[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez wszystkie stulecia jegoegzystencji nikt nie wpadł na po- mysł, żeby mówić do niego Gabe".- Więcej szacunku, młoda damo.- Szybko połączył się z umysłem Skyler, nie dając jejczasu na zastanowienie się ani na to, by powiadomiła Luciana, że Gabriel do nich dołą- czył.Natychmiast poczuł falę mocy sygnalizującą obecność brata w umyśle dziewczynki.Lucian od razu go wyczuł.- Trochę tu za mało miejsca na nas dwóch.- A więc upadłeś tak nisko, że wykorzystujesz do swo- ich matactw umysły dzieci?Sądziłem, że jesteś na tyle sil- ny, iż możesz stanąć ze mną twarzą w twarz.Najwyrazniejtwoje moce bardzo osłabły.- Gabriel mówił łagodnym, czy- stym i hipnotyzującym głosem.- Próbujesz mnie zdenerwować, Gabrielu, ale to nigdy nie działało.Wątpię, czy jesteś wstanie tak mnie wzbu- rzyć, abym przyjął twoje wyzwanie.Miękniesz w tym domu otoczonykobietami, ja zaś buduję sobie królestwo, którym będę rządził.Gabriel westchnął.- Mówisz jak dziecko, Lucianie.Znudzi cię rządzenie królestwem.Znajdz lepiej jakiśklasztor i zacznij czytać książki.- Już to robiłem.- Zanim Gabriel zdążył zobaczyć oczami Luciana jego otoczenie,Lucian wycofał się z umy- słu Skyler.Dziewczynka spojrzała na Gabriela.- On wiedział, że dałeś mi tę książkę.Podawał z niej różne cytaty i poradził, żebymzajrzała na osiemdziesiątą drugą stro- nę.Sprawdziłam urywki, które cytował, i wszystko sięzgadza- ło co do słowa - powiedziała z wielkim podziwem w głosie.- Lucian jest genialny i ma fotograficzną pamięć.Spojrzała na niego szeroko otwartymioczyma.- iy też masz taką zdolność, prawda? Gabriel skinął głową.- Tak, kochanie.Lucian jest moim bratem blizniakiem.Lubi różne zabawy, niekoniecznie przyjemne.Nie chcę cię straszyć, ale on posiadawielką moc, której nie zawsze uży- wa w dobrym celu.Skyler pokręciła głową i podała Gabrielowi książkę.- Nie boję się go.Wcale się go nie boję.Dlaczego Fran- cesca kazała mi na nikogo niepatrzeć? - zadała to pytanie, żeby sprawdzić, czy Gabriel wyjawi jej prawdę,Błysnął w uśmiechu białymi zębami i po raz pierwszy Skyler poczuta na plecachdreszcz strachu.Przez chwilę wyraznie ujrzała w Gabrielu drapieżnika.- Lucian potrafi znacznie więcej niż tylko porozumie- wać się mentalnie.Ma zdolnościnie tylko telepatyczne.Może cię wykorzystać, jeśli się z tobą połączy.Skyler nie spodziewała się takiej odpowiedzi.Stanęła, patrząc Gabrielowi w oczy.- naprawdę odpowiadasz na moje pytania.Nawet je- śli dotyczą złych rzeczy, zawszemówisz prawdę.- A czego oczekiwałaś, Skyler? Wzruszyła ramionami.- Większość ludzi oszukuje dzieci, jeśli prawda jest zbyt trudna.- Skyler pochyliłagłowę, tak że włosy opadły jej na twarz.- Nie powinnam cię tak sprawdzać, ale coś ta- kiegochyba właśnie podejrzewałam.- Czy to ci się wydaje niewiarygodne? - zaciekawił sięGabriel.- A czy jest wiarygodne, że ty i Francesca rozmawiacie ze mną w myślach? Czy niedziwne, że potrafię rozmawiać ze zwierzętami?Gabriel uniósł lekko jedną brew.- A potrafisz?145Skinęła głową, nie patrząc na niego, chyba obawiała się, że jej nie uwierzy.- Wiem, że nauczyłaś się wyczuwać zbliżające się kło- poty, ale nie miałem pojęcia, żejesteś aż tak uzdolniona.Będziemy musieli popracować nad tym wyjątkowym talen- tem.Lubisz zwierzęta?- Bardziej niż ludzi - wyznała z lekkim uśmiechem. o wiele bardziej.Zwierzęta są mibliskie.Mają zasady, we- dług których żyją.Zdrowe zasady.- Niektórzy ludzie też mają zasady, kochanie.Niektó- rzy mają nawet honor i sąuczciwi.Powinnaś to wiedzieć, bo też jesteś człowiekiem.- Naprawdę możesz mnie nauczyć lepiej porozumie- wać się ze zwierzętami?- Pomogę ci rozwinąć wszystkie twoje zdolności - odparł.- I bardzo możliwe, że razem z Francescą nauczymy cię, jak będąc wśród ludzi, osłaniaćsię przed niechcianymi emocjami.- Chciałabym to umieć.- Dziewczynka przygryzła dol- ną wargę.- Wiesz, że twójakcent jest dziwny i czasami przekręcasz słowa? Ale mnie się to podoba.- Jak to się stało, że znasz nie tylko francuski, ale także angielski?Skyler znów wzruszyła ramionami.- Aatwo uczę się obcych języków.Nie wiem, dlaczego tak jest, ale mama miała chybatak samo.- Musiała być wyjątkową kobietą.%7łałuję, że jej nie po- znałem.- Dziękuję - wyszeptała Skyler ze słodyczą, jej głos przypominał Francescę.Potemnagle jednym susem rzuciła się w stronę schodów i zniknęła.Po rozmowie z nią Gabriel chodził w milczeniu po po- kojach, przysłuchując sięodgłosom wydawanym przez lu- dzi.Przebywanie z nimi pod jednym dachem wcale nie byłoaż tak bardzo niewygodne, jak się obawiał.Wcześniej połą- czył się z umysłem Santino iprzekonał się, że jest lojalny i odważny.Nigdy nie spędzał dużo czasu ze śmiertelnikami, niemiał wśród nich przyjaciół.Ale Santino był człowiekiem solidnym, o dobrym sercu.Niczegonie ukrywał.A jego żona miała łagodny charakter.Nie wiedziała, czy ma wierzyć mę- żowi wto, co jej opowiadał o Aidanie i jego towarzyszce ży- cia, ale chciała być z Santino i chciałamu stworzyć szczęśliwy dom.Gabriel przekonał się, że idąc przez pokój, uśmiecha się do siebie.Wszystkie odgłosywydawały mu się znajome, nie- mal uspokajające.A różne nowe zapachy, które wypełniałypomieszczenia, sprawiały, że dom stał się jeszcze bardziej przytulny.- Polubiłeś ich - stwierdziła Francesca, zakradłszy się do Gabriela od tyłu i objąwszy gow pasie rękami.Głowę oparła o jego szerokie plecy.- Tak, polubiłem - przyznał.- Tylko nie wiem, czy ta kobieta nie ucieknie z krzykiem,kiedy dom faktycznie za- atakują wampiry.- Nie wiem, czy sama nie uciekłabym z krzykiem - roze- śmiała się Francesca.- Skylerposzła się położyć.Była bar- dzo zmęczona.Posiedziałam z nią chwilę, żeby się upewnić, żezdrowieje.Ale teraz, kochanie, mam straszliwy apetyt.- W głosie Franceski brzmiaładelikatna sugestia.Gabriel nakrył jej dłonie swoimi.- Znowu? Więc jak często będę musiał cię karmić? Przesunęła rękoma po jego ciele,pieszcząc napięte mię-śnie klatki piersiowej oraz inne bardziej intymne miejsca.- Chodzi nie tylko o mnie - przypomniała.- Zresztą dobrze wiesz, że wcale nie mówię ozwykłym głodzie.Odwrócił się i wziął ją w ramiona, unosząc w górę z ta- ką łatwością, jakby ważyła tyleco dziecko.Jego ciemne oczy wpatrywały się w jej twarz tak pożądliwie, że na ten widok ażjej dech zaparło.- Jeśli nie o zwykłym głodzie, to o czym, Francesco? Uwielbiam, kiedy prosisz mnie o146to, czego potrzebujesz.- Gabrielu.- Wypowiedziała jego imię jakby ze zdumie- niem, przesuwając zarazemdłonią po jego buńczucznie za- ciśniętej szczęce.To był jej Gabriel.Jej legendarny wojow-nik.Ogromnie zmysłowy wojownik.- O nic cię nie proszę, partnerze życiowy, tylko żądam.Moje ciało ciebie potrzebuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Przez wszystkie stulecia jegoegzystencji nikt nie wpadł na po- mysł, żeby mówić do niego Gabe".- Więcej szacunku, młoda damo.- Szybko połączył się z umysłem Skyler, nie dając jejczasu na zastanowienie się ani na to, by powiadomiła Luciana, że Gabriel do nich dołą- czył.Natychmiast poczuł falę mocy sygnalizującą obecność brata w umyśle dziewczynki.Lucian od razu go wyczuł.- Trochę tu za mało miejsca na nas dwóch.- A więc upadłeś tak nisko, że wykorzystujesz do swo- ich matactw umysły dzieci?Sądziłem, że jesteś na tyle sil- ny, iż możesz stanąć ze mną twarzą w twarz.Najwyrazniejtwoje moce bardzo osłabły.- Gabriel mówił łagodnym, czy- stym i hipnotyzującym głosem.- Próbujesz mnie zdenerwować, Gabrielu, ale to nigdy nie działało.Wątpię, czy jesteś wstanie tak mnie wzbu- rzyć, abym przyjął twoje wyzwanie.Miękniesz w tym domu otoczonykobietami, ja zaś buduję sobie królestwo, którym będę rządził.Gabriel westchnął.- Mówisz jak dziecko, Lucianie.Znudzi cię rządzenie królestwem.Znajdz lepiej jakiśklasztor i zacznij czytać książki.- Już to robiłem.- Zanim Gabriel zdążył zobaczyć oczami Luciana jego otoczenie,Lucian wycofał się z umy- słu Skyler.Dziewczynka spojrzała na Gabriela.- On wiedział, że dałeś mi tę książkę.Podawał z niej różne cytaty i poradził, żebymzajrzała na osiemdziesiątą drugą stro- nę.Sprawdziłam urywki, które cytował, i wszystko sięzgadza- ło co do słowa - powiedziała z wielkim podziwem w głosie.- Lucian jest genialny i ma fotograficzną pamięć.Spojrzała na niego szeroko otwartymioczyma.- iy też masz taką zdolność, prawda? Gabriel skinął głową.- Tak, kochanie.Lucian jest moim bratem blizniakiem.Lubi różne zabawy, niekoniecznie przyjemne.Nie chcę cię straszyć, ale on posiadawielką moc, której nie zawsze uży- wa w dobrym celu.Skyler pokręciła głową i podała Gabrielowi książkę.- Nie boję się go.Wcale się go nie boję.Dlaczego Fran- cesca kazała mi na nikogo niepatrzeć? - zadała to pytanie, żeby sprawdzić, czy Gabriel wyjawi jej prawdę,Błysnął w uśmiechu białymi zębami i po raz pierwszy Skyler poczuta na plecachdreszcz strachu.Przez chwilę wyraznie ujrzała w Gabrielu drapieżnika.- Lucian potrafi znacznie więcej niż tylko porozumie- wać się mentalnie.Ma zdolnościnie tylko telepatyczne.Może cię wykorzystać, jeśli się z tobą połączy.Skyler nie spodziewała się takiej odpowiedzi.Stanęła, patrząc Gabrielowi w oczy.- naprawdę odpowiadasz na moje pytania.Nawet je- śli dotyczą złych rzeczy, zawszemówisz prawdę.- A czego oczekiwałaś, Skyler? Wzruszyła ramionami.- Większość ludzi oszukuje dzieci, jeśli prawda jest zbyt trudna.- Skyler pochyliłagłowę, tak że włosy opadły jej na twarz.- Nie powinnam cię tak sprawdzać, ale coś ta- kiegochyba właśnie podejrzewałam.- Czy to ci się wydaje niewiarygodne? - zaciekawił sięGabriel.- A czy jest wiarygodne, że ty i Francesca rozmawiacie ze mną w myślach? Czy niedziwne, że potrafię rozmawiać ze zwierzętami?Gabriel uniósł lekko jedną brew.- A potrafisz?145Skinęła głową, nie patrząc na niego, chyba obawiała się, że jej nie uwierzy.- Wiem, że nauczyłaś się wyczuwać zbliżające się kło- poty, ale nie miałem pojęcia, żejesteś aż tak uzdolniona.Będziemy musieli popracować nad tym wyjątkowym talen- tem.Lubisz zwierzęta?- Bardziej niż ludzi - wyznała z lekkim uśmiechem. o wiele bardziej.Zwierzęta są mibliskie.Mają zasady, we- dług których żyją.Zdrowe zasady.- Niektórzy ludzie też mają zasady, kochanie.Niektó- rzy mają nawet honor i sąuczciwi.Powinnaś to wiedzieć, bo też jesteś człowiekiem.- Naprawdę możesz mnie nauczyć lepiej porozumie- wać się ze zwierzętami?- Pomogę ci rozwinąć wszystkie twoje zdolności - odparł.- I bardzo możliwe, że razem z Francescą nauczymy cię, jak będąc wśród ludzi, osłaniaćsię przed niechcianymi emocjami.- Chciałabym to umieć.- Dziewczynka przygryzła dol- ną wargę.- Wiesz, że twójakcent jest dziwny i czasami przekręcasz słowa? Ale mnie się to podoba.- Jak to się stało, że znasz nie tylko francuski, ale także angielski?Skyler znów wzruszyła ramionami.- Aatwo uczę się obcych języków.Nie wiem, dlaczego tak jest, ale mama miała chybatak samo.- Musiała być wyjątkową kobietą.%7łałuję, że jej nie po- znałem.- Dziękuję - wyszeptała Skyler ze słodyczą, jej głos przypominał Francescę.Potemnagle jednym susem rzuciła się w stronę schodów i zniknęła.Po rozmowie z nią Gabriel chodził w milczeniu po po- kojach, przysłuchując sięodgłosom wydawanym przez lu- dzi.Przebywanie z nimi pod jednym dachem wcale nie byłoaż tak bardzo niewygodne, jak się obawiał.Wcześniej połą- czył się z umysłem Santino iprzekonał się, że jest lojalny i odważny.Nigdy nie spędzał dużo czasu ze śmiertelnikami, niemiał wśród nich przyjaciół.Ale Santino był człowiekiem solidnym, o dobrym sercu.Niczegonie ukrywał.A jego żona miała łagodny charakter.Nie wiedziała, czy ma wierzyć mę- żowi wto, co jej opowiadał o Aidanie i jego towarzyszce ży- cia, ale chciała być z Santino i chciałamu stworzyć szczęśliwy dom.Gabriel przekonał się, że idąc przez pokój, uśmiecha się do siebie.Wszystkie odgłosywydawały mu się znajome, nie- mal uspokajające.A różne nowe zapachy, które wypełniałypomieszczenia, sprawiały, że dom stał się jeszcze bardziej przytulny.- Polubiłeś ich - stwierdziła Francesca, zakradłszy się do Gabriela od tyłu i objąwszy gow pasie rękami.Głowę oparła o jego szerokie plecy.- Tak, polubiłem - przyznał.- Tylko nie wiem, czy ta kobieta nie ucieknie z krzykiem,kiedy dom faktycznie za- atakują wampiry.- Nie wiem, czy sama nie uciekłabym z krzykiem - roze- śmiała się Francesca.- Skylerposzła się położyć.Była bar- dzo zmęczona.Posiedziałam z nią chwilę, żeby się upewnić, żezdrowieje.Ale teraz, kochanie, mam straszliwy apetyt.- W głosie Franceski brzmiaładelikatna sugestia.Gabriel nakrył jej dłonie swoimi.- Znowu? Więc jak często będę musiał cię karmić? Przesunęła rękoma po jego ciele,pieszcząc napięte mię-śnie klatki piersiowej oraz inne bardziej intymne miejsca.- Chodzi nie tylko o mnie - przypomniała.- Zresztą dobrze wiesz, że wcale nie mówię ozwykłym głodzie.Odwrócił się i wziął ją w ramiona, unosząc w górę z ta- ką łatwością, jakby ważyła tyleco dziecko.Jego ciemne oczy wpatrywały się w jej twarz tak pożądliwie, że na ten widok ażjej dech zaparło.- Jeśli nie o zwykłym głodzie, to o czym, Francesco? Uwielbiam, kiedy prosisz mnie o146to, czego potrzebujesz.- Gabrielu.- Wypowiedziała jego imię jakby ze zdumie- niem, przesuwając zarazemdłonią po jego buńczucznie za- ciśniętej szczęce.To był jej Gabriel.Jej legendarny wojow-nik.Ogromnie zmysłowy wojownik.- O nic cię nie proszę, partnerze życiowy, tylko żądam.Moje ciało ciebie potrzebuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]