[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To dobrze, że Skif, Nyara i Potrzeba wyjecha-li.K Leshy przyda się wiedza Skifa, miecz znał magię starszą niż ich własna,a Nyara na pewno lepiej się będzie czuła w miejscu, w którym przebywają istotyo wiele dziwniejsze od niej.To, co Zmora Sokołów zrobił swojej córce, kierując się tylko emocjami, byłozłe i wypaczone według wszelkich norm.Jak wiedzę o budowie i funkcjonowaniuciała można wykorzystać do uzdrawiania  czy zdolności Zmory Sokołów domanipulacji emocjami i umysłami nie można użyć w dobrym celu?Czy nie tak właśnie postępowali Ulrich i Karal wobec An deshy, chcąc mupomóc?W zamyśleniu zagryzł wargę.Czy Zmora Sokołów nie był czymś.czymśw rodzaju złego kapłana? Na pewno stał na tym samym poziomie.Dobry kapłan ma za zadanie prowa-dzić wiernych i pomagać im stawać się lepszymi; Zmora Sokołów używał podob-nych metod przekonywania.W kolegium zabrzmiały dzwony oznajmiające porę kolacji.Oznaczało to, żebiblioteki w pałacu i kolegium są puste, a obie miały przytulne czytelnie z ko-minkami  w tej chwili na pewno lepsze do rozmyślań niż ogrody! Niedługozapadnie zmrok, szare światło dnia gasło w gęsty, szarogranatowy półmrok, wiatrstawał się coraz zimniejszy.Nos i uszy drętwiały, a wiatr przenikał przez naj-mniejsze szczeliny w płaszczu.An desha wrócił do pałacu, w przejściu skinąwszy głową strażnikowi.Jed-na korzyść z tego, kim był  wszyscy go rozpoznawali.Większość strażnikówprzepuszczała go natychmiast, podobnie jak Sokolich Braci i gryfy.Biblioteka pałacowa wydawała się lepsza  miała mniejszą czytelnię, a ko-rzystali z niej głównie dworzanie.Nie było w niej powieści i tomów poezji, leczgłównie nudne kroniki oraz dzieła dotyczące języków, prawa i obyczajów. Za-wierają mnóstwo treści i informacji, ale równie trudno je strawić jak kamień dostarczają mniej więcej tyle samo rozrywki. Bibliotekę upchnięto pomiędzy sa-lą zebrań rady a gabinetem seneszala, z którym miała tę samą ścianę kominową.Paliły się w niej tylko dwie lampy, ale ogień na kominku dawał mnóstwo światłai jak An desha się spodziewał, w czytelni nie było nikogo.Mag wybrał sobie wy-godne, miękkie krzesło, zarzucił na oparcie płaszcz, rozciągnął się na siedzeniuz jedną nogą przerzuconą przez poręcz i wpatrzył się w ogień. Zatem Ma ar i jego inne wcielenia potrafili kontrolować i przekonywać ludzi czy jest złem wykorzystywanie tych umiejętności do niesienia pomocy? Naprzykład w łagodzeniu konfliktów  czy to też złe? Chciałbym, żeby ktoś miw tym pomógł.chyba sam sobie nie poradzę.Kłopot w tym, że owe wspomnienia były zbyt bliskie; ponieważ widział76 Ma ara w działaniu, kusiło go, by uwierzyć w możliwość wykorzystania mocydla dobra innych. Kiedyś ktoś powiedział mi, iż nawet śmiertelna trucizna może okazać sięlekarstwem, jeśli używa się jej ostrożnie i ze znawstwem. Jak mała musiała byćdawka perswazji, by nie łamała zasad etyki? Gdzie przebiega granica pomiędzyusiłowaniem pomocy ludziom a manipulacją?Zpiew Ognia nie pomoże mu w tej rozterce, chociaż jest adeptem uzdrowicie-lem.Jego moc koncentrowała się na rzeczach realnych, nie sięgała w świat duszy,serca i ducha.Kiedy An desha zapuszczał się w tak zwany przez Zpiew Ognia mistycyzm , Sokoli Brat wpadał w rozdrażnienie.Pomimo silnego przekonaniao intuicyjnej naturze magii, Zpiew Ognia był bardzo praktyczny i nie zajmowałsię mistyką. Chciałbym zapytać Karala, ale on ma i tak dużo na głowie.Boję się po-większać jego problemy; mogłoby się to okazać kroplą, która przepełni kielich.Biedny Karal! Już i tak spoczywa na nim zbyt wielka odpowiedzialność. Może tę słodką damę, Talię? Nie.Potrzebował raczej pomocy w rozwią-zaniu problemów etycznych niż pociechy.W tej chwili przydałby się ktoś, ktobył przyczyną jego kłopotów  szaman klanu. Stary, nieustępliwy i twardy jakkamień, ale miał tak dobry kontakt z Gwiazdzistooką, że nie słyszałem, aby ko-mukolwiek udzielił złej rady w sprawach ducha.I znał etykę swego powołania.Nowy poseł Shin a in nie był szamanem, mianowano go tymczasowo, był bratemwodza klanu i An desha nie lubił go jeszcze bardziej niż Karal.Gdyby żyła Quer-na! Jej nie wahałby się poprosić o pomoc. Gdybym tylko miał kogokolwiek, z kim mógłbym porozmawiać! Nie, niekogoś.Szamana, kapłana.Nie wiem jednak, którym kapłanom mogę tutaj zaufaćoprócz Karala, wolałbym porozmawiać z kimś, kto pochodzi z moich stron.Coza ironia! Wpakowałem się w kłopoty, uciekając przed szamanem, a teraz dałbymwszystko, żeby móc z nim porozmawiać.Ogień na kominku buchnął nagle wysokim płomieniem.An desha podsko-czył, kiedy w jego głowie rozległ się ciepły, głęboki śmiech, niesłyszalny na ze-wnątrz.Wystarczy, że poprosisz, mały bracie  odezwał się myśl-głos, którego niespodziewał się już usłyszeć, a w płomieniu przed nim ukazał się avatar Gwiaz-dzistookiej, którego znał jako Tre valena.Ostatni raz An desha widział avataryw Hardornie, kiedy jeszcze Zmora Sokołów kontrolował jego ciało.Mówionomu, że avatary pojawiły się także w Valdemarze, kiedy jemu i Nyarze  kocimzmiennolicym  przywróciły ludzką postać.Tego jednak nie pamiętał.Pewniena swoje szczęście  przy transformacji bowiem nie obyło się bez wielkiego bó-lu fizycznego, kiedy jego ukształtowane sztuką adepta ciało oderwano od kościi uformowano na nowo.Nawet włosy odmienił jeden podmuch magicznej mocy.Był to dar Gwiazdzistookiej za odwagę, ale nie ma zmian bez bólu.77 Jak często wcześniej  choć nigdy w Valdemarze  Tre valen przybrał po-stać ognistego jastrzębia, migoczącego i prostującego skrzydła w płomieniu ko-minka.Cieszę się, że dotarłeś tak daleko, choć w twoim sercu nie ma teraz pokoju.Brakowało nam rozmów z tobą.Wierzę, braciszku, że możemy ci pomóc.Zpiew Ognia przemierzał salon ekele, od czasu do czasu spoglądając przezokno na nagie, poruszane wiatrem gałęzie drzew.Jego twarz o wysokich kościachpoliczkowych była zachmurzona.An desha znów wyszedł.Młody Shin a in spę-dzał coraz mniej czasu w ekele  zupełnie inaczej niż dawniej, kiedy ZpiewOgnia nie mógł namówić go na przekroczenie drzwi prowadzących z ogrodu nazewnątrz. Zmienił się.Nadal się zmienia. Obie myśli nie bardzo mu się podobały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl