[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie wpisałem jego numer ubezpieczenia społecznego do bazy wydziałukomunikacyjnego stanu Ohio, znalazłem jednak tylko numer nieważnego już prawa jazdy.Zaskoczony, lecz nie zmartwiony spróbowałem przeszukać bazę danych kredytowych.Wbrew powszechnemu przekonaniu prywatni detektywi nie mają dostępu do szczegółowychdanych o kredytobiorcach i kredytach, ale mamy dostęp do  nagłówków , czyli tej częściwniosków kredytowych, w których podaje się adres i datę złożenia.Jeśli ktoś ubiega się okartę kredytową pożyczkę czy coś w tym rodzaju, co najmniej jedno z dużych biur informacjikredytowych odnotowuje datę złożenia wniosku i adres, jakim posługuje się wnioskodawca.Numer ubezpieczenia społecznego Matthew Jeffersona pozwolił mi odnalezć adres wIndianie, w Nashville.Pojawiał się on sześć razy w ciągu ostatnich kilku lat.Wyjąłem atlas drogowy i poszukałem mapy Indiany.Nashville jest niewielkimmiasteczkiem w hrabstwie Brown, jakieś pięć, sześć godzin samochodem od Cleveland. Chyba wybiorę się w podróż  powiedziałem. W budżecie na pewno nie zabrakniena to pieniędzy.Roześmiałem się, ale nikt mi nie zawtórował.Coraz częściej mówiłem sam do siebie,zwłaszcza w biurze.Czasami było prawie tak jak wtedy gdy pracowaliśmy razem z Joem gdy sam śmiałem się z własnych dowcipów i nikt poza mną.Zadzwonił telefon, odebrałem na głośnomówiącym. Wyłącz to cholerstwo, słychać cię, jakbyś mówił z jaskini  powitała mnie AmyAmbrose. Włączam je tylko przy niektórych telefonach.Kiedy wiem, że dzwoni ktoś, ktopotrafi gadać godzinami i mógłbym dostać skurczu szyi, trzymając słuchawkę przy uchu. Przezabawne.Joe już wrócił? Nie  odpowiedziałem i odechciało mi się żartować. Nie wrócił i nawet niewspomina, kiedy mogłoby to nastąpić.Szczerze mówiąc, miałem go dzisiaj zapytać, czy wogóle wróci.Sam już nie jestem tego pewien. Powinieneś był zapytać.  Pewnie tak. Na chwilę zapadła cisza, po czym zmieniłem temat. Słuchaj, corobisz przez dwa najbliższe dni? Piszę świetne artykuły, jak zwykle.Poznałem Amy, kiedy pracowała nad tekstem do gazety o zamordowanym licealiście,który chodził do mojej siłowni.Po trudnym wstępie zostaliśmy przyjaciółmi, a teraz wraz zJoem Amy tworzyła maleńki krąg ludzi, którym ufałem całkowicie. To coś ważnego?  zapytałem. Nieszczególnie.A czemu pytasz? Bo może wybrałabyś się ze mną na wycieczkę.Piękne krajobrazy południowejIndiany. Hm. No nie daj się prosić, kukurydza o tej porze roku wygląda bajecznie.Kobiety zwyklemdleją na jej widok. Rozumiem.To znaczy, że zrobiłeś drobny postęp i zamiast sztubackich dowcipów natemat mojego tyłka, zaczynasz teraz proponować romantyczne wycieczki? Myślałem, żeby połączyć dwa w jednym.Zawahała się. Mówisz poważnie? Jak najbardziej.Mam klienta, który obsypuje mnie dziesiątkami tysięcy dolców,żebym odnalazł pewnego dziedzica fortuny.Wiesz co, mógłbym chyba nawet wystawić naciebie rachunek jako na podwykonawcę, gdybyś się jakoś włączyła, na przykład potrzymałami gnata. Sam sobie trzymaj gnata, żołnierzu. W takim razie nie zarobisz.Ale mówię poważnie.Nie przejechałabyś się nawycieczkę? Dwa dni w tę i z powrotem. Może.Rano muszę udzielić wywiadu, ale pewnie wyrobiłabym się do dziesiątej. Super  powiedziałem i choć pomysł był spontaniczny, cieszyłem się, że Amy sięzgodziła.Miałem już dość pracy w pojedynkę. Co to za klient?  zapytała. Karen Jefferson.Cisza. Pracujesz dla kobiety, z którą byłeś kiedyś zaręczony.Dla kobiety, której dopiero cozamordowano męża.Tego, dla którego cię zostawiła. Właśnie dla niej.  Odwaliło ci? Dlaczego się w to ładujesz? To łatwy zarobek.Bez podtekstów. Lincoln, daj spokój.Wysil się na lepszą wymówkę. Nie będę się silił, bo to prawda.Gliniarze wypytywali mnie o Jeffersona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl