[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nareszcie Annie mogła zobaczyć jej oczy.Tak jak jej własne , były jasne i pociągające.Ale był w nich też ostry,ironiczny błysk, wyraz inteligencji zbyt żywej, by mogła poprzestać naczystej dobroci.Był tam jeszcze jakiś cień przewrotności, drapieżnazdolność do zadawania ran, ukryta pod promiennym uśmiechem.Annie pomyślała o szeptach, które udało jej się podsłuchać w Richland,szeptach wyłowionych przez jej dziecinne uszy.Wzbraniały się przedsłuchaniem, ale wyczulone były na każdą zakazaną dla nich informację.Poczuła, jak przeniknął ją nieprzyjemny chłód.Alice Havilland nie pochodziła z Richland.Harry spotkał ją w jakiejśpodróży w interesach, daleko stąd.Małżeństwo z nią nie spodobało sięjego rodzicom i spowodowało rozłam w rodzinie, którego nigdy nie udałosię naprawić.Czy Alice była złą kobietą? Kurtyna czasu skrywała odpowiedz.Ale wjakiś sposób Annie nie potrafiła czy nie chciała tego zrozumieć czas, który Alice spędziła w Richland był czasem ogromnegoupokorzenia Harry'ego.Ciągle jeszcze to na nim ciążyło.Alice nie umarła tak sobie, po prostu, jak to odmalował Harry w swoichwspomnieniach.Uciekła od niego, a jej zniknięcie dopełniło jego hańby.Zmierć przyszłapózniej.To wszystko, co jej było wiadomo.Szczegóły skrywała zmowa milczeniamieszkańców Richland.Wiedziała jednak dość, by zrozumieć, że mit jejmatki był fałszywy.Alice Havilland nie była umarłą księżniczką z bajki.Natomiast była zródłem i przyczyną samotności Harry'ego Havillanda ismutnego losu Annie.Ale dlaczego?Rozważając to pytanie spojrzała na fotografię, która zafascynowała jąbardziej niż inne.Utrwaliła ona oczy Alice wyjątkowo wyraznie.Spojrzenie wręcz przykuło obiektyw aparatu, a przez niego zaglądało wgłąb serca córki.Annie patrzyła na zdjęcie długo i z uwagą.Ciarki przebiegły jej poplecach.Niemal przestała oddychać.Jak jej oczy w lustrze, zdawały sięnagle należeć do kogoś obcego, tak teraz te oczy na zdjęciu, skradły jakbyczęść jej samej i pyszniły się tym teraz przed nią, cynicznie zmienione,jak talizman rzucający zły urok.Zanim zdołała odwrócić wzrok, nagły błysk barw i ruchu wystrzelił zgłębi jej umysłu, zbyt krótki, by gozatrzymać i rozpoznać, ale zbyt realny, by go zapomnieć.Zadrżała.Oparła się rękoma o podłogę, jakby cały świat zakołysał się pod nią.Ta iskra była gdzieś w niej, żywa, starająca się uwolnić.Czuła, żepochodzi z czasów, gdy nie była jeszcze tą Annie, co teraz, tak dobrzesobie znaną, z czasów, gdy nie miała jeszcze osobowości, która mogłabyją chronić.Z czasów, kiedy jej jedynym oknem na świat i osłoną była jej matka.Wstrząśnięta, zamknęła oczy na chwilę, która wydawała sięnieskończenie długa.Potem odłożyła zdjęcie do pudełka, razem z innymi i zatrzasnęła zpośpiechem walizkę.Kiedy zeszła ze stryszku po schodkach i wróciła do swojego pokoju,przestała myśleć o Alice Havilland.* * *Gdy Harry wrócił tego dnia do domu, zobaczył swoją córkę taką, jakabyła zawsze, uśmiechnięta i pogodna.Powitała go, usiadła obok niego nasofie, gdy czytał gazetę była już zbyt duża, by siadać mu na kolanachjak za dawnych lat a potem wyszła do kuchni, by pomóc pani Dionprzygotować dla niego obiad.Tego wieczora, gdy myła twarz i szczotkowała włosy, starała się niepatrzeć prosto w lustro, by nie spotkać spojrzenia swoich oczu z ichmigotliwymi, kocimi tęczówkami.Dla ludzi z zewnątrz Annie była wciąż tą samą Annie.A i sama niedostrzegała w sobie zmiany.Może z wyjątkiem drobnego faktu, że stającprzed lustrem w łazience, zaczęła unikać swego wzroku.Od tamtego dnia została najlepszą w świecie specjalistką w zwalczaniunieszczęścia i, tym samym, największą w świecie aktorką.W szkole pracowała ciężko, a kiedy jej stopnie wydały się jej trochęniższe, niż na to zasłużyła, spytała wprostnauczycieli o powody.Ich wymijające odpowiedzi miały ukryć fakt, że wpowszechnym odczuciu mieszkańców Richland dziewczyna, za którąstała taka rodzinna historia, nie powinna konkurować z najlepszymiuczennicami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nareszcie Annie mogła zobaczyć jej oczy.Tak jak jej własne , były jasne i pociągające.Ale był w nich też ostry,ironiczny błysk, wyraz inteligencji zbyt żywej, by mogła poprzestać naczystej dobroci.Był tam jeszcze jakiś cień przewrotności, drapieżnazdolność do zadawania ran, ukryta pod promiennym uśmiechem.Annie pomyślała o szeptach, które udało jej się podsłuchać w Richland,szeptach wyłowionych przez jej dziecinne uszy.Wzbraniały się przedsłuchaniem, ale wyczulone były na każdą zakazaną dla nich informację.Poczuła, jak przeniknął ją nieprzyjemny chłód.Alice Havilland nie pochodziła z Richland.Harry spotkał ją w jakiejśpodróży w interesach, daleko stąd.Małżeństwo z nią nie spodobało sięjego rodzicom i spowodowało rozłam w rodzinie, którego nigdy nie udałosię naprawić.Czy Alice była złą kobietą? Kurtyna czasu skrywała odpowiedz.Ale wjakiś sposób Annie nie potrafiła czy nie chciała tego zrozumieć czas, który Alice spędziła w Richland był czasem ogromnegoupokorzenia Harry'ego.Ciągle jeszcze to na nim ciążyło.Alice nie umarła tak sobie, po prostu, jak to odmalował Harry w swoichwspomnieniach.Uciekła od niego, a jej zniknięcie dopełniło jego hańby.Zmierć przyszłapózniej.To wszystko, co jej było wiadomo.Szczegóły skrywała zmowa milczeniamieszkańców Richland.Wiedziała jednak dość, by zrozumieć, że mit jejmatki był fałszywy.Alice Havilland nie była umarłą księżniczką z bajki.Natomiast była zródłem i przyczyną samotności Harry'ego Havillanda ismutnego losu Annie.Ale dlaczego?Rozważając to pytanie spojrzała na fotografię, która zafascynowała jąbardziej niż inne.Utrwaliła ona oczy Alice wyjątkowo wyraznie.Spojrzenie wręcz przykuło obiektyw aparatu, a przez niego zaglądało wgłąb serca córki.Annie patrzyła na zdjęcie długo i z uwagą.Ciarki przebiegły jej poplecach.Niemal przestała oddychać.Jak jej oczy w lustrze, zdawały sięnagle należeć do kogoś obcego, tak teraz te oczy na zdjęciu, skradły jakbyczęść jej samej i pyszniły się tym teraz przed nią, cynicznie zmienione,jak talizman rzucający zły urok.Zanim zdołała odwrócić wzrok, nagły błysk barw i ruchu wystrzelił zgłębi jej umysłu, zbyt krótki, by gozatrzymać i rozpoznać, ale zbyt realny, by go zapomnieć.Zadrżała.Oparła się rękoma o podłogę, jakby cały świat zakołysał się pod nią.Ta iskra była gdzieś w niej, żywa, starająca się uwolnić.Czuła, żepochodzi z czasów, gdy nie była jeszcze tą Annie, co teraz, tak dobrzesobie znaną, z czasów, gdy nie miała jeszcze osobowości, która mogłabyją chronić.Z czasów, kiedy jej jedynym oknem na świat i osłoną była jej matka.Wstrząśnięta, zamknęła oczy na chwilę, która wydawała sięnieskończenie długa.Potem odłożyła zdjęcie do pudełka, razem z innymi i zatrzasnęła zpośpiechem walizkę.Kiedy zeszła ze stryszku po schodkach i wróciła do swojego pokoju,przestała myśleć o Alice Havilland.* * *Gdy Harry wrócił tego dnia do domu, zobaczył swoją córkę taką, jakabyła zawsze, uśmiechnięta i pogodna.Powitała go, usiadła obok niego nasofie, gdy czytał gazetę była już zbyt duża, by siadać mu na kolanachjak za dawnych lat a potem wyszła do kuchni, by pomóc pani Dionprzygotować dla niego obiad.Tego wieczora, gdy myła twarz i szczotkowała włosy, starała się niepatrzeć prosto w lustro, by nie spotkać spojrzenia swoich oczu z ichmigotliwymi, kocimi tęczówkami.Dla ludzi z zewnątrz Annie była wciąż tą samą Annie.A i sama niedostrzegała w sobie zmiany.Może z wyjątkiem drobnego faktu, że stającprzed lustrem w łazience, zaczęła unikać swego wzroku.Od tamtego dnia została najlepszą w świecie specjalistką w zwalczaniunieszczęścia i, tym samym, największą w świecie aktorką.W szkole pracowała ciężko, a kiedy jej stopnie wydały się jej trochęniższe, niż na to zasłużyła, spytała wprostnauczycieli o powody.Ich wymijające odpowiedzi miały ukryć fakt, że wpowszechnym odczuciu mieszkańców Richland dziewczyna, za którąstała taka rodzinna historia, nie powinna konkurować z najlepszymiuczennicami [ Pobierz całość w formacie PDF ]