[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten piżmowy,męski zapach również był dla mnie rozpoznawalny, otaczając Cullena drobnąmgiełką.Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, zahaczając paznokciem ogórny guzik koszuli, a ten w odpowiedzi wypuścił falę powietrza w moje włosy.Ustami muskał miejsce przy kościach policzkowych przed moim uchem, ledwosięgając nimi skóry.Zaczęło się robić zbyt intymnie.Odchrząknęłam, poruszając się na ramie okna i oczekując pomocy wzeskoczeniu na podłogę.Zebrałam się w sobie i dopiero wtedy mogłam podnieśwzrok, pozornie lekceważąc jego ogniste, złośliwe i aroganckie spojrzenie.Wyciągnął w moją stronę dłoń, i wyprowadził z pokoju tą bezpieczniejsządrogą.- Chodz, przejdziemy się na spacer poinformował mnie.###- Twoje mieszkanie? powstrzymałam głos przed podniesieniem się ooktawę wyżej i szarpnęłam go za dłoń.Nie spodobał mi się widok szklanegowieżowca, który wznosił się wiele pięter nad ziemią tuż przed nami.- Przeszkadza ci to? Nie będziesz się chyba czuć tu zbyt obco, w końcuznasz je jak własne. Uśmiechnął się złośliwie, przytrzymując moją rękę, gdychciałam ją wyślizgnąć.- Właściwie to skąd wiesz, że tu byłam? Nie masz dowodu.- Mam, choćby taki, że wcale nie zaprzeczasz.A po drugie, chyba coś mizginęło.Przełknęłam głośno ślinę, a zdjęcie dowód zbrodni, poparzyło mnie przezkieszeń, z której nie zostało jeszcze wyjęte.Zaśmiał się raz jeszcze i podniósłnasze splecione dłonie, przygryzając delikatnie opuszek mojego serdecznegopalca.Szybko wyszarpnęłam się, zwiększając odległość między nami ipotępiając jego frywolne zachowanie.Kpił sobie ze mnie.- %7łartowałem, chciałem cię nabrać.Ale pamiętaj, że gdybyś mi coś ukradła,to wiedziałbym.Nie odwróciłam wzroku, zastanawiając się, czy to możliwe, że nie wie ozdjęciu, ale postanowiłam nie chwalić się swoją zdobyczą.- Dobra, teraz ty tu zostań, a ja wrócę za niedługo.Potrzebuję zabrać tylkoparę rzeczy i lepiej nie uciekaj, nie będę cię szukać.Wywróciłam oczami, zadzierając głowę, by odnalezć piętro, na którymmieszkał.- A dlaczego nie przeniesiemy się tutaj? Sprawia ci frajdę spanie whotelu? zapytałam, uważając nocowanie w takim apartamentowcu zaprzyjemne wyjście.- Oni mogą wiedzieć, gdzie mieszkam.Nie powinno nas być nawet wpobliżu.A teraz poczekaj, będę za parę minut.Zaczęłam rozglądać się po okolicy, gdy Edward wbiegł do środka i zostawiłmnie na pastwę mocno świecącego słońca bez moich ukochanych czarnychokularów przeciwsłonecznych.Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam kilkacałkiem przystępnych sklepów z dobrze prezentującymi się wystawami ipostanowiłam dla zabicia czasu poprzyglądać się ubraniom i nadrobić wiedzę opanującej modzie.Tak.Nie.Tak.Może być.Nie.Nie.I nie dla kolejnych pięciu zbytkrótkich, zbyt wyzywających i zbyt błyszczących się spódnic, wzdrygnęłam sięna myśl o założeniu tej złotej szmatki na jakąkolwiek okazję.Przez szybęmogłam zobaczyć, jak pewna klientka przymierza całkiem ładną tunikę, którawiązana tuż pod piersiami mogła wydłużyć moje niskie ciało.Przez tę chwilę wróciłam do rzeczywistości i uświadomiłam sobie, żestraciłam dwa dni z życiorysu.Nie kontaktowałam się z mamą i nie poszłam doksięgarni, nie uprzedzając wcześniej pani Newton.Jak nic mogłam się pożegnaćze swoją pracą.Ugh, bądz przeklęty, Edwardzie Cullenie.Minęło sporo czasu i mogłam wracać pod wieżowiec.Przechodziłam szybkoprzez ulicę, rozglądając się w poszukiwaniu za mężczyzną, z którym tuprzyszłam.Nie widziałam go w okolicy i zastanowiłam się, ile mam jeszcze naniego czekać, pamiętając, że miało go nie być minutę.Może jednak powinnamuciec?Nie dosłyszałam pisku opon i dopiero głośno pracujący silnik samochoduobudził mnie z rozmyśleń.Obejrzałam się w ostatniej chwili, by dostrzec czarnąosobówkę, mknącą w tym kierunku, kilka metrów przede mną.Zwiększałaprędkość, o czym powiadomił mnie charakterystyczny warkot i nie zboczyłanawet na milimetr z ściśle określonej trasy.Szok był na pewno wymalowany namojej twarzy, wiedziałam to przez tempo, w jakim tłukło moje serce.Niepanowałam nad moim ciałem, ale wiedziałam, że powinnam uskoczyć na bok.Pojazd jechał prosto na mnie, nie mając problemu z tym, że przed maską stoijakiś pieszy.Ktoś chciał mnie przejechać i nawet nie zadał sobie trudu zwłączeniem wycieraczek, które mogłyby zebrać z szyby mój roztrzaskanymózg.Silne dłonie pociągnęły mnie do tyłu na tyle szybko, bym mogła zobaczyć,jak samochód mignął przede mną, niemal przejeżdżając po moich nogach.Tejblond kitki kierowcy nie mogłam pomylić z nikim innym.Rozzłoszczony Jamesuderzył pięścią w kierownicę, gdy skręcał w boczną uliczkę z prędkością dużowiększą niż dozwolona.Potykając się przy upadku, uderzyłam czołem o kolanoi czułam rosnącego guza na moim czole.- Jezu, dziewczyno, nic ci nie jest? zapytał Edward, sadowiąc mnie naswoich kolanach i przeprowadzając inspekcję mojego ciała. Dobrze sięczujesz?Pokiwałam głową, starając się wyjść z szoku.- Edward? wyjąkałam, gdy podnosił mnie i prowadził w przeciwnymkierunku. Chyba już ci wierzę.AliceZbyt małe, by znieść szok, jakiego właśnie doświadczyłam, serce łomotałogłośno w mojej piersi w swoim własnym, przyspieszonym rytmie.Malutkapikawka, nie większa niż zaciśnięta pięść, znalazła nagle tyle energii, żeby mócbezkarnie obijać się boleśnie o moje żebra.Jeśli Jasper je słyszał, to nie dawałtego po sobie poznać, a ku mojej uldze, żadne urządzenie nie było do mniepodłączone i nie mogło mnie zawstydzić swoimi wskazami.- Usunęliście moją pamięć? wyszeptałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ten piżmowy,męski zapach również był dla mnie rozpoznawalny, otaczając Cullena drobnąmgiełką.Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, zahaczając paznokciem ogórny guzik koszuli, a ten w odpowiedzi wypuścił falę powietrza w moje włosy.Ustami muskał miejsce przy kościach policzkowych przed moim uchem, ledwosięgając nimi skóry.Zaczęło się robić zbyt intymnie.Odchrząknęłam, poruszając się na ramie okna i oczekując pomocy wzeskoczeniu na podłogę.Zebrałam się w sobie i dopiero wtedy mogłam podnieśwzrok, pozornie lekceważąc jego ogniste, złośliwe i aroganckie spojrzenie.Wyciągnął w moją stronę dłoń, i wyprowadził z pokoju tą bezpieczniejsządrogą.- Chodz, przejdziemy się na spacer poinformował mnie.###- Twoje mieszkanie? powstrzymałam głos przed podniesieniem się ooktawę wyżej i szarpnęłam go za dłoń.Nie spodobał mi się widok szklanegowieżowca, który wznosił się wiele pięter nad ziemią tuż przed nami.- Przeszkadza ci to? Nie będziesz się chyba czuć tu zbyt obco, w końcuznasz je jak własne. Uśmiechnął się złośliwie, przytrzymując moją rękę, gdychciałam ją wyślizgnąć.- Właściwie to skąd wiesz, że tu byłam? Nie masz dowodu.- Mam, choćby taki, że wcale nie zaprzeczasz.A po drugie, chyba coś mizginęło.Przełknęłam głośno ślinę, a zdjęcie dowód zbrodni, poparzyło mnie przezkieszeń, z której nie zostało jeszcze wyjęte.Zaśmiał się raz jeszcze i podniósłnasze splecione dłonie, przygryzając delikatnie opuszek mojego serdecznegopalca.Szybko wyszarpnęłam się, zwiększając odległość między nami ipotępiając jego frywolne zachowanie.Kpił sobie ze mnie.- %7łartowałem, chciałem cię nabrać.Ale pamiętaj, że gdybyś mi coś ukradła,to wiedziałbym.Nie odwróciłam wzroku, zastanawiając się, czy to możliwe, że nie wie ozdjęciu, ale postanowiłam nie chwalić się swoją zdobyczą.- Dobra, teraz ty tu zostań, a ja wrócę za niedługo.Potrzebuję zabrać tylkoparę rzeczy i lepiej nie uciekaj, nie będę cię szukać.Wywróciłam oczami, zadzierając głowę, by odnalezć piętro, na którymmieszkał.- A dlaczego nie przeniesiemy się tutaj? Sprawia ci frajdę spanie whotelu? zapytałam, uważając nocowanie w takim apartamentowcu zaprzyjemne wyjście.- Oni mogą wiedzieć, gdzie mieszkam.Nie powinno nas być nawet wpobliżu.A teraz poczekaj, będę za parę minut.Zaczęłam rozglądać się po okolicy, gdy Edward wbiegł do środka i zostawiłmnie na pastwę mocno świecącego słońca bez moich ukochanych czarnychokularów przeciwsłonecznych.Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam kilkacałkiem przystępnych sklepów z dobrze prezentującymi się wystawami ipostanowiłam dla zabicia czasu poprzyglądać się ubraniom i nadrobić wiedzę opanującej modzie.Tak.Nie.Tak.Może być.Nie.Nie.I nie dla kolejnych pięciu zbytkrótkich, zbyt wyzywających i zbyt błyszczących się spódnic, wzdrygnęłam sięna myśl o założeniu tej złotej szmatki na jakąkolwiek okazję.Przez szybęmogłam zobaczyć, jak pewna klientka przymierza całkiem ładną tunikę, którawiązana tuż pod piersiami mogła wydłużyć moje niskie ciało.Przez tę chwilę wróciłam do rzeczywistości i uświadomiłam sobie, żestraciłam dwa dni z życiorysu.Nie kontaktowałam się z mamą i nie poszłam doksięgarni, nie uprzedzając wcześniej pani Newton.Jak nic mogłam się pożegnaćze swoją pracą.Ugh, bądz przeklęty, Edwardzie Cullenie.Minęło sporo czasu i mogłam wracać pod wieżowiec.Przechodziłam szybkoprzez ulicę, rozglądając się w poszukiwaniu za mężczyzną, z którym tuprzyszłam.Nie widziałam go w okolicy i zastanowiłam się, ile mam jeszcze naniego czekać, pamiętając, że miało go nie być minutę.Może jednak powinnamuciec?Nie dosłyszałam pisku opon i dopiero głośno pracujący silnik samochoduobudził mnie z rozmyśleń.Obejrzałam się w ostatniej chwili, by dostrzec czarnąosobówkę, mknącą w tym kierunku, kilka metrów przede mną.Zwiększałaprędkość, o czym powiadomił mnie charakterystyczny warkot i nie zboczyłanawet na milimetr z ściśle określonej trasy.Szok był na pewno wymalowany namojej twarzy, wiedziałam to przez tempo, w jakim tłukło moje serce.Niepanowałam nad moim ciałem, ale wiedziałam, że powinnam uskoczyć na bok.Pojazd jechał prosto na mnie, nie mając problemu z tym, że przed maską stoijakiś pieszy.Ktoś chciał mnie przejechać i nawet nie zadał sobie trudu zwłączeniem wycieraczek, które mogłyby zebrać z szyby mój roztrzaskanymózg.Silne dłonie pociągnęły mnie do tyłu na tyle szybko, bym mogła zobaczyć,jak samochód mignął przede mną, niemal przejeżdżając po moich nogach.Tejblond kitki kierowcy nie mogłam pomylić z nikim innym.Rozzłoszczony Jamesuderzył pięścią w kierownicę, gdy skręcał w boczną uliczkę z prędkością dużowiększą niż dozwolona.Potykając się przy upadku, uderzyłam czołem o kolanoi czułam rosnącego guza na moim czole.- Jezu, dziewczyno, nic ci nie jest? zapytał Edward, sadowiąc mnie naswoich kolanach i przeprowadzając inspekcję mojego ciała. Dobrze sięczujesz?Pokiwałam głową, starając się wyjść z szoku.- Edward? wyjąkałam, gdy podnosił mnie i prowadził w przeciwnymkierunku. Chyba już ci wierzę.AliceZbyt małe, by znieść szok, jakiego właśnie doświadczyłam, serce łomotałogłośno w mojej piersi w swoim własnym, przyspieszonym rytmie.Malutkapikawka, nie większa niż zaciśnięta pięść, znalazła nagle tyle energii, żeby mócbezkarnie obijać się boleśnie o moje żebra.Jeśli Jasper je słyszał, to nie dawałtego po sobie poznać, a ku mojej uldze, żadne urządzenie nie było do mniepodłączone i nie mogło mnie zawstydzić swoimi wskazami.- Usunęliście moją pamięć? wyszeptałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]