[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.19 PrzemianaDwa tygodnie po uwolnieniu Sary od dużego kamieniaRob J.był gotów do usunięcia również mniejszego,tymczasem ona zaczęła się temu sprzeciwiać.W ciągupierwszych paru dni po zabiegu wydaliła z moczem, czasamiodczuwając ból, trochę drobnych kryształków.Gdy ostatniedrobiny rozkruszonego kamienia wyszły z pęcherza,dolegliwości ustały jak ręką odjął.Po raz pierwszy odpoczątku choroby nie doświadczała przeszywającego bólu,uwolniona zaś od skurczów, odzyskała kontrolę nad własnymciałem. Nadal masz kamień w pęcherzu  przypomniał jej. Nie chcę go usuwać.Już mnie nie boli. Spojrzała naniego wyzywająco, lecz zaraz spuściła oczy. Teraz boję siębardziej niż za pierwszym razem.Zauważył, że lepiej wygląda.Twarz miała jeszcześciągniętą cierpieniami długiej choroby, aleprzybierała już na wadze i w jej wychudzeniu ukazałysię pierwsze wyłomy. Ten duży kamień, który usunęliśmy, też byłkiedyś małym kamykiem.One rosną, Saro przekonywał ją łagodnie.W końcu się zgodziła.I znowu Makwa-ikwasiedziała przy niej, kiedy Rob usuwał z jejpęcherzamniejszy kamień wielkości około jednejczwartej pierwszego.Nie bardzo cierpiała, jego zaś,gdy skończył, ogarnęło uczucie triumfu.Tym razem wszakże gorączka pooperacyjnaokrutnie rozpaliła jej ciało.Rob wcześnie rozpoznałnadciągającą katastrofę i w duchu przeklinał siebie zazłą radę, jakiej udzielił Sarze.Nim zapadła noc,potwierdziły się jej mroczne przeczucia.Jak na złośćłatwiejszy zabieg usunięcia mniejszego kamieniawywołał ostrą infekcję.Rob i Makwa-ikwa przezcztery noce i pięć dni czuwali na zmianę przy łóżkuchorej, której organizm toczył zażartą walkę.Ujmującjej ręce w swoje dłonie Rob wyczuwał, że siły Sarysię wyczerpują.Makwa-ikwa co jakiś czas zagapiałasię w przestrzeń i zawodziła coś cicho w ojczystym języku.Wyznała Robowi, że prosi Ducha Zmierci,Panguka, żeby zostawił tę kobietę w spokoju.Saminiewiele mogli dla Sary uczynić.Obmywali jązwilżonymi szmatami, podnosili, przytykali do ustkubek z wywarem i prosili, żeby wypiła, smarowalimaścią jej spieczone wargi.Jeszcze przez jakiś czasopadała z sił, ale rankiem piątego dnia  czy to zasprawą Panguka, czy jej własnego ducha, czy możenaparu wierzbowego? uderzyły na nią poty.Jejnocne koszule nasiąkały potem szybciej, niż byli wstanie je zmieniać.Rano zapadła w głębokiozdrowieńczy sen, a gdy po południu Rob dotknął jejczoła, stwierdził, że jest niemal równie chłodne jakjego.Wyraz twarzy Makwa-ikwy pozostałniewzruszony, ale Rob J.znał ją już na tyle, bywiedzieć, że propozycja przypadła jej do gustu,nawet jeśli nie potraktowała jej początkowo całkiempoważnie. Pracować z tobą? Stale?Przytaknął.Miało to sens.Przekonał się, żeMakwa umie pielęgnować pacjentów i bez wahaniawykonuje jego polecenia.Taka współpraca,powiedział, mogłaby się okazać korzystna dlaobojga. Nauczyłabyś się ode mnie trochę mojejmedycyny.A ty możesz mnie tyle nauczyć o roślinach i ziołach: na cosą skuteczne, jak je stosować.Po raz pierwszy omawiali tę sprawę wracającwozem po odwiezieniu do domu Sary.Nie próbowałjej przekonywać.Przedstawiwszy swoją propozycjęzamilkł, zostawiając jej czas do namysłu.Kilka dni pózniej zatrzymał się w pobliżu obozuSauków i wrócili do tej rozmowy nad miską potrawkiz królika.W jego propozycji najmniej podobał jej sięwarunek, by zamieszkała blisko niego, aby w nagłychwypadkach mógł ją szybko wzywać. Muszę mieszkać ze swoimi.Rozważył położenie jej plemienia. Wcześniej czy pózniej biali osadnicy dostaną odrządu papier na każdy skrawek gruntu, na którym twój ludzechce założyć wieś lub rozbić zimowy obóz.Nie będzieciesię mieli gdzie podziać i przyjdzie wam wrócić do rezerwatu, zktóregoście uciekli. Powiedział jej, że muszą się nauczyć żyć wzmienionym świecie. Potrzebuję rąk do pracy na farmie,Alden Kimball wszystkiemu nie podoła.Mógłbym zatrudnićjakieś małżeństwo, na przykład Księżyc i Nadchodzącego zeZpiewem.Moglibyście zbudować chaty na mojej ziemi.Płaciłbym wam w pieniądzach Stanów Zjednoczonych, a także procent od dochodów farmy.Gdyby to zdało egzamin, może i winnych gospodarstwach znalazłaby się dla was praca.Azarabiając i odkładając pieniądze, prędzej czy pózniejoszczędzicie dość, żeby odkupić własną ziemię zgodnie ze zwyczajem iprawem białych ludzi, a wtedy już nikt was z niej nie wyrzuci.Popatrzyła na niego. Wiem, że czujesz się dotknięta, bo zmusza sięwas do kupowania waszej własnej ziemi.Biali okłamali was,oszukali.Wielu z was zabili.Ale Indianie też okłamywali sięnawzajem.Okradali jeden drugiego.Różne szczepy mordowałysię wzajemnie, samaś mi opowiadała.Kolor skóry nie ma tu nicdo rzeczy, łajdaków znajdziesz w każdej rasie.Ale to nie znaczy,że na tym świecie są sami łajdacy.Dwa dni pózniej przyjechała na jego farmę zKsiężyc, Nadchodzącym ze Zpiewem i dwójką ichdzieci.Zbudowali kedonoso-te z dwoma dymnikami,które szamanka miała dzielić z tą rodziną, chatę dośćprzestronną, by mogła pomieścić także trzecie dzieckoKsiężyc, mające niebawem przyjść na świat.Wznieśli swój dom na brzegu rzeki, ćwierć mili w dół jej nurtuod chaty Roba.W pobliżu postawili łaznię parową idom dla kobiet na czas ich miesięcznej przypadłości.Alden Kimball chodził nadąsany. W okolicy są biali, którzy rozglądają się zapracą poinformował z kamienną miną Roba. Biali.Czy nigdy nie przyszło panu do głowy, że mogę nie mieć ochotypracować z jakimiś cholernymi Indiańcami? Nie, nie przyszło mi to do głowy.Wydaje misię, że gdybyś spotkał dobrego białego robotnika, jużdawno byś mi doradził, żebym go najął.Ja ich poznałem.Tonaprawdę dobrzy ludzie.Wiem, że możesz mnie teraz opuścić, Aldenie,bo głupcem byłby ten, kto by cię nie capnął, skorobędziesz wolny.Strasznie bym nie chciał, żeby do tego doszło, bogdzie ja znajdę lepszego od ciebie zarządcę do prowadzenia farmy?Ufam więc, że jednak zostaniesz.Alden przyglądał mu się w zakłopotaniu, milepołechtany pochwałą, ale i dotknięty wyrazniesformułowaną opinią Roba [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl