postanowiła jechać do Indii, gdzie miała wyjść za niego za mąż.Kiedy jednak zobaczyła go ponownie, rozmyśliła się.Zatelegrafowała do mnie, żebym przysłał jej pieniądze na powrót do domu.Wysłałem.W drodze powrotnej poznała Kelvina.Wzięli ślub, zanim się o tym dowiedziałem.Muszę przyznać, że czułem się trochę zawstydzony postępowaniem mojej siostry.To chyba wyjaśnia, dlaczego nie utrzymywaliśmy z Kelvinem kontaktów po jej ucieczce.A gdzie jest teraz Helen? - zapytał nagle.- Czy możecie mi powiedzieć? Chciałbym się z nią skontaktować.- Ależ nie wiemy - odparła Gwenda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Miałem tam wtedy praktykę.Kelvin Halliday robił wrażenie miłego człowieka, dość znerwicowanego i wyczerpanego, ale wydawali się raczej szczęśliwi ze sobą.wtedy.Przez chwilę milczał.- Jednakże po upływie niespełna roku - podjął po krótkiej przerwie swoją opowieść - Helen uciekła z kimś innym.O tym zapewne wiedziałaś?- Z kim uciekła? - spytała Gwenda.Spojrzał na nią tymi swoimi przenikliwymi oczami.- Nie powiedziała mi tego - odparł.- Nie cieszyłem się jej zaufaniem.Dostrzegłem, bo nie mogłem nie dostrzec, że między nią a Kelvinem pojawił się jakiś rozdźwięk.Nie wiem, z jakiego powodu.Zawsze byłem dość prostolinijny i wyznawałem zasadę wierności małżeńskiej.Helen nie chciała, abym wiedział, co się u nich dzieje.Docierały do mnie plotki, co jest normalne, ale nie wymieniano żadnego konkretnego nazwiska.Często miewali gości z Londynu i innych części Anglii.Przypuszczam, że to musiał być ktoś z nich.- Czy to znaczy, że nie doszło do rozwodu?- Helen nie chciała się rozwodzić.A przynajmniej tak twierdził Kelvin, kiedy o tym rozmawialiśmy.Dlatego właśnie sądziłem (być może mylnie), że chodziło o kogoś żonatego.Żonatego z kobietą na przykład wyznania rzymskokatolickiego.- A mój ojciec?- On też nie chciał rozwodu.Dr Kennedy odpowiadał raczej lakonicznie.- Niech mi pan opowie o rnoim ojcu - poprosiła Gwenda.- Dlaczego nagle zdecydował się wysłać mnie do Nowej Zelandii?- Przypuszczam - odparł po krótkim namyśle dr Kennedy - że nalegali na to twoi tamtejsi krewni.Po rozpadzie drugiego małżeństwa twój ojciec zapewne doszedł do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie.- A dlaczego sam mnie tam nie zawiózł?Dr Kennedy popatrzył na komodę, jakby szukał przyrządu do czyszczenia fajki.- Och, nie wiem.Był dość słabego zdrowia.- A co mu było? Na co umarł?W tej chwili otworzyły się drzwi i pojawiła się gospodyni, z pogardliwą miną niosąca przed sobą naładowaną tacę.Znajdował się na niej talerz grzanek z masłem i trochę dżemu, ale nie było żadnego ciasta.Dr Kennedy niepewnym gestem zaprosił Gwendę, żeby nalała herbatę.Zrobiła to.Kiedy filiżanki zostały już napełnione i rozdane, a Gwenda poczęstowała się grzanką, dr Kennedy odezwał się z wymuszoną wesołością:- Powiedzcie mi, co zmieniliście w domu? Przypuszczam, że nie rozpoznałbym go po przeróbkach, jakie z pewnością zrobiliście.- Cieszymy się z nowych łazienek - przyznał Giles.Gwenda, wpatrując się w doktora, powtórzyła swoje pytanie:- Na co umarł mój ojciec?- Naprawdę nie umiem powiedzieć, moja droga.Jak już wspominałem, przez pewien czas miał kłopoty ze zdrowiem i w końcu pojechał do sanatorium gdzieś na wschodnim wybrzeżu.Umarł jakieś dwa lata później.- A gdzie dokładnie jest to sanatorium?- Przykro mi, ale nie pamiętam.Jak powiedziałem, wydaje mi się, że na wschodnim wybrzeżu.Wyraźnie wykręcał się od odpowiedzi.Giles i Gwenda wymienili szybkie spojrzenia.- Może mógłby pan powiedzieć nam przynajmniej - odezwał się Giles - gdzie został pochowany? Gwenda, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe, bardzo chciałaby pojechać na jego grób.Dr Kennedy pochylił się nad kominkiem i zaczął scyzorykiem wydłubywać popiół z fajki.- Wiecie - powiedział dość niewyraźnie - naprawdę nie sądzę, aby grzebanie się w przeszłości miało sens.Czczenie przodków to błąd.Liczy się tylko przyszłość.Jesteście młodzi, zdrowi, macie przed sobą całe życie.Myślcie o tym, co was czeka.Po co zawracać sobie głowę składaniem kwiatów na grobie kogoś, kogo na dobrą sprawę ledwo znałaś?- Chciałabym zobaczyć grób mojego ojca - stwierdziła Gwenda, a w jej głosie dało się wyczuć bunt.- Obawiam się, że nie potrafię ci pomóc - ton głosu dr.Kennedy’ego był uprzejmy, ale chłodny.- To było dawno temu, a ja nie mam już takiej pamięci jak niegdyś.Nie utrzymywałem kontaktu z twoim ojcem, od kiedy opuścił Dillmo-uth.Wydaje mi się, że napisał do mnie kiedyś z sanatorium i mam wrażenie, że ten list przyszedł gdzieś ze wschodniego wybrzeża, ale nawet tego nie jestem pewny.I nie mam pojęcia, gdzie go pochowano.- Jakie to dziwne - powiedział Giles.- Wcale nie.Ogniwem łączącym nas była Helen.Zawsze czułem się z nią bardzo związany.Jest moją przyrodnią siostrą, o wiele lat młodszą.Starałem się wychować ją najlepiej, jak tylko umiałem.Dobre szkoły i tak dalej.Ale nie ulega wątpliwości, że Helen.cóż, nigdy nie była stała w upodobaniach.Kiedy była jeszcze bardzo młoda, pojawiły się kłopoty w związku z pewnym niepożądanym młodzieńcem.Wyciągnąłem ją z tego.Potem postanowiła wyjechać do Indii i wyjść za mąż za Waltera Fane.To było w porządku, chłopak był miły, syn najlepszego prawnika w Dillmouth, ale szczerze mówiąc nudny jak flaki z olejem.Adorował ją od bardzo dawna, ale Helen nigdy nie zwracała na niego uwagi.Mimo to zmieniła zdanie i postanowiła jechać do Indii, gdzie miała wyjść za niego za mąż.Kiedy jednak zobaczyła go ponownie, rozmyśliła się.Zatelegrafowała do mnie, żebym przysłał jej pieniądze na powrót do domu.Wysłałem.W drodze powrotnej poznała Kelvina.Wzięli ślub, zanim się o tym dowiedziałem.Muszę przyznać, że czułem się trochę zawstydzony postępowaniem mojej siostry.To chyba wyjaśnia, dlaczego nie utrzymywaliśmy z Kelvinem kontaktów po jej ucieczce.A gdzie jest teraz Helen? - zapytał nagle.- Czy możecie mi powiedzieć? Chciałbym się z nią skontaktować.- Ależ nie wiemy - odparła Gwenda [ Pobierz całość w formacie PDF ]