[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Jak możesz tak mówić? Musisz wiedzieć, kimjestem.""Kim myślisz że jesteś?" zapytała cicho Mary Ann, jej głos był delikatny jaknigdy.Nie było w nim śladu potępienia.Nie było żadnej aluzji śmiechu.Tylkospokojna akceptacja Mary Ann.Bezwarunkowa akceptacja."Widziałaś mnie.I widziałaś to.Wampira.Musisz wiedzieć, że jestem jednym znich." Destiny nie mogła patrzeć na nią.Nie mogła znieść widoku obrzydzeniaw patrzących na nią, tych ufnych oczach."Przykro mi, - nie powinnam byłaTłumaczenie: franekMpozwolić aby nasze życia się zetknęły.Nie będziesz pamiętać, ale chcę żebyświedziała, że daję ci słowo honoru, że nigdy cię nie skrzywdzę."Nastała krótka cisza, a jej żołądek ścisnął się jak zawiązany w supeł.Czuładotyk Mary Ann.Światło.Jej dłoń położona na przedramieniu Destiny."Dlaczego uważasz, że jesteś wampirem?"Destiny usztywniła się, jakby została uderzona.Wziął moją krew.Zmusił mniedo picia jego.Myślę, że jest to uznany sposób przemiany człowieka w wampira."Mary Ann skinęła głową."No, oczywiście, z tego co widziałam w filmach.Czyto stamtąd także bierzesz informacje? Z filmów?""Nie musisz mi wierzyć," Destiny odsunęła rękę od Mary Ann.Słyszała bicieserca.Słyszała przypływ i odpływ krwi.Szepty prywatnych rozmów."Niejestem szalona." Powiedziała mocno, bardziej dla siebie niż Mary Ann."Wiem o tym.Nie mogłam odejść od Kościoła, choć wiedziałam, że jesteś wniebezpieczeństwie i chciałam przyjść ci z pomocą.Siedziałam tam do rana,choć modliłam się o siłę, by odejść.Ale nie mogłam.Widziałam go, Destiny.Słyszałem wszystko, co powiedział." Mary Ann drgnęła delikatnie."Chciał,żebyś mnie wezwała przed kościół."Destiny skinęła głową."Tak- aby podzielić się krwią".Powiedziała wprost,chcąc zaskoczyć swoją rozmówczynie.Zapomniała, jak emocje mogą wiązać wbolesne węzły.Wolała ból fizyczny."Wracajmy do tego, dlaczego uważasz, że jesteś potworem.Co sprawia, że takmyślisz, Destiny? Bo ten maniak, ten wampir, wymienił krew z tobą?" zapytałaMary Ann."Mogę tylko powiedzieć co czytałam w książkach lub zobaczyłam wfilmach.Wiem mało o wampirach i nie chcę ani na chwilę uwierzyć, że istnieją,że byłam świadkiem tego strasznego człowieka.Teraz jestem otwarta napropozycje, ale wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś jednym z nich.Czosnek, naprzykład."Destiny drgnęła."Nigdy nie podchodzę do tych rzeczy.Nie wiem, co by mizrobiły, ale nie odważę się spróbować." Pchnęła niepewnie rękę przez włosy."Nie patrzyłam w lustro od lat.Nie sądzę, żebym miała odbicie, ale nie wiem napewno.Tak bardzo chcę wejść do kościoła, ale nie mogę ryzykować."Tłumaczenie: franekM"Kochanie-" Mary Ann chwyciła ją mocno i odwróciła ją."Twoje odbicie jesttak jasne, jak moje tam w lustrze.I zdarzyło ci się stać bezpośrednio podwarkoczem czosnku.Nawet tego nie zauważyłaś."Destiny rozświetlony wzrok znalazł ją w ogromnym lustrze nad barem.Wyglądała blado.Zaskoczona.Przerażona.Czy ta twarz naprawdę należy doniej? Po raz ostatni widziała się gdy miała osiem lat.Jak dawno temu to było?Nie wiedziała.Nie poznała kobiety patrzącej z tyłu na nią.Wisząc nad barem,gdzie były reklamowane kanapki były różne produkty żywnościowe, w tymwarkocz czosnku w siatce.Bojąc się, że jeśli zabierze wzrok od obrazu zniknie, Destiny oglądała sobiepotrząsając głową."Nigdy przedtem nie patrzyłam.Bałam się, tego co mogęzobaczyć, lub nie widzieć"."Kochanie", Mary Ann kontynuowała z wielką łagodnością, "kiedy pchnęłaśmnie do kościoła, to weszłaś do środka ze mną.Nadal szłam ku mężczyźnie.Niemiałam nad sobą kontroli, dopóki nie przemówiłaś".Nastała cisza, podczas gdy obie obracały jej słowa w ich umysłach."Poszłam dokościoła?"Potem miałaś nade mną kontrolę, " zdumiała się Mary Ann."Destiny,kimkolwiek jesteś, nie jesteś zła.Nie jesteś jak ten potwór." Drgnęła,przypominając sobie kły, poszarpane zęby splamione krwią.Spojrzała wokółbaru, zobaczyła mały pusty stolik w rogu i skierowała Destiny w jego kierunku.Zaczynała zrozumieć, dlaczego młoda kobieta miała takie zatroskane oczy.Jakdługo żyła Destiny ze świadomością, że takie potwory zamieszkałych świat?"Usiądź, Destiny".Mary Ann używała władczego głosu.Destiny była tak blada,tak wstrząśnięta, wyglądała tak, jakby miała zemdleć.Kiedy Destiny usiadła,Mary Ann usiadła naprzeciwko niej."Czy ten człowiek naprawdę wziął twojąkrew i zmusił cię, aby wzięła jego?" Wydawało się głupie aby o to pytać, o coś zHollywoodzkich horrorów, ale Mary Ann widziała stworzenie, i wiedziała, żejest złe i że nie było człowiekiem.Ona była świadkiem niezwykłej prędkościjakiej Destiny użyła w ataku na tę rzecz."Nie on." Głos Destiny był na tyle miękkie, że Mary Ann napięła się aby jąwysłuchać.Wydawała się bardzo daleko."Był inny.Dawno temu.On."Destiny parsknęła, jedną rękę podniosłą do swojego gardła obronnie.Zakryłapuls, przyciskając jej dłoń do swojej skóry, jakby obejmując poszarpane rany.Przez chwilę wyglądał tak wrażliwie, tak młodo i krucho, Mary Ann zmusiła sięTłumaczenie: franekMdo zachowania milczenia."Nie mogę o tym myśleć.Nie ośmielam się o tymmyśleć.""Jak myślisz, co by się stało, jeśli byś to zrobiła, Destiny? Jej głos był neutralny."Grzebanie złych rzeczy, tylko pozwala im na wypłynięcie na powierzchni wnajmniej oczekiwanym momencie.""Czasami jest to jedyny sposób na przetrwanie.Komu miałam o tympowiedzieć? Policji? Oni zamknęliby mnie w szpitalu psychiatrycznym.Spotkała utkwione spojrzenie Mary Ann [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl