[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedli przeto niezgorzej, dopełniającpożywienie zdobywane przez wilkoluda wodorostami i korzonkami zpobliskich prowincji.Ze znalezieniem wody nie mieli problemu; wrzeczy samej, gdy padało, mieli jej aż nadto.Waliemu się spieszyło, przeto składali żagiel dla osłony łodziwyłącznie wtedy, gdy następowało prawdziwe oberwanie chmury.Winnych przypadkach ograniczali się do możliwie szybkiego wybieraniawody miskami.Często bywali przemoknięci do suchej nitki, atoliposuwali się do przodu, a to było najważniejsze.Płynęli wokół wrażego terytorium, wszelako ich mała łódkarybacka mniej rzucała się w oczy niż langskip.Mimo to cały czasmusieli mieć się na baczności, okrążając ziemie Agder i Vestfold,pędząc przez jasną szeroką zatokę przy brzegach Vingulmarken i w dół,ku Alvheim.Potem jęli lawirować między wysepkami ku Danii i celowi ichpodróży kupieckiemu miastu Heithabyr.To tam Danowie zabieraliwszystkich pojmanych niewolników.Zbiegom groziło nieustanneniebezpieczeństwo.Aby móc nawigować, musieli utrzymywać brzeg wzasięgu wzroku, tym samym narażając się na ryzyko zauważenia.Walirozumował, że jeno znudzony król wysłałby drakkar, by pochwycićzwykłych rybaków, atoli z drugiej strony królowie czasem się jednaknudzili.Czasem pogoda bardzo dawała się im we znaki, ale i na to mielisposób wyciągali małą łódkę na brzeg, odwracali do góry dnem,używając jako schronienia, i przez parę dni przeczekiwali porywistewiatry, póki fale się nie uspokoiły.Wali wiedział, że nawet gdybyWidłobrody wysłał za nimi drakkar, również i jego załoga nie będzieskora do żeglowania w niesprzyjających warunkach.Niby langskipymogły przepłynąć przez otwarte morze, atoli mając wybór, trzymały sięwybrzeża.A gdy ich załogi zauważały nadciągający sztorm, wolałyprzybić do brzegu niż ryzykować zatonięcie.Aódz zdawała się leniwie kluczyć między wyspami, lecz ichwidok radował Waliego i towarzyszy, gdyż obfitowały one w zatoczki iprzesmyki zapewniające liczne dogodne kryjówki i miejsca dowciągnięcia lodzi na brzeg.A nawigacja, choć miejscami zawiła, nienastręczała większych trudności, bo Bragi miał doświadczenie wmanewrowaniu łodzią w podobnych sytuacjach.Raz czy dwa musieliskręcić na zachód, gdy powinni kierować się na południe, ale była toniewielka cena za uniknięcie otwartego morza.Przez większą częśćpodróży używali wioseł, atoli podążali szlakiem handlowym, przetoprądy i wiatry często im sprzyjały.Z miejsca ich ostatniego postoju naplaży widzieli długi cypel, wzdłuż którego rozciągały się smugi dymu zszeregu ognisk. To już to miasto? odezwał się zdziwiony Wali. Nie jestwiększe niż Eikund.Bragi się roześmiał. To jeno bjorkey u ujścia rzeki.Nasz pierwszy problem.Wali nigdy wcześniej nie słyszał tego określenia, przeto zapytał,czymże jest ten cały bjorkey. To punkt zborny wytłumaczył mu Bragi. Gdy dwa statkichcą wymienić towary, nie ma sensu, by płynęły aż do portu.Robią to uujścia rzeki.Poza tym, jeśli statek jest w drodze w inne miejsce, możetu po prostu coś podjąć lub zostawić to, co musi, nie marnując czasu nazawijanie do portu.Wali nie potrafił zrozumieć, skąd taki pośpiech.Bo któż mógłnie mieć czasu, by się zatrzymać?Co mogło być tak pilne, żeby kursować po szlakach handlowychtak, jakby uciekało się przed pościgiem? Bogactwa rzeki Bragi, jakby czytał w jego myślach.Pierwsza owca przy paśniku najbardziej się nachapie.Nie wartopojawiać się w porcie z ładunkiem osełek, jeśli ktoś już to zrobił dzieńwcześniej.A kupcy chcą, byśmy błagali o ich towary.W innych okolicznościach Wali mógłby uznać słowa Bragiegoza ekscytujące za przebłysk wydobywający z cienia tajemnicenieznanego mu świata.A tak jeno zwiększyły one poczucieniepewności, którego doświadczał wrażenie pakowania się w sytuacjębez przygotowania.Owa wątpliwość nie wynikała z bezpośredniegozagrożenia ze strony Danów.Od czasu wydarzeń na moczarach czuł sięsłaby, jakby nieco poza własnym ciałem, nie w pełni osadzony wterazniejszości.Mimo to nękała go myśl, jaką to jeszcze wiedzę Bragimógłby mu przekazać.Aż do tej chwili, stary zdawał się skorywyłącznie do rozmów o bitwach, a Wali popełnił błąd, zakładając, że towszystko, co ma on do powiedzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Jedli przeto niezgorzej, dopełniającpożywienie zdobywane przez wilkoluda wodorostami i korzonkami zpobliskich prowincji.Ze znalezieniem wody nie mieli problemu; wrzeczy samej, gdy padało, mieli jej aż nadto.Waliemu się spieszyło, przeto składali żagiel dla osłony łodziwyłącznie wtedy, gdy następowało prawdziwe oberwanie chmury.Winnych przypadkach ograniczali się do możliwie szybkiego wybieraniawody miskami.Często bywali przemoknięci do suchej nitki, atoliposuwali się do przodu, a to było najważniejsze.Płynęli wokół wrażego terytorium, wszelako ich mała łódkarybacka mniej rzucała się w oczy niż langskip.Mimo to cały czasmusieli mieć się na baczności, okrążając ziemie Agder i Vestfold,pędząc przez jasną szeroką zatokę przy brzegach Vingulmarken i w dół,ku Alvheim.Potem jęli lawirować między wysepkami ku Danii i celowi ichpodróży kupieckiemu miastu Heithabyr.To tam Danowie zabieraliwszystkich pojmanych niewolników.Zbiegom groziło nieustanneniebezpieczeństwo.Aby móc nawigować, musieli utrzymywać brzeg wzasięgu wzroku, tym samym narażając się na ryzyko zauważenia.Walirozumował, że jeno znudzony król wysłałby drakkar, by pochwycićzwykłych rybaków, atoli z drugiej strony królowie czasem się jednaknudzili.Czasem pogoda bardzo dawała się im we znaki, ale i na to mielisposób wyciągali małą łódkę na brzeg, odwracali do góry dnem,używając jako schronienia, i przez parę dni przeczekiwali porywistewiatry, póki fale się nie uspokoiły.Wali wiedział, że nawet gdybyWidłobrody wysłał za nimi drakkar, również i jego załoga nie będzieskora do żeglowania w niesprzyjających warunkach.Niby langskipymogły przepłynąć przez otwarte morze, atoli mając wybór, trzymały sięwybrzeża.A gdy ich załogi zauważały nadciągający sztorm, wolałyprzybić do brzegu niż ryzykować zatonięcie.Aódz zdawała się leniwie kluczyć między wyspami, lecz ichwidok radował Waliego i towarzyszy, gdyż obfitowały one w zatoczki iprzesmyki zapewniające liczne dogodne kryjówki i miejsca dowciągnięcia lodzi na brzeg.A nawigacja, choć miejscami zawiła, nienastręczała większych trudności, bo Bragi miał doświadczenie wmanewrowaniu łodzią w podobnych sytuacjach.Raz czy dwa musieliskręcić na zachód, gdy powinni kierować się na południe, ale była toniewielka cena za uniknięcie otwartego morza.Przez większą częśćpodróży używali wioseł, atoli podążali szlakiem handlowym, przetoprądy i wiatry często im sprzyjały.Z miejsca ich ostatniego postoju naplaży widzieli długi cypel, wzdłuż którego rozciągały się smugi dymu zszeregu ognisk. To już to miasto? odezwał się zdziwiony Wali. Nie jestwiększe niż Eikund.Bragi się roześmiał. To jeno bjorkey u ujścia rzeki.Nasz pierwszy problem.Wali nigdy wcześniej nie słyszał tego określenia, przeto zapytał,czymże jest ten cały bjorkey. To punkt zborny wytłumaczył mu Bragi. Gdy dwa statkichcą wymienić towary, nie ma sensu, by płynęły aż do portu.Robią to uujścia rzeki.Poza tym, jeśli statek jest w drodze w inne miejsce, możetu po prostu coś podjąć lub zostawić to, co musi, nie marnując czasu nazawijanie do portu.Wali nie potrafił zrozumieć, skąd taki pośpiech.Bo któż mógłnie mieć czasu, by się zatrzymać?Co mogło być tak pilne, żeby kursować po szlakach handlowychtak, jakby uciekało się przed pościgiem? Bogactwa rzeki Bragi, jakby czytał w jego myślach.Pierwsza owca przy paśniku najbardziej się nachapie.Nie wartopojawiać się w porcie z ładunkiem osełek, jeśli ktoś już to zrobił dzieńwcześniej.A kupcy chcą, byśmy błagali o ich towary.W innych okolicznościach Wali mógłby uznać słowa Bragiegoza ekscytujące za przebłysk wydobywający z cienia tajemnicenieznanego mu świata.A tak jeno zwiększyły one poczucieniepewności, którego doświadczał wrażenie pakowania się w sytuacjębez przygotowania.Owa wątpliwość nie wynikała z bezpośredniegozagrożenia ze strony Danów.Od czasu wydarzeń na moczarach czuł sięsłaby, jakby nieco poza własnym ciałem, nie w pełni osadzony wterazniejszości.Mimo to nękała go myśl, jaką to jeszcze wiedzę Bragimógłby mu przekazać.Aż do tej chwili, stary zdawał się skorywyłącznie do rozmów o bitwach, a Wali popełnił błąd, zakładając, że towszystko, co ma on do powiedzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]