[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Indianka milczała.Jej twarz wyrażała dokładnie tyle samo, co szary pień drzewachilamate.- Dlaczego nie powiedziała mi pani tego podczas pierwszego spotkania?- Moje dochodzenie i bez tego jest dość niezwykłe.Nie chciałam o tym mówić.Znowu cisza.- Co pani wie o Eduardzie Manzarenie? - zapytała w końcu Indianka.- To, co przeczytałam w archiwach La Prensa".Najpierw odniósł sukces w handlukrwią.Potem zniknął, gdy do władzy doszli sandiniści.Pojawił się ponownie w latachdziewięćdziesiątych.- Wraz z powrotem do władzy prawicy.Eva Arias dodała ten komentarz z zimną złością.Wciąż czuła gniew z powoduprzegranych wówczas wyborów.Stała blisko okna.Błyski świateł policyjnych samochodówpadały na jej twarz.- Lud Nikaragui głosował przeciw wojnie - powiedziała cichym głosem.- Nie przeciwnam.- Oczywiście.- Jeanne nie miała ochoty sprzeczać się z nią.- Czy pani wie, że Manzarena czuł się zagrożony?- Zagrożony? Przez kogo?Eva Arias zrobiła gest oznaczający, że nie bardzo wiadomo.- Było to bardzo dziwne - mówiła dalej.- W ostatnich tygodniach stale otoczony byłochroniarzami.Nie wychodził z domu.Bez kobiet, bez dzieci, żył samotnie.Jak człowiek,który się boi.Jeanne pojęła w tym momencie, że sekretarka w Plasma Inc.z obowiązku służbowegozapewniała ją, że Manzarena przyjedzie tego dnia do biura.W rzeczywistości nie pokazywałsię tam od dawna.- Muszę odnalezć jego ochroniarzy - mruknęła Eva Arias.- Służbę.Z pewnością coświedzą.- Czego bał się Manzarena? - zapytała ponownie Jeanne.- Kto mu groził?Eva Arias patrzyła przez szpary żaluzji.- Od tej chwili - odezwała się, nie odpowiadając na pytanie - zabraniam pani mieszaćsię w tę sprawę.Proszę nic więcej nie robić.W przeciwnym wypadku skażę panią na aresztdomowy.Proszę pozwolić działać ludziom z naszej policji.- Miałam okazję ocenić ich skuteczność.Eva Arias przeszyła ją złym wzrokiem.- Czy macie laboratorium kryminalistyczne?Oczy Indianki miotały na nią błyskawice.- Znam tego zabójcę - ciągnęła Jeanne.- Nie zachowuje żadnej ostrożności.Wkażdym razie nie martwi się o zostawione przez siebie ślady.Zdejmijcie odciski na miejscuzbrodni.Odciski zabójcy będą wszędzie.No i pani ludzi także.Indianka nadal milczała.Wydawało się, że zaraz wybuchnie.- Joachim bez wątpienia pochodzi z Nikaragui.Jeśli choć jeden, jedyny raz był gdzieśzanotowany przez wasze służby, można porównać jego odciski z tymi tutaj.Eva Arias powiedziała rozkazującym tonem:- Proszę podejść do mnie.Jeanne wykonała to polecenie.- Proszę spojrzeć - westchnęła Indianka.Wszędzie widać było gęsty tłum.Ludzie stali przy żelaznym ogrodzeniu, z oczymautkwionymi przed siebie niczym zjawy oświetlane migającym światłem samochodówpolicyjnych.- Nie rozumieją, co się dzieje - szepnęła Eva Arias swoim niskim głosem.- Jak dotądseryjni zabójcy ubrani byli w mundury i działali jak komandosi.A ten zabójca jest samotny.Znęca się nad jedną ofiarą.Tak jak w Ameryce Północnej lub w Europie - dodała z lekkimuśmieszkiem lodowatym tonem.- Zabójca pochodzi z waszego kraju.- To nieważne.Eva Arias odwróciła się do Jeanne.Jej twarz przypominała przedkolumbijskie rzezbyciosane z bloków piaskowca.- Nie mamy laboratoriów kryminalistycznych.Nie mamy kartotek z odciskami.Niemamy nic, rozumie pani?- Mogę wam pomóc.- Nie potrzebujemy pomocy.Każę panią odprowadzić na posterunek policji.Podpiszepani swoje zeznanie i wróci do hotelu.Proszę pozwolić nam działać naszym sposobem.- Jaki jest ten wasz sposób?Po raz drugi zaskoczył ją uśmiech Evy Arias.Jeszcze sekundę wcześniej trudno byłoprzewidzieć, że tak może zmienić się wyraz jej twarzy.- Nasz szef policji jest byłym sandinistycznym rewolucjonistą.Jednym z tych, którzyzajęli miasto Leon.W czasie największych walk, mając na sobie bombę, dobrowolnieprzedostał się do centralnego garnizonu.Ocalał, bo ładunek nie wybuchnął.Oto jacy ludziekierują naszymi śledztwami, pani Francuzko.- Nie rozumiem, jaki może być związek tego rodzaju czynu z umiejętnościamipolicyjnymi.- Trudno zrozumieć, gdy się nie pochodzi z tego kraju.Każę panią odprowadzić.Jeanne poddała się.Na progu pokoju stał już uzbrojony mężczyzna.Zamierzała iść zanim, kiedy Eva Arias zawołała:- Czy pani wie, że śmierć Manzareny jest w pewnym sensie ironią losu?!- Dlaczego? Czy z powodu wylanej krwi?- Dzisiaj czegoś się o nim dowiedziałam.Jeanne zawróciła.- Manzarena w czymś panią przypominał - rzekła Indianka.- Mnie?- Interesował się kanibalizmem.Dziś po popołudniu wykonałam kilka telefonów.Mogę panią zapewnić, że w Nikaragui nigdy nie miały miejsca zbrodnie ludożerstwa.Jednakrozmawiając z innymi sędziami, dowiedziałam się, że Manzarena do nich dzwonił.I żezadawał te same pytania jak pani.Z pewną istotną różnicą.On pytał o tego rodzaju zdarzeniew osiemdziesiątym drugim roku.Lekarz hematolog prowadził więc takie samo dochodzenie jak Jeanne.Znał jednakelementy, o których ona nic nie wiedziała.Czy znał historię Joachima? Czy bał się, że zgładzigo autystyczny zabójca? Jaki miało to związek z paczką przesłaną do Nelly Barjac?Eva Arias otworzyła teczkę i wyjęła z niej książkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Indianka milczała.Jej twarz wyrażała dokładnie tyle samo, co szary pień drzewachilamate.- Dlaczego nie powiedziała mi pani tego podczas pierwszego spotkania?- Moje dochodzenie i bez tego jest dość niezwykłe.Nie chciałam o tym mówić.Znowu cisza.- Co pani wie o Eduardzie Manzarenie? - zapytała w końcu Indianka.- To, co przeczytałam w archiwach La Prensa".Najpierw odniósł sukces w handlukrwią.Potem zniknął, gdy do władzy doszli sandiniści.Pojawił się ponownie w latachdziewięćdziesiątych.- Wraz z powrotem do władzy prawicy.Eva Arias dodała ten komentarz z zimną złością.Wciąż czuła gniew z powoduprzegranych wówczas wyborów.Stała blisko okna.Błyski świateł policyjnych samochodówpadały na jej twarz.- Lud Nikaragui głosował przeciw wojnie - powiedziała cichym głosem.- Nie przeciwnam.- Oczywiście.- Jeanne nie miała ochoty sprzeczać się z nią.- Czy pani wie, że Manzarena czuł się zagrożony?- Zagrożony? Przez kogo?Eva Arias zrobiła gest oznaczający, że nie bardzo wiadomo.- Było to bardzo dziwne - mówiła dalej.- W ostatnich tygodniach stale otoczony byłochroniarzami.Nie wychodził z domu.Bez kobiet, bez dzieci, żył samotnie.Jak człowiek,który się boi.Jeanne pojęła w tym momencie, że sekretarka w Plasma Inc.z obowiązku służbowegozapewniała ją, że Manzarena przyjedzie tego dnia do biura.W rzeczywistości nie pokazywałsię tam od dawna.- Muszę odnalezć jego ochroniarzy - mruknęła Eva Arias.- Służbę.Z pewnością coświedzą.- Czego bał się Manzarena? - zapytała ponownie Jeanne.- Kto mu groził?Eva Arias patrzyła przez szpary żaluzji.- Od tej chwili - odezwała się, nie odpowiadając na pytanie - zabraniam pani mieszaćsię w tę sprawę.Proszę nic więcej nie robić.W przeciwnym wypadku skażę panią na aresztdomowy.Proszę pozwolić działać ludziom z naszej policji.- Miałam okazję ocenić ich skuteczność.Eva Arias przeszyła ją złym wzrokiem.- Czy macie laboratorium kryminalistyczne?Oczy Indianki miotały na nią błyskawice.- Znam tego zabójcę - ciągnęła Jeanne.- Nie zachowuje żadnej ostrożności.Wkażdym razie nie martwi się o zostawione przez siebie ślady.Zdejmijcie odciski na miejscuzbrodni.Odciski zabójcy będą wszędzie.No i pani ludzi także.Indianka nadal milczała.Wydawało się, że zaraz wybuchnie.- Joachim bez wątpienia pochodzi z Nikaragui.Jeśli choć jeden, jedyny raz był gdzieśzanotowany przez wasze służby, można porównać jego odciski z tymi tutaj.Eva Arias powiedziała rozkazującym tonem:- Proszę podejść do mnie.Jeanne wykonała to polecenie.- Proszę spojrzeć - westchnęła Indianka.Wszędzie widać było gęsty tłum.Ludzie stali przy żelaznym ogrodzeniu, z oczymautkwionymi przed siebie niczym zjawy oświetlane migającym światłem samochodówpolicyjnych.- Nie rozumieją, co się dzieje - szepnęła Eva Arias swoim niskim głosem.- Jak dotądseryjni zabójcy ubrani byli w mundury i działali jak komandosi.A ten zabójca jest samotny.Znęca się nad jedną ofiarą.Tak jak w Ameryce Północnej lub w Europie - dodała z lekkimuśmieszkiem lodowatym tonem.- Zabójca pochodzi z waszego kraju.- To nieważne.Eva Arias odwróciła się do Jeanne.Jej twarz przypominała przedkolumbijskie rzezbyciosane z bloków piaskowca.- Nie mamy laboratoriów kryminalistycznych.Nie mamy kartotek z odciskami.Niemamy nic, rozumie pani?- Mogę wam pomóc.- Nie potrzebujemy pomocy.Każę panią odprowadzić na posterunek policji.Podpiszepani swoje zeznanie i wróci do hotelu.Proszę pozwolić nam działać naszym sposobem.- Jaki jest ten wasz sposób?Po raz drugi zaskoczył ją uśmiech Evy Arias.Jeszcze sekundę wcześniej trudno byłoprzewidzieć, że tak może zmienić się wyraz jej twarzy.- Nasz szef policji jest byłym sandinistycznym rewolucjonistą.Jednym z tych, którzyzajęli miasto Leon.W czasie największych walk, mając na sobie bombę, dobrowolnieprzedostał się do centralnego garnizonu.Ocalał, bo ładunek nie wybuchnął.Oto jacy ludziekierują naszymi śledztwami, pani Francuzko.- Nie rozumiem, jaki może być związek tego rodzaju czynu z umiejętnościamipolicyjnymi.- Trudno zrozumieć, gdy się nie pochodzi z tego kraju.Każę panią odprowadzić.Jeanne poddała się.Na progu pokoju stał już uzbrojony mężczyzna.Zamierzała iść zanim, kiedy Eva Arias zawołała:- Czy pani wie, że śmierć Manzareny jest w pewnym sensie ironią losu?!- Dlaczego? Czy z powodu wylanej krwi?- Dzisiaj czegoś się o nim dowiedziałam.Jeanne zawróciła.- Manzarena w czymś panią przypominał - rzekła Indianka.- Mnie?- Interesował się kanibalizmem.Dziś po popołudniu wykonałam kilka telefonów.Mogę panią zapewnić, że w Nikaragui nigdy nie miały miejsca zbrodnie ludożerstwa.Jednakrozmawiając z innymi sędziami, dowiedziałam się, że Manzarena do nich dzwonił.I żezadawał te same pytania jak pani.Z pewną istotną różnicą.On pytał o tego rodzaju zdarzeniew osiemdziesiątym drugim roku.Lekarz hematolog prowadził więc takie samo dochodzenie jak Jeanne.Znał jednakelementy, o których ona nic nie wiedziała.Czy znał historię Joachima? Czy bał się, że zgładzigo autystyczny zabójca? Jaki miało to związek z paczką przesłaną do Nelly Barjac?Eva Arias otworzyła teczkę i wyjęła z niej książkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]