[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SchroniÅ‚a siÄ™ po chÅ‚odniejszej stroniepojazdu.Lepiej.Ale to nie wystarczyÅ‚o.Hodowla.Mechaniczny jÄ™k, przeszywajÄ…cy dzwiÄ™k skrÄ™canego metalu.SpojrzaÅ‚a w górÄ™ -dokÅ‚adnie nad jej gÅ‚owÄ…, poÅ›ród mozaiki liÅ›ci i gaÅ‚Ä™zi, które jeszcze nie staÅ‚y wpÅ‚omieniach, dostrzegÅ‚a spÄ™kanÄ… sylwetkÄ™ wielkiego, spuchniÄ™tego dysku sunÄ…cegopo niebie.Hodowla!Droga byÅ‚a zablokowana z przodu i z tyÅ‚u.Miki nie byÅ‚a w stanie przedrzeć siÄ™przez obumierajÄ…cy las po żadnej ze stron, aleTaka mogÅ‚a spróbować ucieczki.Każdy instynkt, każdy nerw podpowiadaÅ‚ jej,żeby uciekać.Hodowla! RUSZ SI!Szarpnęła drzwi od strony pasażera i wdrapaÅ‚a siÄ™ do Å›rodka ponad siedzeniem.Ikony migajÄ…ce na tylnej Å›cianie szoferki wydawaÅ‚y siÄ™ z rozmysÅ‚em reagowaćpowoli na jej polecenia.Na desce rozdzielczej pojawiÅ‚ siÄ™ maÅ‚y histogram.UnosiÅ‚siÄ™ z szybkoÅ›ciÄ… przypÅ‚ywu.Szuuuu.Las po drugiej stronie drogi buchnÄ…Å‚ pÅ‚omieniami.Z trzech stron otaczaÅ‚ jÄ…ogieÅ„, pozostaÅ‚a jedna droga, tylko jedna.O Jezu.Histogram zamigaÅ‚ i znikÅ‚.Z panelu wyskoczyÅ‚a torebka próbnika, nabrzmiaÅ‚awyhodowanymi kulturami drobnoustrojów.Taka chwyciÅ‚a jÄ… i zaczęła biec.Szuuuu.PÅ‚omieÅ„ przed niÄ…, spÅ‚ywajÄ…cy z niebios niczym pÅ‚ynna zasÅ‚ona.PÅ‚omienie ze wszystkich stron.Taka Ouellette patrzyÅ‚a w ogieÅ„ przez nieskoÅ„czony, nic nie znaczÄ…cy okreskilku sekund.W koÅ„cu opadÅ‚a na ziemiÄ™ z westchniÄ™ciem.Jej kolana zostawiÅ‚ywgÅ‚Ä™bienia na miÄ™knÄ…cym asfalcie.%7Å‚ar bijÄ…cy od drogi parzyÅ‚ jej skórÄ™.Jej ciaÅ‚opozostawaÅ‚o obojÄ™tne.Nieco zaskoczona zauważyÅ‚a, że jej twarz i dÅ‚onie byÅ‚yzupeÅ‚nie suche.GorÄ…ce powietrze wypalaÅ‚o pot z porów jeszcze zanim ten miaÅ‚okazjÄ™ do zwilżenia skóry.ByÅ‚ to ciekawy fenomen.Zaczęła zastanawiać siÄ™, czyktoÅ› kiedykolwiek opisaÅ‚ ten problem.Nie miaÅ‚o to jednak znaczenia.Nic nie miaÅ‚o znaczenia.ZDRAJCA- To dziwne - powiedziaÅ‚a Lenie CiarkÄ™.Peryskop odpÅ‚ynÄ…Å‚ spory kawaÅ‚ek od brzegu, by mieć lepszy północno-zachodniwidok ponad drzewami.Przekazywany przez niego obraz okazaÅ‚ siÄ™ zaskakujÄ…coidylliczny.Zbyt daleko, by stÄ…dzobaczyć Freeport - budynki mieszkalne i komercyjne Freeport byÅ‚y zbytrozrzucone, by przypominać ciasne skupiska drapaczy chmur, nawet w dawnychczasach - ale powinni byli zobaczyć przynajmniej jakieÅ› podnoÅ›niki.Do tej porypowinni byli zauważyć pÅ‚omienie lub dym.- Minęły już trzy godziny - powiedziaÅ‚a CiarkÄ™, wodzÄ…c spojrzeniem pokokpicie.- Może jednak odÅ‚Ä…czyÅ‚eÅ› sygnaÅ‚.- A może, zadumaÅ‚a siÄ™, zupeÅ‚nie niemamy racji.Lubin przeciÄ…gnÄ…Å‚ palcem kilka milimetrów po panelu.Widok z soczewkiperyskopu przesunÄ…Å‚ siÄ™ w lewo.- Może siÄ™ jej udaÅ‚o - zauważyÅ‚a kobieta.Strasznie nudne i pozbawione życiasÅ‚owa jak na to, że oznaczaÅ‚y Może ocaliÅ‚a Å›wiat.Może ocaliÅ‚a mnie.- Nie sÄ…dzÄ™ - odparÅ‚ Lubin.SÅ‚up dymu wystrzeliÅ‚ w górÄ™ zza grzbietu jednego z pagórków, barwiÄ…c niebo nabrÄ…zowo.Kobieta poczuÅ‚a ucisk w krtani.- SkÄ…d to pochodzi? - spytaÅ‚a.- Prosto z zachodu - odpowiedziaÅ‚ mężczyzna.WylÄ…dowali po poÅ‚udniowej stronie zatoki, u podnóża wzniesienia pokrytegogÅ‚adkimi kamieniami i sÄ™katymi pniakami poroÅ›niÄ™tymi Å›liskÄ… powÅ‚okÄ… ßehemota.Podążyli za sÅ‚oÅ„cem wzdÅ‚uż drogi gruntowej, która w caÅ‚ym swoim życiu niewidziaÅ‚a znaku drogowego.SÅ‚up dymu wiódÅ‚ ich niczym gwiazda przewodnia wokresie poÅ‚owicznego zaniku, rzednÄ…c coraz bardziej w miarÄ™ jak Å›ledzili go zpoziomu utwardzonych i żwirowych Å›cieżek, a nastÄ™pnie ponad zwietrzaÅ‚ymwierzchoÅ‚kiem pagórka nazwanego Snake Hill (sÄ…dzÄ…c po nazwie drogi biegnÄ…cej ujego podnóży), niemal caÅ‚y czas w stronÄ™ zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca.ChwilÄ™ pozmierzchu Lubin zatrzymaÅ‚ siÄ™, ostrzegawczo unoszÄ…c dÅ‚oÅ„.SÅ‚up dymu, jeszcze niedawno plujÄ…cy ciemnymi oparami, teraz wznosiÅ‚ siÄ™ kuniebu zaledwie kilkoma nieregularnymi pasmami.Zobaczyli jednak jego zródÅ‚o - zgrubsza prostokÄ…tny fragment wypalonego lasu u podstawy wzniesienia.Czy teżraczej z grubsza prostokÄ…tny kontur, którego wnÄ™trze wydawaÅ‚o siÄ™ nietkniÄ™te przezpÅ‚omienie.Lubin wyciÄ…gnÄ…Å‚ lornetkÄ™.- Widzisz coÅ›? - spytaÅ‚a CiarkÄ™.OdpowiedziaÅ‚o jej hmmmm.- Gadaj, Ken.Co tam siÄ™ dzieje? Mężczyzna bez sÅ‚owa wrÄ™czyÅ‚ jej lornetkÄ™.Ogarnęło jÄ… niepokojÄ…ce uczucie, gdy urzÄ…dzenie zaciskaÅ‚o siÄ™ na jej skroniach.Nagle Å›wiat staÅ‚ siÄ™ ogromny i niezwykle ostry.Clarke poczuÅ‚a chwilowy zawrótgÅ‚owy.ZrobiÅ‚a krok przed siebie, walczÄ…c z niespodziewanym uczuciem utratyrównowagi.GaÅ‚Ä™zie i pokryte Å›niedziÄ… liÅ›cie wielkoÅ›ci stołów jadalnianychprzemknęły obok jak rozmazane plamy.OddaliÅ‚a obraz, żeby zorientować siÄ™ wswoim poÅ‚ożeniu.Lepiej - zobaczyÅ‚a wypalonÄ… ziemiÄ™, zobaczyÅ‚a niewielki skrawekna jej Å›rodku, zobaczyÅ‚a.- O cholera - mruknęła.Miki staÅ‚a bez ruchu na Å›rodku wolnej strefy.WyglÄ…daÅ‚a na caÅ‚Ä….Ouellette staÅ‚a obok.WyglÄ…daÅ‚o na to, że rozmawia ze spiżowym owalem opoÅ‚owÄ™ mniejszym od niej, unoszÄ…cym siÄ™ dobry metr nad jej gÅ‚owÄ….PowÅ‚okapozbawiona jakichkolwiek cech szczególnych, podbrzusze najeżone sensorami iantenami.Muchobot.Nie tak dawno temu zdalnie nadzorowane roboty, takie jak ten,przeÅ›ladowaÅ‚y Lenie Clarke po caÅ‚ym kontynencie.- No to klapa - skomentowaÅ‚ Lubin.Nim dotarli do MK, Å›wiat pod nakÅ‚adkami rogówkowymi Clarke zdążyÅ‚ zbieleć.Ouellette siedziaÅ‚a na drodze oparta o van, z podciÄ…gniÄ™tymi nogami i ramionamiluzno wspartymi na kolanach.OtÄ™piaÅ‚e spojrzenie wbiÅ‚a w kawaÅ‚ek chodnikapomiÄ™dzy stopami.UniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, sÅ‚yszÄ…c ich nadejÅ›cie.Muchobot wisiaÅ‚ nad jejgÅ‚owÄ… niczym strażnik.Nawet jeÅ›li zauważyÅ‚ ich przybycie, w żaden sposób tegonie okazaÅ‚.Wybielone Å›wiatÅ‚o nie wystarczyÅ‚o, aby oddać bladość twarzy Ouellette.Jejrysy byÅ‚y wprost bezkrwiste.Na policzkach zostaÅ‚y smugi po Å‚zach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.SchroniÅ‚a siÄ™ po chÅ‚odniejszej stroniepojazdu.Lepiej.Ale to nie wystarczyÅ‚o.Hodowla.Mechaniczny jÄ™k, przeszywajÄ…cy dzwiÄ™k skrÄ™canego metalu.SpojrzaÅ‚a w górÄ™ -dokÅ‚adnie nad jej gÅ‚owÄ…, poÅ›ród mozaiki liÅ›ci i gaÅ‚Ä™zi, które jeszcze nie staÅ‚y wpÅ‚omieniach, dostrzegÅ‚a spÄ™kanÄ… sylwetkÄ™ wielkiego, spuchniÄ™tego dysku sunÄ…cegopo niebie.Hodowla!Droga byÅ‚a zablokowana z przodu i z tyÅ‚u.Miki nie byÅ‚a w stanie przedrzeć siÄ™przez obumierajÄ…cy las po żadnej ze stron, aleTaka mogÅ‚a spróbować ucieczki.Każdy instynkt, każdy nerw podpowiadaÅ‚ jej,żeby uciekać.Hodowla! RUSZ SI!Szarpnęła drzwi od strony pasażera i wdrapaÅ‚a siÄ™ do Å›rodka ponad siedzeniem.Ikony migajÄ…ce na tylnej Å›cianie szoferki wydawaÅ‚y siÄ™ z rozmysÅ‚em reagowaćpowoli na jej polecenia.Na desce rozdzielczej pojawiÅ‚ siÄ™ maÅ‚y histogram.UnosiÅ‚siÄ™ z szybkoÅ›ciÄ… przypÅ‚ywu.Szuuuu.Las po drugiej stronie drogi buchnÄ…Å‚ pÅ‚omieniami.Z trzech stron otaczaÅ‚ jÄ…ogieÅ„, pozostaÅ‚a jedna droga, tylko jedna.O Jezu.Histogram zamigaÅ‚ i znikÅ‚.Z panelu wyskoczyÅ‚a torebka próbnika, nabrzmiaÅ‚awyhodowanymi kulturami drobnoustrojów.Taka chwyciÅ‚a jÄ… i zaczęła biec.Szuuuu.PÅ‚omieÅ„ przed niÄ…, spÅ‚ywajÄ…cy z niebios niczym pÅ‚ynna zasÅ‚ona.PÅ‚omienie ze wszystkich stron.Taka Ouellette patrzyÅ‚a w ogieÅ„ przez nieskoÅ„czony, nic nie znaczÄ…cy okreskilku sekund.W koÅ„cu opadÅ‚a na ziemiÄ™ z westchniÄ™ciem.Jej kolana zostawiÅ‚ywgÅ‚Ä™bienia na miÄ™knÄ…cym asfalcie.%7Å‚ar bijÄ…cy od drogi parzyÅ‚ jej skórÄ™.Jej ciaÅ‚opozostawaÅ‚o obojÄ™tne.Nieco zaskoczona zauważyÅ‚a, że jej twarz i dÅ‚onie byÅ‚yzupeÅ‚nie suche.GorÄ…ce powietrze wypalaÅ‚o pot z porów jeszcze zanim ten miaÅ‚okazjÄ™ do zwilżenia skóry.ByÅ‚ to ciekawy fenomen.Zaczęła zastanawiać siÄ™, czyktoÅ› kiedykolwiek opisaÅ‚ ten problem.Nie miaÅ‚o to jednak znaczenia.Nic nie miaÅ‚o znaczenia.ZDRAJCA- To dziwne - powiedziaÅ‚a Lenie CiarkÄ™.Peryskop odpÅ‚ynÄ…Å‚ spory kawaÅ‚ek od brzegu, by mieć lepszy północno-zachodniwidok ponad drzewami.Przekazywany przez niego obraz okazaÅ‚ siÄ™ zaskakujÄ…coidylliczny.Zbyt daleko, by stÄ…dzobaczyć Freeport - budynki mieszkalne i komercyjne Freeport byÅ‚y zbytrozrzucone, by przypominać ciasne skupiska drapaczy chmur, nawet w dawnychczasach - ale powinni byli zobaczyć przynajmniej jakieÅ› podnoÅ›niki.Do tej porypowinni byli zauważyć pÅ‚omienie lub dym.- Minęły już trzy godziny - powiedziaÅ‚a CiarkÄ™, wodzÄ…c spojrzeniem pokokpicie.- Może jednak odÅ‚Ä…czyÅ‚eÅ› sygnaÅ‚.- A może, zadumaÅ‚a siÄ™, zupeÅ‚nie niemamy racji.Lubin przeciÄ…gnÄ…Å‚ palcem kilka milimetrów po panelu.Widok z soczewkiperyskopu przesunÄ…Å‚ siÄ™ w lewo.- Może siÄ™ jej udaÅ‚o - zauważyÅ‚a kobieta.Strasznie nudne i pozbawione życiasÅ‚owa jak na to, że oznaczaÅ‚y Może ocaliÅ‚a Å›wiat.Może ocaliÅ‚a mnie.- Nie sÄ…dzÄ™ - odparÅ‚ Lubin.SÅ‚up dymu wystrzeliÅ‚ w górÄ™ zza grzbietu jednego z pagórków, barwiÄ…c niebo nabrÄ…zowo.Kobieta poczuÅ‚a ucisk w krtani.- SkÄ…d to pochodzi? - spytaÅ‚a.- Prosto z zachodu - odpowiedziaÅ‚ mężczyzna.WylÄ…dowali po poÅ‚udniowej stronie zatoki, u podnóża wzniesienia pokrytegogÅ‚adkimi kamieniami i sÄ™katymi pniakami poroÅ›niÄ™tymi Å›liskÄ… powÅ‚okÄ… ßehemota.Podążyli za sÅ‚oÅ„cem wzdÅ‚uż drogi gruntowej, która w caÅ‚ym swoim życiu niewidziaÅ‚a znaku drogowego.SÅ‚up dymu wiódÅ‚ ich niczym gwiazda przewodnia wokresie poÅ‚owicznego zaniku, rzednÄ…c coraz bardziej w miarÄ™ jak Å›ledzili go zpoziomu utwardzonych i żwirowych Å›cieżek, a nastÄ™pnie ponad zwietrzaÅ‚ymwierzchoÅ‚kiem pagórka nazwanego Snake Hill (sÄ…dzÄ…c po nazwie drogi biegnÄ…cej ujego podnóży), niemal caÅ‚y czas w stronÄ™ zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca.ChwilÄ™ pozmierzchu Lubin zatrzymaÅ‚ siÄ™, ostrzegawczo unoszÄ…c dÅ‚oÅ„.SÅ‚up dymu, jeszcze niedawno plujÄ…cy ciemnymi oparami, teraz wznosiÅ‚ siÄ™ kuniebu zaledwie kilkoma nieregularnymi pasmami.Zobaczyli jednak jego zródÅ‚o - zgrubsza prostokÄ…tny fragment wypalonego lasu u podstawy wzniesienia.Czy teżraczej z grubsza prostokÄ…tny kontur, którego wnÄ™trze wydawaÅ‚o siÄ™ nietkniÄ™te przezpÅ‚omienie.Lubin wyciÄ…gnÄ…Å‚ lornetkÄ™.- Widzisz coÅ›? - spytaÅ‚a CiarkÄ™.OdpowiedziaÅ‚o jej hmmmm.- Gadaj, Ken.Co tam siÄ™ dzieje? Mężczyzna bez sÅ‚owa wrÄ™czyÅ‚ jej lornetkÄ™.Ogarnęło jÄ… niepokojÄ…ce uczucie, gdy urzÄ…dzenie zaciskaÅ‚o siÄ™ na jej skroniach.Nagle Å›wiat staÅ‚ siÄ™ ogromny i niezwykle ostry.Clarke poczuÅ‚a chwilowy zawrótgÅ‚owy.ZrobiÅ‚a krok przed siebie, walczÄ…c z niespodziewanym uczuciem utratyrównowagi.GaÅ‚Ä™zie i pokryte Å›niedziÄ… liÅ›cie wielkoÅ›ci stołów jadalnianychprzemknęły obok jak rozmazane plamy.OddaliÅ‚a obraz, żeby zorientować siÄ™ wswoim poÅ‚ożeniu.Lepiej - zobaczyÅ‚a wypalonÄ… ziemiÄ™, zobaczyÅ‚a niewielki skrawekna jej Å›rodku, zobaczyÅ‚a.- O cholera - mruknęła.Miki staÅ‚a bez ruchu na Å›rodku wolnej strefy.WyglÄ…daÅ‚a na caÅ‚Ä….Ouellette staÅ‚a obok.WyglÄ…daÅ‚o na to, że rozmawia ze spiżowym owalem opoÅ‚owÄ™ mniejszym od niej, unoszÄ…cym siÄ™ dobry metr nad jej gÅ‚owÄ….PowÅ‚okapozbawiona jakichkolwiek cech szczególnych, podbrzusze najeżone sensorami iantenami.Muchobot.Nie tak dawno temu zdalnie nadzorowane roboty, takie jak ten,przeÅ›ladowaÅ‚y Lenie Clarke po caÅ‚ym kontynencie.- No to klapa - skomentowaÅ‚ Lubin.Nim dotarli do MK, Å›wiat pod nakÅ‚adkami rogówkowymi Clarke zdążyÅ‚ zbieleć.Ouellette siedziaÅ‚a na drodze oparta o van, z podciÄ…gniÄ™tymi nogami i ramionamiluzno wspartymi na kolanach.OtÄ™piaÅ‚e spojrzenie wbiÅ‚a w kawaÅ‚ek chodnikapomiÄ™dzy stopami.UniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, sÅ‚yszÄ…c ich nadejÅ›cie.Muchobot wisiaÅ‚ nad jejgÅ‚owÄ… niczym strażnik.Nawet jeÅ›li zauważyÅ‚ ich przybycie, w żaden sposób tegonie okazaÅ‚.Wybielone Å›wiatÅ‚o nie wystarczyÅ‚o, aby oddać bladość twarzy Ouellette.Jejrysy byÅ‚y wprost bezkrwiste.Na policzkach zostaÅ‚y smugi po Å‚zach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]