[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak ze sobą spleceni, złączeniw namiętnym pocałunku, przefrunęli wspólnie do leża wypełnionego ziemią.Opadli na nie łagodnie, ale nadal nie mogli się od sie- bie oderwać.Gabriel wziąłFrancescę po raz drugi, kochając się z nią jeszcze ostrzej i jeszcze gwałtowniej niż poprzed-nio, lecz nawet po tym akcie nie wypuścił jej z objęć.Leżał obok niej z dłońmi wplecionymiw jej włosy, z ustami na jej piersiach.Trwali tak razem, aż wschodzące słońce przypo- mniałoim o potrzebie snu.Gabriel z niechęcią zabezpieczył grotę zaklęciami i zakrył ich miejscespoczynku.Ich ciała potrzebowały odświeżającego snu w ziemi.Musieli czasami zaznać jejleczniczego i ożywczego działania.74Francesca zwinęła się w kłębek w jego ramionach, czu- jąc, że jest strzeżona ibezpieczna.Czując, że wreszcie nie jest sama na świecie.Hiląc się do Gabriela, wdychała je-go męski zapach.Jego ciało zostało stworzone właśnie dla niej.Było doskonałe.Onadoskonale do niego pasowała, tak doskonale, że zdawało się, iż jest jego przedłużeniem.A wswym wnętrzu miała jego dziecko, żyjące, rosnące, roz- wijające się, ciepłe i bezpieczne, darod partnera życiowego tak cenny, że nic nie mogło go przewyższyć.- Zpij, moja piękna partnerko.Odpoczywaj, póki mo- żesz - rzekł czule Gabriel.Poczuła, jak delikatnym pocałunkiem musnął jej włosy.Jego ramiona objęły ją mocno iobydwoje pozwolili, by od- dech opuścił ich ciała, a serca przestały bić.75ROZDZIAA 8Francesca weszła do pokoju Skyler, niosąc torbę z ubra- niami i pluszową zabawkę,błękitnookiego wilka, które- go kupiła poprzedniej nocy.Nastolatka leżała na plecachwpatrzona w sufit.Jej długie rzęsy zatrzepotały na znak, że dziewczynka ma świadomość, iżnie jest już sama, ale to było wszystko.Skyler nie odwróciła nawet głowy.Francescazauważyła, że jej drobne, zmaltretowane ciało zesztywnia- ło.Strach dziecka wypełniał całypokój.- Skyler.- Francesca z rozmysłem przybrała ciepły, ła- godny ton.- Pamiętasz mnie?Głowa dziewczynki przekręciła się wolno w bok i duże szare oczy Skyler spoczęły natwarzy Franceski, jakby to była lina ratująca życie.- Przecież nie mogłabym cię zapomnieć.- Skyler, tak jak Francesca, mówiła pofrancusku, ale Francesca odnosiła wrażenie, że nie jest to rodzimy język dziewczynki.Zapa-dło krótkie milczenie, po czym Skyler zapytała z wyraznym wysiłkiem.- Czy to prawda? Czyon naprawdę nie żyje?Francesca przeszła przez pokój płynnie, z wdziękiem baletnicy.Nie miała w sobiesztywności, gwałtowności; gdy się poruszała, słychać było tylko lekki szmer powietrza.Paczkę z ubraniami położyła w nogach łóżka, a pluszowego wilka na poduszce obok Skyler,po czym ujęła jej dłoń.De- likatnie, Z czułością.- Tak, moja droga.On odszedł z tego świata i już ni- gdy cię nie tknie.Mam nadzieję, żezechcesz teraz zamiesz- kać ze mną.- Wolną ręką odgarnęła do tyłu niesforne włosydziewczynki.- Bo ja bardzo tego pragnę.- W czystym sre- brzystym głosie Franceskipobrzmiewały nutki sugestii.Ku jej zaskoczeniu otępiałe spojrzenie Skyłer uległo na- głej przemianie.Dziewczynkazamknęła powieki, a jej dłu- gie, gęste rzęsy niczym dwa półksiężyce spoczęły na bla- dychpoliczkach.- Czułam cię w środku.Czułam, że się ze mną kontak- tujesz.Wiem, że nie jesteś jakinni ludzie - powiedziała le- dwo słyszalnym szeptem.- Wiem o ludziach takie rzeczy, jakichnie powinnam wiedzieć.Dowiaduję się tego, kiedy ich dotykam.Ty też tak masz.Wiesz, coon mi zrobił, wiesz, co pozwalał robić ze mną swoim kolegom.Chcesz, żebym wyzdrowiała,ale nawet gdybyś odebrała mi wspomnienia, nie sprawisz, że będę znów niewinna i dobra.- Nie wierz w to, Skyler.Jesteś za mądra, żeby wierzyć w takie rzeczy.Oni zbezcześcilitwoje ciało, ale nie duszę.Mogli zniszczyć ciało, ale nie byli w stanie zniszczyć two- jejduszy.Jesteś i zawsze byłaś niewinna i dobra.Krzywdy, które ci wyrządzono, nie mogłyzmienić twojej właściwej natury.Co najwyżej mogły one wpłynąć na twój charakter,wzmocnić go.Wiesz, że jesteś silna, prawda? Udało ci się przetrwać coś, co innych ludzi zpewnością by zabiło.Skyler, wyraznie poruszona, przygryzła drobnymi ząb- kami dolną wargę, ale nic nieodpowiedziała.Francesca uśmiechnęła się do niej, jakby tym łagodnym uśmiechem chciała ją zapewnić,że wszystko będzie dobrze.- Masz rację co do mnie.Rzeczywiście jestem inna, tale jak ty.Zwiat zewnętrzny zpewnością ma na nas wpływ, ale je-steśmy silne od wewnątrz.Jesteś całością.Na twojej duszy nie ma najmniejszej skazy,więc nie obawiaj się ze mną zamiesz-kać.Znam całą twoją przeszłość, wiem, ile wycierpiałaś bólupsychicznego i fizycznego, jak bardzo się bałaś.Chcę, żebyś zemną zamieszkała, bo chcę się tobą zaopiekować, chcę ci daćwszystko, co powinnaś mieć, na co w pełni zasługujesz.Doty- ikasz mojej ręki, więcwiesz, że mówię szczerze.76- Byli inni, którzy ci towarzyszyli, kiedy oglądałaś moje wspomnienia.Czułam dwóchmężczyzn.- Był tylko jeden - sprostowała łagodnym głosem Fran- cesca.- Gabriel.On maogromną moc.Pod jego opieką nikt nie będzie mógł cię skrzywdzić.Skyler sprawiała wrażenie zaskoczonej.- Jestem pewna, że był jeszcze drugi mężczyzna.Je- den był bardzo cichy i wspomagałsiłą ciebie i mnie.Drugi nic nie robił, ale pamiętam, że kiedy wyszłaś, trzymał mnie wramionach, choć wcale mnie nie dotykał.Jego uścisk był bardzo silny i różnił się od uściskutego pierwszego męż- czyzny.On niczego ode mnie nie chciał.Pragnął tylko mi pomóc idodać otuchy.Kto to był?- Tylko Gabriel był z nami, kochanie.Może ten drugi mężczyzna tylko ci się przyśnił?- Bardzo wyraznie czułam obecność waszej trójki.Od tego mężczyzny emanowałaogromna siła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.I tak ze sobą spleceni, złączeniw namiętnym pocałunku, przefrunęli wspólnie do leża wypełnionego ziemią.Opadli na nie łagodnie, ale nadal nie mogli się od sie- bie oderwać.Gabriel wziąłFrancescę po raz drugi, kochając się z nią jeszcze ostrzej i jeszcze gwałtowniej niż poprzed-nio, lecz nawet po tym akcie nie wypuścił jej z objęć.Leżał obok niej z dłońmi wplecionymiw jej włosy, z ustami na jej piersiach.Trwali tak razem, aż wschodzące słońce przypo- mniałoim o potrzebie snu.Gabriel z niechęcią zabezpieczył grotę zaklęciami i zakrył ich miejscespoczynku.Ich ciała potrzebowały odświeżającego snu w ziemi.Musieli czasami zaznać jejleczniczego i ożywczego działania.74Francesca zwinęła się w kłębek w jego ramionach, czu- jąc, że jest strzeżona ibezpieczna.Czując, że wreszcie nie jest sama na świecie.Hiląc się do Gabriela, wdychała je-go męski zapach.Jego ciało zostało stworzone właśnie dla niej.Było doskonałe.Onadoskonale do niego pasowała, tak doskonale, że zdawało się, iż jest jego przedłużeniem.A wswym wnętrzu miała jego dziecko, żyjące, rosnące, roz- wijające się, ciepłe i bezpieczne, darod partnera życiowego tak cenny, że nic nie mogło go przewyższyć.- Zpij, moja piękna partnerko.Odpoczywaj, póki mo- żesz - rzekł czule Gabriel.Poczuła, jak delikatnym pocałunkiem musnął jej włosy.Jego ramiona objęły ją mocno iobydwoje pozwolili, by od- dech opuścił ich ciała, a serca przestały bić.75ROZDZIAA 8Francesca weszła do pokoju Skyler, niosąc torbę z ubra- niami i pluszową zabawkę,błękitnookiego wilka, które- go kupiła poprzedniej nocy.Nastolatka leżała na plecachwpatrzona w sufit.Jej długie rzęsy zatrzepotały na znak, że dziewczynka ma świadomość, iżnie jest już sama, ale to było wszystko.Skyler nie odwróciła nawet głowy.Francescazauważyła, że jej drobne, zmaltretowane ciało zesztywnia- ło.Strach dziecka wypełniał całypokój.- Skyler.- Francesca z rozmysłem przybrała ciepły, ła- godny ton.- Pamiętasz mnie?Głowa dziewczynki przekręciła się wolno w bok i duże szare oczy Skyler spoczęły natwarzy Franceski, jakby to była lina ratująca życie.- Przecież nie mogłabym cię zapomnieć.- Skyler, tak jak Francesca, mówiła pofrancusku, ale Francesca odnosiła wrażenie, że nie jest to rodzimy język dziewczynki.Zapa-dło krótkie milczenie, po czym Skyler zapytała z wyraznym wysiłkiem.- Czy to prawda? Czyon naprawdę nie żyje?Francesca przeszła przez pokój płynnie, z wdziękiem baletnicy.Nie miała w sobiesztywności, gwałtowności; gdy się poruszała, słychać było tylko lekki szmer powietrza.Paczkę z ubraniami położyła w nogach łóżka, a pluszowego wilka na poduszce obok Skyler,po czym ujęła jej dłoń.De- likatnie, Z czułością.- Tak, moja droga.On odszedł z tego świata i już ni- gdy cię nie tknie.Mam nadzieję, żezechcesz teraz zamiesz- kać ze mną.- Wolną ręką odgarnęła do tyłu niesforne włosydziewczynki.- Bo ja bardzo tego pragnę.- W czystym sre- brzystym głosie Franceskipobrzmiewały nutki sugestii.Ku jej zaskoczeniu otępiałe spojrzenie Skyłer uległo na- głej przemianie.Dziewczynkazamknęła powieki, a jej dłu- gie, gęste rzęsy niczym dwa półksiężyce spoczęły na bla- dychpoliczkach.- Czułam cię w środku.Czułam, że się ze mną kontak- tujesz.Wiem, że nie jesteś jakinni ludzie - powiedziała le- dwo słyszalnym szeptem.- Wiem o ludziach takie rzeczy, jakichnie powinnam wiedzieć.Dowiaduję się tego, kiedy ich dotykam.Ty też tak masz.Wiesz, coon mi zrobił, wiesz, co pozwalał robić ze mną swoim kolegom.Chcesz, żebym wyzdrowiała,ale nawet gdybyś odebrała mi wspomnienia, nie sprawisz, że będę znów niewinna i dobra.- Nie wierz w to, Skyler.Jesteś za mądra, żeby wierzyć w takie rzeczy.Oni zbezcześcilitwoje ciało, ale nie duszę.Mogli zniszczyć ciało, ale nie byli w stanie zniszczyć two- jejduszy.Jesteś i zawsze byłaś niewinna i dobra.Krzywdy, które ci wyrządzono, nie mogłyzmienić twojej właściwej natury.Co najwyżej mogły one wpłynąć na twój charakter,wzmocnić go.Wiesz, że jesteś silna, prawda? Udało ci się przetrwać coś, co innych ludzi zpewnością by zabiło.Skyler, wyraznie poruszona, przygryzła drobnymi ząb- kami dolną wargę, ale nic nieodpowiedziała.Francesca uśmiechnęła się do niej, jakby tym łagodnym uśmiechem chciała ją zapewnić,że wszystko będzie dobrze.- Masz rację co do mnie.Rzeczywiście jestem inna, tale jak ty.Zwiat zewnętrzny zpewnością ma na nas wpływ, ale je-steśmy silne od wewnątrz.Jesteś całością.Na twojej duszy nie ma najmniejszej skazy,więc nie obawiaj się ze mną zamiesz-kać.Znam całą twoją przeszłość, wiem, ile wycierpiałaś bólupsychicznego i fizycznego, jak bardzo się bałaś.Chcę, żebyś zemną zamieszkała, bo chcę się tobą zaopiekować, chcę ci daćwszystko, co powinnaś mieć, na co w pełni zasługujesz.Doty- ikasz mojej ręki, więcwiesz, że mówię szczerze.76- Byli inni, którzy ci towarzyszyli, kiedy oglądałaś moje wspomnienia.Czułam dwóchmężczyzn.- Był tylko jeden - sprostowała łagodnym głosem Fran- cesca.- Gabriel.On maogromną moc.Pod jego opieką nikt nie będzie mógł cię skrzywdzić.Skyler sprawiała wrażenie zaskoczonej.- Jestem pewna, że był jeszcze drugi mężczyzna.Je- den był bardzo cichy i wspomagałsiłą ciebie i mnie.Drugi nic nie robił, ale pamiętam, że kiedy wyszłaś, trzymał mnie wramionach, choć wcale mnie nie dotykał.Jego uścisk był bardzo silny i różnił się od uściskutego pierwszego męż- czyzny.On niczego ode mnie nie chciał.Pragnął tylko mi pomóc idodać otuchy.Kto to był?- Tylko Gabriel był z nami, kochanie.Może ten drugi mężczyzna tylko ci się przyśnił?- Bardzo wyraznie czułam obecność waszej trójki.Od tego mężczyzny emanowałaogromna siła [ Pobierz całość w formacie PDF ]