[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były zimne, lecz nie tak zimne jak moje serce.- Jestem tchórzem, Gwen - powiedział Logan, przerywając milczenie.To ostatnia rzecz, jakiej się po nim spodziewałam.Podniosłam głowę i spojrzałam muw twarz.- Nie jesteś.Widziałam, jak walczyłeś ze żniwiarzami na polanie, a Ajaks powiedział,jak poprowadziłeś wszystkich do bitwy w rezydencji.Jest z ciebie dumny.Nickamedesrównież.Logan westchnął.- Nie dzisiaj.Wtedy, w dzieciństwie, kiedy zamordowano mamę i siostrę.To jest tenmój wielki sekret, Gwen.To, czego nie chciałem ci zdradzić.Jakim byłem wtedy tchórzem.Zawahał się i podszedł o krok.Chciałam się wyrwać, ale on delikatnie wziął mojątwarz w dłonie, podniósł do góry i spojrzał mi w oczy.Zalały mnie wspomnienia.Logan jako chłopiec chowa się w szafie i ściska w dłoni miecz.Jest przerażonykrzykami i przekleństwami, które dobiegają zza drzwi.A potem stoi nad martwymi mamą istarszą siostrą.Wreszcie, płacząc, przygnieciony smutkiem, kładzie się pomiędzy nimi.Widziałam to już wcześniej, gdy go pocałowałam, teraz jednak pozwolił mi wejśćgłębiej w te wspomnienia, poczuć swoje emocje, odkryć tajemnicę.Zobaczyłam to wydarzenie jego oczyma.Bawi się swoim mieczykiem, udając, żewalczy ze żniwiarzami.A potem widzi, jak kilku odzianych na czarno żniwiarzy przeskakujeprzez ogrodzenie przy ścianie lasu.Biegnie do domu z krzykiem, ostrzegając rodzinę.Mamawoła do dzieci, żeby się schowały.A potem żniwiarze wpadają do rezydencji, a mama isiostra idą z nimi walczyć, choć wiedzą, że nie wygrają.Logan chciałby im pomóc, jednakzamiast dołączyć, odwraca się i biegnie w głąb domu.Logan znienawidził siebie za to, że wtedy się wystraszył.A Spartanie, jako najlepsiwojownicy i najtwardsi w bitwie, nie mogą się bać ani uciekać z pola bitwy - nigdy.Poczułam jego wstręt do siebie samego, tak silny, że zrobiło mi się niedobrze.Wina,wstyd, strach, odraza.Przepełniały go te uczucia, bo uciekł i schował się w szafie, zamiastwalczyć ze żniwiarzami, jak zrobiły to mama i siostra, jak go uczono i jak pragnął.Częściowowierzył, że byłoby lepiej, gdyby choć próbował bronić rodziny, nawet gdyby zginął.- Widzisz? - szepnął.- Widzisz, jakim byłem tchórzem? Jak pozwoliłem im zginąć,żeby ocalić życie?Pokręciłam głową i odsunęłam się o krok.Opuścił dłonie i połączenie zniknęło.- Nie jesteś tchórzem.Miałeś wówczas tylko pięć lat.Gdybyś próbował walczyć,ciebie też by zabili.Wiesz o tym.Mama też wiedziała.Dlatego kazała wam się chować.Chciała, żebyście byli bezpieczni, nawet kosztem opuszczenia jej.Zapewne siostra myślałatak samo, postanowiła pomóc mamie i zapewnić ci bezpieczeństwo.Spartanin uśmiechnął się smutno.- Może to prawda, lecz ja to widzę inaczej.Czuję, że je zawiodłem, sam siebiezawiodłem.Tego dnia przyrzekłem sobie, że zostanę najlepszym ze wszystkich wojowników,żeby bronić innych.%7łeby ochronić przed śmiercią z ręki żniwiarzy ludzi, na których mizależy.Których kocham.Te słowa wisiały między nami, krążyły wokół razem z płatkami śniegu.Poczułam,jakbym wzniosła się w powietrze, jakby serce wyrwało mi się z piersi i wzleciało w niebo.Loganowi zależało na mnie tak samo, jak mnie na nim.Kochał mnie, tak jak ja jego.Przezmoment świat wydawał się wspaniały.A potem zdałam sobie sprawę, że nie zasługuję na jego miłość.już nie.Logan spojrzał na mnie z ogromną nadzieją w oczach i z wielką tęsknotą.Z trudemzdobyłam się na to, żeby się odwrócić i odrzucić szczęście, jakie dało mi jego wyznanie.- Pomyślałem, że o tym wiesz, kiedy powiedziałaś, że zobaczyłaś mnie nad zwłokamimamy i siostry - westchnął Spartanin.- %7łe poznałaś, jakim byłem tchórzem.Nie jest miobojętne, co o mnie myślisz.Dlatego tak się zdenerwowałem wtedy w bibliotece.I dlategopowiedziałem ci te wszystkie straszne rzeczy.Czy możesz mi przebaczyć, Cyganko?- Nie mam czego wybaczać.Nie uważam cię za tchórza.Jesteś jedną znajodważniejszych i najsilniejszych osób, jakie znam.Logan objął mnie i jego oddech pocałował mnie w policzek, ale nawet to nie mogłoprzepędzić zimna, które poczułam, gdy zdałam sobie sprawę, że jego dłonie znajdują sięniebezpiecznie blisko moich.Przed oczami pojawiła mi się twarz martwego Prestona iogarnęła mnie panika.- Puść mnie - powiedziałam.- Puść!Logan natychmiast opuścił ramiona i się cofnął.- Co się dzieje? Co takiego zrobiłem?Pokręciłam tylko głową, starając się opanować szaleńcze bicie serca.- Nic.Ty nie zrobiłeś nic złego.To tylko ja i ta moja głupia psychometria.Spartanin zmarszczył brwi.Po jego oczach poznałam, że nie rozumie.A ja niewiedziałam, jak mu wyjaśnić, że bałam się go skrzywdzić, tak jak skrzywdziłam Prestona.Logan by uważał, że to niemożliwe.Nie widział przecież, co uczyniłam tamtemu, nie czułjego strachu i przerażenia, a ja - tak.Nie wiedział, że zignorowałam ten strach; co gorsza,jakaś część mnie cieszyła się mocą, jaką miałam nad chłopakiem.Logan nie miał pojęcia, doczego jestem zdolna, i nie chciałam, żeby kiedykolwiek się dowiedział.Możliwe, że teraz ja naprawdę stałam się tchórzem z własną okropną tajemnicą.- Przepraszam, Logan - powiedziałam w końcu.- Po prostu mnie zostaw.Dobrze?Odwróciłam się i wbiegłam do domu, zanim zdołał wyciągnąć do mnie rękę.Wkrótce wszyscy pojechaliśmy do akademii.Chciałam zostać z babcią, ale pani Metisupierała się, żebym też wróciła, póki panteon nie zorientuje się, co w praktyce oznacza dlanas ucieczka Lokiego.- Teraz to najbezpieczniejsze miejsce, Gwen - przekonywała łagodnie.- Nie martwsię.Ustaliłam z panteonem, że kilka osób przyjdzie tu i będzie strzegło Geraldine.Wbrew woli pojechałam więc na kampus.O trzeciej byliśmy na miejscu.Stanęłamprzed drzwiami do swojego pokoju, dziwiąc się, że tak normalnie wyglądają, że wszystko jesttakie zwyczajne.Zapytywałam się, czy i ja będę się kiedyś czuła normalnie, bezpieczna iszczęśliwa.Drzwi były otwarte, pewnie po tym jak Nott wyszła mnie szukać.Na myśl o niejzakłuło mnie serce.Ciekawe, czy kiedyś przestanie mnie boleć.- Gwen, chcesz, żebym z tobą została?Przez oszołomienie przebił się głos Daphne, która mimo moich protestówodprowadziła mnie do pokoju.Pokręciłam głową.- Teraz wolę być sama [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Były zimne, lecz nie tak zimne jak moje serce.- Jestem tchórzem, Gwen - powiedział Logan, przerywając milczenie.To ostatnia rzecz, jakiej się po nim spodziewałam.Podniosłam głowę i spojrzałam muw twarz.- Nie jesteś.Widziałam, jak walczyłeś ze żniwiarzami na polanie, a Ajaks powiedział,jak poprowadziłeś wszystkich do bitwy w rezydencji.Jest z ciebie dumny.Nickamedesrównież.Logan westchnął.- Nie dzisiaj.Wtedy, w dzieciństwie, kiedy zamordowano mamę i siostrę.To jest tenmój wielki sekret, Gwen.To, czego nie chciałem ci zdradzić.Jakim byłem wtedy tchórzem.Zawahał się i podszedł o krok.Chciałam się wyrwać, ale on delikatnie wziął mojątwarz w dłonie, podniósł do góry i spojrzał mi w oczy.Zalały mnie wspomnienia.Logan jako chłopiec chowa się w szafie i ściska w dłoni miecz.Jest przerażonykrzykami i przekleństwami, które dobiegają zza drzwi.A potem stoi nad martwymi mamą istarszą siostrą.Wreszcie, płacząc, przygnieciony smutkiem, kładzie się pomiędzy nimi.Widziałam to już wcześniej, gdy go pocałowałam, teraz jednak pozwolił mi wejśćgłębiej w te wspomnienia, poczuć swoje emocje, odkryć tajemnicę.Zobaczyłam to wydarzenie jego oczyma.Bawi się swoim mieczykiem, udając, żewalczy ze żniwiarzami.A potem widzi, jak kilku odzianych na czarno żniwiarzy przeskakujeprzez ogrodzenie przy ścianie lasu.Biegnie do domu z krzykiem, ostrzegając rodzinę.Mamawoła do dzieci, żeby się schowały.A potem żniwiarze wpadają do rezydencji, a mama isiostra idą z nimi walczyć, choć wiedzą, że nie wygrają.Logan chciałby im pomóc, jednakzamiast dołączyć, odwraca się i biegnie w głąb domu.Logan znienawidził siebie za to, że wtedy się wystraszył.A Spartanie, jako najlepsiwojownicy i najtwardsi w bitwie, nie mogą się bać ani uciekać z pola bitwy - nigdy.Poczułam jego wstręt do siebie samego, tak silny, że zrobiło mi się niedobrze.Wina,wstyd, strach, odraza.Przepełniały go te uczucia, bo uciekł i schował się w szafie, zamiastwalczyć ze żniwiarzami, jak zrobiły to mama i siostra, jak go uczono i jak pragnął.Częściowowierzył, że byłoby lepiej, gdyby choć próbował bronić rodziny, nawet gdyby zginął.- Widzisz? - szepnął.- Widzisz, jakim byłem tchórzem? Jak pozwoliłem im zginąć,żeby ocalić życie?Pokręciłam głową i odsunęłam się o krok.Opuścił dłonie i połączenie zniknęło.- Nie jesteś tchórzem.Miałeś wówczas tylko pięć lat.Gdybyś próbował walczyć,ciebie też by zabili.Wiesz o tym.Mama też wiedziała.Dlatego kazała wam się chować.Chciała, żebyście byli bezpieczni, nawet kosztem opuszczenia jej.Zapewne siostra myślałatak samo, postanowiła pomóc mamie i zapewnić ci bezpieczeństwo.Spartanin uśmiechnął się smutno.- Może to prawda, lecz ja to widzę inaczej.Czuję, że je zawiodłem, sam siebiezawiodłem.Tego dnia przyrzekłem sobie, że zostanę najlepszym ze wszystkich wojowników,żeby bronić innych.%7łeby ochronić przed śmiercią z ręki żniwiarzy ludzi, na których mizależy.Których kocham.Te słowa wisiały między nami, krążyły wokół razem z płatkami śniegu.Poczułam,jakbym wzniosła się w powietrze, jakby serce wyrwało mi się z piersi i wzleciało w niebo.Loganowi zależało na mnie tak samo, jak mnie na nim.Kochał mnie, tak jak ja jego.Przezmoment świat wydawał się wspaniały.A potem zdałam sobie sprawę, że nie zasługuję na jego miłość.już nie.Logan spojrzał na mnie z ogromną nadzieją w oczach i z wielką tęsknotą.Z trudemzdobyłam się na to, żeby się odwrócić i odrzucić szczęście, jakie dało mi jego wyznanie.- Pomyślałem, że o tym wiesz, kiedy powiedziałaś, że zobaczyłaś mnie nad zwłokamimamy i siostry - westchnął Spartanin.- %7łe poznałaś, jakim byłem tchórzem.Nie jest miobojętne, co o mnie myślisz.Dlatego tak się zdenerwowałem wtedy w bibliotece.I dlategopowiedziałem ci te wszystkie straszne rzeczy.Czy możesz mi przebaczyć, Cyganko?- Nie mam czego wybaczać.Nie uważam cię za tchórza.Jesteś jedną znajodważniejszych i najsilniejszych osób, jakie znam.Logan objął mnie i jego oddech pocałował mnie w policzek, ale nawet to nie mogłoprzepędzić zimna, które poczułam, gdy zdałam sobie sprawę, że jego dłonie znajdują sięniebezpiecznie blisko moich.Przed oczami pojawiła mi się twarz martwego Prestona iogarnęła mnie panika.- Puść mnie - powiedziałam.- Puść!Logan natychmiast opuścił ramiona i się cofnął.- Co się dzieje? Co takiego zrobiłem?Pokręciłam tylko głową, starając się opanować szaleńcze bicie serca.- Nic.Ty nie zrobiłeś nic złego.To tylko ja i ta moja głupia psychometria.Spartanin zmarszczył brwi.Po jego oczach poznałam, że nie rozumie.A ja niewiedziałam, jak mu wyjaśnić, że bałam się go skrzywdzić, tak jak skrzywdziłam Prestona.Logan by uważał, że to niemożliwe.Nie widział przecież, co uczyniłam tamtemu, nie czułjego strachu i przerażenia, a ja - tak.Nie wiedział, że zignorowałam ten strach; co gorsza,jakaś część mnie cieszyła się mocą, jaką miałam nad chłopakiem.Logan nie miał pojęcia, doczego jestem zdolna, i nie chciałam, żeby kiedykolwiek się dowiedział.Możliwe, że teraz ja naprawdę stałam się tchórzem z własną okropną tajemnicą.- Przepraszam, Logan - powiedziałam w końcu.- Po prostu mnie zostaw.Dobrze?Odwróciłam się i wbiegłam do domu, zanim zdołał wyciągnąć do mnie rękę.Wkrótce wszyscy pojechaliśmy do akademii.Chciałam zostać z babcią, ale pani Metisupierała się, żebym też wróciła, póki panteon nie zorientuje się, co w praktyce oznacza dlanas ucieczka Lokiego.- Teraz to najbezpieczniejsze miejsce, Gwen - przekonywała łagodnie.- Nie martwsię.Ustaliłam z panteonem, że kilka osób przyjdzie tu i będzie strzegło Geraldine.Wbrew woli pojechałam więc na kampus.O trzeciej byliśmy na miejscu.Stanęłamprzed drzwiami do swojego pokoju, dziwiąc się, że tak normalnie wyglądają, że wszystko jesttakie zwyczajne.Zapytywałam się, czy i ja będę się kiedyś czuła normalnie, bezpieczna iszczęśliwa.Drzwi były otwarte, pewnie po tym jak Nott wyszła mnie szukać.Na myśl o niejzakłuło mnie serce.Ciekawe, czy kiedyś przestanie mnie boleć.- Gwen, chcesz, żebym z tobą została?Przez oszołomienie przebił się głos Daphne, która mimo moich protestówodprowadziła mnie do pokoju.Pokręciłam głową.- Teraz wolę być sama [ Pobierz całość w formacie PDF ]