X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pranie kiedyś wisiało za kuch-nią i�wracało do nas pachnące dymem, ale nigdy nie wysychałokompletnie.Teraz paruje nad głową Douda, zwisając z�drutubiegnącego nad piecem, i�gdy do nas wraca, wszystkie ubra-nia, pościel i�ręczniki śmierdzą psim gulaszem z�rybich głów.Domowa perliczka, przemoczona i�nieszczęśliwa, próbujebezskutecznie schronić się pod mokrymi drzewami, kury nieznoszą już zdrowych jajek, tylko zdeformowane, z�którychwykluwają się chore kurczaki, bez skrzydeł lub z�jedną nogą.Węże włażą na werandę, uciekając z�zatopionych nor.%7łabynamiętnie mnożą się w�basenie i�w stawie, a�ropuchy zrobiłysię już tak grube i�wielkie, że prawdopodobnie zjadły ostatniezłote rybki, które i�tak porosły dziwnymi naroślami.Waranywymywane są ze swoich mokradeł i�jeden wielki zapędza sięnawet do bawialni, gdzie z�podkulonymi nogami siedzę nafotelu i�czytam książkę.Kiedy spoglądamy w�szary deszcz i�przez żywopłot, uno-sząc zmęczone spojrzenia znad książek i�partii kart, widzimy,jak afrykańskie dzieci biegają tam po kałużach, wymachującmahoniowymi rękami w�powietrzu, odrzucając głowy i�ot-wierając różowe usta.Najmniejsze dzieci są całkiem nagie.Wyglądają czyściutko i�radośnie.Zazdroszczę im.Codzienne opady oznaczają, że nie możemy już obozo-wać nad jeziorem, więc kolejne tygodnie rozpościerają sięprzed nami jak przerażający, monotonny maraton sadzeniatytoniu, jedzenia podwieczorków, grania w�karty, picia piwai�patrzenia na deszcz.I�tygodnie mijają.Deszcze zadomowiły285 się tu na dobre i�hojnie nas obdarowują.To będzie mokryrok i�wszyscy marzymy już o�choć jedno- czy dwudniowymodpoczynku.Deszcze nie dają już ulgi ani nie są powodemdo świętowania, jak było jeszcze miesiąc temu.Nawet dziecitubylców przestały się bawić, kiedy niebiosa wciąż się rozstę-pują.Przyszedł czas nudnego, poważnego sprawdzania, czywszystko zostało zebrane, zanim pola zrobią się zbyt mokre.Trzeba też wyrwać z�ziemi kupy chwastów, które wyrosły ni-czym kępy potarganych włosów, zanim zabiorą cenną glebękukurydzy�i�tytoniowi.Przez kolejne monotonne popołu-dnia dzierżawcy i�ich dzieci schylają się nad mokrymi polami,wciskając surowe, zaskoczone sadzonki tytoniu w�grządkii�wrzucając ziarna kukurydzy w�niewielkie kopczyki gorącej,wilgotnej, wyczekującej ziemi.Vanessa ratuje chorego, jednonogiego kurczaka urodzone-go�w�naszym kurniku.Trzyma go w�pudełku na buty obok łóż-ka i�przez większość dnia próbuje wepchnąć grudki Pronutrodo chorego dzioba, aż w�końcu owsianka wychodzi ptakowinosem i�biedak się dusi.Vanessa zakłada czarny szal na mokrypogrzeb w�ogrodzie, a�potem nie chce dać się wywabić z�po-koju, chyba że na wieczorne piwo i�karty.Nie pozwala też, byDoud posprzątał śmierdzące kurzą kupą pudełko po kurcza-ku.Cały dom przesiąka smrodem padłego projektu Vanessy.Jest zbyt mokro, bym mogła jezdzić na motorze przez vlei�okresowy zbiornik wodny, który pojawił się na środku farmy.Chodzę więc po niej pieszo, przez wiele dni, ale wilgoć nieustaje, aż człowiek zdaje się od niej gnić w�środku.Poddajęsię więc i�czytam całą biblioteczkę mamy.Mama wciska stopy w�kalosze i�spędza poranki nad grząd-kami tytoniu, patrząc, jak miękkie rośliny ładowane są na przy-czepy i�zabierane na pola dzierżawców.Kiedy już wszystkiezostały przetransportowane i�zasadzone, nie ma dla niej nicdo roboty, tylko czekać i�mieć nadzieję, że większość prze-trwa.Wraca do domu, leżymy na jej łóżku i�czytamy książki.286 Fryzura mamyFarbuję mamie włosy na nierówny, żółtawy blond i�golęsobie nogi, by sprawdzić, czy muszę to robić.Vanessa eksperymentuje z�cieniem do powiek i�wygląda,jakby ktoś podbił jej oczy.Próbuję zrobić bezy, a�efektem jest zlepiający szczęki klej,uprzejmie zjedzony przez członków mojej rodziny.Mamaradzi, bym nie marnowała więcej cennych jajek na próby go-towania.Uczę się słów, które� mam nadzieję� są tekstem CarmenBizeta, i�śpiewam całą operę psom.Vanessa maluje obrazek dziewczyny z�długimi jasnymiwłosami.Na obrazku dziewczyna tonie i�krzyczy, a�jej włosyunoszą się rozłożone wokół.Van daje mu tytuł Krzyk� Mgodi.Mama farbuje włosy płukanką i�jej blond pasemka zmie-niają się w�srebrne.Tata uczy mnie prowadzić starą ciężarówkę.Muszę siedziećna krawędzi fotela, by sięgnąć do pedałów, a�kierownica jest287 tak luzna, że gdy podskakujemy na wyboju, uderza w�mojechude ręce.Palę przed lustrem i�próbuję wyglądać jak dominująca bo-gini seksu.Sfrustrowana Vanessa oznajmia, że zamierza uciec z�domu.Ja gapię się w�nicość, w�którą planuje uciec, i�mówię: Pójdę z�tobą. Ja też� mówi mama.Tata zbiera grupę mężczyzn z�farmy i�w ciągu jednego week-endu wznoszą z�błota, pali i�słomy otwartą chatkę na naszejdziałce nad jeziorem.Jej ściany sięgają mi do kolan, a�pry-mitywna strzecha wisi jak za długie włosy i�kończy się tużnad naszymi głowami, więc każdy wiatr znad jeziora możeprześlizgnąć się przez duszne, gęste powietrze aż na tył chatki,gdzie tata zbudował surowe legowiska z�nieciosanego drewna.Na każdym łóżku leżą cienki piankowy materac i�dwa szytelokalnie prześcieradła z�drapiącej, surowej bawełny, a�nad nimwisi moskitiera.Tata pobielił ściany lepianki i�posypał podłogęczystym piaskiem z�plaży.Zjawia się w�domu i�w obecności Szpiega, który niedawnowrócił ze swej wioski, oznajmia, że teraz możemy w�weekendyuciekać z�farmy. Miejsce dla wszystkich� dodaje.� Zbudowaliśmy cho-lerny pałac.W piątek pakujemy się więc do pick-upa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.