[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie widziałatyle bólu w kimś tak młodym.On nie potrzebował jej, żeby osiągnąć ulgę.On brał od niej bóli kumulował go wewnątrz.Dodawał do tego, który już nosił w sobie.Gromadził go.Zrozumiała, że czuł każde uderzenie bicza.Zrozumiała, że raniła go o wiele mocniej, niżdawał po sobie poznać.Dlaczego nie chciał się poddać? Nie rozumiała tego.- Cokolwiek zżera cię żywcem, musisz sobie odpuścić - mruknęła, głaszcząc gokoniuszkami palców po czole, po szorstkim policzku, po kanciastej żuchwie.- Daruj sobie,Jace.Zacisnął zęby i lekko pokręcił głową.- Prędzej dam się wypatroszyć.Wciąż z dłonią na jego policzku przechyliła głowę i przysunęła się bliżej, aż ich ustadzielił ledwie centymetr.Nie powinna go całować.Chciała, ale& Odchyliła się odrobinę iodnalazła wzrokiem jego oczy.Choć pragnęła go fizycznie, ważniejsze było, żeby mu pomóc.Wymazać ten bolesny cień z jego oczu.Zabrać go.Wchłonąć w siebie.Musnęła ustami jego usta, lekko jak piórkiem.Zadrżał, wypuścił powietrze i rozchyliłwargi, by zachęcić ją do głębszego pocałunku.Pożarła jego usta, oszołomiona jego smakiem,jego zapachem.Głęboka tęsknota rozdarła jej wnętrze, pozostawiając pustkę pragnienia.Aggie przycisnęła odziane w skórę piersi do jego twardej klaty, wolną ręką objęła go iprzyciągnęła do siebie.Lepka krew pod palcami przypomniała jej, co mu zrobiła.Odsunęłasię, w pełni świadoma, że ten pocałunek to wyłącznie jej pomysł.Nie mogła przypisać temuprzystojniakowi nawet cząstki winy.Jace wciąż trzymał sznury, zaciskając pięści, aż zbielałymu kostki.- Pragnę cię, Pani V - zawarczał.Jej usta rozchyliły się, sutki stwardniały, cipka nabrzmiała i zaczęła pulsować.Aggieteż go pragnęła, ale nigdy nie uprawiała seksu z klientami.Westchnęła pełna poczucia winy.- Mam na imię Aggie.- Odplątała więzy z jego prawego nadgarstka; Jace puścił sznur.- Zajmijmy się tą raną.- To nic - powiedział nagląco.- Skończ ze mną.- To nie jest nic i już z tobą skończyłam.Zapłaciłeś za profesjonalną sesję, a ja dałamsię ponieść.Przepraszam, że nadużyłam twojego zaufania.Doprowadziłam do tego, żezacząłeś krwawić.To niedopuszczalne.- Ja tak nie uważam, ale w porządku.Skoro nie bawisz się w takie rzeczy, pójdę sobie.- Puścił drugi sznur i przeszedł pod ścianę po swoje ubranie.Nie chciała, żeby odchodził.Jego kutas wciąż stał na baczność, twardy jak skała.Pragnęła mieć go w sobie.W Aggie, nie w Pani V, ale on pragnął Pani V.Sam to powiedział.Zanim zdążył włożyć spodnie, chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronęzaryglowanych drzwi.- Nigdzie cię nie puszczę, dopóki nie opatrzę tej rany -oznajmiła.Nie zaprotestował.Pozwolił jej otworzyć drzwi i poprowadzić się przez hol do drugiejczęści domu.Nigdy wcześniej nie zabierała klienta do swoich prywatnych pokoi, ale teraz,kiedy mieli za sobą biznesową część spotkania, nie myślała już o nim jako o kliencie.Wstukała kod w panel przy futrynie i pchnęła wzmacniane drzwi, oddzielające innepomieszczenia od lochu.Kiedy znów zamknęła drzwi, wzięła Jace a do swojej sypialni i kazała mu usiąść nabrzegu łóżka, a sama poszła do przyległej łazienki po maść z antybiotykiem, opatrunki i&prezerwatywę.Wsunęła ją do stanika i natknęła się na gotówkę, którą dał jej Jace.Wyjęłazwitek dolarów, rzuciła do umywalki i wróciła z artykułami pierwszej pomocy do sypialni.Zastała Jace a tam, gdzie go zostawiła.Siedział z zamkniętymi oczami i głęboko oddychałprzez nos.Jego członek miękł z każdym wydechem.- Co ty robisz? - spytała.Drgnął i odwrócił głowę, żeby na nią spojrzeć.Kiedy przebiegł wzrokiem po jej ciele,kutas znów mu zesztywniał.Zwietnie.Chciała, żeby był twardy.Napięty i niezaspokojony,żeby mogła go ukoić swoim ciałem.I żeby on mógł zaspokoić to głębokie pragnienie, którepulsowało między jej udami.- Próbuję się opanować.- Chwycił członek w dłoń i drgnął.Syknął przez zęby.Pewnie był już za bardzo podniecony, żeby się do czegoś nadawał, ale to nieprzeszkadzało Aggie pożądać, żeby wsadził jej tego swojego kutasa.Głęboko.I mocno.- Nie chcesz się ze mną pieprzyć?- Nie pieprzysz się z klientami - przypomniał jej.- To prawda.Pani V nigdy nie pieprzy się z klientami.-Weszła na łóżko, by siąść zajego plecami.Patrzył na nią przez ramię, kiedy nakładała mu maść z antybiotykiem iprzyklejała kilka opatrunków w miejscach, gdzie wciąż sączyła się krew.Miała nadzieję, żenie zostaną mu blizny.Jego ciało było takie piękne.Bolała ją myśl, że mogła je trwaleoszpecić.Wycisnęła pocałunek na skórze tuż nad raną.- Powiedziałam ci, że sesja się skończyła.Jeśli chcesz zerżnąć Panią V, to nic z tego,ale jeśli masz ochotę na Aggie, to jest chętna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nigdy nie widziałatyle bólu w kimś tak młodym.On nie potrzebował jej, żeby osiągnąć ulgę.On brał od niej bóli kumulował go wewnątrz.Dodawał do tego, który już nosił w sobie.Gromadził go.Zrozumiała, że czuł każde uderzenie bicza.Zrozumiała, że raniła go o wiele mocniej, niżdawał po sobie poznać.Dlaczego nie chciał się poddać? Nie rozumiała tego.- Cokolwiek zżera cię żywcem, musisz sobie odpuścić - mruknęła, głaszcząc gokoniuszkami palców po czole, po szorstkim policzku, po kanciastej żuchwie.- Daruj sobie,Jace.Zacisnął zęby i lekko pokręcił głową.- Prędzej dam się wypatroszyć.Wciąż z dłonią na jego policzku przechyliła głowę i przysunęła się bliżej, aż ich ustadzielił ledwie centymetr.Nie powinna go całować.Chciała, ale& Odchyliła się odrobinę iodnalazła wzrokiem jego oczy.Choć pragnęła go fizycznie, ważniejsze było, żeby mu pomóc.Wymazać ten bolesny cień z jego oczu.Zabrać go.Wchłonąć w siebie.Musnęła ustami jego usta, lekko jak piórkiem.Zadrżał, wypuścił powietrze i rozchyliłwargi, by zachęcić ją do głębszego pocałunku.Pożarła jego usta, oszołomiona jego smakiem,jego zapachem.Głęboka tęsknota rozdarła jej wnętrze, pozostawiając pustkę pragnienia.Aggie przycisnęła odziane w skórę piersi do jego twardej klaty, wolną ręką objęła go iprzyciągnęła do siebie.Lepka krew pod palcami przypomniała jej, co mu zrobiła.Odsunęłasię, w pełni świadoma, że ten pocałunek to wyłącznie jej pomysł.Nie mogła przypisać temuprzystojniakowi nawet cząstki winy.Jace wciąż trzymał sznury, zaciskając pięści, aż zbielałymu kostki.- Pragnę cię, Pani V - zawarczał.Jej usta rozchyliły się, sutki stwardniały, cipka nabrzmiała i zaczęła pulsować.Aggieteż go pragnęła, ale nigdy nie uprawiała seksu z klientami.Westchnęła pełna poczucia winy.- Mam na imię Aggie.- Odplątała więzy z jego prawego nadgarstka; Jace puścił sznur.- Zajmijmy się tą raną.- To nic - powiedział nagląco.- Skończ ze mną.- To nie jest nic i już z tobą skończyłam.Zapłaciłeś za profesjonalną sesję, a ja dałamsię ponieść.Przepraszam, że nadużyłam twojego zaufania.Doprowadziłam do tego, żezacząłeś krwawić.To niedopuszczalne.- Ja tak nie uważam, ale w porządku.Skoro nie bawisz się w takie rzeczy, pójdę sobie.- Puścił drugi sznur i przeszedł pod ścianę po swoje ubranie.Nie chciała, żeby odchodził.Jego kutas wciąż stał na baczność, twardy jak skała.Pragnęła mieć go w sobie.W Aggie, nie w Pani V, ale on pragnął Pani V.Sam to powiedział.Zanim zdążył włożyć spodnie, chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronęzaryglowanych drzwi.- Nigdzie cię nie puszczę, dopóki nie opatrzę tej rany -oznajmiła.Nie zaprotestował.Pozwolił jej otworzyć drzwi i poprowadzić się przez hol do drugiejczęści domu.Nigdy wcześniej nie zabierała klienta do swoich prywatnych pokoi, ale teraz,kiedy mieli za sobą biznesową część spotkania, nie myślała już o nim jako o kliencie.Wstukała kod w panel przy futrynie i pchnęła wzmacniane drzwi, oddzielające innepomieszczenia od lochu.Kiedy znów zamknęła drzwi, wzięła Jace a do swojej sypialni i kazała mu usiąść nabrzegu łóżka, a sama poszła do przyległej łazienki po maść z antybiotykiem, opatrunki i&prezerwatywę.Wsunęła ją do stanika i natknęła się na gotówkę, którą dał jej Jace.Wyjęłazwitek dolarów, rzuciła do umywalki i wróciła z artykułami pierwszej pomocy do sypialni.Zastała Jace a tam, gdzie go zostawiła.Siedział z zamkniętymi oczami i głęboko oddychałprzez nos.Jego członek miękł z każdym wydechem.- Co ty robisz? - spytała.Drgnął i odwrócił głowę, żeby na nią spojrzeć.Kiedy przebiegł wzrokiem po jej ciele,kutas znów mu zesztywniał.Zwietnie.Chciała, żeby był twardy.Napięty i niezaspokojony,żeby mogła go ukoić swoim ciałem.I żeby on mógł zaspokoić to głębokie pragnienie, którepulsowało między jej udami.- Próbuję się opanować.- Chwycił członek w dłoń i drgnął.Syknął przez zęby.Pewnie był już za bardzo podniecony, żeby się do czegoś nadawał, ale to nieprzeszkadzało Aggie pożądać, żeby wsadził jej tego swojego kutasa.Głęboko.I mocno.- Nie chcesz się ze mną pieprzyć?- Nie pieprzysz się z klientami - przypomniał jej.- To prawda.Pani V nigdy nie pieprzy się z klientami.-Weszła na łóżko, by siąść zajego plecami.Patrzył na nią przez ramię, kiedy nakładała mu maść z antybiotykiem iprzyklejała kilka opatrunków w miejscach, gdzie wciąż sączyła się krew.Miała nadzieję, żenie zostaną mu blizny.Jego ciało było takie piękne.Bolała ją myśl, że mogła je trwaleoszpecić.Wycisnęła pocałunek na skórze tuż nad raną.- Powiedziałam ci, że sesja się skończyła.Jeśli chcesz zerżnąć Panią V, to nic z tego,ale jeśli masz ochotę na Aggie, to jest chętna [ Pobierz całość w formacie PDF ]