[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przesunął językiem po rankach na szyi, jakie zostawiły jego kły,żeby je zamknąć.Jego ciało sprężyło się, dążąc do rozładowania, płonące od żądzy, którą tylkoona mogła zaspokoić.Był teraz w umyśle Tempest i przejął nad nią kontrolę; nakazał jejposłuszeństwo i zabronił myśleć o tym, czego zażądał.Pierwsze dotknięcie ust Tempest na jego piersi było jak trzęsienie ziemi.Darius drżał zwysiłku, żeby odzyskać panowanie nad sobą.Tak musiało się stać.Musiała dopełnić rytuału,powierzyć mu siebie na zawsze.Jej język długimi, erotycznymi liznięciami smakował jegoskórę.Darius chwycił biodra Tempest, żeby wbić się w nią jeszcze głębiej, jeszcze mocniej.Zęby Tempest drażniły i kąsały jego skórę.Usłyszał własny ochrypły krzyk.Tysiąc lat żądzy.Tobyła jego chwila.Paznokciem wydłużonym w szpon rozciął swoją pierś, złapał głowę Tempest i przycisnąłjej wargi do krwawiącej rany.Jej usta poruszały się tak, jak jej nakazał.Gorąca, wilgotna imiękka jak jedwab, stężała w oczekiwaniu, pulsując i zaciskając się wokół jego twardości.Uderzył w nią ostatni raz, nieprzytomnie i dziko, rozlewając w jej wnętrzu nasienie.W tejchwili posiadł ją na zawsze.Wymówił słowa rytuału.Musiał powiedzieć je głośno.Musiał położyć na niej swoją pieczęć,uczynić ich dwoje jednością.Potrzeba, by odśpiewać zaklęcie, była równie silna, jak przedchwilą żądza, która kazała mu posiąść ciało Tempest.Była równie pierwotna i instynktowna,jak głód jej siły życiowej i nakaz oddania jej własnej krwi.- Biorę cię na towarzyszkę życia.Należę do ciebie.Za ciebie oddam swoje życie.Obiecuję ciochronę, wierność, daję moje serce, duszę i moje ciało.Przyjmuję to samo od ciebie.O twojeżycie, szczęście i pomyślność będę dbał bardziej niż o własne.Jesteś moją towarzyszką, na całeżycie, na całą wieczność, na zawsze pod moją opieką.- Mruczał te słowa nad jej głową,unosząc Tempest w ramionach, podczas gdy jego pełna mocy, starożytna krew wlewała się wjej ciało, a jego nasienie eksplodowało w jej wnętrzu.Potęga i magia pradawnego rytuałuotoczyły Tempest, przeniknęły do jej duszy, umysłu i serca, by na wieki złączyć ją z Dariusem.Rozdział 9Tempest powoli otworzyła senne, nieprzytomne jeszcze od seksu oczy.Darius uśmiechnąłsię i delikatnie dotknął jej nabrzmiałych warg.Znalazł na nich kroplę własnej krwi, otarł jąopuszką palca i podniósł do ust.Tempest zamrugała, żeby odzyskać ostrość widzenia.Ichciała były wciąż splecione; czuła głęboko w sobie jego wielką, ciężką twardość.Leniwyuśmiech Dariusa mówił o nasyceniu, czarne oczy płonęły dumą mężczyzny, który dał kobiecie owiele więcej niż przyjemność.Miała wrażenie, że zaraz zacznie mruczeć z zachwytu nad swojąsprawnością.Tempest czuła, że na jej twarz także wypływa uśmiech.Darius gładził jej ciałopowolnymi, długimi ruchami, które podsycały żar, i przyciskał ją, tak by czuć jej sutki naswojej piersi.Migoczące ogniki setek świec lśniły w warstwie potu na jego skórze.Wilgotnewłosy opadały na twarz.Wyglądał teraz jak pirat.Wyciągnęła dłoń i przesunęła palcami potwardym zarysie jego szczęki.Darius chwycił jej rękę i pocałował, a potem zamknął ją w swojej.Wyciągnął jej ramionanad głowę i przytrzymał.Leżała naga, bezbronna przed jego nieustającym atakiem.Już się gonie bała.Był dziki i nienasycony, czasem brutalny, lecz przede wszystkim dbał o jej rozkosz.Wjego oczach widziała zadowolenie, w duszy wyczuwała światło.I była wdzięczna, że to właśnieona mogła wyzwolić go z jałowej, pozbawionej kolorów egzystencji.Darius podziwiał jej gorącą wilgoć, doskonałość gładkiej skóry, jedwabistą burzę włosów.Na jego wrodzoną dzikość Tempest odpowiadała podobną impulsywnością.Jej pasjadorównywała jego namiętności.Była stworzona dla niego -wiedział to w głębi serca, czuł wkażdym zakamarku duszy.Pochylił się, by złożyć pocałunek na kuszącej wklęsłości pod jejobojczykiem.Wciąż nie mógł uwierzyć, że jest tutaj z nią, że to się stało - że to nie sen,zrodzony przez umysł dla ukojenia umierającej duszy.Wcześniej rozgorączkowany i agresywny, teraz poruszał się powoli, delikatnie, długimimuśnięciami oplatając jej ciało.Nie odrywał wzroku od jej twarzy, żeby śledzić grę rozkoszy.Oczy Tempest zaszły mgłą, z półotwartych ust wydobywały się ciche, zachwycone westchnienia.Była taka piękna! Zniszczyła jego spokój, nad którym tak długo pracował, zmieniła go znowu wbezradnego, niepanującego nad sobą młodzika.Chciał ją mieć już zawsze.Nie przez krótkiekilkadziesiąt lat, które mogli dzielić, lecz na całą wieczność.Chciał wszystkiego, co mogła mudać.Darius zamknął umysł przed tą kuszącą możliwością, przykrył ustami wargi Tempest,naparł językiem na jej język [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Przesunął językiem po rankach na szyi, jakie zostawiły jego kły,żeby je zamknąć.Jego ciało sprężyło się, dążąc do rozładowania, płonące od żądzy, którą tylkoona mogła zaspokoić.Był teraz w umyśle Tempest i przejął nad nią kontrolę; nakazał jejposłuszeństwo i zabronił myśleć o tym, czego zażądał.Pierwsze dotknięcie ust Tempest na jego piersi było jak trzęsienie ziemi.Darius drżał zwysiłku, żeby odzyskać panowanie nad sobą.Tak musiało się stać.Musiała dopełnić rytuału,powierzyć mu siebie na zawsze.Jej język długimi, erotycznymi liznięciami smakował jegoskórę.Darius chwycił biodra Tempest, żeby wbić się w nią jeszcze głębiej, jeszcze mocniej.Zęby Tempest drażniły i kąsały jego skórę.Usłyszał własny ochrypły krzyk.Tysiąc lat żądzy.Tobyła jego chwila.Paznokciem wydłużonym w szpon rozciął swoją pierś, złapał głowę Tempest i przycisnąłjej wargi do krwawiącej rany.Jej usta poruszały się tak, jak jej nakazał.Gorąca, wilgotna imiękka jak jedwab, stężała w oczekiwaniu, pulsując i zaciskając się wokół jego twardości.Uderzył w nią ostatni raz, nieprzytomnie i dziko, rozlewając w jej wnętrzu nasienie.W tejchwili posiadł ją na zawsze.Wymówił słowa rytuału.Musiał powiedzieć je głośno.Musiał położyć na niej swoją pieczęć,uczynić ich dwoje jednością.Potrzeba, by odśpiewać zaklęcie, była równie silna, jak przedchwilą żądza, która kazała mu posiąść ciało Tempest.Była równie pierwotna i instynktowna,jak głód jej siły życiowej i nakaz oddania jej własnej krwi.- Biorę cię na towarzyszkę życia.Należę do ciebie.Za ciebie oddam swoje życie.Obiecuję ciochronę, wierność, daję moje serce, duszę i moje ciało.Przyjmuję to samo od ciebie.O twojeżycie, szczęście i pomyślność będę dbał bardziej niż o własne.Jesteś moją towarzyszką, na całeżycie, na całą wieczność, na zawsze pod moją opieką.- Mruczał te słowa nad jej głową,unosząc Tempest w ramionach, podczas gdy jego pełna mocy, starożytna krew wlewała się wjej ciało, a jego nasienie eksplodowało w jej wnętrzu.Potęga i magia pradawnego rytuałuotoczyły Tempest, przeniknęły do jej duszy, umysłu i serca, by na wieki złączyć ją z Dariusem.Rozdział 9Tempest powoli otworzyła senne, nieprzytomne jeszcze od seksu oczy.Darius uśmiechnąłsię i delikatnie dotknął jej nabrzmiałych warg.Znalazł na nich kroplę własnej krwi, otarł jąopuszką palca i podniósł do ust.Tempest zamrugała, żeby odzyskać ostrość widzenia.Ichciała były wciąż splecione; czuła głęboko w sobie jego wielką, ciężką twardość.Leniwyuśmiech Dariusa mówił o nasyceniu, czarne oczy płonęły dumą mężczyzny, który dał kobiecie owiele więcej niż przyjemność.Miała wrażenie, że zaraz zacznie mruczeć z zachwytu nad swojąsprawnością.Tempest czuła, że na jej twarz także wypływa uśmiech.Darius gładził jej ciałopowolnymi, długimi ruchami, które podsycały żar, i przyciskał ją, tak by czuć jej sutki naswojej piersi.Migoczące ogniki setek świec lśniły w warstwie potu na jego skórze.Wilgotnewłosy opadały na twarz.Wyglądał teraz jak pirat.Wyciągnęła dłoń i przesunęła palcami potwardym zarysie jego szczęki.Darius chwycił jej rękę i pocałował, a potem zamknął ją w swojej.Wyciągnął jej ramionanad głowę i przytrzymał.Leżała naga, bezbronna przed jego nieustającym atakiem.Już się gonie bała.Był dziki i nienasycony, czasem brutalny, lecz przede wszystkim dbał o jej rozkosz.Wjego oczach widziała zadowolenie, w duszy wyczuwała światło.I była wdzięczna, że to właśnieona mogła wyzwolić go z jałowej, pozbawionej kolorów egzystencji.Darius podziwiał jej gorącą wilgoć, doskonałość gładkiej skóry, jedwabistą burzę włosów.Na jego wrodzoną dzikość Tempest odpowiadała podobną impulsywnością.Jej pasjadorównywała jego namiętności.Była stworzona dla niego -wiedział to w głębi serca, czuł wkażdym zakamarku duszy.Pochylił się, by złożyć pocałunek na kuszącej wklęsłości pod jejobojczykiem.Wciąż nie mógł uwierzyć, że jest tutaj z nią, że to się stało - że to nie sen,zrodzony przez umysł dla ukojenia umierającej duszy.Wcześniej rozgorączkowany i agresywny, teraz poruszał się powoli, delikatnie, długimimuśnięciami oplatając jej ciało.Nie odrywał wzroku od jej twarzy, żeby śledzić grę rozkoszy.Oczy Tempest zaszły mgłą, z półotwartych ust wydobywały się ciche, zachwycone westchnienia.Była taka piękna! Zniszczyła jego spokój, nad którym tak długo pracował, zmieniła go znowu wbezradnego, niepanującego nad sobą młodzika.Chciał ją mieć już zawsze.Nie przez krótkiekilkadziesiąt lat, które mogli dzielić, lecz na całą wieczność.Chciał wszystkiego, co mogła mudać.Darius zamknął umysł przed tą kuszącą możliwością, przykrył ustami wargi Tempest,naparł językiem na jej język [ Pobierz całość w formacie PDF ]