[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale byliście zaprzyjaźnieni, prawda?- Zaprzyjaźnieni? Tak! Byliśmy zaprzyjaźnieni.Nic więcej.Sprawy bardziej serio nie mogły wchodzić w rachubę.Z cudzoziemcami zawsze jestem ostrożna, bo to, proszę pana, taki ma wielkie tony, ale naprawdę nigdy nic nie wiadomo.Jacy bywali niektórzy żołnierze podczas wojny! Okazywało się, że są żonaci, jak już było za późno.Rudi chwalił się i dużo gadał, ale nie bardzo mu wierzyłam.Craddock podchwycił ostatnie zdanie dziewczyny.- Chwalił się? Naprawdę? To bardzo interesujące, panno Myrno.Widzę, że pani w niejednym nam pomoże.I dużo gadał.Co takiego?- Że niby jego rodzina w Szwajcarii to bogacze i jacyś ważniacy.Ale to mi nie pasowało, bo Rudi wciąż nie miał pieniędzy.Mówił, że z powodu obowiązujących w Szwajcarii ograniczeń nie może dostawać stamtąd przekazów.To prawdopodobne, no nie? Ale jego rzeczy.znaczy się garderoba.nie były drogie ani eleganckie.Nie wierzyłam mu, no i myślałam, że rozmaite historie, które opowiada, to także blaga.Mówił, że w Alpach uprawiał wspinaczkę i ratował ludzi uwięzionych przez lodowiec.A raz na skałkach w naszym wąwozie Boulter dostał porządnego zawrotu głowy! Wspinaczka w Alpach! Dobre sobie!- Czy często wychodziliście gdzieś razem?- Tak.O tak, panie inspektorze! Był dobrze wychowany i.i wiedział, jak postępować z dziewczyną.Zawsze mieliśmy najlepsze miejsca w kinie, a czasem nawet kupował mi kwiaty.No i tańczył bosko! Naprawdę bosko!- Mówił coś kiedyś o pannie Blacklock?- Tej, co przyjeżdża tu czasem na obiad, a raz nawet mieszkała w hotelu? Nie.Rudi nigdy o niej nie mówił.Nie wiem, czy ją w ogóle znał.- A o Chipping Cleghorn mówił? - zapytał Craddock.Odniósł wrażenie, że w oczach Myrny Harris dostrzegł wyraz niepokoju, lecz nie był tego pewien.- Nie.Nie sądzę.Raz pytał mnie, kiedy odchodzą autobusy do jakiejś miejscowości.Nie pamiętam, czy chodziło wtedy o Chipping Cleghorn.W każdym razie to było dawno.Nic więcej nie dało się wydobyć z dziewczyny.Rudi zachowywał się ostatnio zupełnie normalnie.Nie widziała go poprzedniego wieczora.Nigdy nie przypuszczała (ani przez moment, powtarzała to kilkakrotnie i z naciskiem), że ten Scherz jest bandytą.„I chyba mówi prawdę” - pomyślał inspektor-detektyw Craddock.ROZDZIAŁ PIĄTYPANNA BLACKLOCK I PANNA BUNNERDom panny Blacklock wyglądał mniej więcej tak, jak wyobrażał go sobie inspektor Craddock.Po schludnej niegdyś rabacie chodziły kury i kaczki.Ostatnie marcinki stały w glorii jesiennych fioletów.Trawnik oraz ścieżki świadczyły o zaniedbaniu.Detektyw podsumował w myśli wynik wstępnych obserwacji.Brak pieniędzy na ogrodnika.Zamiłowanie do kwiatów.Umiejętność dobrego planowania rabat i klombów.Dom wymaga odnowienia, jak obecnie niemal wszystkie domy.Ogólnie biorąc, przyjemna, skromna siedziba.Zatrzymał wóz przed frontowymi drzwiami Little Paddocks i w tejże chwili wyszedł zza domu sierżant Fletcher - mężczyzna o wojskowej postawie, dorodny niczym gwardzista królewski.- Aha.Pan tutaj, Fletcher.- Tak jest, panie inspektorze.- Co nowego?- Skończyliśmy przetrząsać dom, panie inspektorze.Wygląda na to, ze Scherz nie pozostawił nigdzie odcisków palców.Oczywiście był w rękawiczkach.Przy drzwiach frontowych i oknach nie stwierdziliśmy śladów włamania.Scherz przyjechał z Medenham autobusem, który jest tutaj o szóstej.Podobno boczne drzwi domu zostały zamknięte na klucz o pół godziny wcześniej.Musiał chyba wejść frontowymi drzwiami.Panna Blacklock podaje, że te drzwi rygluje się zazwyczaj dopiero na noc.Natomiast służąca twierdzi, że tamtego popołudnia były przez cały czas zaryglowane.Ale ona może twierdzić wszystko.Strasznie nerwowa.Jakaś uciekinierka z Europy Środkowej.- Trudno z nią idzie, co?- Tak jest, panie inspektorze - powiedział sierżant z przekonaniem.Craddock uśmiechnął się.Fletcher kontynuował meldunek:- Oświetlenie elektryczne jest w porządku.Wszędzie.Nie wiadomo jeszcze, jak Scherz manipulował, by światła zgasły.Wyłączył tylko jeden obwód obejmujący hol i salon.Ma się rozumieć, teraz kinkiety i lampy stojące nie byłyby na jednym przewodzie, ale tu instalacja jest staroświecka.Nie rozumiem, w jaki sposób Scherz mógł dostać się do korków, bo skrzynka z nimi jest w sionce przy pokoju kredensowym, musiałby przejść przez kuchnię i służąca widziałaby go na pewno.- Jeżeli, oczywiście, sama nie była w zmowie - wtrącił Craddock.- To możliwe.Obydwoje są cudzoziemcami i tej dziewczynie nie wierzyłbym ani trochę.Ani trochę, panie inspektorze!W oknie sąsiadującym z frontowymi drzwiami domu pojawiła się para przerażonych, ogromnych czarnych oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Ale byliście zaprzyjaźnieni, prawda?- Zaprzyjaźnieni? Tak! Byliśmy zaprzyjaźnieni.Nic więcej.Sprawy bardziej serio nie mogły wchodzić w rachubę.Z cudzoziemcami zawsze jestem ostrożna, bo to, proszę pana, taki ma wielkie tony, ale naprawdę nigdy nic nie wiadomo.Jacy bywali niektórzy żołnierze podczas wojny! Okazywało się, że są żonaci, jak już było za późno.Rudi chwalił się i dużo gadał, ale nie bardzo mu wierzyłam.Craddock podchwycił ostatnie zdanie dziewczyny.- Chwalił się? Naprawdę? To bardzo interesujące, panno Myrno.Widzę, że pani w niejednym nam pomoże.I dużo gadał.Co takiego?- Że niby jego rodzina w Szwajcarii to bogacze i jacyś ważniacy.Ale to mi nie pasowało, bo Rudi wciąż nie miał pieniędzy.Mówił, że z powodu obowiązujących w Szwajcarii ograniczeń nie może dostawać stamtąd przekazów.To prawdopodobne, no nie? Ale jego rzeczy.znaczy się garderoba.nie były drogie ani eleganckie.Nie wierzyłam mu, no i myślałam, że rozmaite historie, które opowiada, to także blaga.Mówił, że w Alpach uprawiał wspinaczkę i ratował ludzi uwięzionych przez lodowiec.A raz na skałkach w naszym wąwozie Boulter dostał porządnego zawrotu głowy! Wspinaczka w Alpach! Dobre sobie!- Czy często wychodziliście gdzieś razem?- Tak.O tak, panie inspektorze! Był dobrze wychowany i.i wiedział, jak postępować z dziewczyną.Zawsze mieliśmy najlepsze miejsca w kinie, a czasem nawet kupował mi kwiaty.No i tańczył bosko! Naprawdę bosko!- Mówił coś kiedyś o pannie Blacklock?- Tej, co przyjeżdża tu czasem na obiad, a raz nawet mieszkała w hotelu? Nie.Rudi nigdy o niej nie mówił.Nie wiem, czy ją w ogóle znał.- A o Chipping Cleghorn mówił? - zapytał Craddock.Odniósł wrażenie, że w oczach Myrny Harris dostrzegł wyraz niepokoju, lecz nie był tego pewien.- Nie.Nie sądzę.Raz pytał mnie, kiedy odchodzą autobusy do jakiejś miejscowości.Nie pamiętam, czy chodziło wtedy o Chipping Cleghorn.W każdym razie to było dawno.Nic więcej nie dało się wydobyć z dziewczyny.Rudi zachowywał się ostatnio zupełnie normalnie.Nie widziała go poprzedniego wieczora.Nigdy nie przypuszczała (ani przez moment, powtarzała to kilkakrotnie i z naciskiem), że ten Scherz jest bandytą.„I chyba mówi prawdę” - pomyślał inspektor-detektyw Craddock.ROZDZIAŁ PIĄTYPANNA BLACKLOCK I PANNA BUNNERDom panny Blacklock wyglądał mniej więcej tak, jak wyobrażał go sobie inspektor Craddock.Po schludnej niegdyś rabacie chodziły kury i kaczki.Ostatnie marcinki stały w glorii jesiennych fioletów.Trawnik oraz ścieżki świadczyły o zaniedbaniu.Detektyw podsumował w myśli wynik wstępnych obserwacji.Brak pieniędzy na ogrodnika.Zamiłowanie do kwiatów.Umiejętność dobrego planowania rabat i klombów.Dom wymaga odnowienia, jak obecnie niemal wszystkie domy.Ogólnie biorąc, przyjemna, skromna siedziba.Zatrzymał wóz przed frontowymi drzwiami Little Paddocks i w tejże chwili wyszedł zza domu sierżant Fletcher - mężczyzna o wojskowej postawie, dorodny niczym gwardzista królewski.- Aha.Pan tutaj, Fletcher.- Tak jest, panie inspektorze.- Co nowego?- Skończyliśmy przetrząsać dom, panie inspektorze.Wygląda na to, ze Scherz nie pozostawił nigdzie odcisków palców.Oczywiście był w rękawiczkach.Przy drzwiach frontowych i oknach nie stwierdziliśmy śladów włamania.Scherz przyjechał z Medenham autobusem, który jest tutaj o szóstej.Podobno boczne drzwi domu zostały zamknięte na klucz o pół godziny wcześniej.Musiał chyba wejść frontowymi drzwiami.Panna Blacklock podaje, że te drzwi rygluje się zazwyczaj dopiero na noc.Natomiast służąca twierdzi, że tamtego popołudnia były przez cały czas zaryglowane.Ale ona może twierdzić wszystko.Strasznie nerwowa.Jakaś uciekinierka z Europy Środkowej.- Trudno z nią idzie, co?- Tak jest, panie inspektorze - powiedział sierżant z przekonaniem.Craddock uśmiechnął się.Fletcher kontynuował meldunek:- Oświetlenie elektryczne jest w porządku.Wszędzie.Nie wiadomo jeszcze, jak Scherz manipulował, by światła zgasły.Wyłączył tylko jeden obwód obejmujący hol i salon.Ma się rozumieć, teraz kinkiety i lampy stojące nie byłyby na jednym przewodzie, ale tu instalacja jest staroświecka.Nie rozumiem, w jaki sposób Scherz mógł dostać się do korków, bo skrzynka z nimi jest w sionce przy pokoju kredensowym, musiałby przejść przez kuchnię i służąca widziałaby go na pewno.- Jeżeli, oczywiście, sama nie była w zmowie - wtrącił Craddock.- To możliwe.Obydwoje są cudzoziemcami i tej dziewczynie nie wierzyłbym ani trochę.Ani trochę, panie inspektorze!W oknie sąsiadującym z frontowymi drzwiami domu pojawiła się para przerażonych, ogromnych czarnych oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]