[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jestem Joy  powiedziała. Moja drużyna piłkarska wygrała stanowe rozgrywki.Jeżeli któraś z was lubi piłkęnożną, może zor ga nizu je my drużynę.Kie dy przyszła moja ko lej, po wie działam: Mam na imię Isa bel.Lubię pływać.Joy uśmiechnęła się do mnie.Zawsze sądziłam, że studia to będzie to.Masa przyjaciół, poczucie przynależności do jakiegoś miejsca.Nieprzy pusz czałam, że okaże się to ta kie trud ne.Myślałam, że czekają mnie imprezy, spotkania integracyjne, nocne wyprawy do baru.Przyjechałam tu cztery dnitemu i jeszcze nie robiłam żadnej z tych rzeczy.Chodziłam z Jillian do stołówki i to wszystko.Jillian głównierozmawiała przez telefon ze swoim chłopakiem lub ślęczała przed komputerem.Ani słowa na temat wypadów doklu bu czy im prez w brac twach.Po dejrze wałam, że Ju lian jest po nad tym.Ale ja nie byłam.I Taylor też nie.Odwiedziłam ją raz.Ona i jej współspaczka przywodziły na myśl dwa groszkiw super- modnym designerskim strączku.Chłopak współspaczki należał do bractwa, mieszkał poza terenemkampusu.Taylor powiedziała, że zadzwoni do mnie, jeśli wyskoczy jakaś fajna impreza, lecz do tej pory niedzwoniła.Taylor czuła się na uczelni jak złota rybka w nowiusieńkim akwarium.A ja nie.Wcześniej powiedziałamJeremiemu, że spotkamy się raczej dopiero w weekend, bo na pewno będę zajęta poznawaniem nowych ludzii za cieśnia niem więzi z koleżanką z po ko ju.Nie chciałam te raz tego odwoływać.Nie chciałam być taka.W czwartek kilka dziewczyn zebrało się na małą popijawę w pokoju Joy.Słyszałam ich głosy na korytarzu.Właśniewypełniałam planer, wpisując starannie wszystkie zajęcia i tak dalej.Jillian siedziała w bibliotece.Na razie miałyśmydopiero jedne zajęcia, więc naprawdę nie wiem, co ona tam robi.Ale i tak żałowałam, że nie zaproponowała mi,żebym z nią poszła.Jeremi pytał, czy ma po mnie przyjechać, ale nie chciałam, bo miałam nadzieję, że dostanę jakieśza pro sze nie.Ale na ra zie spędzałam czas w to wa rzy stwie pla nera.Ale na gle Joy zajrzała do środ ka  po dob nie jak po zo stałe dziew czy ny miałam drzwi za wsze uchy lo ne. Isa bel, chodz do nas. Su per!  krzyknęłam i dosłownie wy sko czyłam z łóżka.Po czułam przypływ na dziei i pod eks cy to wa nia.Może za chwilę po znam świet ne oso by?Były tam: Joy, jej współspaczka Anika, Molly, której pokój znajdował się na końcu korytarza, i Shay, ta modelka.Siedziały na podłodze, pośrodku stała wielka butla napoju gazowanego  tyle że zawartość nie wyglądała na napójgazowany.Miała barwę brązowawo-żółtawą  przypuszczałam, że to tequila.Unikałam tequili, od kiedy tak strasznieschlałam się w Co usins po przed nie go lata. Chodz, siadaj  powiedziała Joy, poklepując podłogę obok miejsca, w którym sama siedziała. Gramy w  nigdynie.Grałaś w to kie dyś?  Nie  od parłam, sia dając obok niej. Chodzi o to, że kiedy nadchodzi twoja kolej, mówisz  nigdy nie&   tu Anika powiodła wzrokiem po twarzachze bra nych  nie kręciłam z kimś ze mną spo krew nio nym.Za chicho tałyśmy. A jeśli któraś po wie coś, co w two im przy pad ku jest prawdą, mu sisz się napić  dokończyła Molly, ssąc kciuk. Za czy nam  oznajmiła Joy, po chy lając się do przo du. Nig dy nie& ściągałam na spraw dzia nach.Shay chwy ciła bu telkę i upiła łyk. No co? Praca modelki jest bardzo czasochłonna, nie miałam kiedy się uczyć  powiedziała i znów wybuchłyśmyśmie chem.Następna była Molly. Nig dy nie zro biłam tego w miejscu pu blicz nym!Tym ra zem bu telka tra fiła do Joy. To było w par ku  wyjaśniła. Robiło się ciem no.Ra czej nikt nas nie widział. A to a le ta w re stau ra cji się liczy?  spy tała Shay.Po czułam, że się czer wie nię.Bałam się chwili, gdy nastąpi moja kolej.Miałam na koncie niewiele doświadczeń.Moje  nigdy nie można bywy mie niać pew nie przez całą noc. Nig dy nie robiłam tego z Cha dem z trze cie go piętra!  po wie działa Molly i zaczęła chicho tać.Joy rzu ciła w nią po duszką. To nie fair! Po wie działam ci o tym w ta jem nicy. Pij! Pij! Pij!  za krzyknęłyśmy chóralnie.Joy posłusznie wypiła, otarła usta i po wie działa: Two ja ko lej, Isa bel.Na gle zaschło mi w ustach. Nig dy nie&   upra wiałam sek su , po wie działam w myślach. & grałam w tę grę  dokończyłam de spe rac ko.Wyraznie wyczuwałam rozczarowanie Joy.Może ona też miała ochotę się ze mną zaprzyjaznić, a teraz zmieniłazda nie.Anika zaśmiała się z uprzejmości, po czym wszyst kie dziew czy ny napiły się po ko lei.Joy zaczęła ko lejną rundę. Nig dy nie pływałam nago w oce anie.Za to w ba se nie tak!Nie, tego też nigdy nie robiłam.Chociaż prawie, kiedy miałam piętnaście lat, z Camem Cameronem.Ale to raczejsię nie liczyło.Molly po wie działa: Nig dy nie cho dziłam z dwie ma oso ba mi z tej sa mej ro dziny.Sięgnęłam po bu telkę. Z braćmi?  spy tała Joy, na gle bar dzo za in try go wa na. Czy z bra tem i siostrą?Za krztu siłam się, a po tem od parłam: Z braćmi. Bliznia ka mi?  do cie kała Shay. Jed no cześnie?  spy tała Molly. Nie, nie jed no cześnie.I nie są bliznia ka mi  wyjaśniłam. Jest między nimi rok różnicy. Ale nu mer z cie bie  stwier dziła Joy, rzu cając mi pełne uzna nia spojrze nie.Po tem Shay po wie działa: Nig dy nicze go nie ukradłam.Joy wzięła łyk.Kiedy zobaczyłam minę Aniki, musiałam wciągnąć policzki, żeby nie wybuchnąć śmiechem.Wymieniłyśmyspojrze nia.Czasami spotykałam Joy w łazience czy pokoju do nauki, rozmawiałyśmy, ale nigdy nie zbliżyłyśmy się do siebie.Z Jillian również nie udało mi się za przy jaznić, ale oka zała się dobrą współspaczką.Najbliżej zaprzyjazniłam się z Aniką.Chociaż byłyśmy rówieśnicami, wzięła mnie pod swoje skrzydła jak młodsząsiostrę i w tym przypadku jakoś nie miałam nic przeciwko temu.Anika była zbyt fajna, żeby robić z tego problem.Pachniała tak, jak wyobrażałam sobie, że muszą pachnieć kwiaty rosnące na piaszczystej ziemi.Potem odkryłam, że tobył olejek do włosów.Prawie nigdy nie plotkowała, nie jadła mięsa i była tancerką.Bardzo ją za to wszystkopo dziwiałam.%7łałowałam, że nie zamieszkamy w jednym pokoju.Teraz już do końca życia miałam mieć tylko jednegowspółspa cza  Je re mie go, mo je go przyszłego męża. roz dział sie dem na styNastępnego dnia obudziłam się wcześnie, wzięłam prysznic, wyrzuciłam klapki i przygotowałam się do wyjścia  poraz ostatni w tym miejscu.Nie włożyłam pierścionka, tak na wszelki wypadek.Schowałam go do zapinanej na suwakkieszonki w torebce.Mój tata wprawdzie nie był zbyt spostrzegawczy, jeśli chodzi o damskie ozdóbki, więc pewnie bynie za uważył, ale wolałam za cho wać ostrożność.Przyjechał o dziesiątej.Jeremi przyszedł pomóc przy wyprowadzce.Nawet nie musiałam dzwonić, zjawił sięw moim po ko ju o dzie wiątej trzy dzieści, z kawą i pączka mi dla taty.Poszłam pożegnać się z dziew czy na mi.Zciskałyśmy się i życzyłyśmy so bie wspa niałych wa ka cji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl