[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O ile kiedyś cechowała się przy-jemną pulchnością, obecnie stała się po prostu tęga, a rozmowy z nią,niegdyś ożywczo wyzute z konwenansu, zmieniły się po prostu wtrywialne gadanie.Chociaż Simon rzadko pojawiał się u niej w tym celu,to czasami, u licha, miałby ochotę zamienić z nią kilka sensownychzdań.Z przeciwka nadjechała kareta księcia Arden, a Simon powitałskinieniem głowy jej pasażera.Starszy pan nigdy nie zaniedbywał swojejcotygodniowej wizyty u podstarzałej primabaleriny, która mieszkała otrzy domy dalej niż Vera.Niełatwo porzucić zwyczaj, któremu hołdujesię od lat czterdziestu.Simon zadrżał, gdy wyobraził sobie, że on też mógłby, jako zramolałyosiemdziesięciolatek, zmierzać na poniedziałkowe i czwartkowespotkania ze swą opasłą, tępawą i prostacką metresą.Zwiadomość tawpędziła go w stan przygnębienia tak czarny jak chmury burzowe.Jednak tego konkretnego czwartku to wcale nie rosnąceniezadowolenie z kochanki najbardziej zaprzątało jego myśli.Dręczyłygo wyrzuty sumienia.tak silne, że kiedy skręcił z Oxford Street wTottenham Court Road, zaczął się wahać, czy rzeczywiście powinien byłdzisiaj w ogóle wychodzić z domu.Zwolnił konie do stępa, walcząc z narastającym przekonaniem, żejego obowiązkiem było sprawdzić, jak wygląda metr tańca, któregozatrudnił Walter.Przecież ów Francuz mógł się okazać oszustem.Oczywiście niewiele to zmieni.W ciągu dwóch tygodni nawet najlepszynauczyciel na świecie nie zdoła sprawić, by nieśmiała dziewczyna zprowincji zdołała dotrzymać pola uprzywilejowanym córom klaswyższych.Sally Jersey zdawała sobie z tego sprawę równie dobrze jak i z tego,że żaden mężczyzna ceniący sobie własną opinię oraz liczący się z tym,polgaraouslandascco ludzie powiedzą o kobietach należących do jego rodziny, nie śmiałbyzrezygnować z zaproszenia na bal do Almacka.Dlatego naraziła Cassiena to, że dziewczyna się zbłazni, a tym samym skompromituje swojego opiekuna".a wszystko przez to, że Simon nie zawsze potrafił ukryćpogardę dla złośliwej damy.Ale kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.Francuzrekomendowany przez Sally Jersey może okazać się najgorszego rodzajułotrem, a on, Simon, zostawił niewinną młodą panienkę na łasce tegonikczemnika.Nawet nie pofatygował się, by powiadomić Cassie olekcjach tańca, gdyż postanowił trzymać się od niej z dala od dnia, wktórym Gareth stwierdził, że żywi ona do swego dobroczyńcy pewnąsłabość.Piekło i szatani.W końcu jest tylko człowiekiem.Jak może mu niepochlebiać to uczucie, tym bardziej że wszystkie jego zmysły reagowałyna jej obecność.każdy cal jego ciała nagle nabierał nowego życia.Stanten uderzał mu do głowy jak mocne wino.Ale mężczyzna, który stawia przed sobą wzniosłe cele, nie możetracić głowy, dla pięknej panienki nawet na krótki czas.Nie pozostajemu więc nic innego, jak zadbać, by Cassie możliwie najprędzej znalazłasobie męża i zniknęła raz na zawsze z jego życia.Tyle tylko, że nim to nastąpi, on jest odpowiedzialny za jej los i niepozwoli, żeby wpadła w szpony lubieżnego żabojada.Zmełłszy w ustachprzekleństwo, Simon zawrócił gniadosze, zmusił je do dziarskiego kłusai ruszył z powrotem na Cavendish Square.Poundstone otworzył drzwi, zanim Simon zdołał umieścić klucz wzamku.- Wielkie nieba, milordzie, nie spodziewaliśmy się pana aż dogodziny szóstej.jak zwykle - stwierdził starszawy lokaj.A niech todiabli! Czy cały jego personel wiedział, jak spędza każdeponiedziałkowe i czwartkowe popołudnie?- Czy moja matka i panna Markham są w sali muzycznej? - zapytałtonem wykluczającym dalsze uwagi.- Nie, milordzie.Panie wyszły na całe popołudnie.Simon zdjąłczapkę bobrową, wrzucił do niej rękawiczki i odłożył ją na konsolkę podlustrem.polgaraouslandasc- O ile wiem, panna Markham miała dziś odbyć lekcję tańca.- I tak się stało.Ale pan Trouvier skrócił naukę w dniu dzisiejszym,gdyż osiągnął swój cel wcześniej, niż oczekiwał.Serce załomotało Simonowi w piersiach.- Jaki cel?- Przemianę panny Cassie w łabędzia, płynącego po gładkimjeziorze.i moim zdaniem rzeczywiście sprawiała wrażenie, jakby sięnim stała.Simonowi przyszło do głowy, że jego szacowny lokaj na starośćzaczyna tracić rozum.- Wicehrabia Rayne nie posiadał się z zachwytu - ciągnąłPoundstone.- Rayne był tutaj? Chyba zapomniał, że w czwartkowe popołudnianigdy nie ma mnie w domu?- O ile wiem, przybył na herbatę, zaproszony przez lady Sarah.- Moja matka zaprosiła Rayne'a na herbatę?- Tak, i okazało się to doskonałym pomysłem.Pan wicehrabiawybrał się z nią i z panną Cassie na wczesny pokaz obrazów dopiero cowystawionych w Akademii Królewskiej.- Nie wiedziałem, że Rayne i moja matka interesują się sztuką -stwierdził kwaśno Simon.- Jak sądzę, wyprawa ta została zorganizowana głównie po to, żebypanna Cassie mogła zobaczyć coś więcej w Londynie niż Hyde Park,milordzie.Simon zgrzytnął zębami, gdyż strzała Poundstone'a trafiła do celu.Któregoś dnia bezczelny lokaj przebierze miarkę! Ale co, u diabła, knujeGareth? Nie należy przecież do ludzi, którzy lubią odgrywaćszlachetnych rycerzy wobec niewinnych panien.Aadny mi przyjaciel!Jeśli Gareth będzie próbował szczęścia z Cassie, może tego gorzkopożałować.- Czy mam powiedzieć kucharce, że będzie pan jadł dzisiaj kolacjęrazem z paniami, milordzie?- Nie.Wychodzę - warknął Simon.- Ale zanim to uczynię, przezresztę popołudnia pozostanę w gabinecie i niech nikt się nie ważyniepokoić mnie w żadnej sprawie.polgaraouslandasc- Tak, milordzie.Nikt.W żadnej sprawie.Simon ruszył przez hall, z niemiłą świadomością, że Poundstonewbija mu wzrok w plecy.Zatrzasnąwszy za sobą drzwi gabinetu, rzuciłsię na sfatygowany, obity skórą fotel za biurkiem i zaczął sięzastanawiać, jak spędzić najbliższych kilka godzin.Mogę przecież coś poczytać, pomyślał, przyglądając się setkomoprawnych tomów, które zgromadzili w ciągu swego życia trzej kolejnihrabiowie Worthing.Może by tak coś z poezji? To zawsze dobry wybór,kiedy brak spokoju ducha.Ale który poeta złagodzi gniew dzikiejbestii"? Szekspir? Milton? Donne? Nie, żaden z wielkich.Wzrok Simona padł na nieduży, podniszczony tomik.Melodyjnewiersze Robbie Burnsa to jest właśnie to.Poezja i kieliszek dobrego,francuskiego koniaku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.O ile kiedyś cechowała się przy-jemną pulchnością, obecnie stała się po prostu tęga, a rozmowy z nią,niegdyś ożywczo wyzute z konwenansu, zmieniły się po prostu wtrywialne gadanie.Chociaż Simon rzadko pojawiał się u niej w tym celu,to czasami, u licha, miałby ochotę zamienić z nią kilka sensownychzdań.Z przeciwka nadjechała kareta księcia Arden, a Simon powitałskinieniem głowy jej pasażera.Starszy pan nigdy nie zaniedbywał swojejcotygodniowej wizyty u podstarzałej primabaleriny, która mieszkała otrzy domy dalej niż Vera.Niełatwo porzucić zwyczaj, któremu hołdujesię od lat czterdziestu.Simon zadrżał, gdy wyobraził sobie, że on też mógłby, jako zramolałyosiemdziesięciolatek, zmierzać na poniedziałkowe i czwartkowespotkania ze swą opasłą, tępawą i prostacką metresą.Zwiadomość tawpędziła go w stan przygnębienia tak czarny jak chmury burzowe.Jednak tego konkretnego czwartku to wcale nie rosnąceniezadowolenie z kochanki najbardziej zaprzątało jego myśli.Dręczyłygo wyrzuty sumienia.tak silne, że kiedy skręcił z Oxford Street wTottenham Court Road, zaczął się wahać, czy rzeczywiście powinien byłdzisiaj w ogóle wychodzić z domu.Zwolnił konie do stępa, walcząc z narastającym przekonaniem, żejego obowiązkiem było sprawdzić, jak wygląda metr tańca, któregozatrudnił Walter.Przecież ów Francuz mógł się okazać oszustem.Oczywiście niewiele to zmieni.W ciągu dwóch tygodni nawet najlepszynauczyciel na świecie nie zdoła sprawić, by nieśmiała dziewczyna zprowincji zdołała dotrzymać pola uprzywilejowanym córom klaswyższych.Sally Jersey zdawała sobie z tego sprawę równie dobrze jak i z tego,że żaden mężczyzna ceniący sobie własną opinię oraz liczący się z tym,polgaraouslandascco ludzie powiedzą o kobietach należących do jego rodziny, nie śmiałbyzrezygnować z zaproszenia na bal do Almacka.Dlatego naraziła Cassiena to, że dziewczyna się zbłazni, a tym samym skompromituje swojego opiekuna".a wszystko przez to, że Simon nie zawsze potrafił ukryćpogardę dla złośliwej damy.Ale kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.Francuzrekomendowany przez Sally Jersey może okazać się najgorszego rodzajułotrem, a on, Simon, zostawił niewinną młodą panienkę na łasce tegonikczemnika.Nawet nie pofatygował się, by powiadomić Cassie olekcjach tańca, gdyż postanowił trzymać się od niej z dala od dnia, wktórym Gareth stwierdził, że żywi ona do swego dobroczyńcy pewnąsłabość.Piekło i szatani.W końcu jest tylko człowiekiem.Jak może mu niepochlebiać to uczucie, tym bardziej że wszystkie jego zmysły reagowałyna jej obecność.każdy cal jego ciała nagle nabierał nowego życia.Stanten uderzał mu do głowy jak mocne wino.Ale mężczyzna, który stawia przed sobą wzniosłe cele, nie możetracić głowy, dla pięknej panienki nawet na krótki czas.Nie pozostajemu więc nic innego, jak zadbać, by Cassie możliwie najprędzej znalazłasobie męża i zniknęła raz na zawsze z jego życia.Tyle tylko, że nim to nastąpi, on jest odpowiedzialny za jej los i niepozwoli, żeby wpadła w szpony lubieżnego żabojada.Zmełłszy w ustachprzekleństwo, Simon zawrócił gniadosze, zmusił je do dziarskiego kłusai ruszył z powrotem na Cavendish Square.Poundstone otworzył drzwi, zanim Simon zdołał umieścić klucz wzamku.- Wielkie nieba, milordzie, nie spodziewaliśmy się pana aż dogodziny szóstej.jak zwykle - stwierdził starszawy lokaj.A niech todiabli! Czy cały jego personel wiedział, jak spędza każdeponiedziałkowe i czwartkowe popołudnie?- Czy moja matka i panna Markham są w sali muzycznej? - zapytałtonem wykluczającym dalsze uwagi.- Nie, milordzie.Panie wyszły na całe popołudnie.Simon zdjąłczapkę bobrową, wrzucił do niej rękawiczki i odłożył ją na konsolkę podlustrem.polgaraouslandasc- O ile wiem, panna Markham miała dziś odbyć lekcję tańca.- I tak się stało.Ale pan Trouvier skrócił naukę w dniu dzisiejszym,gdyż osiągnął swój cel wcześniej, niż oczekiwał.Serce załomotało Simonowi w piersiach.- Jaki cel?- Przemianę panny Cassie w łabędzia, płynącego po gładkimjeziorze.i moim zdaniem rzeczywiście sprawiała wrażenie, jakby sięnim stała.Simonowi przyszło do głowy, że jego szacowny lokaj na starośćzaczyna tracić rozum.- Wicehrabia Rayne nie posiadał się z zachwytu - ciągnąłPoundstone.- Rayne był tutaj? Chyba zapomniał, że w czwartkowe popołudnianigdy nie ma mnie w domu?- O ile wiem, przybył na herbatę, zaproszony przez lady Sarah.- Moja matka zaprosiła Rayne'a na herbatę?- Tak, i okazało się to doskonałym pomysłem.Pan wicehrabiawybrał się z nią i z panną Cassie na wczesny pokaz obrazów dopiero cowystawionych w Akademii Królewskiej.- Nie wiedziałem, że Rayne i moja matka interesują się sztuką -stwierdził kwaśno Simon.- Jak sądzę, wyprawa ta została zorganizowana głównie po to, żebypanna Cassie mogła zobaczyć coś więcej w Londynie niż Hyde Park,milordzie.Simon zgrzytnął zębami, gdyż strzała Poundstone'a trafiła do celu.Któregoś dnia bezczelny lokaj przebierze miarkę! Ale co, u diabła, knujeGareth? Nie należy przecież do ludzi, którzy lubią odgrywaćszlachetnych rycerzy wobec niewinnych panien.Aadny mi przyjaciel!Jeśli Gareth będzie próbował szczęścia z Cassie, może tego gorzkopożałować.- Czy mam powiedzieć kucharce, że będzie pan jadł dzisiaj kolacjęrazem z paniami, milordzie?- Nie.Wychodzę - warknął Simon.- Ale zanim to uczynię, przezresztę popołudnia pozostanę w gabinecie i niech nikt się nie ważyniepokoić mnie w żadnej sprawie.polgaraouslandasc- Tak, milordzie.Nikt.W żadnej sprawie.Simon ruszył przez hall, z niemiłą świadomością, że Poundstonewbija mu wzrok w plecy.Zatrzasnąwszy za sobą drzwi gabinetu, rzuciłsię na sfatygowany, obity skórą fotel za biurkiem i zaczął sięzastanawiać, jak spędzić najbliższych kilka godzin.Mogę przecież coś poczytać, pomyślał, przyglądając się setkomoprawnych tomów, które zgromadzili w ciągu swego życia trzej kolejnihrabiowie Worthing.Może by tak coś z poezji? To zawsze dobry wybór,kiedy brak spokoju ducha.Ale który poeta złagodzi gniew dzikiejbestii"? Szekspir? Milton? Donne? Nie, żaden z wielkich.Wzrok Simona padł na nieduży, podniszczony tomik.Melodyjnewiersze Robbie Burnsa to jest właśnie to.Poezja i kieliszek dobrego,francuskiego koniaku [ Pobierz całość w formacie PDF ]