[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dagmar poluzniła uścisk i już miałem jej uciec, gdy nagłe na sąsiedniej ulicy rozległ sięgłośny hałas i Dagmar znów mnie złapała i krzyknęła do Priscilli:  Stój!.Priscilla usiłowałajeszcze coś powiedzieć, ale Dagmar spytała, czy to Shan kupił jej nowe rzeczy.Potem dodała,że zniszczyła kolczyki Priscilli i rozsypała okruchy po wszechświecie.Powiedziała, że Shanjest głupi i nigdy nie złapie jej na gorącym uczynku.Priscilla zaczęła mówić, mnie znów mrowiła głowa.Naraz usłyszeliśmy czyjeś kroki iDagmar krzyknęła, że tu jest zbyt tłoczno.Chciała mnie zabrać ze sobą, ale ja złapałem sięsłupa i pomyślałem o Drzewie, tak jak mnie tego nauczyła Priscilla.Dagmar włączyła nóż.Zląkłem się i jeszcze mocniej przywarłem do słupa i myślałem o Drzewie.A potemusłyszałem.ryk.Jakby ryczało jakieś wielkie zwierzę.Priscilla podskoczyła do nas.Byłaszybka - o wiele szybsza od Shana.Dagmar puściła mnie, a Priscilla.Wszystko stało się wjednej chwili! Chwyciła Dagmar, zgięła ją i zrobiła coś z jej rękami.Usłyszałem trzask, jakbyłamanego drewna.Dagmar upadła.Priscilla stała nad nią przez chwilę, a pózniej też zwaliłasię na ziemię.- Przełknął ślinę.- Podszedłem do nich i kopnąłem nóż z dala od Dagmar.Próbowałem podnieśćPriscillę.Była ciężka i wtedy pomyślałem, że.że nie żyje.Ale po chwili otworzyła oczy izawołała mnie, jakimś dziwnym głosem, jakby mówienie sprawiało jej trudność. Wreszciepodniosła się i kazała mi wracać na  Pasaż.Powiedziałem, że Shan mnie skrzyczy, jeśli ją tuzostawię.Uściskała mnie i rzuciła kamieniem w wystawę sklepu bławatnego Marcela. Zabiłam Dagmar - szepnęła. Za minutę będzie tu policja.Znowu kazała mi uciekać, lecz ja jej nie posłuchałem.Rzeczywiście minutę pózniej zojawił się policjant.- Komendancie Yelnik - powiedziała Thra Rominkoff z powagą.- Chcę teraz obejrzećnagranie.z zeznaniem Priscilli Mendozy.Dziewczyna była szczupła i niewysoka jak na Terrankę.Przy Yelniku i jegopolicjantach wydawała się wręcz maleńka.Miała krótkie, ciemne i mocno kręcone włosy,brudną twarz i ogromne, czarne jak smoła - i zmęczone oczy.- Priscilla Delacroix y Mendoza - odpowiedziała na pytanie śledczego chrapliwymszeptem.- Skąd pochodzisz?- Z Sintii.- Należysz do załogi jakiegoś frachtowca? - Tak.- Podaj nazwę statku, port macierzysty i swój przydział.-  Kryty Pasaż , Solcintra, Liad.Pilot w trakcie kursu na certyfikat pierwszej klasy.Drugi oficer.- Czy to ty zabiłaś Dagmar Collier? - Tak.- Zrobiłaś to świadomie? - Tak.- Gdzie to się stało?- Przed sklepem  Cyfrowe cudeńka Dillibee , na ulicy Nietzchego, w dzielnicy Crownw Theophołis.- Kiedy?- Godzinę temu.- Czy po zabójstwie próbowałaś ucieczki z miejsca zbrodni? - Nie.- Dlaczego?- Nie miałam dokąd.Młody kapitan odruchowo zaprotestował.W tej samej chwili komendant Yelnik,jakby go słysząc, spytał:- Dlaczego nie wróciłaś na  Kryty Pasaż ?- Tam nie ma miejsca dla morderców.Kapitan aż się zachłysnął.- Nazywasz się Priscilla Delacroix y Mendoza? - ponownie zapytał śledczy.- Tak.- I świadomie zabiłaś Dagmar Collier?- Tak.- Opisz dokładnie, w jaki sposób spowodowałaś śmierć wspomnianej Dagmar Collier.- Wezwałam Smoka.A kiedy się zjawił, ryknęliśmy razem i cisnęliśmy ognistą kulę, żeby odciągnąć Dagmar od Gordy'ego.Potem złamałam jej kark.Nastąpiła krótka przerwa.Zledczy i komendant spojrzeli po sobie.- Twierdzisz zatem, że ty, Priscilla Delacroix y Mendoza, złamałaś kark wspomnianejDagmar Collier, ze świadomym zamiarem spowodowania jej śmierci? - spytał śledczy,starannie wymawiając każde słowo.- Tak.- Jesteś mieszkanką Troit? - Nie.- Jak się nazywasz?- Priscilla Delacroix y Mendoza.- Skąd pochodzisz?- Z Sintii.- Zabiłaś Dagmar Collier? - Tak.Znów zapadła chwila milczenia.- Gdzie teraz jest Smok?- Nad Drzewem.- Ile jest dwa razy dwa?- Cztery.- Czy od chwili aresztowania chociaż raz skłamałaś? - Nie.- Czy to smok zabił Dagmar Collier? - Nie.- Więc kto to zrobił? -Ja.- Widzicie państwo.- oznajmił Yelnik, kiedy zabłysły światła.- Smoki, drzewa.- Drzewo i Smok - przerwał mu pan dea'Gauss - to herb Korvalów.Przedstawia smokastrzegącego rozłożystego drzewa.A zawołanie brzmi:  Zuchwałość.Lady Mendoza zna ówsymbol.Nieraz widziała go na naszym statku.- Zatem ma dla niej pewne znaczenie.- Owszem - ucięła Thra Rominkoff, podnosząc się z fotela.- I dobrze wiedziała, corobi.Chłopiec żyje.To najważniejsze.Potencjalny zabójca zginął.Nikt z was nie spytałPriscilli Mendozy, dlaczego zabiła Dagmar Collier.Przykro mi,panie komendancie, lecz wpańskim dochodzeniu są wyrazne luki.Yelnik oblizał nerwowo usta i wyprężył się na baczność.- Doktorze, czy środek podany Mendozie wciąż działa? Lekarz pokręcił głową.- Raczej nie.Szybko rozchodzi się po organizmie.- Spojrzał na sędziów.- Przez dwadni nie można jej podać drugiej dawki.Mogłaby tego nie przeżyć.- Dziękuję - mruknęła Rominkoff.- To zresztą niepotrzebne.Ogłaszam, że niniejszym uznaję Priscilłe Delacroix y Mendozę za niewinną.Broniła dziecka, a to przecież nie jestzbrodnią! Proszę sprowadzić aresztowaną i przekazać ją pod opiekę jej kapitana.Pan dea'Gauss przechwycił spojrzenie Shana.  Daxflan [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl