[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak zaczarowany patrzył na obłok materializujący się wpostać wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny.eleonora & polgaraouslandasc Zwierzaki zaczęli się schodzić do sklepu około północy.Tommy z zadowoleniem skonstatował, żewyglądają na przynajmniej równie skacowanych jak on.Drew, wysoki, wymizerowany i śmiertelniepoważny, kazał im usiąść na kasach i czekać na jego diagnozę.Chodził od jednego do drugiego, oglądającich języki i białka oczu.Potem ruszył w stronę biura i najwyrazniej zapamiętał się w swoim skupieniu.Pochwili wszedł do środka i wrócił z wykazem towarów przywiezionych przez ciężarówkę.Drew zapamiętał liczbę skrzyń, po czym pokiwał głową i z kieszeni koszuli wyjął flakonik zpigułkami, który następnie podał Tommy'emu.- Wez jedną i popij.Kto pił tequilę?Simon, który nasunął sobie czarnego stetsona na oczy, podniósł rękę z cichym jękiem.- Ty wez dwie.To valium piątka.- Heroina dla kur domowych - stwierdził Simon.- Niech każdy wypije litr gatorade, wezmie tabletkę  Pepto", trzy aspiryny, trochę witaminy B i dwiepastylki kofeiny.Barry, łysiejący płetwonurek, stwierdził:- Nie ufam tym lekom sprzedawanym przy kasie.- Jeszcze nie skończyłem - oznajmił Drew.Z kieszeni koszuli wyciągnął aluminiową tubkę nacygaro, odkręcił końcówkę i przechylił pojemnik nad dłonią.Ze środka wpadł podłużny zwitek żółtegopapieru.Podał go Tommy'emu.Zwitek pachniał jak krzyżówka skunksa i eukaliptusowej pastylki na kaszel.Tommy uniósł brwi,patrząc na niego.- Co to?- Nie bój się.Polecane przez Ministerstwo Zdrowia Jamajki.Ma ktoś ogień?Simon rzucił swoją zippo Drew, a ten podał ją Tommy'emu.Tommy zawahał się, zanim zapalił skręta, i spojrzał na Drew.- To tylko zioło, tak? Nie jakaś autorska mieszanka typu  zabij rodzinę piłą łańcuchową i udław sięwłasnymi rzygami", prawda?- Nie, jeśli stosuje się ją zgodnie z instrukcją - odparł Drew.- Aha.Dobra.-Tommy zapalił zippo, zapalił jointa i głęboko się zaciągnął.Zatrzymał dym wpłucach, do oczu napłynęły mu łzy, a determinacja wykrzywiła twarz, zmieniając ją w pysk maszkarona.Kończyny mu się wygięły, jakby stanowił przypadek błyskawicznego świra konwulsyjnego, po czympodał skręta Lashowi, czarnemu rekinowi biznesu.Rozległo się uderzenie w drzwi, a potem naglący łomot, który zatrząsł szybami w oknach.Tommyrzucił jointa i zakaszlał, prychając salwą dymu i śliny prosto w twarz Lasha.Zwierzaki wydali okrzyk iodwrócili się, nie tyle zaskoczeni tym dzwiękiem, ile udręczeni atakiem na ich wspólnego kaca.Przed podwójnymi automatycznymi drzwiami stał Cesarz i grzmocił w nie swoim drewnianymmieczem.Psy skakały wokół jego nóg, szczekając i podskakując, jakby zapędziły szopa na dach sklepu.Tommy, wciąż próbując złapać oddech, wsunął rękę do kieszeni w poszukiwaniu sklepowych kluczy iruszył w stronę drzwi.- W porządku.Znam go.- Każdy go zna - odparł Simon.- Stuknięty stary pier-dziel.Tommy przekręcił klucz i otworzył drzwi na oścież.Cesarz wpadł do sklepu i runął na podłogę.Bummer i Lazarus przeskoczyły nad swoim panem i zniknęły między regałami.Cesarz zaczął się miotać po podłodze i Tommy musiał się cofnąć, by nie oberwać drewnianymmieczem po piszczelach.- Spokojnie - powiedział Tommy.- Nic ci nie jest.Cesarz podzwignął się i złapał go za ramiona.- Musimy zebrać siły.Potwór jest blisko.Szybko! Tommy popatrzył na swoich i się uśmiechnął.- Jest w porządku, naprawdę.- A potem powiedział do Cesarza: - Powoli, dobra? Przynieść ci coś dojedzenia?- Nie ma na to czasu.Musimy z nim walczyć.Simon zawołał:- Może Drew da mu coś na wyluzowanie!Drew podniósł jointa i przystąpił do rytuału ponownego zapalania go.eleonora & polgaraouslandasc Tommy zamknął drzwi i przekręcił klucz, po czym wziął Cesarza za ramię i poprowadził go do biura.- Widzisz, Wasza Wysokość, jesteś już w środku.Bezpieczny.A teraz usiądzmy i zobaczmy, co dasię zrobić.- Zamknięte drzwi go nie zatrzymają.Może przybrać postać mgły i przesączyć się przez najwęższąszczelinę.- Zwrócił się do Zwierzaków: - Chwyćcie za broń, dopóki jest czas.- Kto? - spytał Lash.- O czym on mówi? Tommy odchrząknął.- Cesarz uważa, że w mieście grasuje wampir.- Bez jaj - powiedział Barry.- Właśnie go widziałem - oznajmił starzec.- W marinie.Na moich oczach zmienił się z obłoku mgływ człowieka.I nie został daleko w tyle.Tommy poklepał go po ramieniu.- Nie mów głupstw, Wasza Wysokość.Nawet gdyby wampiry istniały, nie mogłyby się zmieniać wparę.- Ale ja to widziałem.- Słuchaj - odparł Tommy - widziałeś coś innego.Wiem na pewno, że wampiry nie mogą zmienić sięw parę.- Wiesz na pewno? - powtórzył Simon.Tommy spojrzał na niego, spodziewając się ujrzeć charakterystyczny uśmiech, ale Simon naprawdęczekał na odpowiedz.Tommy pokręcił głową.- Próbuję zapanować nad sytuacją, Simon.Możesz dać mi spokój?- Skąd wiesz? - Simon nie dawał za wygraną.- Było w książce, którą czytałem.Pamiętasz? Też ją czytałeś.Simon poczuł się tak, jakby właśnie usłyszał pogróżki, co zresztą odpowiadało prawdzie.- Akurat  powiedział, znów nasuwając sobie czarnego stetsona na oczy i opierając się o kasę.- Noto powinieneś wezwać do swojego koleżki chłopców z wariatkowa.- Zajmę się nim - zapewnił Tommy.- Zacznijcie robotę z ciężarówką.- Otworzył drzwi biura ipopchnął Cesarza w ich stronę.- A co z żołnierzami?- Nic im nie grozi.Wejdz i wszystko mi opowiedz.- Ale potwór.- Gdyby chciał mnie zabić, już bym nie żył.- Tommy zamknął za nimi drzwi.Efektowna fryzura, pomyślała Jody.Efektowna fryzura będzie pasowała do tego stroju.A przez tylelat próbowałam wiązać włosy, podczas gdy wystarczyło się ubrać jak luksusowa dziwka i wszystko bygrało.Szła przez Geary Street, wciąż trzymając w ręce woreczek z kosmetykami, podróbkę Gucciego.Gdzieś tu był nowy klub, a ona miała przemożną ochotę zatańczyć, a przynajmniej trochę się pokazać.Nędzarz z kartonową tabliczką z napisem:  Jestem bezrobotnym analfabetą (tę kartkę napisał kolega)"zatrzymał ją i próbował jej sprzedać bezpłatną gazetę.- Mogę ją sobie wziąć, skąd chcę.Jest darmowa - powiedziała Jody.- Naprawdę?- Tak.Rozdają ją we wszystkich sklepach i kafejkach w mieście.- Nawet się zastanawiałem, dlaczego tak leżą.Jody miała do siebie pretensje, że dała się wciągnąć w tę wymianę zdań.- Na okładce jest napisane  gratis".Kloszard pokazał tabliczkę na swojej szyi i starał się wyglądać żałośnie.- Może i tak da mi pani za nią ćwierć dolara? Jody zaczęła się oddalać.Kloszard ruszył za nią.- Na dziesiątej stronie jest dobry artykuł o grupach wsparcia.Spojrzała na niego.- Ktoś mi mówił - wyjaśnił.Zatrzymała się.- Dam panu to, jeśli pan da mi spokój.- Podała mu kosmetyki.Zachowywał się, jakby to musiał przemyśleć.Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując sięeleonora & polgaraouslandasc na dekolcie, zanim popatrzył jej w oczy.- Może jakoś się dogadamy.Na pewno zimno pani w tej sukience.Mógłbym panią ogrzać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl