[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie bez powodu hrabstwo Los Angeles uchodziło za bardzo nie-bezpieczne.Kiedyś wpadła w ręce policji drogowej, bo znalazła się wgrupie przyjaciół lubiących szybką jazdę samochodową po narkotykach.Policjanci zawiezli ją do lokalnej kostnicy.Posunięcie to odniosłozamierzony skutek, gdyż cała reszta życiowych problemów wydawała jejsię przez długi czas trywialnym drobiazgiem.To wtedy przekonała się nawłasne oczy, ile ofiar pochłaniają wypadki drogowe, przedawkowania,strzelaniny, bójki na noże, domowa przemoc wobec kobiet, dzieci istarców, samobójstwa, morderstwa i bratobójstwa.Pokazano jej teżofiary wypadków samochodowych, zmasakrowane w stopniuuniemożliwiającym identyfikację.Wystarczyło przypomnieć sobie todoświadczenie, by potrafiła spojrzeć na swoje życie z należytej per-spektywy.Tego dnia przywołała znów to traumatyczne wspomnienie wcelu uśmierzenia nagłych, irracjonalnych lęków.Z Brendą Lopezzetknęła się kilka razy.Była to kobieta wyjątkowo piękna i utalentowana,pragnąca zrobić karierę na srebrnym ekranie, a nie na scenie czy wtelewizji.Marzyły jej się główne role w filmach fabularnych i związane znimi wielomilionowe gaże.Była agresywna i zdeterminowana -zresztątak trzeba, jeśli się chce pozostać w Hollywood.Krążyły plotki, żeskłonna była iść w tym celu po trupach, robiąc sobie z ludzi wrogów; czyjednak można w pełni wierzyć plotkom? Z drugiej strony, Jennifer znałaBrendę, która powiedziała jej wprost, że nie cofnie się przed niczym, abyosiągnąć swój cel.Czy dlatego została zamordowana?Jakakolwiek byłaby jednak przyczyna, nie mogła ona mieć żadnegozwiązku z niepojętymi obawami Abby o życie córki.Los Angeles to niejest zwyczajne miasto, w którym zdarzają się rozmaite przestępstwa; towielka aglomeracja będąca sceną potwornych zbrodni.Jennifer wjechała pod przestronny portyk Granger House - ceglanegobudynku wzniesionego na szczycie stromego urwiska.W mgliste dnizdawał się wyłaniać z obłoku, co upodabniało go do nawiedzonegozamczyska.Z wieży na drugim piętrze roztaczał się imponujący widok nacztery strony świata.Jennifer ubóstwiała ten dom.Doug wysiadł ze swojej mazdy i aż gwizdnął z wrażenia.- Z bliska wygląda jeszcze lepiej - stwierdził.- Przecież to tylko dom - zaoponowała Jennifer.- Aha.Po prostu skromne ranczo.- Nie to miałam na myśli.To wspaniały dom, lecz nic ponad to.Ruszyła wstronę frontowych drzwi, które się otworzyły, zanimzdążyła do nich podejść.Edgar, jak zwykle był w nieskazitelnej liberii.- Dobry wieczór, panno Jennifer - powitał ją, mimo że wiele razypowtarzała, że panna" nie jest częścią jej imienia.- Cześć, Edgarze.Wszystko w porządku? ,Wszystko" oznaczało jejmatkę, o czym lokaj wiedział.- Jak najbardziej.Pan Markham dotarł bezpiecznie.- Czyli dobrze mu się leciało i przeżył atak sępów na lotnisku, prawda? -zapytał Doug, wyłaniając się zza pleców Jennifer.- O, witam pana - powiedział Edgar.- Owszem, umknął im bardzoskutecznie.Jest teraz w gabinecie i czyta.Pani mama, panno Jennifer,czuje się całkiem dobrze, ale postanowiła odpocząć przed kolacją.- Dziękuję, Edgarze.Doug zostanie u nas na weekend.Mamy jakieś dobremiejsce, żeby go ulokować?- Może apartament prezydencki? - zasugerował Doug.- Pomyślałam raczej o przyziemiu - mruknęła Jennifer, a Doug pokręciłnosem.- Mamy przyjemny pokój gościnny na górze - powiedział beznamiętnymtonem Edgar.- Proszę wejść.Może przejdą państwo dogabinetu na koktajl? W tym czasie zaniosę rzeczy pana Hensona do jegopokoju.- Dziękuję, Edgarze.Lokaj wziął torbę Douga i zniknął.- Idziemy do gabinetu? - Doug szepnął Jennifer do ucha.- Myślałam, że chcesz zwiedzić dom.- Pózniej.Teraz chcę poznać gwiazdora.- W porządku.To nawet dobrze, mówiąc szczerze.Przedstawię cię, apotem zajrzę do matki.- Ach, rozumiem.Chcesz mnie przedstawić panu Markhamowi i daćnogę.- Przecież nie muszę uciekać.Martwię się o matkę.Dla niej trochę zadużo wrażeń jak na jeden dzień.- Może jesteś nadopiekuńcza?- Naprawdę uważasz, że jestem przeczulona? - zaniepokoiła się Jennifer.- Nie.- Doug ujął ją za ręce.- Wiem, jak bardzo się tym wszystkimprzejmujesz.- Dzięki - powiedziała, cmokając go w policzek.- Chodzmy się z nim spotkać.- Tędy, Doug.Jennifer poprowadziła Douga przez foyer i reprezentacyjny hol.Obapomieszczenia zdobiły rzezbione w drewnie gzymsy i artystyczneprzedmioty.Na jasnych ścianach wisiały miecze, zbroje oraz liczneobrazy.Wiele z nich należało do Abby, a część kolekcji zgromadzono zaczasów Davida Grangera, zamożnego angielskiego aktora, a zarazemmagika.Wkrótce po wybudowaniu tej wspaniałej rezydencji Granger,podobnie jak słynny iluzjonista Harry Houdini, zaczął się obsesyjnieinteresować okultyzmem.Wydawane przez niego przyjęcia, podczasktórych żyjący mogli kontaktować się ze zmarłymi, cieszyły się mrocznąsławą, gdyż paru gości zmarło w ich trakcie.To właśnie wtedy zrodziłasię opinia, że Granger House jest nawiedzony przez duchy.Był to jednakpiękny dom i po śmierci Grangera jegożona, a pózniej córki, mieszkały w nim nadal przez wiele lat.Sprzedałygo dopiero wtedy, kiedy zdecydowały się wrócić do Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nie bez powodu hrabstwo Los Angeles uchodziło za bardzo nie-bezpieczne.Kiedyś wpadła w ręce policji drogowej, bo znalazła się wgrupie przyjaciół lubiących szybką jazdę samochodową po narkotykach.Policjanci zawiezli ją do lokalnej kostnicy.Posunięcie to odniosłozamierzony skutek, gdyż cała reszta życiowych problemów wydawała jejsię przez długi czas trywialnym drobiazgiem.To wtedy przekonała się nawłasne oczy, ile ofiar pochłaniają wypadki drogowe, przedawkowania,strzelaniny, bójki na noże, domowa przemoc wobec kobiet, dzieci istarców, samobójstwa, morderstwa i bratobójstwa.Pokazano jej teżofiary wypadków samochodowych, zmasakrowane w stopniuuniemożliwiającym identyfikację.Wystarczyło przypomnieć sobie todoświadczenie, by potrafiła spojrzeć na swoje życie z należytej per-spektywy.Tego dnia przywołała znów to traumatyczne wspomnienie wcelu uśmierzenia nagłych, irracjonalnych lęków.Z Brendą Lopezzetknęła się kilka razy.Była to kobieta wyjątkowo piękna i utalentowana,pragnąca zrobić karierę na srebrnym ekranie, a nie na scenie czy wtelewizji.Marzyły jej się główne role w filmach fabularnych i związane znimi wielomilionowe gaże.Była agresywna i zdeterminowana -zresztątak trzeba, jeśli się chce pozostać w Hollywood.Krążyły plotki, żeskłonna była iść w tym celu po trupach, robiąc sobie z ludzi wrogów; czyjednak można w pełni wierzyć plotkom? Z drugiej strony, Jennifer znałaBrendę, która powiedziała jej wprost, że nie cofnie się przed niczym, abyosiągnąć swój cel.Czy dlatego została zamordowana?Jakakolwiek byłaby jednak przyczyna, nie mogła ona mieć żadnegozwiązku z niepojętymi obawami Abby o życie córki.Los Angeles to niejest zwyczajne miasto, w którym zdarzają się rozmaite przestępstwa; towielka aglomeracja będąca sceną potwornych zbrodni.Jennifer wjechała pod przestronny portyk Granger House - ceglanegobudynku wzniesionego na szczycie stromego urwiska.W mgliste dnizdawał się wyłaniać z obłoku, co upodabniało go do nawiedzonegozamczyska.Z wieży na drugim piętrze roztaczał się imponujący widok nacztery strony świata.Jennifer ubóstwiała ten dom.Doug wysiadł ze swojej mazdy i aż gwizdnął z wrażenia.- Z bliska wygląda jeszcze lepiej - stwierdził.- Przecież to tylko dom - zaoponowała Jennifer.- Aha.Po prostu skromne ranczo.- Nie to miałam na myśli.To wspaniały dom, lecz nic ponad to.Ruszyła wstronę frontowych drzwi, które się otworzyły, zanimzdążyła do nich podejść.Edgar, jak zwykle był w nieskazitelnej liberii.- Dobry wieczór, panno Jennifer - powitał ją, mimo że wiele razypowtarzała, że panna" nie jest częścią jej imienia.- Cześć, Edgarze.Wszystko w porządku? ,Wszystko" oznaczało jejmatkę, o czym lokaj wiedział.- Jak najbardziej.Pan Markham dotarł bezpiecznie.- Czyli dobrze mu się leciało i przeżył atak sępów na lotnisku, prawda? -zapytał Doug, wyłaniając się zza pleców Jennifer.- O, witam pana - powiedział Edgar.- Owszem, umknął im bardzoskutecznie.Jest teraz w gabinecie i czyta.Pani mama, panno Jennifer,czuje się całkiem dobrze, ale postanowiła odpocząć przed kolacją.- Dziękuję, Edgarze.Doug zostanie u nas na weekend.Mamy jakieś dobremiejsce, żeby go ulokować?- Może apartament prezydencki? - zasugerował Doug.- Pomyślałam raczej o przyziemiu - mruknęła Jennifer, a Doug pokręciłnosem.- Mamy przyjemny pokój gościnny na górze - powiedział beznamiętnymtonem Edgar.- Proszę wejść.Może przejdą państwo dogabinetu na koktajl? W tym czasie zaniosę rzeczy pana Hensona do jegopokoju.- Dziękuję, Edgarze.Lokaj wziął torbę Douga i zniknął.- Idziemy do gabinetu? - Doug szepnął Jennifer do ucha.- Myślałam, że chcesz zwiedzić dom.- Pózniej.Teraz chcę poznać gwiazdora.- W porządku.To nawet dobrze, mówiąc szczerze.Przedstawię cię, apotem zajrzę do matki.- Ach, rozumiem.Chcesz mnie przedstawić panu Markhamowi i daćnogę.- Przecież nie muszę uciekać.Martwię się o matkę.Dla niej trochę zadużo wrażeń jak na jeden dzień.- Może jesteś nadopiekuńcza?- Naprawdę uważasz, że jestem przeczulona? - zaniepokoiła się Jennifer.- Nie.- Doug ujął ją za ręce.- Wiem, jak bardzo się tym wszystkimprzejmujesz.- Dzięki - powiedziała, cmokając go w policzek.- Chodzmy się z nim spotkać.- Tędy, Doug.Jennifer poprowadziła Douga przez foyer i reprezentacyjny hol.Obapomieszczenia zdobiły rzezbione w drewnie gzymsy i artystyczneprzedmioty.Na jasnych ścianach wisiały miecze, zbroje oraz liczneobrazy.Wiele z nich należało do Abby, a część kolekcji zgromadzono zaczasów Davida Grangera, zamożnego angielskiego aktora, a zarazemmagika.Wkrótce po wybudowaniu tej wspaniałej rezydencji Granger,podobnie jak słynny iluzjonista Harry Houdini, zaczął się obsesyjnieinteresować okultyzmem.Wydawane przez niego przyjęcia, podczasktórych żyjący mogli kontaktować się ze zmarłymi, cieszyły się mrocznąsławą, gdyż paru gości zmarło w ich trakcie.To właśnie wtedy zrodziłasię opinia, że Granger House jest nawiedzony przez duchy.Był to jednakpiękny dom i po śmierci Grangera jegożona, a pózniej córki, mieszkały w nim nadal przez wiele lat.Sprzedałygo dopiero wtedy, kiedy zdecydowały się wrócić do Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]