[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstrętna jejbyła myśl, że jakaś para może tłumić naturalną ekspresję z powodu tego, co wypada,a co nie.Sally i Mark wiedzieli przecież, że goście nie będą ich osądzać.Gdyby Mark nie był takim dupkiem, gdyby można było mu zaufać, że będziedyskretny, Emma wpadłaby do tego pokoju.Ale był dupkiem.Próżni mężczyzniprzegrywają dużo częściej, niż im się zdaje.Miał wszystko poza charakterem.Jakżełatwo byłoby przekroczyć próg i do nich dołączyć.David spał jak zabity, ona miałana sobie tylko prześcieradło.Sally by zrozumiała, a Mark tego chciał.Czego więcejtrzeba? Tylko że Mark był kretynem.Z prawdziwą przyjemnością Emma powiedziałaby mu pózniej przy jakiejśokazji: Marku, przegapiłeś szansę, ponieważ jesteś aroganckim dupkiem.Niepowiedziałaby mu, że uważa go za przystojnego mężczyznę, ani że gdy patrzyła najego goły tyłek, była nieprzytomna z zachwytu.Tego by od niej nie usłyszał.Zamknęła drzwi i cicho wśliznęła się do swojej sypialni.Ubrała się szybko izbiegła na dół. O Jezu! wyrwało jej się, gdy zobaczyła na zegarze kuchenki mikrofalowej,że jest wpół do dziesiątej.Kiedy minął ten wieczór? Uznała, że grill nie wchodzi jużw rachubę.Kto wie, kiedy Sally i Mark skończą? Aby się czymś zająć, zaczęłaprzygotowywać skromną kolację z resztek wędlin i chleba.Potem nalała sobiekieliszek wina i rozparta na kuchennej ławie wypiła duszkiem.Godzinę pózniej, najedzona, po wypiciu dwóch i pół kieliszka, siedziała nabalkonie, okutana starannie w jedną z narzut z kanapy.Butelka z winem stała na stolew zasięgu ręki.Emma czuła przyjemne ciepło, tylko dłoń, w której trzymałakieliszek, zmarzła jej na kość.Trwała w zawieszeniu.Nie myślała o niczym, ręka zkieliszkiem trafiała do ust mimowolnie, ruchem niezauważalnym jak bicie serca.Nagle zaskoczył ją głos Marka, który pojawił się w drzwiach. Nie możesz mieć do nas pretensji, prawda? zapytał, wchodząc na balkon.Dopiero po chwili dotarł do niej podtekst jego słów.Ten człowiek przyprawiał ją odreszcze.Ton poufałości w jego głosie był obrzydliwy.Właśnie czegoś takiego miałanadzieję uniknąć. Co? rzuciła obojętnie, aby utrzymać go na dystans.Usiadł na krześlenaprzeciw niej.Odwróciła wzrok.Wspaniała czarna nicość, która dotrzymywała jejtowarzystwa przez ostatnią godzinę, wydawała się odchodzić.Mark wziął butelkę idolał jej wina do kieliszka.Udała, że tego nie widzi.Robił na niej wrażeniekomiwojażera próbującego siłą wetknąć stopę w drzwi.Nie chciała go.Kącikiem okawidziała jego i jego piwo.Miał na sobie niebieskie dżinsy i pulower, był bez butów.Wolała nie patrzeć mu w oczu, bo wiedziała, co w nich zobaczy.Emanowałsamozadowoleniem. Po tym, jak słyszałem was w czasie akcji, nie potrafiłem utrzymać rąk z dalaod Sally.Najlepsze pieprzenie, jakie mogło się trafić.To było tak groteskowe, że aż brakowało słów.Mark wyciągnął nogi na stole,zapachniało dymem papierosowym.Emma nie chciała na niego patrzeć. Nie wyglądało tak wspaniale od drzwi powiedziała znudzonym głosem itak też właśnie się czuła.Wiedziała, że złośliwość jest zbyt łatwym wyjściem, alebyła zmęczona, a on drażnił ją niczym brzęczący komar. Widziałaś nas? Przez chwilę.Przytyłeś? Co takiego? zapytał z niedowierzaniem. Myślałeś kiedyś o depilacji? To nie był ładny widok. Gadaj sobie zdrowo! Mark roześmiał się sztucznie. Gdzie jest David? Wyteż się posprzeczaliście, co? Zpi. Wykończyłaś go? Ciesz się lepiej, że mu nie powiedziałam o twoim zachowaniu.Prawdęmówiąc, zapomniałam.Ale tak to już ze mną jest, że zapominam o wszystkim, copowiedziałeś lub zrobiłeś. Wyczuwam w tym niechęć, Emmo.A teraz, złotko, zostańmy przyjaciółmi. Jeśli jestem dla ciebie grzeczna, to tylko dlatego, że jesteś mężem mojejnajlepszej przyjaciółki.Nie zapominaj o tym.Zwykle nie miewam do czynienia zmężczyznami takimi jak ty. Takimi jak ja? Jestem typowy? I to bardzo.Idzie Sally.Zamknij się więc i zapamiętaj, że cię nie lubię.Bądzdla niej dobry albo tak cię urządzę, że nie będzie ci do śmiechu. JedenaścieEmma chodziła cicho po ciemnym domu.Wszędzie panowała cisza.Przechodziła z pokoju do pokoju, jej bose stopy stąpały bezszelestnie powyfroterowanej podłodze.Mijając kuchnię, zauważyła godzinę na zegarze piecyka.Było wpół do piątej.Szukała Davida.Obudziwszy się, stwierdziła, że w łóżku nie matego potężnego, dodającego otuchy ciała.Aóżko od strony męża było puste i zimne,kołdra odrzucona.Rzuciła się na poszukiwania, przekonana, że szybko go znajdzie.Gdy zeszłado łazienki na dole, uśmiechnęła się do siebie.Dlaczego o tym nie pomyślała? On napewno tam jest.Ale gdy zapukała cicho i nie było żadnej odpowiedzi, nagle wpadław panikę.W kuchni zaczęła go cicho wołać, nie chcąc budzić śpiących na górze Sally iMarka.Znów żadnego odzewu.Stała pośrodku pomieszczenia cała w nerwach.Nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzyło.David zawsze robił dużo hałasu, a gdyw środku nocy wstawał do łazienki, łóżko aż się trzęsło.Tym razem było inaczej.Emma podeszła do okna i spojrzała na ulicę.Chciała zobaczyć, czy jegosamochód wciąż stoi przed domem.Stał.Nie miała pojęcia, gdzie on poszedł.Poszedł, odszedł.Nigdy jeszcze nie przyszło jej do głowy, że David mógłby poprostu wstać, wyjść i ją zostawić.Ale oto proszę.David mógł po prostu ją opuścić.Na dobre.Z powodów, których nigdy nie potrafiłby jej wytłumaczyć.Boże, mamkompletną obsesję na własnym punkcie, pomyślała.Trochę jej ulżyło, ale nadal niemiała pojęcia, gdzie on może być.Podeszła do okna od strony plaży, skąd widać byłobalkon.Pusty.Za nim rozciągała się tonąca w ciemnościach plaża.Emma powoliotworzyła szklane przesuwne drzwi, upewniając się, że nie zazgrzytają. Emmo! zawołał cicho David z mroku.Aż podskoczyła z wrażenia. Co ty tu robisz? Nie mogłem zasnąć odparł.Siedział na balustradzie, oparty plecami ościanę domu, niewidoczny.Na gołe ciało narzucił tylko szlafrok.Emma od razuzauważyła, że trzyma zapalonego papierosa. Ale ty przecież rzuciłeś! Nie dałem rady powiedział.Pociągnął ją na drugi koniec balkonu, dalekood okna sypialni Sally i Marka, które przedtem znajdowało się tuż nad ich głowami. Nie teraz.Mam zbyt dużo pracy.Emma stała bez ruchu, wciąż wstrząśnięta myślą, że on ją opuści.Był tu, alenie wydawał się sobą.A ona nie była wobec niego w porządku.Czy on coś odkrył?Podejrzewał, że ona i Paul& ? Czy jej wybaczy, tak jak ona wybaczyłaby jemu? Zapal ze mną, Em zaproponował, podając jej papierosa.Wzięła bezzastanowienia, ciągle jeszcze trochę oszołomiona.Powiedz mi szybko, proszę, pomyślała.Niech już wiem.David czekał z zapalniczką w dłoniach, aż ona włoży papierosa do ust.Emmabyła jednak gdzieś daleko. Em? Obudziłaś się? zapytał z uśmiechem. Jasne odparła.Nie poruszyła się, podniósł więc jej rękę do ust, a onazaśmiała się cicho i powiedziała: Przepraszam.Nie, nie chcę.David wrócił na balustradę.Patrzył na ocean i na wspaniałe nocne niebo. To do ciebie niepodobne dodała Emma. Co jest niepodobne? Odwrócił się do żony. %7łe nie możesz spać, głuptasie wyjaśniła, obejmując go w talii. Może wypiłem za dużo kawy. Mocno zaciągnął się papierosem. Powiedz mi, co cię dręczy, kochanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wstrętna jejbyła myśl, że jakaś para może tłumić naturalną ekspresję z powodu tego, co wypada,a co nie.Sally i Mark wiedzieli przecież, że goście nie będą ich osądzać.Gdyby Mark nie był takim dupkiem, gdyby można było mu zaufać, że będziedyskretny, Emma wpadłaby do tego pokoju.Ale był dupkiem.Próżni mężczyzniprzegrywają dużo częściej, niż im się zdaje.Miał wszystko poza charakterem.Jakżełatwo byłoby przekroczyć próg i do nich dołączyć.David spał jak zabity, ona miałana sobie tylko prześcieradło.Sally by zrozumiała, a Mark tego chciał.Czego więcejtrzeba? Tylko że Mark był kretynem.Z prawdziwą przyjemnością Emma powiedziałaby mu pózniej przy jakiejśokazji: Marku, przegapiłeś szansę, ponieważ jesteś aroganckim dupkiem.Niepowiedziałaby mu, że uważa go za przystojnego mężczyznę, ani że gdy patrzyła najego goły tyłek, była nieprzytomna z zachwytu.Tego by od niej nie usłyszał.Zamknęła drzwi i cicho wśliznęła się do swojej sypialni.Ubrała się szybko izbiegła na dół. O Jezu! wyrwało jej się, gdy zobaczyła na zegarze kuchenki mikrofalowej,że jest wpół do dziesiątej.Kiedy minął ten wieczór? Uznała, że grill nie wchodzi jużw rachubę.Kto wie, kiedy Sally i Mark skończą? Aby się czymś zająć, zaczęłaprzygotowywać skromną kolację z resztek wędlin i chleba.Potem nalała sobiekieliszek wina i rozparta na kuchennej ławie wypiła duszkiem.Godzinę pózniej, najedzona, po wypiciu dwóch i pół kieliszka, siedziała nabalkonie, okutana starannie w jedną z narzut z kanapy.Butelka z winem stała na stolew zasięgu ręki.Emma czuła przyjemne ciepło, tylko dłoń, w której trzymałakieliszek, zmarzła jej na kość.Trwała w zawieszeniu.Nie myślała o niczym, ręka zkieliszkiem trafiała do ust mimowolnie, ruchem niezauważalnym jak bicie serca.Nagle zaskoczył ją głos Marka, który pojawił się w drzwiach. Nie możesz mieć do nas pretensji, prawda? zapytał, wchodząc na balkon.Dopiero po chwili dotarł do niej podtekst jego słów.Ten człowiek przyprawiał ją odreszcze.Ton poufałości w jego głosie był obrzydliwy.Właśnie czegoś takiego miałanadzieję uniknąć. Co? rzuciła obojętnie, aby utrzymać go na dystans.Usiadł na krześlenaprzeciw niej.Odwróciła wzrok.Wspaniała czarna nicość, która dotrzymywała jejtowarzystwa przez ostatnią godzinę, wydawała się odchodzić.Mark wziął butelkę idolał jej wina do kieliszka.Udała, że tego nie widzi.Robił na niej wrażeniekomiwojażera próbującego siłą wetknąć stopę w drzwi.Nie chciała go.Kącikiem okawidziała jego i jego piwo.Miał na sobie niebieskie dżinsy i pulower, był bez butów.Wolała nie patrzeć mu w oczu, bo wiedziała, co w nich zobaczy.Emanowałsamozadowoleniem. Po tym, jak słyszałem was w czasie akcji, nie potrafiłem utrzymać rąk z dalaod Sally.Najlepsze pieprzenie, jakie mogło się trafić.To było tak groteskowe, że aż brakowało słów.Mark wyciągnął nogi na stole,zapachniało dymem papierosowym.Emma nie chciała na niego patrzeć. Nie wyglądało tak wspaniale od drzwi powiedziała znudzonym głosem itak też właśnie się czuła.Wiedziała, że złośliwość jest zbyt łatwym wyjściem, alebyła zmęczona, a on drażnił ją niczym brzęczący komar. Widziałaś nas? Przez chwilę.Przytyłeś? Co takiego? zapytał z niedowierzaniem. Myślałeś kiedyś o depilacji? To nie był ładny widok. Gadaj sobie zdrowo! Mark roześmiał się sztucznie. Gdzie jest David? Wyteż się posprzeczaliście, co? Zpi. Wykończyłaś go? Ciesz się lepiej, że mu nie powiedziałam o twoim zachowaniu.Prawdęmówiąc, zapomniałam.Ale tak to już ze mną jest, że zapominam o wszystkim, copowiedziałeś lub zrobiłeś. Wyczuwam w tym niechęć, Emmo.A teraz, złotko, zostańmy przyjaciółmi. Jeśli jestem dla ciebie grzeczna, to tylko dlatego, że jesteś mężem mojejnajlepszej przyjaciółki.Nie zapominaj o tym.Zwykle nie miewam do czynienia zmężczyznami takimi jak ty. Takimi jak ja? Jestem typowy? I to bardzo.Idzie Sally.Zamknij się więc i zapamiętaj, że cię nie lubię.Bądzdla niej dobry albo tak cię urządzę, że nie będzie ci do śmiechu. JedenaścieEmma chodziła cicho po ciemnym domu.Wszędzie panowała cisza.Przechodziła z pokoju do pokoju, jej bose stopy stąpały bezszelestnie powyfroterowanej podłodze.Mijając kuchnię, zauważyła godzinę na zegarze piecyka.Było wpół do piątej.Szukała Davida.Obudziwszy się, stwierdziła, że w łóżku nie matego potężnego, dodającego otuchy ciała.Aóżko od strony męża było puste i zimne,kołdra odrzucona.Rzuciła się na poszukiwania, przekonana, że szybko go znajdzie.Gdy zeszłado łazienki na dole, uśmiechnęła się do siebie.Dlaczego o tym nie pomyślała? On napewno tam jest.Ale gdy zapukała cicho i nie było żadnej odpowiedzi, nagle wpadław panikę.W kuchni zaczęła go cicho wołać, nie chcąc budzić śpiących na górze Sally iMarka.Znów żadnego odzewu.Stała pośrodku pomieszczenia cała w nerwach.Nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzyło.David zawsze robił dużo hałasu, a gdyw środku nocy wstawał do łazienki, łóżko aż się trzęsło.Tym razem było inaczej.Emma podeszła do okna i spojrzała na ulicę.Chciała zobaczyć, czy jegosamochód wciąż stoi przed domem.Stał.Nie miała pojęcia, gdzie on poszedł.Poszedł, odszedł.Nigdy jeszcze nie przyszło jej do głowy, że David mógłby poprostu wstać, wyjść i ją zostawić.Ale oto proszę.David mógł po prostu ją opuścić.Na dobre.Z powodów, których nigdy nie potrafiłby jej wytłumaczyć.Boże, mamkompletną obsesję na własnym punkcie, pomyślała.Trochę jej ulżyło, ale nadal niemiała pojęcia, gdzie on może być.Podeszła do okna od strony plaży, skąd widać byłobalkon.Pusty.Za nim rozciągała się tonąca w ciemnościach plaża.Emma powoliotworzyła szklane przesuwne drzwi, upewniając się, że nie zazgrzytają. Emmo! zawołał cicho David z mroku.Aż podskoczyła z wrażenia. Co ty tu robisz? Nie mogłem zasnąć odparł.Siedział na balustradzie, oparty plecami ościanę domu, niewidoczny.Na gołe ciało narzucił tylko szlafrok.Emma od razuzauważyła, że trzyma zapalonego papierosa. Ale ty przecież rzuciłeś! Nie dałem rady powiedział.Pociągnął ją na drugi koniec balkonu, dalekood okna sypialni Sally i Marka, które przedtem znajdowało się tuż nad ich głowami. Nie teraz.Mam zbyt dużo pracy.Emma stała bez ruchu, wciąż wstrząśnięta myślą, że on ją opuści.Był tu, alenie wydawał się sobą.A ona nie była wobec niego w porządku.Czy on coś odkrył?Podejrzewał, że ona i Paul& ? Czy jej wybaczy, tak jak ona wybaczyłaby jemu? Zapal ze mną, Em zaproponował, podając jej papierosa.Wzięła bezzastanowienia, ciągle jeszcze trochę oszołomiona.Powiedz mi szybko, proszę, pomyślała.Niech już wiem.David czekał z zapalniczką w dłoniach, aż ona włoży papierosa do ust.Emmabyła jednak gdzieś daleko. Em? Obudziłaś się? zapytał z uśmiechem. Jasne odparła.Nie poruszyła się, podniósł więc jej rękę do ust, a onazaśmiała się cicho i powiedziała: Przepraszam.Nie, nie chcę.David wrócił na balustradę.Patrzył na ocean i na wspaniałe nocne niebo. To do ciebie niepodobne dodała Emma. Co jest niepodobne? Odwrócił się do żony. %7łe nie możesz spać, głuptasie wyjaśniła, obejmując go w talii. Może wypiłem za dużo kawy. Mocno zaciągnął się papierosem. Powiedz mi, co cię dręczy, kochanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]