[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięłam pięć, a wolno tylko dwie.- Och, niewa\ne.Có\ znaczą dwie ksią\ki dla prawdziwego czytelnika? Siostra przeło\ona jest przemiła, jeśli sięz nią odpowiednio postępuje.Elly uśmiechnęła się blado, a kobieta roześmiała się.Przypominało to bardziej gruchanie.30- Nie jest ci lekko, prawda? Prawdopodobnie dlatego, \e jesteś młoda i ładna, a przynajmniej będziesz, kiedyzdejmą ci opatrunki z nosa i druty ze szczęki.Elly poczuła, \e się rumieni.Jeszcze nikt jej nie powiedział, \e jest ładna.- Nigdy nie widziałam takich długich włosów.- Kobieta uniosła warkocz Elly.Dziewczyna czesała się tak,poniewa\ w ten sposób łatwiej jej było poradzić sobie z włosami le\ąc w łó\ku.- Takie pięknie staroświeckie - za-chwycała się.- Nie znoszę, jak dziewczęta w twoim wieku zasłaniają twarz wiszącymi włosami.Co z nimi robisz,kiedy nie splatasz ich w warkocz?- Albo wią\ę w koński ogon, albo upinam w kok.- Elly spojrzała z zawiścią na grube blond włosy swojejrozmówczyni.- Nie mogę mieć krótkich, bo są za delikatne i cienkie.- Moje są tak grube, \e muszę je od czasu do czasu ścieniować.Kobieta z sąsiedniego łó\ka, która wróciła właśnie z kąpieli, teraz podeszła do wózka z ksią\kami.- Proszę pani, tu są jeszcze inni, którzy chcieliby wypo\yczyć ksią\kę - powiedziała ostrym tonem, patrząc na nietak, jakby czuła od nich nieprzyjemny zapach.- Och, przepraszam bardzo.Proszę sobie wybrać - odparła z uśmiechem dama od ksią\ek.Najwyrazniej nie byłazmieszana ani zakłopotana.Konspiracyjny błysk zatańczył figlarnie w jej niebieskich oczach.Pacjentka, a\ dr\ącaz ciekawości, przedłu\ała moment wyboru, wyraznie zamierzając podsłuchiwać dalszy ciąg rozmowy.- śyczę ci miłej lektury romansów z okresu Regencji - odezwała się kobieta z wózkiem.- Sama się w nichzaczytywałam, kiedy le\ałam ze złamaną nogą - koń zdecydował, \e nie jest w odpowiednim nastroju do skoków -i zakochałam się w niejednym hulace z tego okresu.Moim ulubionym jest chyba ten z Dandysa.- Ksią\ę Worth - zawołała Elly z pałającymi policzkami.- Jest tak\e moim ulubionym bohaterem.- Uwielbiałam te\ Wielką Zofię.Kobieta taka jak ja, tyle \e urodziła się o dobre sto lat za wcześnie.Kobieta popatrzyła na zegarek.Elly rozpoznała model od Cartiera, nad którego zdjęciem zamyśliła się,przeglądając Vogue.Pewnego dnia.obiecała sobie.- Muszę ju\ iść.Mam jeszcze dwa oddziały do obejścia.- Chwyciła rączkę wózka.- Nie wiem, czy się jeszcze zobaczymy, ale \yczę ci szczęścia - odezwała się do Elly.Potem zwróciła się dopodsłuchującej kobiety: - Czy pani ju\ się zdecydowała?- Nie ma tu nic ciekawego.Wszystko, co dobre, zostało ju\ wypo\yczone.- Rzuciła złośliwe spojrzenie Elly.Potem sapnęła ze złością, wycofała się do swojego łó\ka i przyciszonym tonem zaczęła rozmowę z sąsiadką zdrugiej strony.Od czasu do czasu spoglądała znacząco na Elly.Dziewczyna odwzajemniła wyzywające spojrzenia, a potem zwróciła oczy na swoją nowo poznaną przyjaciółkę inapotkała wzrok przepełniony bolesną ciekawością.Jednak ciekawość szybko ustąpiła miejsca ciepłemuuśmiechowi.- Nazywam się Elizabeth Waring - odezwała się elegancka dama.- A ty?- Nell Jordan.- To zdrobnienie od Eleanor?Nell przytaknęła.Nikt oprócz ojca nie nazywał jej Eleanor.Ona sama na pseudonim uliczny wybrała imię Elly.Nie u\ywała go w poprzednim \yciu.- Słuchaj, Nell, jeśli jesteś taką zagorzałą czytelniczką, mo\e będę mogła wprowadzić cię w zupełnie nowy krągksią\ek.Chcesz?- Jak pani sobie \yczy.- Nell odpowiedziała automatycznie, nadal przygnębiona i zasmucona ciekawością, jakąwzbudzała u innych pacjentów.Była ju\ zmęczona traktowaniem jak egzotyczne stworzenie w zoo, tak jakby pro-stytutki były ginącym gatunkiem.Poczuła się zawiedziona.Sądziła, \e zainteresowanie i serdeczność tej kobiety sąszczere, a okazał się kolejnym przypadkiem tego rodzaju ciekawości, która najbardziej upokarzała: O, ulicznica?Och, muszę pójść i sama zobaczyć!Jej po\egnanie było uprzejme, lecz nic poza tym, a gdy turkot wózka rozległ się w innej części oddziału, wyjęłajedną z nowych ksią\ek i zaczęła czytać.- Słyszałam, \e spędziła pani trochę czasu z naszą gwiazdą - powiedziała siostra przeło\ona z właściwą sobiewy\szością, kiedy Liz weszła do pokoju, \eby powiadomić ją o zakończeniu swej rundy z ksią\kami.- Gwiazdą? Dlaczego tak ją nazywacie?- To prostytutka pobita przez swojego alfonsa.- Siostra pokiwała głową ze zgorszeniem.- Nie wygląda na prostytutkę - odpowiedziała Liz wymijająco.- Wygląd nic nie znaczy.- Skąd pani wie, \e to prostytutka?- Policja tu była.Mówili, \e dwa razy udzielali jej ostrze\enia za nagabywanie klientów.- Ten człowiek musi być strasznym draniem - skomentowała Liz.- Złamany nos i szczęka.- To jej wina, \e się z takim zadaje.- Siostra nie marnowała czasu na współczucie.Liz się wzdrygnęła.- Nie wszystkim sprzyja los - powiedziała.- Obiecałam, \e przyniosę jej trochę ksią\ek.Najwyrazniej bardzo lubi31czytać, więc pewnie jutro wpadnę, jeśli mo\na.- Och, te pani kulawe kaczątka, pani Waring! - Siostra wyraziła dezaprobatę delikatnie, gdy\ Elizabeth Waringbyła bliską przyjaciółką najstarszego konsultanta w szpitalu.- Sama byłam kulawym kaczątkiem, więc teraz wiem, jak to jest - odparła wesoło Liz.Następnego dnia po południu Nell była zagłębiona w lekturze Na rogatkach, kiedy poczuła, \e coś spada na jejłó\ko.Podniosła wzrok i zobaczyła z pół tuzina ksią\ek le\ących na niebiesko-białej kapie oraz Elizabeth Waringze stosem magazynów w ramionach, uśmiechającą się do niej.- Nie patrz na mnie z takim zdziwieniem - powiedziała z wyrzutem.- Przecie\ obiecałam, \e przyniosę ci kilkaksią\ek.- Tak, ale nie spodziewałam się pani tak prędko!- I tak je miałam przynieść do szpitala, \eby wzbogaciły tutejszą bibliotekę na wózku, więc równie dobrzemo\esz być pierwsza w kolejce.Nell sięgnęła po ksią\ki.Były to nowiutkie wydania ostatnich powieści najlepiej sprzedających się pisarzy,angielskich i amerykańskich.śadnej z nich jeszcze nie czytała.- Och, to jak manna z nieba! - wykrzyknęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wzięłam pięć, a wolno tylko dwie.- Och, niewa\ne.Có\ znaczą dwie ksią\ki dla prawdziwego czytelnika? Siostra przeło\ona jest przemiła, jeśli sięz nią odpowiednio postępuje.Elly uśmiechnęła się blado, a kobieta roześmiała się.Przypominało to bardziej gruchanie.30- Nie jest ci lekko, prawda? Prawdopodobnie dlatego, \e jesteś młoda i ładna, a przynajmniej będziesz, kiedyzdejmą ci opatrunki z nosa i druty ze szczęki.Elly poczuła, \e się rumieni.Jeszcze nikt jej nie powiedział, \e jest ładna.- Nigdy nie widziałam takich długich włosów.- Kobieta uniosła warkocz Elly.Dziewczyna czesała się tak,poniewa\ w ten sposób łatwiej jej było poradzić sobie z włosami le\ąc w łó\ku.- Takie pięknie staroświeckie - za-chwycała się.- Nie znoszę, jak dziewczęta w twoim wieku zasłaniają twarz wiszącymi włosami.Co z nimi robisz,kiedy nie splatasz ich w warkocz?- Albo wią\ę w koński ogon, albo upinam w kok.- Elly spojrzała z zawiścią na grube blond włosy swojejrozmówczyni.- Nie mogę mieć krótkich, bo są za delikatne i cienkie.- Moje są tak grube, \e muszę je od czasu do czasu ścieniować.Kobieta z sąsiedniego łó\ka, która wróciła właśnie z kąpieli, teraz podeszła do wózka z ksią\kami.- Proszę pani, tu są jeszcze inni, którzy chcieliby wypo\yczyć ksią\kę - powiedziała ostrym tonem, patrząc na nietak, jakby czuła od nich nieprzyjemny zapach.- Och, przepraszam bardzo.Proszę sobie wybrać - odparła z uśmiechem dama od ksią\ek.Najwyrazniej nie byłazmieszana ani zakłopotana.Konspiracyjny błysk zatańczył figlarnie w jej niebieskich oczach.Pacjentka, a\ dr\ącaz ciekawości, przedłu\ała moment wyboru, wyraznie zamierzając podsłuchiwać dalszy ciąg rozmowy.- śyczę ci miłej lektury romansów z okresu Regencji - odezwała się kobieta z wózkiem.- Sama się w nichzaczytywałam, kiedy le\ałam ze złamaną nogą - koń zdecydował, \e nie jest w odpowiednim nastroju do skoków -i zakochałam się w niejednym hulace z tego okresu.Moim ulubionym jest chyba ten z Dandysa.- Ksią\ę Worth - zawołała Elly z pałającymi policzkami.- Jest tak\e moim ulubionym bohaterem.- Uwielbiałam te\ Wielką Zofię.Kobieta taka jak ja, tyle \e urodziła się o dobre sto lat za wcześnie.Kobieta popatrzyła na zegarek.Elly rozpoznała model od Cartiera, nad którego zdjęciem zamyśliła się,przeglądając Vogue.Pewnego dnia.obiecała sobie.- Muszę ju\ iść.Mam jeszcze dwa oddziały do obejścia.- Chwyciła rączkę wózka.- Nie wiem, czy się jeszcze zobaczymy, ale \yczę ci szczęścia - odezwała się do Elly.Potem zwróciła się dopodsłuchującej kobiety: - Czy pani ju\ się zdecydowała?- Nie ma tu nic ciekawego.Wszystko, co dobre, zostało ju\ wypo\yczone.- Rzuciła złośliwe spojrzenie Elly.Potem sapnęła ze złością, wycofała się do swojego łó\ka i przyciszonym tonem zaczęła rozmowę z sąsiadką zdrugiej strony.Od czasu do czasu spoglądała znacząco na Elly.Dziewczyna odwzajemniła wyzywające spojrzenia, a potem zwróciła oczy na swoją nowo poznaną przyjaciółkę inapotkała wzrok przepełniony bolesną ciekawością.Jednak ciekawość szybko ustąpiła miejsca ciepłemuuśmiechowi.- Nazywam się Elizabeth Waring - odezwała się elegancka dama.- A ty?- Nell Jordan.- To zdrobnienie od Eleanor?Nell przytaknęła.Nikt oprócz ojca nie nazywał jej Eleanor.Ona sama na pseudonim uliczny wybrała imię Elly.Nie u\ywała go w poprzednim \yciu.- Słuchaj, Nell, jeśli jesteś taką zagorzałą czytelniczką, mo\e będę mogła wprowadzić cię w zupełnie nowy krągksią\ek.Chcesz?- Jak pani sobie \yczy.- Nell odpowiedziała automatycznie, nadal przygnębiona i zasmucona ciekawością, jakąwzbudzała u innych pacjentów.Była ju\ zmęczona traktowaniem jak egzotyczne stworzenie w zoo, tak jakby pro-stytutki były ginącym gatunkiem.Poczuła się zawiedziona.Sądziła, \e zainteresowanie i serdeczność tej kobiety sąszczere, a okazał się kolejnym przypadkiem tego rodzaju ciekawości, która najbardziej upokarzała: O, ulicznica?Och, muszę pójść i sama zobaczyć!Jej po\egnanie było uprzejme, lecz nic poza tym, a gdy turkot wózka rozległ się w innej części oddziału, wyjęłajedną z nowych ksią\ek i zaczęła czytać.- Słyszałam, \e spędziła pani trochę czasu z naszą gwiazdą - powiedziała siostra przeło\ona z właściwą sobiewy\szością, kiedy Liz weszła do pokoju, \eby powiadomić ją o zakończeniu swej rundy z ksią\kami.- Gwiazdą? Dlaczego tak ją nazywacie?- To prostytutka pobita przez swojego alfonsa.- Siostra pokiwała głową ze zgorszeniem.- Nie wygląda na prostytutkę - odpowiedziała Liz wymijająco.- Wygląd nic nie znaczy.- Skąd pani wie, \e to prostytutka?- Policja tu była.Mówili, \e dwa razy udzielali jej ostrze\enia za nagabywanie klientów.- Ten człowiek musi być strasznym draniem - skomentowała Liz.- Złamany nos i szczęka.- To jej wina, \e się z takim zadaje.- Siostra nie marnowała czasu na współczucie.Liz się wzdrygnęła.- Nie wszystkim sprzyja los - powiedziała.- Obiecałam, \e przyniosę jej trochę ksią\ek.Najwyrazniej bardzo lubi31czytać, więc pewnie jutro wpadnę, jeśli mo\na.- Och, te pani kulawe kaczątka, pani Waring! - Siostra wyraziła dezaprobatę delikatnie, gdy\ Elizabeth Waringbyła bliską przyjaciółką najstarszego konsultanta w szpitalu.- Sama byłam kulawym kaczątkiem, więc teraz wiem, jak to jest - odparła wesoło Liz.Następnego dnia po południu Nell była zagłębiona w lekturze Na rogatkach, kiedy poczuła, \e coś spada na jejłó\ko.Podniosła wzrok i zobaczyła z pół tuzina ksią\ek le\ących na niebiesko-białej kapie oraz Elizabeth Waringze stosem magazynów w ramionach, uśmiechającą się do niej.- Nie patrz na mnie z takim zdziwieniem - powiedziała z wyrzutem.- Przecie\ obiecałam, \e przyniosę ci kilkaksią\ek.- Tak, ale nie spodziewałam się pani tak prędko!- I tak je miałam przynieść do szpitala, \eby wzbogaciły tutejszą bibliotekę na wózku, więc równie dobrzemo\esz być pierwsza w kolejce.Nell sięgnęła po ksią\ki.Były to nowiutkie wydania ostatnich powieści najlepiej sprzedających się pisarzy,angielskich i amerykańskich.śadnej z nich jeszcze nie czytała.- Och, to jak manna z nieba! - wykrzyknęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]