[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był pewien, że występ Jake a w roli zombi zaprzepaści! szansena udaną akcję.Jednak ku jego zaskoczeniu Rosjanie dali się przekonać, że niebezpieczeństwojest realne.Irina niezwłocznie ruszyła ku gospodzie, pociągając za sobą męża.Charlie zaprowadziłich na górę i wpuścił do pokoju dopiero co opuszczonego przez agentów.Irina Wołkowa jeszcze nigdy nie była tak uszczęśliwiona na widok niskiej izby pełnejwiejskich mebli.Z miejsca podbiegła do okna, wyrzuciła wazon na zewnątrz i zatrzasnęłaokiennice.- Tu nic wam nie grozi.Nie wychodzcie stąd i czekajcie na dalsze wiadomości -powiedział Charlie od progu.Irina zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i przekręciła klucz w zamku.Charlie zbiegł nadół, gdzie natknął się na nieszczęsnego stangreta dygoczącego ze strachu.- Proszę tędy.Charlie poprowadził staruszka do wygodnego pokoju na parterze i wcisnął mu w dłońdwie złote monety.-Wystarczy na sutą ucztę i nocleg w najlepszym pokoju - powiedział, po czympochylił się nad starcem i szepnął z hultajskim uśmiechem: - Nie ma żadnych bandytów.Stangret był wyraznie skołowany.Charlie wskazał za okno na drogę, gdzie Jake właśniedzwignął się na nogi, starł flaki z ubrania, po czym skłonił się przed wyimaginowanąpublicznością.Na twarzy starca wykwitł szeroki uśmiech.Nie tracąc czasu, wyjechali powozem Wołkowów z osady i skierowali się ku zagajnikowi,z którego wcześniej obserwowali strażnicę.Na tylnej kanapie, w urządzonym z niezwykłymprzepychem wnętrzu powozu, Topaz znalazła zaproszenie na konferencję.Zawarte w nim zdanie: Będę niezmiernie rad, mogąc nareszcie spotkać& dostarczyło agentom nowej bezcennejinformacji: świadczyło o tym, że Wołkowowie nigdy przedtem nie spotkali swojego gospodarza.Zaproszenie podpisał, rzecz jasna krwistoczerwonym atramentem, sam książę Zeldt.Zatrzymawszy się w lesie, szybko zdjęli z dachu powozu osiem kufrów i przystąpili doprzeszukania ich zawartości.Sześć pierwszych należało bez wątpienia do Iriny.Rosjanka musiałabyć kobietą o niespotykanej próżności.Dwie skrzynie mieściły jej stroje, dwie kolejne - obuwie.Niemal całą kolekcję wykończono przy użyciu całego mnóstwa rozmaitych futer.ZdegustowanyCharlie domyślił się, że rosyjska para musiała dorobić się majątku na handlu nieszczęsnymimartwymi zwierzętami.Kolejny kufer zawierał biżuterię i wachlarze, szósty zaś pełen byłmisternych porcelanowych naczynek z pudrami i perfumami.Większość dziewcząt byłaby wsiódmym niebie po takim odkryciu, ale na Topaz wszystko to nie zrobiło wrażenia: ubiory imakijaż nie miały dla niej żadnego powabu.Siódma skrzynia zawierała garderobę męża Iriny.Rzeczy było o wiele mniej, ale każdapiękna i mistrzowsko wykonana.- Nathan miałby używanie - odezwała się Topaz, oglądając aksamitny beret ozdobionyzielonym pawim piórem.Założyła czapkę na głowę.- Czy ten kolor odpowiednio podkreślabarwę moich oczu? - zawołała w bezczelnej parodii przybranego brata.- Czy nie wydają się terazza bardzo wytrzeszczone?Charlie wydobył z kufra aksamitny kaftan wysadzany szmaragdami.Przyłożył go sobiedo piersi i skrzywił się.- Za duże dla mnie.Nie, zdecydowanie to ty będziesz musiał być mężem - powiedział doJake a.- Zresztą i tak lepiej się nadajesz.Wyglądasz jakby poważniej.Ja będę musiał zostaćstangretem.Charlie miał rację co do Jake a, który choć w tym samym wieku, był o całe pięćcentymetrów wyższy i cechował się pewną hardością postawy, która czyniła go lepszymkandydatem do tej roli.Charlie pomógł mu ubrać się w kaftan.Ubranie pasowało jak ulał.Topaz była pod wrażeniem.- Merveilleux! Wyglądasz jak jakiś książę.Jake ukłonił się zamaszyście.- Ale tym razem spróbuj być nieco bardziej realistyczny - dorzucił Charlie z przekąsem.-To jest rzeczywistość, nie wodewil.Jake skinął głową z powagą.Nagle naszła go niepokojąca myśl.- Hej, czy ja nie będę musiał rozmawiać po rosyjsku? Bo może być z tym problem.- Na szczęście królewskim językiem jest angielski.Wszyscy muszą się nim posługiwać,więc rosyjski akcent powinien wystarczyć.- A co z Miną Schlitz i innymi? - spytał Jake.- Przecież natychmiast mnie rozpoznają.- O to także nie musisz się martwić - powiedział Charlie, wyjmując sakiewkę, którą Jakewidział już na pokładzie Campany.- Wprawdzie pan Wołkow nie miał brody, ale kto o tymwie poza naszą trójką?Otworzył sakiewkę i twarz pojaśniała mu na widok ukochanych sztucznych bród i wąsów.Wybrał jedną z bród, przytknął Jake owi do twarzy i przyjrzał się krytycznie.- Zachwycające - orzekł w końcu, dumnie kiwając głową.Topaz bezskutecznie zmagała się z wiekiem ostatniego kufra.-Ten jest z jakiegoś powoduzamknięty.Wyjęła z włosów spinkę, rozgięła ją i wsunęła w dziurkę od klucza.Kilka chwil pózniejcoś kliknęło i Topaz uniosła wieko.Wszyscy troje wydali okrzyk zdumienia.Skrzynia była pełna skarbów.Na samej górze leżała wyłożona aksamitem taca zprzegródkami, przypominająca gablotę na okazy.W każdej przegródce połyskiwał jeden duży,pięknie wyszlifowany klejnot.Poniżej znalezli kolejną tackę z bezcennymi brylantami,szmaragdami i rubinami, a pod nią jeszcze dwie podobne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Był pewien, że występ Jake a w roli zombi zaprzepaści! szansena udaną akcję.Jednak ku jego zaskoczeniu Rosjanie dali się przekonać, że niebezpieczeństwojest realne.Irina niezwłocznie ruszyła ku gospodzie, pociągając za sobą męża.Charlie zaprowadziłich na górę i wpuścił do pokoju dopiero co opuszczonego przez agentów.Irina Wołkowa jeszcze nigdy nie była tak uszczęśliwiona na widok niskiej izby pełnejwiejskich mebli.Z miejsca podbiegła do okna, wyrzuciła wazon na zewnątrz i zatrzasnęłaokiennice.- Tu nic wam nie grozi.Nie wychodzcie stąd i czekajcie na dalsze wiadomości -powiedział Charlie od progu.Irina zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i przekręciła klucz w zamku.Charlie zbiegł nadół, gdzie natknął się na nieszczęsnego stangreta dygoczącego ze strachu.- Proszę tędy.Charlie poprowadził staruszka do wygodnego pokoju na parterze i wcisnął mu w dłońdwie złote monety.-Wystarczy na sutą ucztę i nocleg w najlepszym pokoju - powiedział, po czympochylił się nad starcem i szepnął z hultajskim uśmiechem: - Nie ma żadnych bandytów.Stangret był wyraznie skołowany.Charlie wskazał za okno na drogę, gdzie Jake właśniedzwignął się na nogi, starł flaki z ubrania, po czym skłonił się przed wyimaginowanąpublicznością.Na twarzy starca wykwitł szeroki uśmiech.Nie tracąc czasu, wyjechali powozem Wołkowów z osady i skierowali się ku zagajnikowi,z którego wcześniej obserwowali strażnicę.Na tylnej kanapie, w urządzonym z niezwykłymprzepychem wnętrzu powozu, Topaz znalazła zaproszenie na konferencję.Zawarte w nim zdanie: Będę niezmiernie rad, mogąc nareszcie spotkać& dostarczyło agentom nowej bezcennejinformacji: świadczyło o tym, że Wołkowowie nigdy przedtem nie spotkali swojego gospodarza.Zaproszenie podpisał, rzecz jasna krwistoczerwonym atramentem, sam książę Zeldt.Zatrzymawszy się w lesie, szybko zdjęli z dachu powozu osiem kufrów i przystąpili doprzeszukania ich zawartości.Sześć pierwszych należało bez wątpienia do Iriny.Rosjanka musiałabyć kobietą o niespotykanej próżności.Dwie skrzynie mieściły jej stroje, dwie kolejne - obuwie.Niemal całą kolekcję wykończono przy użyciu całego mnóstwa rozmaitych futer.ZdegustowanyCharlie domyślił się, że rosyjska para musiała dorobić się majątku na handlu nieszczęsnymimartwymi zwierzętami.Kolejny kufer zawierał biżuterię i wachlarze, szósty zaś pełen byłmisternych porcelanowych naczynek z pudrami i perfumami.Większość dziewcząt byłaby wsiódmym niebie po takim odkryciu, ale na Topaz wszystko to nie zrobiło wrażenia: ubiory imakijaż nie miały dla niej żadnego powabu.Siódma skrzynia zawierała garderobę męża Iriny.Rzeczy było o wiele mniej, ale każdapiękna i mistrzowsko wykonana.- Nathan miałby używanie - odezwała się Topaz, oglądając aksamitny beret ozdobionyzielonym pawim piórem.Założyła czapkę na głowę.- Czy ten kolor odpowiednio podkreślabarwę moich oczu? - zawołała w bezczelnej parodii przybranego brata.- Czy nie wydają się terazza bardzo wytrzeszczone?Charlie wydobył z kufra aksamitny kaftan wysadzany szmaragdami.Przyłożył go sobiedo piersi i skrzywił się.- Za duże dla mnie.Nie, zdecydowanie to ty będziesz musiał być mężem - powiedział doJake a.- Zresztą i tak lepiej się nadajesz.Wyglądasz jakby poważniej.Ja będę musiał zostaćstangretem.Charlie miał rację co do Jake a, który choć w tym samym wieku, był o całe pięćcentymetrów wyższy i cechował się pewną hardością postawy, która czyniła go lepszymkandydatem do tej roli.Charlie pomógł mu ubrać się w kaftan.Ubranie pasowało jak ulał.Topaz była pod wrażeniem.- Merveilleux! Wyglądasz jak jakiś książę.Jake ukłonił się zamaszyście.- Ale tym razem spróbuj być nieco bardziej realistyczny - dorzucił Charlie z przekąsem.-To jest rzeczywistość, nie wodewil.Jake skinął głową z powagą.Nagle naszła go niepokojąca myśl.- Hej, czy ja nie będę musiał rozmawiać po rosyjsku? Bo może być z tym problem.- Na szczęście królewskim językiem jest angielski.Wszyscy muszą się nim posługiwać,więc rosyjski akcent powinien wystarczyć.- A co z Miną Schlitz i innymi? - spytał Jake.- Przecież natychmiast mnie rozpoznają.- O to także nie musisz się martwić - powiedział Charlie, wyjmując sakiewkę, którą Jakewidział już na pokładzie Campany.- Wprawdzie pan Wołkow nie miał brody, ale kto o tymwie poza naszą trójką?Otworzył sakiewkę i twarz pojaśniała mu na widok ukochanych sztucznych bród i wąsów.Wybrał jedną z bród, przytknął Jake owi do twarzy i przyjrzał się krytycznie.- Zachwycające - orzekł w końcu, dumnie kiwając głową.Topaz bezskutecznie zmagała się z wiekiem ostatniego kufra.-Ten jest z jakiegoś powoduzamknięty.Wyjęła z włosów spinkę, rozgięła ją i wsunęła w dziurkę od klucza.Kilka chwil pózniejcoś kliknęło i Topaz uniosła wieko.Wszyscy troje wydali okrzyk zdumienia.Skrzynia była pełna skarbów.Na samej górze leżała wyłożona aksamitem taca zprzegródkami, przypominająca gablotę na okazy.W każdej przegródce połyskiwał jeden duży,pięknie wyszlifowany klejnot.Poniżej znalezli kolejną tackę z bezcennymi brylantami,szmaragdami i rubinami, a pod nią jeszcze dwie podobne [ Pobierz całość w formacie PDF ]