[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie możemy popełnić błędu, Rizzoli.Twój zespół już ma na koncie wielki błąd, za który terazpłaci ta kobieta.Chociaż nie chciał jej zranić, nie mógłby zrobić tego dotkliwiej.Poczuła, jak ściska jej się żołądek,gdy tak przed nim stała z teczką w rękach jakby papiery mogły ją osłonić przed wyrzutamisumienia z powodu porwania Josephine. Sama wiesz powiedział cicho. Tak, wiem.Ten błąd będzie mnie prześladował do końca życia.Rozdział dwudziesty siódmyDom Nicholasa Robinsona stał w Chelsea, niedaleko robotniczej dzielnicy Revere, gdzie Janedorastała.Podobnie jak dom, który zapamiętała z dzieciństwa, był skromnym budynkiem ozadaszonej werandzie i małym podwórku.Przed domem rosły największe pomidory, jakie widziała,lecz ostatnie ulewy zniszczyły owoce.Z gałęzi zwisało kilka przejrzałych gnijących kul.Zaniedbane rośliny wskazywały, w jakim stanie ducha jest Robinson.Gdy otworzył drzwi,zdumiała się, że jest tak wymizerowany i zaniedbany.Miał potargane włosy i pogniecioną koszulę,jakby spał w niej od wielu dni. Dowiedzieliście się czegoś nowego? zapytał, niespokojnie obserwując jej twarz. Przykro mi.Mogę wejść, doktorze Robinson? Skinął głową z rezygnacją. Oczywiście.W domu jej rodziców w Revere telewizor stanowił główny301element salonu, a na niskim stole walało się całe mnóstw pilotów, które namnożyły się wraz zupływem czasu.W saloni Robinsona nie było telewizora ani sprzętu grającego, Jane ni dostrzegłateż nigdzie pilota.Stały tu półki z książkami or figurki i kawałki ceramiki.Typowy dom biednegouniwersyteckiego wykładowcy, choć wszędzie panował wzorowy porządek, a każdy bibelotznajdował się dokładnie tam, gdzie powinien.Robinson rozejrzał się po pokoju zagubionym wzrokiem i machnął bezradnie rękami. Przepraszam, powinienem zaproponować pani coś do picia, prawda? Obawiam się, że kiepski zemnie gospodarz. Dzięki, niczego nie potrzebuję.Usiądzmy i porozmawiajmy.Usiedli w wygodnych, choć zniszczonych fotelach.Ulicą przejechał motocykl, ale w środkupanowała cisza, a gospodarz zachowywał się tak, jakby był w szoku. Sam nie wiem, co robić powiedział cicho. Słyszałam, że muzeum zostanie zamknięte. Nie myślałem o muzeum.Chodzi mi o Josephine.Zrobiłbym wszystko, żeby pomóc pani jąodnalezć, tylko co ja mogę? Wskazał książki i mapy. W tym jestem dobry.W gromadzeniu ikatalogowaniu zbiorów! W interpretowaniu faktów z zamierzchłej przeszłości.Jak mogę jej tympomóc? Nie, w ten sposób nie pomogę Josephine. Spuścił głowę, wyraznie przybity. To niepomogło Simonowi. Może mimo wszystko zdoła nam pan pomóc.Popatrzył na nią zmęczonymi, zapadniętymioczami.302 Proszę pytać.Co chce pani wiedzieć? Zacznę od pytania o pana związek z Josephine.Zmarszczył czoło. Mój związek? Myślę, że była dla pana kimś więcej niż koleżanką.Kimś znacznie ważniejszym, sądząc powyrazie jego twarzy.Pokręcił głową. Niech pani na mnie spojrzy.Czternaście lat starszy, zagubiony krótkowidz, który ledwie potrafizarobić na życie i zaczyna łysieć.Dlaczego taka kobieta miałaby pragnąć kogoś takiego jak ja? Josephine nie była zainteresowana nawiązaniem romantycznej znajomości? Nie wyobrażam sobie tego. A więc pan nie wie? Nigdy pan jej nie zapytał? Roześmiał się z zakłopotaniem. Nie miałem odwagi.Nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie.Niewłaściwe słowa mogłybyzniszczyć to, co udało nam się stworzyć. Co?Uśmiechnął się. Ona jest taka jak ja.Jesteśmy bardzo podobni.Wystarczy dać nam stary fragment kości lubzardzewiałe ostrze, a wyczujemy na nim ciepło historii.To nas łączyło pasja dla przeszłości.Wystarczało mi.że tyle z sobą dzieliliśmy. Zwiesił głowę i przyznał: Bałem się prosić owięcej. Dlaczego? Była piękna. Jego słowa były ciche jak modlitwa. Czy dlatego pan ją zatrudnił?303Natychmiast zrozumiała, że jej słowa mogły go zranić.Na twarzy Robinsona widać było napięcie. Nigdy nie zatrudniłbym nikogo z powodu wyglądu.Jedyne kryteria, którymi się kieruję, tokompetencja i doświadczenie. Doświadczenie zawodowe Josephine było niewielkie.Niedawno zrobiła doktorat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Nie możemy popełnić błędu, Rizzoli.Twój zespół już ma na koncie wielki błąd, za który terazpłaci ta kobieta.Chociaż nie chciał jej zranić, nie mógłby zrobić tego dotkliwiej.Poczuła, jak ściska jej się żołądek,gdy tak przed nim stała z teczką w rękach jakby papiery mogły ją osłonić przed wyrzutamisumienia z powodu porwania Josephine. Sama wiesz powiedział cicho. Tak, wiem.Ten błąd będzie mnie prześladował do końca życia.Rozdział dwudziesty siódmyDom Nicholasa Robinsona stał w Chelsea, niedaleko robotniczej dzielnicy Revere, gdzie Janedorastała.Podobnie jak dom, który zapamiętała z dzieciństwa, był skromnym budynkiem ozadaszonej werandzie i małym podwórku.Przed domem rosły największe pomidory, jakie widziała,lecz ostatnie ulewy zniszczyły owoce.Z gałęzi zwisało kilka przejrzałych gnijących kul.Zaniedbane rośliny wskazywały, w jakim stanie ducha jest Robinson.Gdy otworzył drzwi,zdumiała się, że jest tak wymizerowany i zaniedbany.Miał potargane włosy i pogniecioną koszulę,jakby spał w niej od wielu dni. Dowiedzieliście się czegoś nowego? zapytał, niespokojnie obserwując jej twarz. Przykro mi.Mogę wejść, doktorze Robinson? Skinął głową z rezygnacją. Oczywiście.W domu jej rodziców w Revere telewizor stanowił główny301element salonu, a na niskim stole walało się całe mnóstw pilotów, które namnożyły się wraz zupływem czasu.W saloni Robinsona nie było telewizora ani sprzętu grającego, Jane ni dostrzegłateż nigdzie pilota.Stały tu półki z książkami or figurki i kawałki ceramiki.Typowy dom biednegouniwersyteckiego wykładowcy, choć wszędzie panował wzorowy porządek, a każdy bibelotznajdował się dokładnie tam, gdzie powinien.Robinson rozejrzał się po pokoju zagubionym wzrokiem i machnął bezradnie rękami. Przepraszam, powinienem zaproponować pani coś do picia, prawda? Obawiam się, że kiepski zemnie gospodarz. Dzięki, niczego nie potrzebuję.Usiądzmy i porozmawiajmy.Usiedli w wygodnych, choć zniszczonych fotelach.Ulicą przejechał motocykl, ale w środkupanowała cisza, a gospodarz zachowywał się tak, jakby był w szoku. Sam nie wiem, co robić powiedział cicho. Słyszałam, że muzeum zostanie zamknięte. Nie myślałem o muzeum.Chodzi mi o Josephine.Zrobiłbym wszystko, żeby pomóc pani jąodnalezć, tylko co ja mogę? Wskazał książki i mapy. W tym jestem dobry.W gromadzeniu ikatalogowaniu zbiorów! W interpretowaniu faktów z zamierzchłej przeszłości.Jak mogę jej tympomóc? Nie, w ten sposób nie pomogę Josephine. Spuścił głowę, wyraznie przybity. To niepomogło Simonowi. Może mimo wszystko zdoła nam pan pomóc.Popatrzył na nią zmęczonymi, zapadniętymioczami.302 Proszę pytać.Co chce pani wiedzieć? Zacznę od pytania o pana związek z Josephine.Zmarszczył czoło. Mój związek? Myślę, że była dla pana kimś więcej niż koleżanką.Kimś znacznie ważniejszym, sądząc powyrazie jego twarzy.Pokręcił głową. Niech pani na mnie spojrzy.Czternaście lat starszy, zagubiony krótkowidz, który ledwie potrafizarobić na życie i zaczyna łysieć.Dlaczego taka kobieta miałaby pragnąć kogoś takiego jak ja? Josephine nie była zainteresowana nawiązaniem romantycznej znajomości? Nie wyobrażam sobie tego. A więc pan nie wie? Nigdy pan jej nie zapytał? Roześmiał się z zakłopotaniem. Nie miałem odwagi.Nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie.Niewłaściwe słowa mogłybyzniszczyć to, co udało nam się stworzyć. Co?Uśmiechnął się. Ona jest taka jak ja.Jesteśmy bardzo podobni.Wystarczy dać nam stary fragment kości lubzardzewiałe ostrze, a wyczujemy na nim ciepło historii.To nas łączyło pasja dla przeszłości.Wystarczało mi.że tyle z sobą dzieliliśmy. Zwiesił głowę i przyznał: Bałem się prosić owięcej. Dlaczego? Była piękna. Jego słowa były ciche jak modlitwa. Czy dlatego pan ją zatrudnił?303Natychmiast zrozumiała, że jej słowa mogły go zranić.Na twarzy Robinsona widać było napięcie. Nigdy nie zatrudniłbym nikogo z powodu wyglądu.Jedyne kryteria, którymi się kieruję, tokompetencja i doświadczenie. Doświadczenie zawodowe Josephine było niewielkie.Niedawno zrobiła doktorat [ Pobierz całość w formacie PDF ]