[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już powinieneś tam BY.- Ucina Snape i wraca do przechadzki po klasie.- St.John,zastanów się, co robisz.- Ee.Cytrynowy sorbet!Schody.Gabinet.- Tak, Argusie? Coś się stało?- Skrzaty nie mogły się dostać do jednego z dormitoriów Slytherinu.- Prowadz.Specjalnie się nie spieszą.Obok drzwi do sypialni stoją Grubasek i Krzywonosek.Dyrektor Hogwartu wyciąga różdżkę, dotyka drzwi.- Alohomora!Nic.Marszczy brwi, przyglądając się uważnie srebrnej klamce, jakby widział coś w jejblasku.- Revelo Incantati! - kreśli nią w powietrzu skomplikowany wzór i obserwuje różnokolorowebłyski, które się z niej wydobywają.- Hm. Jak w mugolskiej bajce.Mamy tu teraz zaklęte drzwi, które słuchają tylko zaklęcia i,chociażby kopano w nie, pchano oraz z rozpaczy urywano klamkę, nie otworzą się idodatkowo rzucono na nie zaklęcie Własności, czyli że posłuchają tylko tego, kto owezaklęcie zastosował.Na czole pojawia mu się zmarszczka.Czuje, że nie jest to zwykły kawał, chociaż takpodejrzewał jeszcze przed chwilą i sądził, że sprawcą jest ktoś z innej sypialni, co do tegonawet teraz nie jest pewien&- Priori Incantatem!Dookoła drzwi, dosłownie przez sekundy, jest widoczna różnokolorowa aura, któranatychmiast znika.Klamka drży.Dziewiąta trzydzieści dziewięć.Brązowowłosy chłopiec w popielatej piżamie z wzorem w czarne koty jest kupkąnieszczęścia.Leży na swoim łóżku, zwinięty w kulkę i się trzęsie.- Grubasku. mówi cicho Dumbledore. Zawołaj tu panią Pomfrey.Argusie, zadbaj o to,żeby tu nikt na razie nie wchodził.Krzywynosku, poproś tu profesora Snape a.Wszyscy, którym wydał polecenia, pospiesznie wychodzą.Albus siada obok chłopca nałóżku, przygląda się jego szacie zawieszonej na krześle, pod wężem Slytherinu Magnus P.Ever i kładzie dłoń na jego plecach, masując je delikatnie.Magnus nie zauważa otwarcia drzwi.Nie przyjmuje tego.Jego przerażone wnętrze dalej jestgdzieś zamknięte i to samiuteńkie.Masaż pleców jest bodzcem dla zawiązanego supełżołądka, aby pozbyć się kręcącej szaleńczo zawartości.Obrzydliwy smak w ustach, zapachpiżamy, głos:- Chłoszczyść.Chłopak otwiera oczy.Dyrektor.Dyrektor i syn Czarnego Pana czytaj przerażony dzieciaczek wymiotujący na własnąpiżamę.Pięknie.Ale na szczęście czuje się zbyt zle, aby naprawdę się tym przejąć i być zdegustowany własnąosobą.- Przepraszam& - Nie wie właściwie, kogo przeprasza.- Nie musisz.Wszystko będzie dobrze.W drzwiach od dormitorium stają jednocześnie dwie osoby, Poppy Pomfrey i Severus Snape.Pielęgniarka szybko podchodzi do Magnusa i starannie go bada.- Co mu jest? Dyrektor.- Bardzo się boi. stwierdza pani Pomfrey. Poci się, ma mdłości, trudno mu oddychać&Czy boli cię głowa?- Nie.Brzuch.Magnus cieszy się, że poza nauczycielami nikogo tu nie ma.Nawet obecność Danny ego czyMoraga byłaby niepożądana.Chce& chce& żeby jego tata mógł tu być& Odsuwa się lekkood Dumbledore a w stronę pielęgniarki.- Pan Ever ma klaustrofobię. Profesor Snape. Lupin pana nie poinformował, dyrektorze?Czy może zapomniał pan o tym?W powietrzu wisi dalsza, niewypowiedziana część kwestii, bo nie dotyczy jakiegośGryfona?Albus Dumbledore patrzy przez chwilę na Mistrza Eliksirów i mówi zmęczonym głosem:- Być może.Ale jestem dyrektorem SZKOAY, Severusie.Poppy, co byś zaleciła w takimwypadku?- Myślę, że jeśli do jutra rana poleży w skrzydle szpitalnym.albo chociażby tutaj.możepomóc, a na pewno nie zaszkodzi.To zależy, jak się będzie czuł.- Więc zabierz go do skrzydła szpitalnego, a Severus i ja.zajmiemy się sprawą równieważną.-Pani Pomfrey pomaga - a raczej asystuje - przy nakładaniu szlafroka i pantofli -, podczas gdynauczyciele idą do pokoju wspólnego Slytherinu.Porozumiewają się krótkimi zdaniami.- Masz jakieś podejrzenia, Severusie?- Chciałbym nie mieć, ale mam.- Więc nie wszystkich należałoby.?- Nie.Jego rok.Zaczynając od dormitorium.- Tak sądziłem.- Gryfoni się skarżą?- Severusie, proszę.- Krótka przerwa.- Nie tylko.Panowie Moon, Crabbe, Goyle i Malfoy, będą łaskawi podać mi swoje różdżki.Natychmiast.- Głos Mistrza Eliksirów jest lodowaty.- Slytnerin traci pięćdziesiąt pięć punktów.Za dokuczanie innemu Zlizgonowi oraz używanieróżdżki kolegi, aby w ten sposób uniknąć odpowiedzialności, a jego wpakować w kłopoty.IMIESIC szlabanu z.Filchem.Zacznie się od jutra.Zawiadomię też twoich rodziców otwoim.figlu.Severus Snape przygląda się stojącemu przed nim chłopakowi i czuje się bezsilny.Musiwymierzyć karę, chociaż nie spowoduje żadnych zmian w tym chłopaku, ale może, chociaż wjego zachowaniu?Może.- Sądzę, że kiedyś znajdziesz się.- urywa.Zaczyna znowu.- Sądzę, że podążysz w śladyojca.Znajdziesz się wśród - wśród innych, podobnych sobie.Mam nadzieję, że wówczas sięprzekonasz, że bycie w dobrych stosunkach z otaczającymi cię ludzmi może odznaczaćBARDZO wiele.Nie jesteś Czarnym Panem, Draco.Takie postępowanie TOBIE nie przyniesie żadnychprofitów.%7ładnych.Draco słucha, ale nie słyszy.Jest blady na samą myśl o minie ojca, gdy otrzyma list ze szkoły.Poniewczasie przypomina sobie o jego wyraznym zaleceniu, przed przyjazdem "kuzyna", aletak bardzo chciał mu - im wszystkim - pokazać, jaki naprawdę jest ten "cudowny szukający",że zapomniał.- Proszę, sir, mógłby pan nie pisać do ojca?- Tak sobie życzył dyrektor, ja zaś w pełni się z nim zgadzam.- Głos opiekuna Slytherinunabiera surowości.- Nigdy żaden Zlizgon nie wystąpił przeciwko innemu Zlizgonowi.Ijeszcze jedno.Skrzaty przeniosły już twoje rzeczy do innej sypialni, tej, w której do tej poryspał MacDougall.Crabbe i Goyle zostają tam, gdzie byli.Podchodzi do jednej z półek i zdejmuje z niej pojemnik z probówkami, na których są nalepkiz nazwiskami uczniów.Draco wciąż stoi przed jego biurkiem.- Może pan iść, panie Malfoy.Lucjusz odbiera list od wielkiej płomykówki, poznając natychmiast pismo przyjaciela.Ma złeprzeczucie.I ono, niestety, okazuje się prawdą.Po przeczytaniu stoi przez chwilę jak wryty.Widzi oczami duszy siebie wyjącego na podłodze, a nad sobą swego Pana z wycelowaną wniego różdżką.Magnus P.Ever.%7łeby chociaż to nie był on! Czy jego syn jest głuchy, przestrzegał go tylerazy!Ale nigdy nie wyjaśniłeś, dlaczego.Cichy głosik, podobny do tego, jakim odzywała się TiaraPrzydziału.Przecież nie mógł.Wychowałeś go w taki sposób, że nie znalazłbyś innego powodu.Zarzuty napełniają mu myśli jeden za drugim, jeden za drugim& , " Dlaczego ustąpiłeś synowii kupiłeś miotły?Dlaczego nie wytłumaczyłeś mu tego, że nie odebrałeś drużynie mioteł, tylko po prostupominąłeś ten fakt?Dlaczego& dlaczego& dlaczego& ?COKOLWIEK TERAZ ZROBISZ, NIE BEDZIE DOBRE, LUCJUSZU SALAZARZEMALFOY.To prawda.Teraz to rozumie.Ale gdy następnego dnia, rano, wraca z Czarnych Lochów, to nie pamięta i nie rozumieniczego poza tym, że to wszystko przez Dracona, że Draco zlekceważył jego polecenia, niejedno, ale kilkanaście i naraził go na ból - to prawda, że o wielu rzeczach nie wiedział, lecz,na Merlina, nieposłuszeństwo wobec ojca jest czymś niewybaczalnym!Przy śniadaniu Draco Malfoy po raz pierwszy w życiu dostaje wyjca.Głos Lucjusza Malfoyrozlega się z siłą lodowatej lawiny po Wielkiej Sali i czerwony jak burak Draco jestwdzięczny Merlinowi i Największemu z Czwórki, że jego wróg nie przyszedł na śniadanie.Wydaje mu się, że on on sam - po prostu by tego NIE PRZE%7łYA [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Już powinieneś tam BY.- Ucina Snape i wraca do przechadzki po klasie.- St.John,zastanów się, co robisz.- Ee.Cytrynowy sorbet!Schody.Gabinet.- Tak, Argusie? Coś się stało?- Skrzaty nie mogły się dostać do jednego z dormitoriów Slytherinu.- Prowadz.Specjalnie się nie spieszą.Obok drzwi do sypialni stoją Grubasek i Krzywonosek.Dyrektor Hogwartu wyciąga różdżkę, dotyka drzwi.- Alohomora!Nic.Marszczy brwi, przyglądając się uważnie srebrnej klamce, jakby widział coś w jejblasku.- Revelo Incantati! - kreśli nią w powietrzu skomplikowany wzór i obserwuje różnokolorowebłyski, które się z niej wydobywają.- Hm. Jak w mugolskiej bajce.Mamy tu teraz zaklęte drzwi, które słuchają tylko zaklęcia i,chociażby kopano w nie, pchano oraz z rozpaczy urywano klamkę, nie otworzą się idodatkowo rzucono na nie zaklęcie Własności, czyli że posłuchają tylko tego, kto owezaklęcie zastosował.Na czole pojawia mu się zmarszczka.Czuje, że nie jest to zwykły kawał, chociaż takpodejrzewał jeszcze przed chwilą i sądził, że sprawcą jest ktoś z innej sypialni, co do tegonawet teraz nie jest pewien&- Priori Incantatem!Dookoła drzwi, dosłownie przez sekundy, jest widoczna różnokolorowa aura, któranatychmiast znika.Klamka drży.Dziewiąta trzydzieści dziewięć.Brązowowłosy chłopiec w popielatej piżamie z wzorem w czarne koty jest kupkąnieszczęścia.Leży na swoim łóżku, zwinięty w kulkę i się trzęsie.- Grubasku. mówi cicho Dumbledore. Zawołaj tu panią Pomfrey.Argusie, zadbaj o to,żeby tu nikt na razie nie wchodził.Krzywynosku, poproś tu profesora Snape a.Wszyscy, którym wydał polecenia, pospiesznie wychodzą.Albus siada obok chłopca nałóżku, przygląda się jego szacie zawieszonej na krześle, pod wężem Slytherinu Magnus P.Ever i kładzie dłoń na jego plecach, masując je delikatnie.Magnus nie zauważa otwarcia drzwi.Nie przyjmuje tego.Jego przerażone wnętrze dalej jestgdzieś zamknięte i to samiuteńkie.Masaż pleców jest bodzcem dla zawiązanego supełżołądka, aby pozbyć się kręcącej szaleńczo zawartości.Obrzydliwy smak w ustach, zapachpiżamy, głos:- Chłoszczyść.Chłopak otwiera oczy.Dyrektor.Dyrektor i syn Czarnego Pana czytaj przerażony dzieciaczek wymiotujący na własnąpiżamę.Pięknie.Ale na szczęście czuje się zbyt zle, aby naprawdę się tym przejąć i być zdegustowany własnąosobą.- Przepraszam& - Nie wie właściwie, kogo przeprasza.- Nie musisz.Wszystko będzie dobrze.W drzwiach od dormitorium stają jednocześnie dwie osoby, Poppy Pomfrey i Severus Snape.Pielęgniarka szybko podchodzi do Magnusa i starannie go bada.- Co mu jest? Dyrektor.- Bardzo się boi. stwierdza pani Pomfrey. Poci się, ma mdłości, trudno mu oddychać&Czy boli cię głowa?- Nie.Brzuch.Magnus cieszy się, że poza nauczycielami nikogo tu nie ma.Nawet obecność Danny ego czyMoraga byłaby niepożądana.Chce& chce& żeby jego tata mógł tu być& Odsuwa się lekkood Dumbledore a w stronę pielęgniarki.- Pan Ever ma klaustrofobię. Profesor Snape. Lupin pana nie poinformował, dyrektorze?Czy może zapomniał pan o tym?W powietrzu wisi dalsza, niewypowiedziana część kwestii, bo nie dotyczy jakiegośGryfona?Albus Dumbledore patrzy przez chwilę na Mistrza Eliksirów i mówi zmęczonym głosem:- Być może.Ale jestem dyrektorem SZKOAY, Severusie.Poppy, co byś zaleciła w takimwypadku?- Myślę, że jeśli do jutra rana poleży w skrzydle szpitalnym.albo chociażby tutaj.możepomóc, a na pewno nie zaszkodzi.To zależy, jak się będzie czuł.- Więc zabierz go do skrzydła szpitalnego, a Severus i ja.zajmiemy się sprawą równieważną.-Pani Pomfrey pomaga - a raczej asystuje - przy nakładaniu szlafroka i pantofli -, podczas gdynauczyciele idą do pokoju wspólnego Slytherinu.Porozumiewają się krótkimi zdaniami.- Masz jakieś podejrzenia, Severusie?- Chciałbym nie mieć, ale mam.- Więc nie wszystkich należałoby.?- Nie.Jego rok.Zaczynając od dormitorium.- Tak sądziłem.- Gryfoni się skarżą?- Severusie, proszę.- Krótka przerwa.- Nie tylko.Panowie Moon, Crabbe, Goyle i Malfoy, będą łaskawi podać mi swoje różdżki.Natychmiast.- Głos Mistrza Eliksirów jest lodowaty.- Slytnerin traci pięćdziesiąt pięć punktów.Za dokuczanie innemu Zlizgonowi oraz używanieróżdżki kolegi, aby w ten sposób uniknąć odpowiedzialności, a jego wpakować w kłopoty.IMIESIC szlabanu z.Filchem.Zacznie się od jutra.Zawiadomię też twoich rodziców otwoim.figlu.Severus Snape przygląda się stojącemu przed nim chłopakowi i czuje się bezsilny.Musiwymierzyć karę, chociaż nie spowoduje żadnych zmian w tym chłopaku, ale może, chociaż wjego zachowaniu?Może.- Sądzę, że kiedyś znajdziesz się.- urywa.Zaczyna znowu.- Sądzę, że podążysz w śladyojca.Znajdziesz się wśród - wśród innych, podobnych sobie.Mam nadzieję, że wówczas sięprzekonasz, że bycie w dobrych stosunkach z otaczającymi cię ludzmi może odznaczaćBARDZO wiele.Nie jesteś Czarnym Panem, Draco.Takie postępowanie TOBIE nie przyniesie żadnychprofitów.%7ładnych.Draco słucha, ale nie słyszy.Jest blady na samą myśl o minie ojca, gdy otrzyma list ze szkoły.Poniewczasie przypomina sobie o jego wyraznym zaleceniu, przed przyjazdem "kuzyna", aletak bardzo chciał mu - im wszystkim - pokazać, jaki naprawdę jest ten "cudowny szukający",że zapomniał.- Proszę, sir, mógłby pan nie pisać do ojca?- Tak sobie życzył dyrektor, ja zaś w pełni się z nim zgadzam.- Głos opiekuna Slytherinunabiera surowości.- Nigdy żaden Zlizgon nie wystąpił przeciwko innemu Zlizgonowi.Ijeszcze jedno.Skrzaty przeniosły już twoje rzeczy do innej sypialni, tej, w której do tej poryspał MacDougall.Crabbe i Goyle zostają tam, gdzie byli.Podchodzi do jednej z półek i zdejmuje z niej pojemnik z probówkami, na których są nalepkiz nazwiskami uczniów.Draco wciąż stoi przed jego biurkiem.- Może pan iść, panie Malfoy.Lucjusz odbiera list od wielkiej płomykówki, poznając natychmiast pismo przyjaciela.Ma złeprzeczucie.I ono, niestety, okazuje się prawdą.Po przeczytaniu stoi przez chwilę jak wryty.Widzi oczami duszy siebie wyjącego na podłodze, a nad sobą swego Pana z wycelowaną wniego różdżką.Magnus P.Ever.%7łeby chociaż to nie był on! Czy jego syn jest głuchy, przestrzegał go tylerazy!Ale nigdy nie wyjaśniłeś, dlaczego.Cichy głosik, podobny do tego, jakim odzywała się TiaraPrzydziału.Przecież nie mógł.Wychowałeś go w taki sposób, że nie znalazłbyś innego powodu.Zarzuty napełniają mu myśli jeden za drugim, jeden za drugim& , " Dlaczego ustąpiłeś synowii kupiłeś miotły?Dlaczego nie wytłumaczyłeś mu tego, że nie odebrałeś drużynie mioteł, tylko po prostupominąłeś ten fakt?Dlaczego& dlaczego& dlaczego& ?COKOLWIEK TERAZ ZROBISZ, NIE BEDZIE DOBRE, LUCJUSZU SALAZARZEMALFOY.To prawda.Teraz to rozumie.Ale gdy następnego dnia, rano, wraca z Czarnych Lochów, to nie pamięta i nie rozumieniczego poza tym, że to wszystko przez Dracona, że Draco zlekceważył jego polecenia, niejedno, ale kilkanaście i naraził go na ból - to prawda, że o wielu rzeczach nie wiedział, lecz,na Merlina, nieposłuszeństwo wobec ojca jest czymś niewybaczalnym!Przy śniadaniu Draco Malfoy po raz pierwszy w życiu dostaje wyjca.Głos Lucjusza Malfoyrozlega się z siłą lodowatej lawiny po Wielkiej Sali i czerwony jak burak Draco jestwdzięczny Merlinowi i Największemu z Czwórki, że jego wróg nie przyszedł na śniadanie.Wydaje mu się, że on on sam - po prostu by tego NIE PRZE%7łYA [ Pobierz całość w formacie PDF ]