X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pater obszedł okrągły lokal i zbliżył się do miejsca, w którymznaleziono Annę Seredę.Rozejrzał się dokoła.Wciąż były tamwbite kijki, a na wietrze falowały resztki żółtych taśmpolicyjnych, oddzielających miejsce zdarzenia.Nagle oślepił gosnop światła.Przed nim stali kamerzysta i dziennikarka zpodświetlanym mikrofonem.Pater minął ich bardzo szybko i bez słowa, nie zwracającuwagi na zachęty i nawoływania.W gruncie rzeczy w ciągukilku sekund sprawdził to, co miał sprawdzić.Miejsce zdarzenianie było widoczne z baru, natomiast widać je było dobrze zzejścia na plażę.Uduszenie dziewczyny za parawanem wiązałosię więc z dużym ryzykiem demaskacji. Ludzie nieustanniewchodzący i wychodzący na plażę wejściem numer dziewięć,coś by zauważyli , myślał,  chyba że.albo byliby pijani, albowzięliby morderstwo za kopulację z figurami.Pater odruchowo otrzepał spodnie i ruszył do baru, odczytującnad wejściem nazwisko właściciela:  Grzegorz Kaczanowski.Wewnątrz było pełno ludzi i ku jego uldze - mało dymu.Choćwiele osób paliło, dym wydostawał się swobodnie z ażurowegolokalu.Podszedł do prawie pustego baru.Cieszył się, że ludzienie mają tu zwyczaju pić przy barze.- Jestem z gdańskiej Komendy Wojewódzkiej Policji -powiedział do barmana - mogę pokazać legitymację,ale to spowodowałyby niepotrzebne zainteresowanie pańskichklientów.Ma pan wybór.Albo pokażę panu legitymację na zapleczu, albo mi pan zaufa.Czterdziestoletni na oko blondyn miał podgolone włosy � laDespero z Pitbulla.Potężnie umięśnione ręce wystawały zkoszulki bez rękawów.Uśmiechnął się szeroko.- Pańska gadka jest zbyteczna.Swój zawód ma pan wypisanyna czole - powiedział.- Kto jest właścicielem tego lokalu? - Pater zignorował tęuwagę.Barman był widać miłośnikiem filmu Tajemnice LosAngeles.- Ja.- Ilu ma pan pracowników?- %7ładnego.Czasami pomaga mi rodzina.Znaczy żona.- Wytrzymuje pan takie tempo pracy?- Trzeba z czegoś żyć.Dwa miesiące pracy, a potem dziesięćmiesięcy bezrobocia.- Do której jest czynny pański lokal?- Do ostatniego klienta.Czasami do rana.- Czyli przedwczoraj, kiedy znaleziono tę dziewczynę, bar byłjeszcze czynny?- No tak.Tak było.Pater momentalnie wyczuł dystans w głosie rozmówcy.Zamilkł i rozejrzał się po wnętrzu.Ludzie siedzieli przystolikach, stali, obejmując się, i rozmawiali podniesionymigłosami.Do baru podeszła kołyszącym krokiem jakaś niemłoda imocno umalowana kobieta.Barman nalał jej małe piwo.Rozchlapując pianę, wróciła do swojego stolika, przy którymjacyś dwaj siwowłosi mężczyzni prowadzili światową politykę.- Można piwko? - Pater uśmiechnął się do Kaczanowskiego.- No jasne.- Przed Paterem szybko znalazł się plastikowykufel wypełniony złotym płynem i gęstą pianą.- Ciężką ma pan pracę.- Pater pociągnął potężny łyk.- I trzeba mieć oko na wszystko.Lokal bez okien to spore ryzyko.Może być przez każdego zdemolowany, kiedy pana nie ma.Mogą w nim spać bezdomni.Albo zli ludzie.W końcu niezawsze pan tu jest.Musi pan sporo jezdzić, przywozić beczki.Ale wtedy tu pewnie jest pańska żona.Mam rację?- Nie.- Kaczanowski uśmiechnął się i wskazał dłonią nazaplecze.- Mam tam okna z pleksi.Montuję je po robocie.- A beczki z piwem i napoje podwozi pan samochodem podsam bar?- Nie wolno mi.Zakaz wjazdu na plażę.Aaduje się kilkabeczek na wózek i wio! - barman odruchowo naprężył mięśnie.Pater wbił wzrok w piwo.Czuł, że ostatnie godziny są raczejprzeciwwskazaniem do spożywania alkoholu.Wciąż jednak miałniezmącone niczym myśli.Nie mógł zniechęcić do siebieKaczanowskiego.Barman - pomijając jego normalną funkcjęspowiednika - jest jak latarnik oświetlający statkom drogę.Wszystko oświetla.Wszystko wie.- Panie Grzegorzu - Pater oparł się mocno o bar -o wszystko już wypytali pana moi koledzy, a ja jutroprzejrzę ich raporty.Może pan mnie zatem zapytać: to po co tuprzyszedłeś, kiedy nie ma już żadnych pytań do zadania?Barman zapalił papierosa.Strzepywał go do osobliwejpopielniczki, zużytego plastikowego kufla wypełnionegopiaskiem.Pater łyknął resztkę piwa i wskazał palcem na swójpusty kufel.Kaczanowski sięgnął pod bar i podstawił czystykufel pod nalewak.- Oni wszyscy pytali pana o to, co pan widział.- Paterrozprostował palce, aż strzeliły w stawach.- A ja zapytam o to,czego pan nie widział.Interesuje mnie pańskiezdanie na temat tego mordercy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.