[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uświadomił sobie jednak, że dom pełen jest starych i pięknych przedmiotów.Pułkownik Frobisher zaprowadził go do sali portretowej.Na wyłożonych boazerią ścianach wisiały podobizny Chandlerów z minionych epok.Twarze poważne i wesołe, mężczyźni w dworskich strojach lub w mundurach marynarki.Kobiety w perłach i atłasach.Frobisher przystanął przed portretem na samym końcu sali.- Wyszedł spod pędzla Orpena - burknął.Patrzyli na wysoką kobietę, której ręka spoczywała na obroży charta.Kobietę o kasztanowych włosach, promieniującą życiem.- Nie sądzi pan, że chłopak jest do niej podobny jak dwie krople wody? - odezwał się nagle Frobisher.- Po pewnymi względami, owszem.- Oczywiście nie jest tak delikatny.tak kobiecy.Jest jej męskim odpowiednikiem.Ale w podstawowym zarysie.- przerwał.- Szkoda, że odziedziczył po Chandlerach akurat tę jedną cechę, bez której mógłby się obyć.Stali w milczeniu.Otaczała ich melancholijna atmosfera, jak gdyby Chandlerowie minionej epoki wzdychali nad dziedzicznym obciążeniem, które bezlitośnie przekazywali swym potomkom.Herkules Poirot odwrócił głowę i spojrzał na swego towarzysza.George Frobisher nadal wpatrywał się w piękną kobietę na ścianie.- Dobrze ją pan znał - odezwał się cicho detektyw.- Od dziecka - odrzekł pułkownik gwałtownie.- Miała szesnaście lat, kiedy wysłano mnie do Indii jako młodszego oficera.A kiedy wróciłem., była już żoną Charlesa Chandlera.- Jego też pan dobrze zna?- Charles jest jednym z moich najstarszych przyjaciół.To mój najlepszy przyjaciel.od zawsze.- Często się pan z nimi widywał po ich ślubie?- Spędzałem tu większość czasu na przepustkach.To dla mnie jakby drugi dom.Charles i Caroline zawsze trzymali tu dla mnie pokój.gotowy na mój przyjazd.Wyprostował ramiona i wojowniczo wysunął głowę do przodu.- Dlatego tu teraz jestem.na wszelki wypadek.Jeżeli Charles będzie mnie potrzebował, to jestem na miejscu.I znowu zawisł nad nimi cień tragedii.- A co pan sądzi.o całej tej sprawie? - zapytał Poirot.Frobisher stał sztywno z brwiami zwieszonymi nisko nad oczyma.- Uważam, że im mniej się o tym mówi, tym lepiej.I szczerze mówiąc, nie wiem, co pan ma tu do roboty, panie Poirot.Nie rozumiem, po co Diana tu pana ściągnęła.- Wie pan o zerwaniu zaręczyn Hugha z Dianą Maberly?- Tak, wiem o tym.- A zna pan powody?- Nic mi na ten temat nie wiadomo - odparł Frobisher sztywno.- Takie sprawy młodzi ludzie załatwiają między sobą.Nie wtykam nosa gdzie nie trzeba.- Hugh Chandler powiedział Dianie, że nie powinni się żenić, ponieważ on wpada w obłęd - rzekł Poirot.Zobaczył, jak z czoła Frobishera spływa strużka potu.- Czy musimy gadać o tej cholernej sprawie? - warknął pułkownik.- Jak się panu zdaje, co pan może na to poradzić? Hugh postąpił słusznie, biedny chłopak.Nie ma w tym jego winy.to dziedzictwo.skażona krew, mózg.Ale jak miał się zachować, kiedy się o tym dowiedział, jeżeli nie zerwać zaręczyny? To była jedna z tych rzeczy, które po prostu należy zrobić.- Gdybym tylko mógł mieć pewność.- Może mi pan wierzyć.- Ale przecież pan mi nic nie powiedział.- Powtarzam, że nie chcę rozmawiać na ten temat.- Dlaczego admirał Chandler zmusił syna do wystąpienia z marynarki?- Ponieważ było to jedyne wyjście.- Dlaczego?Frobisher z uporem potrząsnął głową.- Czy miało to coś wspólnego z zabiciem owiec? -zapytał cicho Poirot.- Więc słyszał pan o tym? - warknął gniewnie pułkownik.- Diana mi powiedziała.- Byłoby lepiej, gdyby trzymała buzię na kłódkę.- Nie myślała, że ma to jakiś związek.- Ona nie wie.- Czego?Niechętnie, gwałtownie i gniewnie Frobisher wyjaśnił:- No dobrze, skoro już musi pan wiedzieć.Tamtej nocy Chandler usłyszał jakiś hałas.Pomyślał, że ktoś się włamał do domu.Poszedł to sprawdzić.W pokoju chłopaka paliło się światło.Chandler wszedł.Hugh spał w łóżku, spał jak zabity.w ubraniu.Zakrwawionym ubraniu.Umywalka w pokoju była cała zalana krwią.Ojciec nie mógł go obudzić.Rano dowiedział się, że znaleziono owce z poderżniętymi gardłami.Wypytał Hugha.Chłopak nic o tym nie wiedział.Nie pamiętał, żeby wychodził.a jego buty, stojące przy drzwiach, były całe zabłocone.Nie potrafił wyjaśnić, skąd wzięła się krew w umywalce.Nic nie potrafił wyjaśnić.Biedny chłopak, on po prostu nie wiedział.Charles przyszedł do mnie, pogadać o tym.Co należy zrobić w tej sytuacji? Trzy dni później wszystko się powtórzyło.A potem.sam pan widzi.Chłopak musiał wystąpić ze służby.Tutaj, na miejscu, Charles może go mieć na oku.Nie można było dopuścić do skandalu w marynarce.Tak, to było jedyne wyjście.- A od tej pory? - spytał Poirot.- Nic odpowiem więcej na żadne pytanie! - wściekł się Frobisher.- Nie uważa pan, że Hugh wie lepiej, co powinien zrobić?Herkules Poirot nie odpowiedział.Nigdy nie był skłonny przyznać, że ktokolwiek mógł wiedzieć lepiej niż Herkules Poirot.IIIWracając do hallu, natknęli się na wchodzącego admirała.Zatrzymał się na chwilę.Jego ciemna sylwetka odcinała się wyraźnie na tle nieba.- O, tutaj jesteście - odezwał się niskim, ochrypłym głosem.- Poirot, chciałbym zamienić z panem kilka słów.Proszę do mojego gabinetu.Frobisher wyszedł na dwór, Poirot zaś ruszył za admirałem.Czuł się jak majtek wezwany na pokład rufowy, by się wytłumaczył.Admirał wskazał Poirotowi jeden z wielkich foteli, sam zaś usiadł w drugim.Podczas rozmowy z Frobisherem detektyw wyczuwał niepokój, nerwowość, irytację.oznaki napięcia psychicznego.Teraz, w obecności admirała, wyczuwał spokojną, pozbawioną nadziei rozpacz.- Nie mogę odżałować, że Diana wciągnęła pana w tę sprawę - odezwał się Chandler, wzdychając ciężko.- Biedne dziecko, wiem, jakie to dla niej ciężkie.Ale.ale to nasza prywatna tragedia i myślę, że pan zrozumie, panie Poirot, że nie życzymy sobie nikogo z zewnątrz.- Naturalnie, wiem, co pan czuje.- Diana, biedne dziecko, nic może w to uwierzyć.Ja sam też początkowo nie wierzyłem.I pewnie nic wierzyłbym do tej pory, gdybym nie wiedział.Zamilkł.- Czego?- Że to jest we krwi.To dziedziczne.- A jednak zgodził się pan na zaręczyny?Admirał Chandler zarumienił się.,- Myśli pan, że wtedy powinienem się wtrącić? Ale nie miałem o tym pojęcia.Hugh jest podobny do matki.nie ma w nim nic, co by przypominało Chandlerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Uświadomił sobie jednak, że dom pełen jest starych i pięknych przedmiotów.Pułkownik Frobisher zaprowadził go do sali portretowej.Na wyłożonych boazerią ścianach wisiały podobizny Chandlerów z minionych epok.Twarze poważne i wesołe, mężczyźni w dworskich strojach lub w mundurach marynarki.Kobiety w perłach i atłasach.Frobisher przystanął przed portretem na samym końcu sali.- Wyszedł spod pędzla Orpena - burknął.Patrzyli na wysoką kobietę, której ręka spoczywała na obroży charta.Kobietę o kasztanowych włosach, promieniującą życiem.- Nie sądzi pan, że chłopak jest do niej podobny jak dwie krople wody? - odezwał się nagle Frobisher.- Po pewnymi względami, owszem.- Oczywiście nie jest tak delikatny.tak kobiecy.Jest jej męskim odpowiednikiem.Ale w podstawowym zarysie.- przerwał.- Szkoda, że odziedziczył po Chandlerach akurat tę jedną cechę, bez której mógłby się obyć.Stali w milczeniu.Otaczała ich melancholijna atmosfera, jak gdyby Chandlerowie minionej epoki wzdychali nad dziedzicznym obciążeniem, które bezlitośnie przekazywali swym potomkom.Herkules Poirot odwrócił głowę i spojrzał na swego towarzysza.George Frobisher nadal wpatrywał się w piękną kobietę na ścianie.- Dobrze ją pan znał - odezwał się cicho detektyw.- Od dziecka - odrzekł pułkownik gwałtownie.- Miała szesnaście lat, kiedy wysłano mnie do Indii jako młodszego oficera.A kiedy wróciłem., była już żoną Charlesa Chandlera.- Jego też pan dobrze zna?- Charles jest jednym z moich najstarszych przyjaciół.To mój najlepszy przyjaciel.od zawsze.- Często się pan z nimi widywał po ich ślubie?- Spędzałem tu większość czasu na przepustkach.To dla mnie jakby drugi dom.Charles i Caroline zawsze trzymali tu dla mnie pokój.gotowy na mój przyjazd.Wyprostował ramiona i wojowniczo wysunął głowę do przodu.- Dlatego tu teraz jestem.na wszelki wypadek.Jeżeli Charles będzie mnie potrzebował, to jestem na miejscu.I znowu zawisł nad nimi cień tragedii.- A co pan sądzi.o całej tej sprawie? - zapytał Poirot.Frobisher stał sztywno z brwiami zwieszonymi nisko nad oczyma.- Uważam, że im mniej się o tym mówi, tym lepiej.I szczerze mówiąc, nie wiem, co pan ma tu do roboty, panie Poirot.Nie rozumiem, po co Diana tu pana ściągnęła.- Wie pan o zerwaniu zaręczyn Hugha z Dianą Maberly?- Tak, wiem o tym.- A zna pan powody?- Nic mi na ten temat nie wiadomo - odparł Frobisher sztywno.- Takie sprawy młodzi ludzie załatwiają między sobą.Nie wtykam nosa gdzie nie trzeba.- Hugh Chandler powiedział Dianie, że nie powinni się żenić, ponieważ on wpada w obłęd - rzekł Poirot.Zobaczył, jak z czoła Frobishera spływa strużka potu.- Czy musimy gadać o tej cholernej sprawie? - warknął pułkownik.- Jak się panu zdaje, co pan może na to poradzić? Hugh postąpił słusznie, biedny chłopak.Nie ma w tym jego winy.to dziedzictwo.skażona krew, mózg.Ale jak miał się zachować, kiedy się o tym dowiedział, jeżeli nie zerwać zaręczyny? To była jedna z tych rzeczy, które po prostu należy zrobić.- Gdybym tylko mógł mieć pewność.- Może mi pan wierzyć.- Ale przecież pan mi nic nie powiedział.- Powtarzam, że nie chcę rozmawiać na ten temat.- Dlaczego admirał Chandler zmusił syna do wystąpienia z marynarki?- Ponieważ było to jedyne wyjście.- Dlaczego?Frobisher z uporem potrząsnął głową.- Czy miało to coś wspólnego z zabiciem owiec? -zapytał cicho Poirot.- Więc słyszał pan o tym? - warknął gniewnie pułkownik.- Diana mi powiedziała.- Byłoby lepiej, gdyby trzymała buzię na kłódkę.- Nie myślała, że ma to jakiś związek.- Ona nie wie.- Czego?Niechętnie, gwałtownie i gniewnie Frobisher wyjaśnił:- No dobrze, skoro już musi pan wiedzieć.Tamtej nocy Chandler usłyszał jakiś hałas.Pomyślał, że ktoś się włamał do domu.Poszedł to sprawdzić.W pokoju chłopaka paliło się światło.Chandler wszedł.Hugh spał w łóżku, spał jak zabity.w ubraniu.Zakrwawionym ubraniu.Umywalka w pokoju była cała zalana krwią.Ojciec nie mógł go obudzić.Rano dowiedział się, że znaleziono owce z poderżniętymi gardłami.Wypytał Hugha.Chłopak nic o tym nie wiedział.Nie pamiętał, żeby wychodził.a jego buty, stojące przy drzwiach, były całe zabłocone.Nie potrafił wyjaśnić, skąd wzięła się krew w umywalce.Nic nie potrafił wyjaśnić.Biedny chłopak, on po prostu nie wiedział.Charles przyszedł do mnie, pogadać o tym.Co należy zrobić w tej sytuacji? Trzy dni później wszystko się powtórzyło.A potem.sam pan widzi.Chłopak musiał wystąpić ze służby.Tutaj, na miejscu, Charles może go mieć na oku.Nie można było dopuścić do skandalu w marynarce.Tak, to było jedyne wyjście.- A od tej pory? - spytał Poirot.- Nic odpowiem więcej na żadne pytanie! - wściekł się Frobisher.- Nie uważa pan, że Hugh wie lepiej, co powinien zrobić?Herkules Poirot nie odpowiedział.Nigdy nie był skłonny przyznać, że ktokolwiek mógł wiedzieć lepiej niż Herkules Poirot.IIIWracając do hallu, natknęli się na wchodzącego admirała.Zatrzymał się na chwilę.Jego ciemna sylwetka odcinała się wyraźnie na tle nieba.- O, tutaj jesteście - odezwał się niskim, ochrypłym głosem.- Poirot, chciałbym zamienić z panem kilka słów.Proszę do mojego gabinetu.Frobisher wyszedł na dwór, Poirot zaś ruszył za admirałem.Czuł się jak majtek wezwany na pokład rufowy, by się wytłumaczył.Admirał wskazał Poirotowi jeden z wielkich foteli, sam zaś usiadł w drugim.Podczas rozmowy z Frobisherem detektyw wyczuwał niepokój, nerwowość, irytację.oznaki napięcia psychicznego.Teraz, w obecności admirała, wyczuwał spokojną, pozbawioną nadziei rozpacz.- Nie mogę odżałować, że Diana wciągnęła pana w tę sprawę - odezwał się Chandler, wzdychając ciężko.- Biedne dziecko, wiem, jakie to dla niej ciężkie.Ale.ale to nasza prywatna tragedia i myślę, że pan zrozumie, panie Poirot, że nie życzymy sobie nikogo z zewnątrz.- Naturalnie, wiem, co pan czuje.- Diana, biedne dziecko, nic może w to uwierzyć.Ja sam też początkowo nie wierzyłem.I pewnie nic wierzyłbym do tej pory, gdybym nie wiedział.Zamilkł.- Czego?- Że to jest we krwi.To dziedziczne.- A jednak zgodził się pan na zaręczyny?Admirał Chandler zarumienił się.,- Myśli pan, że wtedy powinienem się wtrącić? Ale nie miałem o tym pojęcia.Hugh jest podobny do matki.nie ma w nim nic, co by przypominało Chandlerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]