[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twymi dziećmi są mery, powiedział kiedyś Ilmarinen.Każda sybilla będzie twymsynem czy córką.Ale to nie było to samo.Nagle, bezradnie, pomyślał znowu o Ariele, gorącatęsknota zalała drżące ciało Reede a Kullervo; życie wystąpiło do walki ze śmiercią.Vanamoinen mruganiem usunął pot z oczu, przełknął dławiący mu gardło żal.- Po wejściu w Przekaz zobaczysz.zobaczysz rzeczy, jakich nigdy dotąd nie widziałeś.Nie opieraj się temu.pamiętam, że jest tam bardzo pięknie.Pytanie, sybillo.- Wejście powiedział Tammis, twarz mu się napięła, wzrok zastygł.Vanamoinen dostrzegł, jakszkła się oczy chłopca, jak wpada on w Przekaz po samodzielnym wypowiedzeniusłów, które dawały mu dostęp do innej rzeczywistości sztucznej inteligencji, przesączonej przezpostrzeganie Moon Dawntreader.Tammis okręcił się i zaczął bezwładnie unosić w wodzie, gdy tylko oba umysły wymieszałysię w jego ciele, pozostawiając je bezradnym.Vanamoinen wyciągnął rękę, złapał go za przódskafandra, wepchnął w szczelinę ściany, tak iż nie mógł się wyrwać z objęć skały.Zdrętwiałą zzimna, niemal nieczułą dłoń przycisnął znowu do styków połączeń, wpatrywał się w oczyTammisa, w których dostrzegł niespodziewanie kogoś/coś innego, patrzącego na niego.- Moon Dawntreader? - zapytał cicho po tiamatańsku.- Tak odpowiedziała głosem syna.Zapytał ponownie, tym razem we własnym języku, usłyszał zgłaszającą się inną obecność.Gdy się upewnił, że obie mogą mu odpowiadać, zaczął poprzez połączenie wprowadzać do wzorcainstrukcje poprawiające system.Robił teraz, precyzyjnie, choć okrężnie, to samo, co wbezpośredni, przybliżony sposób uczynił Gundhalinu, zarażając Ogniste Jezioro: zapoczątkowałniezmiernie pracowity proces leczenia.Moon poczuła, jak Jej skupiona uwaga przesuwa się i zbacza, odpowiadając na wejścieVanamoinena, które przeszyło leniwie płynący nurt Jej świadomości jak płonący wiatr.OtaczająceJą wzorce zmieniły się lekko, ponownie, niby barwy podlegające dyfrakcji w powoli obracanympryzmacie.Poczuła pragnienie uchwycenia Jej, by ścisnąć Jej skupienie, wybrać jedną pałającą perłęspośród milionów klejnotów będących Jej oczyma, dotrzeć poprzez jej powierzchnię do dziury wczasoprzestrzeni prowadzącej Ją do umysłu jej syna.Popatrzyła jego oczyma, przyglądała siędziałaniom Reede abędącegoVanamoinenem, odpowiadała na jego pytania, zmuszała się doopisywania zmian w niepojętym dla niej przepływie, przemawiała do niego w języku, jakiego nieznała.Gdy tylko Ona opisała nieopisywalne i roztopiła się w nurcie, Moon ponownie osiągnęłanieskończoność, spojrzała na najdalsze kresy Starego Imperium, dotknęła przypadkowych kamieniotwierających umysły sybilli na wszystkich światach, na których nadal istniały, po wielekroćprzewyższających liczbą znane jej planety.Dostrzegła pół tysiąca światów, pół miliona żyjących nanich sybilli; znała ich tożsamości, dostęp do specjalistycznej wiedzy powiększającej zasób danychzawarty w Jej pamięci.Poznała przeszłość, terazniejszość, przyszłość ich wszystkich lecz mimoto nie mogła Ona nadać imienia żadnemu działaniu, kierunku żadnemu ruchowi, wiedziała, żewszystkie są jednym, tkwią w tym miejscu, są Jej cząstką, podobnie jak Ona jest nimi wszystkimi.Jej istnienie zwijało się w siebie, łączyło sybille w sposób nie mający znaczenia dla spętanychczasem śmiertelnych umysłów.Jej własne istnienie wydawało się bezczasowym, takim jakim zawsze było Jej, rozciągniętym wnieskończoność, skupionym w ciasną przestrzeń ukrytego wzorca, gdzie zmieniałsię na wpół żywy system, przekształcał swą postrzegawczą budowę, przeistaczał się wokół Niej, wNiej, tak iż gdy tylko wracała do siebie, spoglądała oczyma syna na działania Vanamoinena, to zakażdym razem widziała wyrazniej.Moon wreszcie ujrzała go doskonale na tle poruszających się jak akwarelowy obraz merów:jego udręczoną twarz, zrozpaczone oczy, lśniące w triumfie przypominającym blask szaleństwa.- Idz wolna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Twymi dziećmi są mery, powiedział kiedyś Ilmarinen.Każda sybilla będzie twymsynem czy córką.Ale to nie było to samo.Nagle, bezradnie, pomyślał znowu o Ariele, gorącatęsknota zalała drżące ciało Reede a Kullervo; życie wystąpiło do walki ze śmiercią.Vanamoinen mruganiem usunął pot z oczu, przełknął dławiący mu gardło żal.- Po wejściu w Przekaz zobaczysz.zobaczysz rzeczy, jakich nigdy dotąd nie widziałeś.Nie opieraj się temu.pamiętam, że jest tam bardzo pięknie.Pytanie, sybillo.- Wejście powiedział Tammis, twarz mu się napięła, wzrok zastygł.Vanamoinen dostrzegł, jakszkła się oczy chłopca, jak wpada on w Przekaz po samodzielnym wypowiedzeniusłów, które dawały mu dostęp do innej rzeczywistości sztucznej inteligencji, przesączonej przezpostrzeganie Moon Dawntreader.Tammis okręcił się i zaczął bezwładnie unosić w wodzie, gdy tylko oba umysły wymieszałysię w jego ciele, pozostawiając je bezradnym.Vanamoinen wyciągnął rękę, złapał go za przódskafandra, wepchnął w szczelinę ściany, tak iż nie mógł się wyrwać z objęć skały.Zdrętwiałą zzimna, niemal nieczułą dłoń przycisnął znowu do styków połączeń, wpatrywał się w oczyTammisa, w których dostrzegł niespodziewanie kogoś/coś innego, patrzącego na niego.- Moon Dawntreader? - zapytał cicho po tiamatańsku.- Tak odpowiedziała głosem syna.Zapytał ponownie, tym razem we własnym języku, usłyszał zgłaszającą się inną obecność.Gdy się upewnił, że obie mogą mu odpowiadać, zaczął poprzez połączenie wprowadzać do wzorcainstrukcje poprawiające system.Robił teraz, precyzyjnie, choć okrężnie, to samo, co wbezpośredni, przybliżony sposób uczynił Gundhalinu, zarażając Ogniste Jezioro: zapoczątkowałniezmiernie pracowity proces leczenia.Moon poczuła, jak Jej skupiona uwaga przesuwa się i zbacza, odpowiadając na wejścieVanamoinena, które przeszyło leniwie płynący nurt Jej świadomości jak płonący wiatr.OtaczająceJą wzorce zmieniły się lekko, ponownie, niby barwy podlegające dyfrakcji w powoli obracanympryzmacie.Poczuła pragnienie uchwycenia Jej, by ścisnąć Jej skupienie, wybrać jedną pałającą perłęspośród milionów klejnotów będących Jej oczyma, dotrzeć poprzez jej powierzchnię do dziury wczasoprzestrzeni prowadzącej Ją do umysłu jej syna.Popatrzyła jego oczyma, przyglądała siędziałaniom Reede abędącegoVanamoinenem, odpowiadała na jego pytania, zmuszała się doopisywania zmian w niepojętym dla niej przepływie, przemawiała do niego w języku, jakiego nieznała.Gdy tylko Ona opisała nieopisywalne i roztopiła się w nurcie, Moon ponownie osiągnęłanieskończoność, spojrzała na najdalsze kresy Starego Imperium, dotknęła przypadkowych kamieniotwierających umysły sybilli na wszystkich światach, na których nadal istniały, po wielekroćprzewyższających liczbą znane jej planety.Dostrzegła pół tysiąca światów, pół miliona żyjących nanich sybilli; znała ich tożsamości, dostęp do specjalistycznej wiedzy powiększającej zasób danychzawarty w Jej pamięci.Poznała przeszłość, terazniejszość, przyszłość ich wszystkich lecz mimoto nie mogła Ona nadać imienia żadnemu działaniu, kierunku żadnemu ruchowi, wiedziała, żewszystkie są jednym, tkwią w tym miejscu, są Jej cząstką, podobnie jak Ona jest nimi wszystkimi.Jej istnienie zwijało się w siebie, łączyło sybille w sposób nie mający znaczenia dla spętanychczasem śmiertelnych umysłów.Jej własne istnienie wydawało się bezczasowym, takim jakim zawsze było Jej, rozciągniętym wnieskończoność, skupionym w ciasną przestrzeń ukrytego wzorca, gdzie zmieniałsię na wpół żywy system, przekształcał swą postrzegawczą budowę, przeistaczał się wokół Niej, wNiej, tak iż gdy tylko wracała do siebie, spoglądała oczyma syna na działania Vanamoinena, to zakażdym razem widziała wyrazniej.Moon wreszcie ujrzała go doskonale na tle poruszających się jak akwarelowy obraz merów:jego udręczoną twarz, zrozpaczone oczy, lśniące w triumfie przypominającym blask szaleństwa.- Idz wolna [ Pobierz całość w formacie PDF ]