[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SÄ… jeszcze inni prawnicy w Bostonie,chciaÅ‚am zauważyć.Inni prawnicy, którzy nie każą czekać bez koÅ„ca ważnym klientom.Alenie zauważyÅ‚am. DziÄ™kujÄ™ bardzo" - powiedziaÅ‚am, pÅ‚aszczÄ…c siÄ™.SkierowaÅ‚am siÄ™ z zażeno-waniem do gabinetu Mary Agnes, żywy dowód na to, że cisi nie posiÄ…dÄ… ziemi.Kiedy już znalazÅ‚am siÄ™ za ciężkimi, obitymi drzwiami, staÅ‚o siÄ™ oczywiste, że potrzebyAbigail Elizabeth Randolph - tak prawne, jak emocjonalne - nie stanowiÅ‚y najwyższego priory-tetu w harmonogramie dnia Mary Agnes.Stosy papierzysk zaÅ›miecaÅ‚y jej poprzednio nieskala-ne biurko.Pięć aparatów telefonicznych pobÅ‚yskiwaÅ‚o pulsujÄ…cymi czerwonymi Å›wiateÅ‚kami.UrzÄ…dzenie faksujÄ…ce w rogu poÅ‚ykaÅ‚o papier w iloÅ›ci, która umożliwiÅ‚aby Christo i Jeanne-Claude opakowanie budynku Faneuil Hall.Sekretarki i asystenci wchodzili i wychodzili, niosÄ…cdokumenty o niebieskich grzbietach.WÅ‚osy Mary Agnes byÅ‚y w nieÅ‚adzie, kawa plamiÅ‚a klapyjej żakietu.SpojrzaÅ‚a na mnie tak, jakby nie miaÅ‚a bladego pojÄ™cia, kim u licha jestem.SR - Abby - podpowiedziaÅ‚am.- Gotowa do ćwiczeÅ„ ze skÅ‚adania zeznaÅ„.- Trzasnęłam ob-casami.DorzuciÅ‚am energiczny salut.Nie uÅ›miechnęła siÄ™.- MyÅ›laÅ‚am już, że o mnie zapomniaÅ‚aÅ›.PrzeczytaÅ‚am wszystkie gazety z poczekalni ibyÅ‚am bliska zakoszenia harlequina twojej recepcjonistce.KÄ…ciki jej ust nie uniosÅ‚y siÄ™ w peÅ‚nym podziwu rozbawieniu.Nie przeprosiÅ‚a mnie za to,że kazaÅ‚a mi czekać.Nie poprosiÅ‚a, żebym spoczęła.Spoczęłam.KtoÅ› zapukaÅ‚ do drzwi, potem uchyliÅ‚ je o cal.- Ginsburg i O'Connor czekajÄ… w sali konferencyjnej - poinformowaÅ‚ bezcielesny gÅ‚os.- Ruth Bader? Sandra Day1? - zapytaÅ‚am.1Ruth Bader Ginsburg i Sandra Day O'Connor - stawne amerykaÅ„skie prawniczki, piastujÄ…ce stanowi-ska sÄ™dziów SÄ…du Najwyższego.Ledwie potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….Dawna Mary Agnes byÅ‚aby zachwycona tym zbiegiem oko-licznoÅ›ci.Mary-Agnes-KtórÄ…-NiegdyÅ›-ZnaÅ‚am wydaÅ‚aby przynajmniej stÅ‚umiony chichot.- To nie potrwa dÅ‚ugo - powiedziaÅ‚a.MusiaÅ‚a zauważyć mojÄ… zdradzajÄ…cÄ… rozczarowanie mowÄ™ ciaÅ‚a, bo twarz jej zÅ‚agodniaÅ‚a.- Mamy teraz na gÅ‚owie naprawdÄ™ dużą sprawÄ™ - wyjaÅ›niÅ‚a.Potaknęłam ze zrozumieniem.CzekaÅ‚am, żeby dorzuciÅ‚a - à la Clyde - co nie znaczy, żetwoja taka nie jest.Nie dorzuciÅ‚a.PrzeszÅ‚a od razu do rzeczy.DeklamowaÅ‚a z pamiÄ™ci, cedzÄ…c sÅ‚owa tak, jakby skÅ‚adaÅ‚aprzysiÄ™gÄ™ na wierność sztandarowi albo odczytywaÅ‚a PreambuÅ‚Ä™ do Konstytucji.Uważamy teprawdy za oczywiste:- To powinna być cywilizowana procedura.Nie ma potrzeby wpadać w zÅ‚ość.Nie mapowodu do zdenerwowania.Celem skÅ‚adania zeznaÅ„ jest dostarczenie informacji, tak żebyprawnicy byli w stanie ocenić sÅ‚uszność twoich argumentów.Dyskusja winna być serdeczna.Nikt nie bÄ™dzie nikogo atakowaÅ‚.BÄ™dziesz przepytywana przez adwokata strony przeciwnej.Jamam prawo wnoszenia sprzeciwu.BÄ™dziesz zeznawać pod przysiÄ™gÄ….Mów prawdÄ™.Po prostuodpowiadaj na pytania.JeÅ›li nie bÄ™dziesz znaÅ‚a odpowiedzi, otwarcie to powiedz.Nie mów nicniepytana.Nie snuj domysłów.Nie koloryzuj.Nie zgaduj.Dawaj krótkie odpowiedzi.Przedudzieleniem każdej zastanów siÄ™ przez chwilÄ™.Upewnij siÄ™, że dobrze rozumiesz pytanie.JeÅ›liSR nie, poproÅ› o wyjaÅ›nienie.JeÅ›li wniosÄ™ sprzeciw, nie odzywaj siÄ™, dopóki nie dam ci znaku.Je-Å›li poczujesz siÄ™ skrÄ™powana albo nieswojo, zawsze możesz poprosić o przerwÄ™.Uważaj napodchwytliwe pytania zadawane przyjacielskim tonem albo kryjÄ…ce siÄ™ w serii pozornie nie-winnych pytaÅ„.WyprostowujÄ™ siÄ™.- Na przykÅ‚ad?- Klasyczny to: Bija pan jeszcze swojÄ… żonÄ™? JeÅ›li odpowiesz, że nie, przyznasz siÄ™ tymsamym do bicia.- O, mój Boże - wykrzykujÄ™.RÄ™ce zaciskajÄ… mi siÄ™ w pięści.- Spokojnie.Zauważysz te pociski nadlatujÄ…ce znienacka.Obejdziesz wszystkie miny.WierzÄ™ w twojÄ… inteligencjÄ™.- Przynajmniej ty jedna.- ByÅ‚yÅ›my razem w college'u - stwierdziÅ‚a.- Cóż, dziÄ™ki za wotum zaufania.- Kiedy bÄ™dzie już po wszystkim, mam nadziejÄ™, że popracujesz trochÄ™ nad kwestiÄ… sa-mooceny, Abby.PoprzekÅ‚adaÅ‚a jakieÅ› papiery.NabazgraÅ‚a coÅ› na karteczce i przykleiÅ‚a jÄ… na mrugajÄ…cymtelefonie.UsiÅ‚owaÅ‚am odczytać notatkÄ™ do góry nogami, żeby sprawdzić, czy ma coÅ› wspól-nego z mojÄ… sprawÄ….Habeas corpus, odcyfrowaÅ‚am.Czy to miaÅ‚o siÄ™ odnosić do nocnika?RozlegÅ‚o siÄ™ kolejne walenie do drzwi.JakiÅ› czÅ‚owiek w uniformie dozorcy wprowadziÅ‚wózek z pudÅ‚ami dokumentów i tym, co rozpoznaÅ‚am jako akta procesowe, które w Prawie iBezprawiu czasami taszczyÅ‚ Sam Waterson.- Zwietnie, Tony.Wsadz je tam do rogu - instruowaÅ‚a Mary Agnes.OdchrzÄ…knęła.- Codo twojego skÅ‚adania zeznaÅ„ - zaczęła, zanim jeszcze Tony opuÅ›ciÅ‚ pokój.A co z ochronÄ… prywatnoÅ›ci klienta? Co z tajemnicÄ… zawodowÄ… adwokata - chciaÅ‚am za-pytać.Ale mówiÅ‚a za szybko, żebym mogÅ‚a wskazać na Tony'ego rozÅ‚adowujÄ…cego pudÅ‚a wrogu i grozbÄ™ naruszenia przezeÅ„ tajemnicy (nawet jeÅ›li miaÅ‚ sÅ‚uchawki od walkmana nauszach).- Tak, jak już mówiÅ‚yÅ›my - ciÄ…gnęła - żeby zmniejszyć wydatki na stenotypistkÄ™ oraz dlawygody nas wszystkich, Jim i ja postanowiliÅ›my, że bÄ™dziecie skÅ‚adać zeznania w jednym ter-minie, tutaj w sali konferencyjnej.Rozumiem, że mogÄ… pojawić siÄ™ pewne napiÄ™cia, ale i ty, iSR druga strona jesteÅ›cie wszyscy inteligentnymi, dorosÅ‚ymi ludzmi.Dobrze wychowanymi doro-sÅ‚ymi.- PopatrzyÅ‚a na zegarek.- Nie byÅ‚abym tego taka pewna.PodniosÅ‚a siÄ™.- Czy nie powinnyÅ›my odegrać kilku pytaÅ„ i odpowiedzi? Nie przydaÅ‚aby siÄ™ taka próba?- Znowu Prawo i Bezprawie? - Odgarnęła wÅ‚osy z czoÅ‚a.- To nie jest sprawa kryminalna.Nie mamy do czynienia ze zbrodniÄ….- Z twojego punktu widzenia.Westchnęła.OtworzyÅ‚a szufladÄ™.Wyjęła broszurkÄ™.WrÄ™czyÅ‚a mi jÄ….- PrzygotowaliÅ›my jÄ… z myÅ›lÄ… o naszych klientach, którzy majÄ… skÅ‚adać zeznania.Wez jÄ…ze sobÄ… do domu.Przestudiuj.- WyszÅ‚a zza biurka.PoÅ‚ożyÅ‚a mi dÅ‚oÅ„ na ramieniu.Poprowa-dziÅ‚a mnie - koniec lekcji - w stronÄ™ drzwi.- Masz jeszcze jakieÅ› pytania?- Tak.UniosÅ‚a podbródek.- Co mam na siebie wÅ‚ożyć?WkÅ‚adam to, co wÅ‚ożyÅ‚aby Lawinia.To znaczy, zestaw na tyle w jej guÅ›cie, na ile po-zwala mój ograniczony budżet i szafa peÅ‚na starych, pozostaÅ‚ych jeszcze z college'u, poroz-ciÄ…ganych ubraÅ„ i panterek ze sklepu wojskowego.WyciÄ…gam parÄ™ czarnych spodni.ZnajdujÄ™czarny żakiet, który zakupiÅ‚am na nabożeÅ„stwo żaÅ‚obne matki, ciÄ…gle jeszcze spowity plastiko-wym caÅ‚unem z pralni chemicznej.W Å›wietle Å‚azienki obie czernie gryzÄ… siÄ™ ze sobÄ….WkÅ‚adambiaÅ‚Ä… bluzkÄ™, którÄ… wyprasowaÅ‚am zeszÅ‚ego wieczora żelazkiem pożyczonym od sÄ…siadki z na-przeciwka.Odpinam jeden guzik wiÄ™cej niż zwykle.Z myÅ›lÄ… o modzie, nie Nedzie, pozwólcie,że zauważę.Nad makijażem pracujÄ™ równie starannie jak MichaÅ‚ AnioÅ‚ nad KaplicÄ… SykstyÅ„skÄ…- gdybyż tylko efekt byÅ‚ równie dobry.Usuwam nadmiar szminki z ust.PrzeÅ‚ykam trochÄ™ ka-wy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl