[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyrzekł, że postara się zadzwonić znów na-stępnego dnia rano, podkreślając jednak dwa razy, że niewie, czy mu się uda.Upewnił się, że Marketta nie zrobiniczego nieprzemyślanego, gdyby nie mógł zatelefono-wać, bo teraz miał po prostu szczęście.Na końcu po-wtórzył, że bardzo mu żal z powodu tego, co się stało,i z całego serca podziękował teściowej za zapewnieniebezpieczeństwa Nelli.Marketta poprosiła, żeby dbał o siebie, i zakończyłarozmowę.Ratamowi wcale nie była potrzebna taka zachęta, onpo prostu musiał pozostać przy życiu dla Nelli.Bole-śnie przekonał się na własnej skórze, co dla małego dziec-ka oznacza utrata matki, i nawet nie chciał myśleć o tym,że jego sześcioletnia córka mogłaby zostać sierotą.Zrobiwszystko, by wyplątać się z tego koszmaru i w przyszłościzadbać o Nelli.Poszedł do toalety na stacji benzynowej, a potem udałsię na postój taksówek przy Saterintie.Czekając, zastanawiał- 165 -się, jak ogromne zmiany nastąpią, w jego życiu, gdy jużskończy się ten koszmar jeśli w ogóle przetrwa.Nawetprzez chwilę nie wątpił, że rzuci wybraną pod przymusempracę i zacznie coś zupełnie nowego.Ale co? Nie miał jużochoty na długie studiowanie.Owszem, interesował sięróżnymi rzeczami, ale nie aż tak, by wiązać się na lata.Wie-dział tylko, że nie chce wracać do laboratorium i harowaćjak w kieracie.Będąc panem własnego losu, nie musiałbyskakać, jak mu zagrają, ani odbijać karty zegarowej przezpięć dni w tygodniu.Obiecał sobie, że już nigdy nie będzieżył na warunkach stawianych przez innych, będzie robił,co chce i co mu sprawia przyjemność.Plan zerwania z pozorowanym życiem naładował gopozytywną energią.Teraz oprócz Nelli miał jeszcze innypowód, by walczyć o przetrwanie.To śmieszne, że jegoświat musiał się zawalić, aby życie mogło odzyskać smak.Wsiadł do taksówki i wzdrygnął się, gdy zobaczył kie-rowcę, który wyglądał identycznie jak Timo Aalto.Oddał-by wszystko, by móc spędzić z przyjacielem zwykły wieczórw saunie.Poprosił taksówkarza, by pojechał na Viiskulma,ale dla bezpieczeństwa nie podał mu dokładnego adresu.Nigdy nic nie wiadomo.38. Jesteśmy na miejscu!Ratamo ocknął się, słysząc głos taksówkarza.Było wpół do dziesiątej wieczorem i słońce właśnie za-szło.Wiedział z grubsza, gdzie znajduje się dom numer 16przy Purssimiehenkatu.Poszedł w stronę budynku, zatrzy-mał się dwieście metrów przed nim i rozejrzał spokojnie.Nigdzie nie dostrzegł niczego niezwykłego i nikt nie wyda-wał się go śledzić, pieszo ani z samochodu.Ulice były prawie- 166 -puste.Ludzie, którzy nie bawili się w ten gorący wieczór,tkwili zapewne przed telewizorami.Uśmiechnął się, gdyz pobliskiej restauracji wyszedł chwiejnym krokiem mężczy-zna, który w żaden sposób nie mógł udawać pijanego.Wyciągnął z kieszeni klucze do mieszkania Jalavy, otwo-rzył drzwi do klatki A i wkroczył do ciemnego holu.Z tabli-cy z nazwiskami dowiedział się, że zajmowała lokal na naj-wyższym, czwartym piętrze.Postanowił iść schodami, cho-ciaż w budynku była winda.Skradając się do obcego miesz-kania, czuł się niepewnie skąd miał wiedzieć, co go tamspotka? Nacisnął dzwonek u drzwi i zaczekał chwilę, a gdynic nie usłyszał, przekręcił klucz w zamku i wszedł do środ-ka, wołając kilka razy dziennikarkę.W mieszkaniu panowałaciemność, miał wrażenie, że nie wszystko jest w porządku.Czy powinien uciekać? Ale dokąd? Przecież ktoś musi mupomóc.Zapalił światło i ostrożnie rozejrzał się wokół.Wy-dawało się, że w mieszkaniu jest pusto, więc odprężył sięnieco.Zdjął buty, a na krzesło w przedpokoju rzucił kurtkę,pod którą ukrył broń.Obok na stoliku leżały rozmaite łado-warki, z których jedna pasowała do jego telefonu.Dwa pokoje z kuchnią to typowe mieszkanie singlaw mieście.Ratamo zdziwił się brakiem śladów właściciela.Jego zdaniem Jalava miała bardzo wyrazistą osobowość, ażsię skrzyła, a tu nie znalazł nic, co świadczyłoby o charak-terze lokatora: ani jednej fotografii, pocztówki czy czegośw tym rodzaju.Był jednak zbyt zmęczony i głodny, żebydłużej się nad tym zastanawiać.Ostatni posiłek zjadł oko-ło południa w Stockmannie, a potem spalił tyle energii, ilenormalnie zużyłby w kilka dni.Lodówka okazała się skarbcem, opróżnił za jednymzamachem niemal połowę jej zawartości: znalazł tam se-rek wiejski, wędzoną szynkę i konfitury z brusznicy.Sałat-ka grzybowa z gęstą śmietaną smakowała mu ogromnie,a do tego ku swojej radości zauważył stojącą na bocznym- 167 -stoliku w kuchni otwartą, obłą butelkę burgunda.Chociażczuł się syty jak bąk, nie mógł nie spróbować czerwone-go wina pochodzącego z jego ulubionego regionu Cóte deNuits, bo sam zapach sugerował znakomity gatunek.Ratamo znał się na winach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Przyrzekł, że postara się zadzwonić znów na-stępnego dnia rano, podkreślając jednak dwa razy, że niewie, czy mu się uda.Upewnił się, że Marketta nie zrobiniczego nieprzemyślanego, gdyby nie mógł zatelefono-wać, bo teraz miał po prostu szczęście.Na końcu po-wtórzył, że bardzo mu żal z powodu tego, co się stało,i z całego serca podziękował teściowej za zapewnieniebezpieczeństwa Nelli.Marketta poprosiła, żeby dbał o siebie, i zakończyłarozmowę.Ratamowi wcale nie była potrzebna taka zachęta, onpo prostu musiał pozostać przy życiu dla Nelli.Bole-śnie przekonał się na własnej skórze, co dla małego dziec-ka oznacza utrata matki, i nawet nie chciał myśleć o tym,że jego sześcioletnia córka mogłaby zostać sierotą.Zrobiwszystko, by wyplątać się z tego koszmaru i w przyszłościzadbać o Nelli.Poszedł do toalety na stacji benzynowej, a potem udałsię na postój taksówek przy Saterintie.Czekając, zastanawiał- 165 -się, jak ogromne zmiany nastąpią, w jego życiu, gdy jużskończy się ten koszmar jeśli w ogóle przetrwa.Nawetprzez chwilę nie wątpił, że rzuci wybraną pod przymusempracę i zacznie coś zupełnie nowego.Ale co? Nie miał jużochoty na długie studiowanie.Owszem, interesował sięróżnymi rzeczami, ale nie aż tak, by wiązać się na lata.Wie-dział tylko, że nie chce wracać do laboratorium i harowaćjak w kieracie.Będąc panem własnego losu, nie musiałbyskakać, jak mu zagrają, ani odbijać karty zegarowej przezpięć dni w tygodniu.Obiecał sobie, że już nigdy nie będzieżył na warunkach stawianych przez innych, będzie robił,co chce i co mu sprawia przyjemność.Plan zerwania z pozorowanym życiem naładował gopozytywną energią.Teraz oprócz Nelli miał jeszcze innypowód, by walczyć o przetrwanie.To śmieszne, że jegoświat musiał się zawalić, aby życie mogło odzyskać smak.Wsiadł do taksówki i wzdrygnął się, gdy zobaczył kie-rowcę, który wyglądał identycznie jak Timo Aalto.Oddał-by wszystko, by móc spędzić z przyjacielem zwykły wieczórw saunie.Poprosił taksówkarza, by pojechał na Viiskulma,ale dla bezpieczeństwa nie podał mu dokładnego adresu.Nigdy nic nie wiadomo.38. Jesteśmy na miejscu!Ratamo ocknął się, słysząc głos taksówkarza.Było wpół do dziesiątej wieczorem i słońce właśnie za-szło.Wiedział z grubsza, gdzie znajduje się dom numer 16przy Purssimiehenkatu.Poszedł w stronę budynku, zatrzy-mał się dwieście metrów przed nim i rozejrzał spokojnie.Nigdzie nie dostrzegł niczego niezwykłego i nikt nie wyda-wał się go śledzić, pieszo ani z samochodu.Ulice były prawie- 166 -puste.Ludzie, którzy nie bawili się w ten gorący wieczór,tkwili zapewne przed telewizorami.Uśmiechnął się, gdyz pobliskiej restauracji wyszedł chwiejnym krokiem mężczy-zna, który w żaden sposób nie mógł udawać pijanego.Wyciągnął z kieszeni klucze do mieszkania Jalavy, otwo-rzył drzwi do klatki A i wkroczył do ciemnego holu.Z tabli-cy z nazwiskami dowiedział się, że zajmowała lokal na naj-wyższym, czwartym piętrze.Postanowił iść schodami, cho-ciaż w budynku była winda.Skradając się do obcego miesz-kania, czuł się niepewnie skąd miał wiedzieć, co go tamspotka? Nacisnął dzwonek u drzwi i zaczekał chwilę, a gdynic nie usłyszał, przekręcił klucz w zamku i wszedł do środ-ka, wołając kilka razy dziennikarkę.W mieszkaniu panowałaciemność, miał wrażenie, że nie wszystko jest w porządku.Czy powinien uciekać? Ale dokąd? Przecież ktoś musi mupomóc.Zapalił światło i ostrożnie rozejrzał się wokół.Wy-dawało się, że w mieszkaniu jest pusto, więc odprężył sięnieco.Zdjął buty, a na krzesło w przedpokoju rzucił kurtkę,pod którą ukrył broń.Obok na stoliku leżały rozmaite łado-warki, z których jedna pasowała do jego telefonu.Dwa pokoje z kuchnią to typowe mieszkanie singlaw mieście.Ratamo zdziwił się brakiem śladów właściciela.Jego zdaniem Jalava miała bardzo wyrazistą osobowość, ażsię skrzyła, a tu nie znalazł nic, co świadczyłoby o charak-terze lokatora: ani jednej fotografii, pocztówki czy czegośw tym rodzaju.Był jednak zbyt zmęczony i głodny, żebydłużej się nad tym zastanawiać.Ostatni posiłek zjadł oko-ło południa w Stockmannie, a potem spalił tyle energii, ilenormalnie zużyłby w kilka dni.Lodówka okazała się skarbcem, opróżnił za jednymzamachem niemal połowę jej zawartości: znalazł tam se-rek wiejski, wędzoną szynkę i konfitury z brusznicy.Sałat-ka grzybowa z gęstą śmietaną smakowała mu ogromnie,a do tego ku swojej radości zauważył stojącą na bocznym- 167 -stoliku w kuchni otwartą, obłą butelkę burgunda.Chociażczuł się syty jak bąk, nie mógł nie spróbować czerwone-go wina pochodzącego z jego ulubionego regionu Cóte deNuits, bo sam zapach sugerował znakomity gatunek.Ratamo znał się na winach [ Pobierz całość w formacie PDF ]