[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie, których przed sobą widział, nie wyglądali jednak nauszczęśliwionych z powodu zwycięstwa.Przebiegając wzrokiem po ponurych, zmęczonychtwarzach, uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, co naprawdę myślą ci ludzie, co więcej, niepotrafi sobie nawet wyobrazić, co działo się tutaj w czasie, gdy on walczył na północy.Nieulegało wątpliwości, że w Helsinkach doszło do strasznych wydarzeń.Stojąca obok niegokobieta w filcowym kapeluszu z wyrazną niechęcią zerknęła na jego pozbawione opaskiramię. Czerwony? zapytała agresywnie.Esko popatrzył na nią bez słowa.Zaczynał rozumieć, że przegranych czeka jeszcze wieleprzerażających chwil.Przesiadł się na dworcu kolejowym, gdzie nawet kamienne rzezby wydawały się mniejtrwałe i niewzruszone niż kiedyś.Przyciskały elektryczne kule do granitowych brzuchówmocniej niż przed wojną, jakby się obawiały, że wysuną się im one z rąk i rozpadną na drobnekawałki, jak wszystko w Finlandii.Drugim tramwajem pojechał prosto do dzielnicy Eira,gdzie znajdowała się willa Henrika.Zarys jej małej, okrągłej wieżyczki i stromego dachuprawie rozpływał się na tle zamglonego nocnego nieba.Wpuściła go jedna ze służących, nieśmiała dziewczyna, którą dobrze pamiętał sprzedwojny.Ukłoniła mu się w milczeniu i pospiesznie odeszła, on zaś czekał w holu o wysokimsklepieniu, ogrzewając dłonie przy piecu, w którego wnętrzu trzasnęło nagle polano.Zsąsiedniej jadalni dobiegł stłumiony jęk stojącego zegara, który zaczął powoli wydzwaniaćkwadrans po pełnej godzinie.Esko myślał o przyjęciu, przed którym ponownie spotkałKaterinę.Katerinę, która uświadomiła mu, że potrafi kochać.Wszystko to wydawało mu sięteraz bardzo odległe w czasie.Wojenne przeżycia zepchnęły wcześniejszą rzeczywistość wobszar innej ery.Esko dotknął spoczywającego w kieszeni listu do Kateriny, sprawdzając, czygo nie zgubił.Czekał tak ponad piętnaście minut.Lampy zgasły, lecz zaraz zapaliły się znowu i na proguholu stanęła Louise Arnefelt.Jej drobna, ładna twarz była bardzo blada.Wyglądała nazupełnie wyczerpaną.Na widok Esko gwałtownie wciągnęła powietrze i podniosła rękę dopiersi. Esko, czy to naprawdę ty?Przez chwilę wydawało się, że zapomniała o swojej antypatii do niego. Ty żyjesz? Słyszeliśmy, że zginąłeś w Tampere razem z& Głos załamał jej sięgwałtownie.Chciała podejść do niego, była jednak tak głęboko wstrząśnięta, że kolana ugięłysię pod nią i musiała przytrzymać się stołu. Czy on& Czy on jest z tobą?Z wyrazu jego twarzy natychmiast wyczytała, jaka jest odpowiedz na to pytanie.Nadziejana cud narodziła się w niej niespodziewanie, ale zaraz zgasła.Jej Klaus odszedł.Jeśli chodzio Esko, to myślała, że on także nie żyje, ale w gruncie rzeczy nic ją to nie obchodziło. Przykro mi, Louise&Nie mogła na niego patrzeć. Nic nie mów, bardzo proszę powiedziała swoim dumnym, chłodnym głosem. Chceszzobaczyć się z Henrikiem? Wiesz przecież, gdzie go szukać.W gabinecie panował półmrok.Lampy były pogaszone i jedyne zródło światła stanowiłpłonący w kominku ogień.Henrik siedział w głębokim skórzanym fotelu przed ścianą pełnąksiążek.Po obu stronach fotela leżały wysokie stosy opasłych tomów.Na kolanach Henrikaspoczywała otwarta książka, nic jednak nie wskazywało na to, by ją czytał.Z kącika jego ustzwisała niezapalona fajka, policzki były pokryte plamami i kilkudniowym zarostem. Henriku, to ja, Esko.Także i Henrik spojrzał na niego jak na istotę przybyłą zza grobu. Chciałem powiedzieć, jak bardzo współczuję ci z powodu śmierci Klausa.Uratował miżycie.Henrik wyjął fajkę z ust drobnymi, ostrożnymi ruchami człowieka, który obawia się, żelada chwila przestanie nad sobą panować. A więc nie ma już żadnej nadziei, tak? Obawiam się, że nie. Nie, oczywiście, że nie powiedział Henrik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ludzie, których przed sobą widział, nie wyglądali jednak nauszczęśliwionych z powodu zwycięstwa.Przebiegając wzrokiem po ponurych, zmęczonychtwarzach, uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, co naprawdę myślą ci ludzie, co więcej, niepotrafi sobie nawet wyobrazić, co działo się tutaj w czasie, gdy on walczył na północy.Nieulegało wątpliwości, że w Helsinkach doszło do strasznych wydarzeń.Stojąca obok niegokobieta w filcowym kapeluszu z wyrazną niechęcią zerknęła na jego pozbawione opaskiramię. Czerwony? zapytała agresywnie.Esko popatrzył na nią bez słowa.Zaczynał rozumieć, że przegranych czeka jeszcze wieleprzerażających chwil.Przesiadł się na dworcu kolejowym, gdzie nawet kamienne rzezby wydawały się mniejtrwałe i niewzruszone niż kiedyś.Przyciskały elektryczne kule do granitowych brzuchówmocniej niż przed wojną, jakby się obawiały, że wysuną się im one z rąk i rozpadną na drobnekawałki, jak wszystko w Finlandii.Drugim tramwajem pojechał prosto do dzielnicy Eira,gdzie znajdowała się willa Henrika.Zarys jej małej, okrągłej wieżyczki i stromego dachuprawie rozpływał się na tle zamglonego nocnego nieba.Wpuściła go jedna ze służących, nieśmiała dziewczyna, którą dobrze pamiętał sprzedwojny.Ukłoniła mu się w milczeniu i pospiesznie odeszła, on zaś czekał w holu o wysokimsklepieniu, ogrzewając dłonie przy piecu, w którego wnętrzu trzasnęło nagle polano.Zsąsiedniej jadalni dobiegł stłumiony jęk stojącego zegara, który zaczął powoli wydzwaniaćkwadrans po pełnej godzinie.Esko myślał o przyjęciu, przed którym ponownie spotkałKaterinę.Katerinę, która uświadomiła mu, że potrafi kochać.Wszystko to wydawało mu sięteraz bardzo odległe w czasie.Wojenne przeżycia zepchnęły wcześniejszą rzeczywistość wobszar innej ery.Esko dotknął spoczywającego w kieszeni listu do Kateriny, sprawdzając, czygo nie zgubił.Czekał tak ponad piętnaście minut.Lampy zgasły, lecz zaraz zapaliły się znowu i na proguholu stanęła Louise Arnefelt.Jej drobna, ładna twarz była bardzo blada.Wyglądała nazupełnie wyczerpaną.Na widok Esko gwałtownie wciągnęła powietrze i podniosła rękę dopiersi. Esko, czy to naprawdę ty?Przez chwilę wydawało się, że zapomniała o swojej antypatii do niego. Ty żyjesz? Słyszeliśmy, że zginąłeś w Tampere razem z& Głos załamał jej sięgwałtownie.Chciała podejść do niego, była jednak tak głęboko wstrząśnięta, że kolana ugięłysię pod nią i musiała przytrzymać się stołu. Czy on& Czy on jest z tobą?Z wyrazu jego twarzy natychmiast wyczytała, jaka jest odpowiedz na to pytanie.Nadziejana cud narodziła się w niej niespodziewanie, ale zaraz zgasła.Jej Klaus odszedł.Jeśli chodzio Esko, to myślała, że on także nie żyje, ale w gruncie rzeczy nic ją to nie obchodziło. Przykro mi, Louise&Nie mogła na niego patrzeć. Nic nie mów, bardzo proszę powiedziała swoim dumnym, chłodnym głosem. Chceszzobaczyć się z Henrikiem? Wiesz przecież, gdzie go szukać.W gabinecie panował półmrok.Lampy były pogaszone i jedyne zródło światła stanowiłpłonący w kominku ogień.Henrik siedział w głębokim skórzanym fotelu przed ścianą pełnąksiążek.Po obu stronach fotela leżały wysokie stosy opasłych tomów.Na kolanach Henrikaspoczywała otwarta książka, nic jednak nie wskazywało na to, by ją czytał.Z kącika jego ustzwisała niezapalona fajka, policzki były pokryte plamami i kilkudniowym zarostem. Henriku, to ja, Esko.Także i Henrik spojrzał na niego jak na istotę przybyłą zza grobu. Chciałem powiedzieć, jak bardzo współczuję ci z powodu śmierci Klausa.Uratował miżycie.Henrik wyjął fajkę z ust drobnymi, ostrożnymi ruchami człowieka, który obawia się, żelada chwila przestanie nad sobą panować. A więc nie ma już żadnej nadziei, tak? Obawiam się, że nie. Nie, oczywiście, że nie powiedział Henrik [ Pobierz całość w formacie PDF ]