[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem powróciłem do mojej misji.— Wszystko w porządku, Poirot — powiedziałem.— Patrzyłem uważnie, ale nikt cię nie śledził.— Mój przyjaciel Hastings patrzył uważnie — powiedział Poirot z łagodną kpiną.— Powiedz mi, mój drogi, czy dostrzegłeś różę w moich zębach?— Różę w twoich zębach? — spytałem zaskoczony.Japp odwrócił się, wybuchając śmiechem.— Kiedyś przez pana umrę, Poirot — powiedział.— Umrę ze śmiechu.Róża! Co jeszcze?— Miałem ochotę odegrać Carmen — powiedział niezmieszany Poirot.Zastanawiałem się, czy to oni oszaleli, czy ja.— Nie zauważyłeś, Hastings? — spytał Poirot z wyrzutem.— Nie — odparłem, gapiąc się na niego.— Ale przecież nie widziałem twojej twarzy.— Nie szkodzi.— Pokręcił łagodnie głową.Czy naśmiewają się ze mnie?— Cóż, nic tu po nas — powiedział Japp.— Chciałbym, jeśli to możliwe, jeszcze raz zobaczyć się z córką.Poprzednio była zbyt zdenerwowana, bym cokolwiek z niej wyciągnął.Zadzwonił po lokaja.— Spytajcie pannę Marsh, czy mogę się z nią spotkać na chwilę.Mężczyzna odszedł.W kilka minut później do pokoju wszedł jednak nie on, lecz panna Carroll.— Geraldine śpi — powiedziała.— Przeżyła potworny szok, biedne dziecko.Po pana wyjściu podałam jej coś na sen i teraz jej nie obudzę.Może za godzinę lub dwie.Japp przystał na to.— Zresztą i tak nie powie wam więcej niż ja — oznajmiła stanowczo panna Carroll.— Co pani sądzi o lokaju? — spytał Poirot.— Nie przepadam za nim, to fakt — odparła panna Carroll.— nie potrafię jednak wyjaśnić, dlaczego.Dotarliśmy do frontowych drzwi.— To tu stała pani wczorajszej nocy, prawda? — spytał nagle Poirot, wskazując ręką schody.— Tak.Dlaczego…?— I widziała pani, jak lady Edgware idzie holem do gabinetu?— Tak.— Wyraźnie widziała pani jej twarz?— Oczywiście.— Ale pani nie mogła widzieć jej twarzy, mademoiselle.Z miejsca, w którym pani stała, mogła pani zobaczyć jedynie tył jej głowy.Panna Carroll zaczerwieniła się ze złości.Wyglądała na zaskoczoną.— Tył jej głowy, jej głos, sposób chodzenia! To to samo.Nie do pomylenia! Mówię, że wiem, że to była Jane Wilkinson — najgorsza kobieta, jaka kiedykolwiek istniała.Odwróciła się i żwawo ruszyła na górę.VIIIMożliwościJapp musiał nas opuścić.Razem z Poirotem skręciliśmy w stronę Regent’s Park i znaleźliśmy ustronne miejsce.— Teraz rozumiem, dlaczego trzymałeś różę w zębach — powiedziałem ze śmiechem.— Przez chwilę podejrzewałem, że zwariowałeś.Skinął głową z powagą.— Zauważyłeś, Hastings, że sekretarka jest niebezpiecznym świadkiem? Niebezpiecznym, ponieważ niedokładnym.Pamiętasz, twierdziła stanowczo, że widziała twarz gościa.Od razu uznałem to za niemożliwe.Gdyby wychodził z gabinetu — tak, byłoby to możliwe, lecz nie wtedy, gdy wchodził.Więc przeprowadziłem mały eksperyment i wynik był taki, jak myślałem.Potem zastawiłem na nią pułapkę.Natychmiast zmieniła argumentację.— Lecz nie swoje przekonania — sprzeciwiłem się.— Poza tym głos sposób poruszania się są równie charakterystyczne.— Nie, nie.— Dlaczego, Poirot? Uważam, że głos i chód najbardziej charakteryzują daną osobę.— Zgoda.I dlatego najłatwiej je naśladować.— Myślisz, że…— Cofnij się pamięcią kilka dni.Pamiętasz, jak siedzieliśmy w teatrze…— Carlotta Adams? No tak, ale ona jest geniuszem.— Nietrudno naśladować kogoś znanego.Jednak zgadzam się, że na niezwykły talent.Sądzę, że potrafiłaby zrobić to samo bez pomocy oświetlenia…Nagle zaświtała mi w głowie pewna myśl.— Poirot! — wykrzyknąłem.— Nie przypuszczasz chyba, że… Nie, nie, to byłby za duży zbieg okoliczności.— To zależy, jak na to spojrzysz.Pod pewnym kątem to wcale nie tylko zbieg okoliczności.— Lecz dlaczego Carlotta Adams miałaby zabijać lorda Edgware’a? Nawet go nie znała.— Skąd wiesz, że go nie znała? Nie zakładaj niczego z góry, Hastings.Może łączyło ich coś, o czym nie mamy pojęcia.Chociaż nie taka dokładnie jest moja teoria.— Więc masz jakąś teorię?— Tak.Możliwość, że Carlotta Adams zamieszana jest w całą sprawę, uderzyła mnie już na samym początku.— Ale…— Poczekaj.Pozwól,.że zestawię kilka faktów.Lady Edgware nie potrafiąca zachować powściągliwości, opisuje związek łączący ją z mężem, posuwa się nawet do mówienia o zabiciu go.Nie tylko my to słyszeliśmy.Także kelner, pokojówka — i to prawdopodobnie wielokrotnie, Bryan Martin, sądzę, że nawet Carlotta Adams.Powtarza ją to innym.Tego samego wieczoru omawiamy doskonałość, z jaką Carlotta Adams naśladowała Jane.Kto miał motyw, by zabić lorda Edgware’a? Jego żona.Przypuśćmy, że ktoś jeszcze pragnie usunąć lorda Edgware’a.I oto ma pod ręką kozła ofiarnego.W dniu, kiedy Jane Wilkinson obwieszcza, że boli ją głowa i zamierza spędzić spokojny wieczór plan zostaje wprowadzony w życie.Ktoś musi widzieć, jak lady Edgware wchodzi do domu przy Regent Gate.I widzi.Kobieta posuwa się nawet do tego, by podać swoje nazwisko.Ach! C’est peu trop, ça! Obudziłoby podejrzenia nawet w dziecku.Kolejny punkt, choć przyznaję, że nie najistotniejszy.Kobieta która przyszła wczoraj do domu, była ubrana na czarno.A Jane Wilkinson nigdy nie ubiera się na czarno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.A potem powróciłem do mojej misji.— Wszystko w porządku, Poirot — powiedziałem.— Patrzyłem uważnie, ale nikt cię nie śledził.— Mój przyjaciel Hastings patrzył uważnie — powiedział Poirot z łagodną kpiną.— Powiedz mi, mój drogi, czy dostrzegłeś różę w moich zębach?— Różę w twoich zębach? — spytałem zaskoczony.Japp odwrócił się, wybuchając śmiechem.— Kiedyś przez pana umrę, Poirot — powiedział.— Umrę ze śmiechu.Róża! Co jeszcze?— Miałem ochotę odegrać Carmen — powiedział niezmieszany Poirot.Zastanawiałem się, czy to oni oszaleli, czy ja.— Nie zauważyłeś, Hastings? — spytał Poirot z wyrzutem.— Nie — odparłem, gapiąc się na niego.— Ale przecież nie widziałem twojej twarzy.— Nie szkodzi.— Pokręcił łagodnie głową.Czy naśmiewają się ze mnie?— Cóż, nic tu po nas — powiedział Japp.— Chciałbym, jeśli to możliwe, jeszcze raz zobaczyć się z córką.Poprzednio była zbyt zdenerwowana, bym cokolwiek z niej wyciągnął.Zadzwonił po lokaja.— Spytajcie pannę Marsh, czy mogę się z nią spotkać na chwilę.Mężczyzna odszedł.W kilka minut później do pokoju wszedł jednak nie on, lecz panna Carroll.— Geraldine śpi — powiedziała.— Przeżyła potworny szok, biedne dziecko.Po pana wyjściu podałam jej coś na sen i teraz jej nie obudzę.Może za godzinę lub dwie.Japp przystał na to.— Zresztą i tak nie powie wam więcej niż ja — oznajmiła stanowczo panna Carroll.— Co pani sądzi o lokaju? — spytał Poirot.— Nie przepadam za nim, to fakt — odparła panna Carroll.— nie potrafię jednak wyjaśnić, dlaczego.Dotarliśmy do frontowych drzwi.— To tu stała pani wczorajszej nocy, prawda? — spytał nagle Poirot, wskazując ręką schody.— Tak.Dlaczego…?— I widziała pani, jak lady Edgware idzie holem do gabinetu?— Tak.— Wyraźnie widziała pani jej twarz?— Oczywiście.— Ale pani nie mogła widzieć jej twarzy, mademoiselle.Z miejsca, w którym pani stała, mogła pani zobaczyć jedynie tył jej głowy.Panna Carroll zaczerwieniła się ze złości.Wyglądała na zaskoczoną.— Tył jej głowy, jej głos, sposób chodzenia! To to samo.Nie do pomylenia! Mówię, że wiem, że to była Jane Wilkinson — najgorsza kobieta, jaka kiedykolwiek istniała.Odwróciła się i żwawo ruszyła na górę.VIIIMożliwościJapp musiał nas opuścić.Razem z Poirotem skręciliśmy w stronę Regent’s Park i znaleźliśmy ustronne miejsce.— Teraz rozumiem, dlaczego trzymałeś różę w zębach — powiedziałem ze śmiechem.— Przez chwilę podejrzewałem, że zwariowałeś.Skinął głową z powagą.— Zauważyłeś, Hastings, że sekretarka jest niebezpiecznym świadkiem? Niebezpiecznym, ponieważ niedokładnym.Pamiętasz, twierdziła stanowczo, że widziała twarz gościa.Od razu uznałem to za niemożliwe.Gdyby wychodził z gabinetu — tak, byłoby to możliwe, lecz nie wtedy, gdy wchodził.Więc przeprowadziłem mały eksperyment i wynik był taki, jak myślałem.Potem zastawiłem na nią pułapkę.Natychmiast zmieniła argumentację.— Lecz nie swoje przekonania — sprzeciwiłem się.— Poza tym głos sposób poruszania się są równie charakterystyczne.— Nie, nie.— Dlaczego, Poirot? Uważam, że głos i chód najbardziej charakteryzują daną osobę.— Zgoda.I dlatego najłatwiej je naśladować.— Myślisz, że…— Cofnij się pamięcią kilka dni.Pamiętasz, jak siedzieliśmy w teatrze…— Carlotta Adams? No tak, ale ona jest geniuszem.— Nietrudno naśladować kogoś znanego.Jednak zgadzam się, że na niezwykły talent.Sądzę, że potrafiłaby zrobić to samo bez pomocy oświetlenia…Nagle zaświtała mi w głowie pewna myśl.— Poirot! — wykrzyknąłem.— Nie przypuszczasz chyba, że… Nie, nie, to byłby za duży zbieg okoliczności.— To zależy, jak na to spojrzysz.Pod pewnym kątem to wcale nie tylko zbieg okoliczności.— Lecz dlaczego Carlotta Adams miałaby zabijać lorda Edgware’a? Nawet go nie znała.— Skąd wiesz, że go nie znała? Nie zakładaj niczego z góry, Hastings.Może łączyło ich coś, o czym nie mamy pojęcia.Chociaż nie taka dokładnie jest moja teoria.— Więc masz jakąś teorię?— Tak.Możliwość, że Carlotta Adams zamieszana jest w całą sprawę, uderzyła mnie już na samym początku.— Ale…— Poczekaj.Pozwól,.że zestawię kilka faktów.Lady Edgware nie potrafiąca zachować powściągliwości, opisuje związek łączący ją z mężem, posuwa się nawet do mówienia o zabiciu go.Nie tylko my to słyszeliśmy.Także kelner, pokojówka — i to prawdopodobnie wielokrotnie, Bryan Martin, sądzę, że nawet Carlotta Adams.Powtarza ją to innym.Tego samego wieczoru omawiamy doskonałość, z jaką Carlotta Adams naśladowała Jane.Kto miał motyw, by zabić lorda Edgware’a? Jego żona.Przypuśćmy, że ktoś jeszcze pragnie usunąć lorda Edgware’a.I oto ma pod ręką kozła ofiarnego.W dniu, kiedy Jane Wilkinson obwieszcza, że boli ją głowa i zamierza spędzić spokojny wieczór plan zostaje wprowadzony w życie.Ktoś musi widzieć, jak lady Edgware wchodzi do domu przy Regent Gate.I widzi.Kobieta posuwa się nawet do tego, by podać swoje nazwisko.Ach! C’est peu trop, ça! Obudziłoby podejrzenia nawet w dziecku.Kolejny punkt, choć przyznaję, że nie najistotniejszy.Kobieta która przyszła wczoraj do domu, była ubrana na czarno.A Jane Wilkinson nigdy nie ubiera się na czarno [ Pobierz całość w formacie PDF ]