[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy może na tym dworze, nawykłym do oglądania piękności, bardziej olśniewająca postaćsię nie ukazała.Hrabina Hoym wśród tych wielkich pań szła z majestatem królowej na czole, nieulęknio-na, spokojna.poważna, piękna tak, iż z ust wszystkich jeden cichy okrzyk podziwienia wy-rwała.Król trzymał w nią od wnijścia wlepione oczy, ale się z jej wzrokiem nie spotkał.Ma-jąc być przedstawioną królowej, dała się wieść ku niej, nie zdając wcale być przejętą bla-skiem tego dworu ani apollińską pięknością króla, który widocznie stanął tak, aby się z jaknajwiększym wdziękiem pani przybyłej przedstawił.Zniecierpliwienie drgnięciem odmalo-wało się na pańskiej twarzy.Hoym jak skazany na śmierć winowajca wiódł żonę.Nieprzyjaciele jego i akcyzy napawalisię jego męczarnią, wcale nie tajoną i dobitnie odgrywającą się w twarzy wypaczanej cochwila inaczej.Królowa podniosła oczy łagodne na Hoymową, popatrzyła na nią i uśmiech-nęła się jej wdzięcznie, ale z litością jakby nad losem tej piękności.Westchnienie nawet wy-rwało się z jej piersi.Zaledwie pierwsze te formalności dopełnione zostały, muzyka zabrzmiała polskiego i królz żoną tańce rozpoczął.33Księżnej Teschen nie było jeszcze.Z innych pań nie brakło żadnej i chora nawet pannaHlchen, owa Egeria Augusta, przemogła ból, by nasycić ciekawość.Pierwszy taniec się kończył, gdy nowy szmer u drzwi coś niezwykłego zapowiadał.Roz-stąpili się widzowie, król zwrócił oczy, w progu stała, jakby wahając się czy ma wejść, księż-na Teschen.Ubrana była cała w czerni żałobnej.August, ujrzawszy ją, zniecierpliwiony niecopośpieszył na spotkanie. Kogóż to księżna straciłaś zapytał szydersko że się nam zjawiasz w tych szatach, takdo zabawy niestosownych? Ciebie, Najjaśniejszy Panie cicho odpowiedziała Urszula i to nie od dziś dnia.Oczy ciekawych, zrazu zwrócone na księżnę, wprędce ku Hoymowej znowu się skiero-wały.Kobiety nawet przyznawały zgodnie, zaprzeczać temu niepodobna było, iż hrabina An-na wszystkie przechodziła blaskiem posągowej piękności swej.Czarne jej oczy ciskaływprawdzie pioruny i błyskawice i grozno przyświecały sali balowej, lecz obok nich ginęływszystkie inne jak gwiazdy przy słońcu.August zdawał się napawać widokiem ślicznej niewiasty.W chwili gdy hrabina Vitzthumoderwała ją od brata, zbliżył się król do Hoyma i uderzył go poufale po ramieniu, dając znakFrstenbergowi, aby podszedł ku nim. Kochany hrabio rzekł sprawa wasza z księciem rozsądzona.Wygrałeś tysiąc duka-tów, Frstenberg jutro ci je zapłacić powinien.Winszuję więc wygranej i żony.Jest ona nie-zaprzeczalnie najpiękniejszą na naszym dworze.Vox populi mój wyrok potwierdzi pewnie,szczęśliwy Hoymie!Patrząc jednak na Hoyma, przyjmującego z głową spuszczoną w pokorze to powinszowa-nie, trudno się było domyślić, by mógł być tak bardzo szczęśliwym.Przedstawiał on raczejobraz upokorzonego, zgnębionego, własną winę odpokutowującego człowieka, który z bóluryknąć nie śmie i wstrzymuje go w sobie.Frstenberg skłonił się w pokorze, szydersko spo-glądając na króla. Widzę, Najjaśniejszy Panie szepnął nie dosłyszanym głosem że wyrok królewski iskrzypki za pana mego zapłacić muszę.August zwrócił się doń, podając mu dłoń do pocałowania. Nie skarż się, Frstenberg, płać tysiąc, a wez ze skarbu dziesięć za to, żeś mi nastręczyłwidzenie takiego arcydzieła natury rzekł król.Księżna Teschen siedziała osamotniona, odbiegli ją już wszyscy.Postrzegł to August iwedle zwyczaju, by osłodzić każdemu upadek, lub przez resztkę przywiązania do niej, skie-rował się ku księżnie.Wielkie było zdumienie nie obeznanych z obyczajami dworu, gdy uj-rzeli najjaśniejszego pana idącego w tę stronę.Wprawniejsze oko hrabiny Reuss i panny H-lchen, dojrzawszy ten manewr, umiało z niego wniosek wyciągnąć. Teschen upadła rzekła hrabina cicho do towarzyszki król poszedł ku niej.Starzy dworzanie króla, którzy widzieli go w przededniu niełaski Beichlinga ściskającegokanclerza, zrozumieli także, co ta czułość dla księżnej Teschen znaczyć miała.August oka-zywał jej więcej niż kiedykolwiek przywiązania i szacunku. Wiesz, pani rzekł, przyglądając się jej czarnym sukniom i kwefom jesteś dziś takpiękną, mimo tego stroju, iż mi przypominasz ów turniej warszawski, gdym cię widział ze-mdloną z trwogi o mnie. Ale Hoym! Hoym jest piękniejszą ode mnie, od turnieju, od wspomnienia i omdlenianieprawdaż? ozwała się księżna ironicznie. Hoymowa może być sobie piękną, jak chce, i najpiękniejszą odparł August [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nigdy może na tym dworze, nawykłym do oglądania piękności, bardziej olśniewająca postaćsię nie ukazała.Hrabina Hoym wśród tych wielkich pań szła z majestatem królowej na czole, nieulęknio-na, spokojna.poważna, piękna tak, iż z ust wszystkich jeden cichy okrzyk podziwienia wy-rwała.Król trzymał w nią od wnijścia wlepione oczy, ale się z jej wzrokiem nie spotkał.Ma-jąc być przedstawioną królowej, dała się wieść ku niej, nie zdając wcale być przejętą bla-skiem tego dworu ani apollińską pięknością króla, który widocznie stanął tak, aby się z jaknajwiększym wdziękiem pani przybyłej przedstawił.Zniecierpliwienie drgnięciem odmalo-wało się na pańskiej twarzy.Hoym jak skazany na śmierć winowajca wiódł żonę.Nieprzyjaciele jego i akcyzy napawalisię jego męczarnią, wcale nie tajoną i dobitnie odgrywającą się w twarzy wypaczanej cochwila inaczej.Królowa podniosła oczy łagodne na Hoymową, popatrzyła na nią i uśmiech-nęła się jej wdzięcznie, ale z litością jakby nad losem tej piękności.Westchnienie nawet wy-rwało się z jej piersi.Zaledwie pierwsze te formalności dopełnione zostały, muzyka zabrzmiała polskiego i królz żoną tańce rozpoczął.33Księżnej Teschen nie było jeszcze.Z innych pań nie brakło żadnej i chora nawet pannaHlchen, owa Egeria Augusta, przemogła ból, by nasycić ciekawość.Pierwszy taniec się kończył, gdy nowy szmer u drzwi coś niezwykłego zapowiadał.Roz-stąpili się widzowie, król zwrócił oczy, w progu stała, jakby wahając się czy ma wejść, księż-na Teschen.Ubrana była cała w czerni żałobnej.August, ujrzawszy ją, zniecierpliwiony niecopośpieszył na spotkanie. Kogóż to księżna straciłaś zapytał szydersko że się nam zjawiasz w tych szatach, takdo zabawy niestosownych? Ciebie, Najjaśniejszy Panie cicho odpowiedziała Urszula i to nie od dziś dnia.Oczy ciekawych, zrazu zwrócone na księżnę, wprędce ku Hoymowej znowu się skiero-wały.Kobiety nawet przyznawały zgodnie, zaprzeczać temu niepodobna było, iż hrabina An-na wszystkie przechodziła blaskiem posągowej piękności swej.Czarne jej oczy ciskaływprawdzie pioruny i błyskawice i grozno przyświecały sali balowej, lecz obok nich ginęływszystkie inne jak gwiazdy przy słońcu.August zdawał się napawać widokiem ślicznej niewiasty.W chwili gdy hrabina Vitzthumoderwała ją od brata, zbliżył się król do Hoyma i uderzył go poufale po ramieniu, dając znakFrstenbergowi, aby podszedł ku nim. Kochany hrabio rzekł sprawa wasza z księciem rozsądzona.Wygrałeś tysiąc duka-tów, Frstenberg jutro ci je zapłacić powinien.Winszuję więc wygranej i żony.Jest ona nie-zaprzeczalnie najpiękniejszą na naszym dworze.Vox populi mój wyrok potwierdzi pewnie,szczęśliwy Hoymie!Patrząc jednak na Hoyma, przyjmującego z głową spuszczoną w pokorze to powinszowa-nie, trudno się było domyślić, by mógł być tak bardzo szczęśliwym.Przedstawiał on raczejobraz upokorzonego, zgnębionego, własną winę odpokutowującego człowieka, który z bóluryknąć nie śmie i wstrzymuje go w sobie.Frstenberg skłonił się w pokorze, szydersko spo-glądając na króla. Widzę, Najjaśniejszy Panie szepnął nie dosłyszanym głosem że wyrok królewski iskrzypki za pana mego zapłacić muszę.August zwrócił się doń, podając mu dłoń do pocałowania. Nie skarż się, Frstenberg, płać tysiąc, a wez ze skarbu dziesięć za to, żeś mi nastręczyłwidzenie takiego arcydzieła natury rzekł król.Księżna Teschen siedziała osamotniona, odbiegli ją już wszyscy.Postrzegł to August iwedle zwyczaju, by osłodzić każdemu upadek, lub przez resztkę przywiązania do niej, skie-rował się ku księżnie.Wielkie było zdumienie nie obeznanych z obyczajami dworu, gdy uj-rzeli najjaśniejszego pana idącego w tę stronę.Wprawniejsze oko hrabiny Reuss i panny H-lchen, dojrzawszy ten manewr, umiało z niego wniosek wyciągnąć. Teschen upadła rzekła hrabina cicho do towarzyszki król poszedł ku niej.Starzy dworzanie króla, którzy widzieli go w przededniu niełaski Beichlinga ściskającegokanclerza, zrozumieli także, co ta czułość dla księżnej Teschen znaczyć miała.August oka-zywał jej więcej niż kiedykolwiek przywiązania i szacunku. Wiesz, pani rzekł, przyglądając się jej czarnym sukniom i kwefom jesteś dziś takpiękną, mimo tego stroju, iż mi przypominasz ów turniej warszawski, gdym cię widział ze-mdloną z trwogi o mnie. Ale Hoym! Hoym jest piękniejszą ode mnie, od turnieju, od wspomnienia i omdlenianieprawdaż? ozwała się księżna ironicznie. Hoymowa może być sobie piękną, jak chce, i najpiękniejszą odparł August [ Pobierz całość w formacie PDF ]