[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zabierz ludzi swoich i Ferrana z powrotem do bocznego przejścia.Tego po waszejlewej. Tak jest, sir  odparł Maerik i już go nie było.Ci wszyscy ludzie walczyli teraz o swoje domy. Temil  rzekł Angelo do niskiej, szczupłej szatynki w luznej, satynowej sukni. Ty itwoi ludzie pójdziecie w lewo i spróbujecie zatoczyć krąg.Ja idę z Abdelem i biorę ze sobąludzi Juliusa.Temil uśmiechnęła się i zakręciła suknią, odchodząc.Jej ludzie podążyli za nią ostrożnie,wyraznie nie przywykli do przyjmowania rozkazów od czarodziejki, ale znali swójobowiązek. Abdel nie czekał na Angelo, tylko ruszył szybko przed siebie, stąpając jednak lekko icicho na palcach, gotów na wszystko.Angelo podążał z tyłu bardziej ostrożnie, poza tymspowalniali go jego ludzie.Abdel słyszał, jak ich głosy i kroki zostają coraz dalej w tyle wmiarę jak on parł do przodu, ale po prostu nie mógł na nich czekać.Kiedy tuż przed nim pojawiła się Tamoko, niemal się nie pośliznął.Zatrzymał się irozpoznał ją, zanim zdążył zabić. Tamoko  powiedział  gdzie jest.Wyciągnęła swój dziwny, zakrzywiony miecz szybciej niż ktokolwiek inny znanyAbdelowi.Jej oczy błyszczały, ale Abdel nie potrafił określić, co ona teraz czuje.Była ranna.Jej czarne jedwabne ubranie nasiąkło ciemniejszymi plamami.Abdel wiedział, tak po zapachujak i po innych oznakach, że krwawi i to krwawi mocno.Strużka krwi spłynęła jej popoliczku, wypływając spod czarnego kaptura.Oddychała ciężko i z całej siły starała siętrzymać prosto, w miarę jak podchodziła do niego, jeden pełen bólu krok za drugim. Tamoko. powiedział, a ona potrząsnęła głową.Abdel zobaczył, że po policzku spłynęła jej łza. Okazałam się.orokashii  powiedziała. Okazałam się nielojalna.Byłam nielojalna.Abdel uniósł miecz, gotów do obrony, nie do zabicia. On zabił Jaheirę  powiedział jej, choć nie był pewien dlaczego. Wiem  wyszeptała Tamoko. Oczywiście, że to zrobił. On potrzebuje ciebie  powiedział Abdel  choć wcale na ciebie nie zasługuje. To ja na niego nie zasługuję  powiedziała i zaatakowała.Abdel zdziwił się, że udało mu się zablokować jej zygzakowy atak.Był bardzo szybki dla każdego szermierza za wyjątkiem jej.Na koniec ataku potknęła się, tracąc równowagę, comusiało jej się zdarzyć po raz pierwszy od lat, a może w ogóle. Nie chcę cię zabić  powiedział jej. Ale ja muszę cię zabić  odpowiedziała i zaatakowała znowu, tym razem drasnąwszyjego bok.Abdel zaryczał bardziej z frustracji niż bólu.Odskoczyła w tył szybko i tym razemjej kolana ugięły się ostatecznie.Uderzyła podbródkiem o kamienie posadzki, aż zadzwoniłyjej zęby.Wyciągnęła rękę, aby powstrzymać upadek, ale dobrą sekundę po tym, jak już leżałana ziemi. To on ci to zrobił?  zapytał ją Abdel, kiedy tak leżała przed nim, próbując się ruszyć, apotem próbując już tylko oddychać. Czyż nie? Za to, że nam pomogłaś?Za plecami Abdela pojawił się wreszcie Angelo. Co jest.?  zdążył powiedzieć, zanim Abdel powstrzymał go ręką. Tamoko?  zapytał Abdel umierającą kobietę.Z podłogi doszedł go jej szept  Zwalniam cię.z twojej przysięgi.Ja nie mogę.Onmusi.shiizumaru.on musi umrzeć. Tamoko  powiedział jeszcze raz Abdel. Tym razem nie odpowiedziała.Umarła.* * *Wcale nie było konieczne dla dopełnienia rytuału, aby pozostałych szesnastu kapłanów wwewnętrznym sanktuarium Wielkiej Komnaty Cudów śpiewało.Owszem, pomagało to wkoncentracji Najwyższemu Wynalazcy Thalamondowi Albaierowi oraz było szansą dlamłodszych kapłanów na zobaczenie największego cudu Gonda.Fakt, iż w żyłach wyciągniętej na marmurowym ołtarzu martwej kobiety płynie elfia krewwcale nie pomagał, ale Najwyższy Wynalazca został poproszony o odprawienie tej ceremoniina żądanie nowego dowódcy Płomiennej Pięści, więc czynił wszystko, co było w jegonadnaturalnej mocy, aby pokazać, że to zrobił.Zwiece, które paliły się w sali, byłypoświęcone przez Gonda, powietrze wypełniała woń kadzideł z ziół rosnących w cieplarnisamej Komnaty Cudów, a wynalazcy i akolici tu zebrani śpiewali, nie mogąc uwierzyć, żewidzą ów rytuał odprawiany po raz trzeci w ciągu ostatniego tygodnia.Jednak w pierwszychdwóch wypadkach, mimo pobożnych życzeń Najwyższego Wynalazcy i jego świeckichprzyjaciół, wola Gonda była inna.Tym razem może to właśnie zachwianie w wierze Najwyższego Wynalazcy zrobiłoróżnicę.Gond chyba uznał, że potrzebny jest pokaz mocy.Napięcie kulminacyjnego momentu przełamał świst wciąganego głębokiego oddechu izaraz po nim straszliwego jęku, od którego wszystkim w kaplicy włosy stanęły dęba. Abdel!!!  wrzasnęła Jaheira, kiedy tylko po raz wtóry narodziła się na Torilu.* * *Abdel nie miał pojęcia, jak daleko już zaszedł pod ziemią.Szedł dalej korytarzem,pozostawiając za sobą ciało Tamoko oraz Angelo i jego coraz bardziej nerwowych ludzi zPłomiennej Pięści.To byli dobrzy ludzie, ale sytuacja była fatalna.Abdel mógł tylko ufać wzdolności przywódcze Angelo.Wielu ludzi  wszyscy balduranie będą musieli mu ufać.Korytarz zakończył się małym pomieszczeniem o niskim stropie i z jednym wyjściem.Szeroki łuk otwierał się na większe pomieszczenie, rozświetlane pomarańczowym blaskiempochodni.Abdel wciągnął głęboki dech.Za tym łukiem, wiedział o tym, powinien spotkać brata,człowieka, którego widział wcześniej tylko raz i tylko przez tak krótki czas, jaki zajęło muzabicie jego ukochanej kobiety.Abdel nie chciał więcej zabijania i nawet naiwnie wierzył, żeTamoko będzie zdolna przekonać Sarevoka, że w jego żyłach płynie także ludzka krew, aleteraz przybył tu w jednym celu i tylko jednym.Przeszedł pod łukiem z mieczem w dłoni i jego ciało przeszył zimny dreszcz na widokkomnaty. Przestrzeń była olbrzymia i choć Abdel nie był ani górnikiem, ani inżynierem, nie mógłsobie wyobrazić, co podtrzymuje strop i co broni tym dwustu stopom albo i więcej piachu,ziemi i kamieni powyżej zawalić się w dół.Rzędy kamiennych filarów ciągnące się wzdłużobu ścian prostokątnej sali wyglądały bardziej na ozdobne niż praktyczne.W kamieniufilarów i na ścianach wyrzezbione były niewiarygodnie koszmarne sceny.Wrzeszczącetwarze mężczyzn, kobiet, dzieci i bestii spoglądające na Abdela, ich twarze zamrożone wchwili ostatecznej agonii  w momencie traumatycznej śmierci.Tylko artysta, który odwiedziłnajgłębsze Otchłanie piekła mógł wyrzezbić takie twarze.W odległym końcu sali znajdowało się stopniowane podwyższenie, o boku mierzącymkilka metrów, wynoszące się blisko na dwadzieścia stóp ponad brukowaną kamieniamipodłogę.Na samej górze platformy znajdował się ołtarz ofiarny, również pokrytypłaskorzezbami przedstawiającymi twarze torturowanych.Całą salę oświetlały niespokojnymblaskiem pochodnie umocowane w uchwytach naściennych w kształcie wykutych w żelaziegargulców.Zwiece rozlewały krwawo czerwony wosk na kamień platformy, osadzone wzłotych kandelabrach wykutych w postaci umierających kobiet.Sarevok czekał na niego.Stał tuż za potwornym ołtarzem, a za nim półkole postaci wczarnych szatach z wyciągniętymi dziwnie rękami w geście wskazującym na jakąś modlitwę.Zbroja Sarevoka oddawała każdy niuans zła ojca.Płyty wykonane z czegoś, co musiałobyć żelazem  żelazem czarnym jak północ  pokrywały każdy cal ciała wielkiegomężczyzny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl