[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yoyo zapłaciła srebrną monetą, zgarnęła kubki i podała jeden Jake owi. Co to jest? spytał podejrzliwie. To? Cydr oznajmiła z figlarnym błyskiem w oku.Jake wiedział, że cydr zawiera alkohol.Sam spróbował alkoholu tylko dwa razy w życiu.Za drugim razem, podczas kolacji dla przyjaciół urządzonej przez jego rodziców, potajemniewyżłopał dwa kieliszki czerwonego wina, a potem pochorował się na kanapie, rujnującwszystkim wieczór. Nie wydaje mi się, żeby mama i tata byli& zaczął. Musisz przestać się tak nimi przejmować odburknęła Yoyo poirytowanym tonem.Wzrok Jake a powędrował ku odległej wyspie.Przykro mu było sprawiać zawód Yoyo,ale w tej kwestii jego stanowisko było niezachwiane: rodzice wyruszali w drogę wcześnie rano,a on chciał się z nimi pożegnać jak należy (nie wspominając o chęci poznania ich sekretu). Dziękuję, ale muszę odmówić powiedział stanowczo. No, no, facet z zasadami. Yoyo uśmiechnęła się. To mi się podoba. Naglewytrzeszczyła oczy i wskazała drugą stronę placu. To Nathan, prawda? Co? zdumiał się Jake. Nathan Wylder.O tam& W kapeluszu.Jake spojrzał we wskazanym przez Yoyo kierunku.Po chwili wypatrzył w tłumieczłowieka w płaszczu i kapeluszu, ale nie mógł dostrzec jego twarzy.Nagle mężczyzna byćmoże zorientowawszy się, że został zauważony skręcił gwałtownie i zderzył sięz przechodniem.Kapelusz spadł mu z głowy i Jake spostrzegł, że to naprawdę jego przyjaciel. Nathan! zawołał, uradowany.Amerykanin zanurkował w tłum zebrany w bocznej uliczce, próbując oddalić się odplacu. Nathan! powtórzył Jake, ale bez skutku. Najwyrazniej nas nie zauważył.Poczekaj tuchwilę rzucił do Yoyo i pognał za przyjacielem. Nathan, to ja! wysapał, kiedy go w końcudogonił.Ostatecznie zdemaskowany Nathan odwrócił się i obdarzył Jake a promiennymuśmiechem. Jake, stary druhu, jak miło cię widzieć! zawołał z miną niewiniątka. Co cięsprowadza na te brzegi? Długo by mówić odparł Jake, lekko zmieszany. Yoyo i ja pomyśleliśmy, że fajniebyłoby wybrać się na tańce.Rzecz jasna łamiemy każdy paragraf& Yoyo? przerwał mu Nathan. Panna Yuting.Jest tu ze mną.O, tam stoi. Tak, widziałem uciął niecierpliwie Nathan. Pozwala ci mówić do siebie Yoyo? Jake był zaskoczony dziwną szorstkością w zachowaniu przyjaciela. Takie ma przezwisko, zdaje się odpowiedział ostrożnie, obawiając się pułapki. Nodobrze, a ty co kombinujesz? spytał wesoło.Wtedy przypomniał sobie, co Charlie powiedział w dniu ślubu: Nathan zakochał sięw kimś z miasteczka.Na pewno dlatego zachowywał się tak dziwacznie. Słuchaj, wiem, że nie dogadujesz się zbyt dobrze z Yo& z panną Yuting, alewypadałoby chociaż podejść i się przywitać. Cóż, chyba mnie to nie zabije. Nathan wzruszył ramionami. Byle nie próbowaładrwić z mojego stroju.Może i jestem wzorcem męskości, ale coś ci powiem: ja też mam swojeuczucia, wiesz?Podczas gdy Jake prowadził go przez plac, Nathan wyjął z kieszeni okulary i pośpieszniezałożył je na nos. Przyzwyczaiłem się wyjaśnił. Dobrze się w nich czuję.Rozpiął płaszcz, odsłaniając elegancką koszulę. Dobry wieczór, panno Yuting powiedział, stając przed Yoyo, by złożyć wytwornyukłon. Cóż za cudowny zbieg okoliczności, natknąć się tu na was oboje.Szalenie barwne telokalne tańce, nieprawdaż? mówił jak staroświecki profesor. Usłyszałem muzykę niosącą sięnad wodą i nie zdołałem oprzeć się pokusie. Dokładnie to samo przydarzyło się nam zgodziła się Yoyo i czule uszczypnęłaJake a w policzek.Nathan skrzywił się z odrazą.Akurat wtedy podtoczyli się do nich trzej młodzi żołnierze.Byli nieznacznie starsi od Nathana i jeśli nie wyżsi, to z pewnością szersi w barach.Przywódcagrupy lejtnant podszedł do Yoyo i nie zaszczyciwszy jej towarzyszy nawet jednymspojrzeniem, zażądał z aroganckim grymasem: Dansez avec moi.To nie była prośba.Choć młodzian nie mógł mieć więcej niż osiemnaście lat, pierś miałobwieszoną medalami, a pod na wpół rozpiętą koszulą wybrzuszały się węzły muskułów.Rysyjego twarzy przywodziły na myśl boksera kwadratowa szczęka, spłaszczony nos, do tegoszyderczy uśmieszek i złoty kolczyk w uchu. I to się nazywa zawadiacki styl pomyślał mimowoli Jake.Yoyo zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów, po czym pochyliła się do swoichtowarzyszy. Jest tak nadęty, że chyba mu się nie oprę& wyszeptała.Podała mu dłoń. Przepraszam bardzo. Nathan zatrzymał żołnierza delikatnym klepnięciem w ramię.Tylko jeden taniec.Pas plus qu une danse, d accord? Bo widzi pan, ona jest z nami.We dwóch patrzyli, jak Yoyo wkracza na plac.Pomimo niedzwiedziowatej posturylejtnant okazał się zaskakująco dobrym tancerzem. No więc, Jake& zaczął Nathan nerwowym tonem. Nie będę owijał w bawełnęi zapytam wprost.Czy wy dwoje ten tego& ? %7łe co? Jake skrzywił się. No, ty i Yoyo, skoro była tak łaskawa i pozwoliła ci się tak nazywać, czy jesteście&w pakiecie? %7łe razem? Nie, skąd.Oczywiście, że nie wyjąkał Jake, lekko wstrząśnięty. Poprostu się przyjaznimy. Nie masz pojęcia, jaka to dla mnie ulga. Po raz pierwszy tego wieczoru twarz Nathanaozdobił autentyczny uśmiech. Głos Jake a nabrał lodowatej twardości. Wiesz, jesteś dla niej trochę zbyt surowy.Tak naprawdę ona jest& jest cudowna, kiedypozna się ją bliżej.Nathan nie odpowiedział.Obaj przypatrywali się tańczącej parze przez długą minutę, poczym Nathan odezwał się znowu: Nie chwalę się, nieprawdaż, kiedy mówię, że cieszę się określoną reputacją w kręgachmłodych dam.Szczególne je ne sais quoi? Cóż mogę poradzić? Powalająca uroda,pierwszorzędne poczucie stylu, całe wiadra uroku, przez wrodzoną skromność nie wspomnęo mojej wielkiej czułości względem dzieci i zwierząt.Nie zaprzeczysz chyba? Absolutnie.Całe wiadra wszystkiego przytaknął Jake, nie odrywając wzroku odYoyo, która właśnie śmignęła tuż obok. Rozumiesz zatem, że przyciągnięcie uwagi lepszej płci nie stanowi dla mnie problemu.Ergo, nigdy nie czułem potrzeby przywiązania do jednej, konkretnej osoby.Miłość zawsze jawiłami się absurdalnym marnotrawstwem energii i zródłem wielkiego stresu, zaś stres, jakpowszechnie wiadomo, przydaje zmarszczek.A kto chciałby zestarzeć się przed czasem? No tak, kto, w rzeczy samej. Poza tym, po co się wiązać, jeśli można wybierać z całej historii? Otóż to westchnął Jake, marząc, aby Nathan przeszedł wreszcie do rzeczy. I nagle zjawia się ona.Panna Yuting [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Yoyo zapłaciła srebrną monetą, zgarnęła kubki i podała jeden Jake owi. Co to jest? spytał podejrzliwie. To? Cydr oznajmiła z figlarnym błyskiem w oku.Jake wiedział, że cydr zawiera alkohol.Sam spróbował alkoholu tylko dwa razy w życiu.Za drugim razem, podczas kolacji dla przyjaciół urządzonej przez jego rodziców, potajemniewyżłopał dwa kieliszki czerwonego wina, a potem pochorował się na kanapie, rujnującwszystkim wieczór. Nie wydaje mi się, żeby mama i tata byli& zaczął. Musisz przestać się tak nimi przejmować odburknęła Yoyo poirytowanym tonem.Wzrok Jake a powędrował ku odległej wyspie.Przykro mu było sprawiać zawód Yoyo,ale w tej kwestii jego stanowisko było niezachwiane: rodzice wyruszali w drogę wcześnie rano,a on chciał się z nimi pożegnać jak należy (nie wspominając o chęci poznania ich sekretu). Dziękuję, ale muszę odmówić powiedział stanowczo. No, no, facet z zasadami. Yoyo uśmiechnęła się. To mi się podoba. Naglewytrzeszczyła oczy i wskazała drugą stronę placu. To Nathan, prawda? Co? zdumiał się Jake. Nathan Wylder.O tam& W kapeluszu.Jake spojrzał we wskazanym przez Yoyo kierunku.Po chwili wypatrzył w tłumieczłowieka w płaszczu i kapeluszu, ale nie mógł dostrzec jego twarzy.Nagle mężczyzna byćmoże zorientowawszy się, że został zauważony skręcił gwałtownie i zderzył sięz przechodniem.Kapelusz spadł mu z głowy i Jake spostrzegł, że to naprawdę jego przyjaciel. Nathan! zawołał, uradowany.Amerykanin zanurkował w tłum zebrany w bocznej uliczce, próbując oddalić się odplacu. Nathan! powtórzył Jake, ale bez skutku. Najwyrazniej nas nie zauważył.Poczekaj tuchwilę rzucił do Yoyo i pognał za przyjacielem. Nathan, to ja! wysapał, kiedy go w końcudogonił.Ostatecznie zdemaskowany Nathan odwrócił się i obdarzył Jake a promiennymuśmiechem. Jake, stary druhu, jak miło cię widzieć! zawołał z miną niewiniątka. Co cięsprowadza na te brzegi? Długo by mówić odparł Jake, lekko zmieszany. Yoyo i ja pomyśleliśmy, że fajniebyłoby wybrać się na tańce.Rzecz jasna łamiemy każdy paragraf& Yoyo? przerwał mu Nathan. Panna Yuting.Jest tu ze mną.O, tam stoi. Tak, widziałem uciął niecierpliwie Nathan. Pozwala ci mówić do siebie Yoyo? Jake był zaskoczony dziwną szorstkością w zachowaniu przyjaciela. Takie ma przezwisko, zdaje się odpowiedział ostrożnie, obawiając się pułapki. Nodobrze, a ty co kombinujesz? spytał wesoło.Wtedy przypomniał sobie, co Charlie powiedział w dniu ślubu: Nathan zakochał sięw kimś z miasteczka.Na pewno dlatego zachowywał się tak dziwacznie. Słuchaj, wiem, że nie dogadujesz się zbyt dobrze z Yo& z panną Yuting, alewypadałoby chociaż podejść i się przywitać. Cóż, chyba mnie to nie zabije. Nathan wzruszył ramionami. Byle nie próbowaładrwić z mojego stroju.Może i jestem wzorcem męskości, ale coś ci powiem: ja też mam swojeuczucia, wiesz?Podczas gdy Jake prowadził go przez plac, Nathan wyjął z kieszeni okulary i pośpieszniezałożył je na nos. Przyzwyczaiłem się wyjaśnił. Dobrze się w nich czuję.Rozpiął płaszcz, odsłaniając elegancką koszulę. Dobry wieczór, panno Yuting powiedział, stając przed Yoyo, by złożyć wytwornyukłon. Cóż za cudowny zbieg okoliczności, natknąć się tu na was oboje.Szalenie barwne telokalne tańce, nieprawdaż? mówił jak staroświecki profesor. Usłyszałem muzykę niosącą sięnad wodą i nie zdołałem oprzeć się pokusie. Dokładnie to samo przydarzyło się nam zgodziła się Yoyo i czule uszczypnęłaJake a w policzek.Nathan skrzywił się z odrazą.Akurat wtedy podtoczyli się do nich trzej młodzi żołnierze.Byli nieznacznie starsi od Nathana i jeśli nie wyżsi, to z pewnością szersi w barach.Przywódcagrupy lejtnant podszedł do Yoyo i nie zaszczyciwszy jej towarzyszy nawet jednymspojrzeniem, zażądał z aroganckim grymasem: Dansez avec moi.To nie była prośba.Choć młodzian nie mógł mieć więcej niż osiemnaście lat, pierś miałobwieszoną medalami, a pod na wpół rozpiętą koszulą wybrzuszały się węzły muskułów.Rysyjego twarzy przywodziły na myśl boksera kwadratowa szczęka, spłaszczony nos, do tegoszyderczy uśmieszek i złoty kolczyk w uchu. I to się nazywa zawadiacki styl pomyślał mimowoli Jake.Yoyo zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów, po czym pochyliła się do swoichtowarzyszy. Jest tak nadęty, że chyba mu się nie oprę& wyszeptała.Podała mu dłoń. Przepraszam bardzo. Nathan zatrzymał żołnierza delikatnym klepnięciem w ramię.Tylko jeden taniec.Pas plus qu une danse, d accord? Bo widzi pan, ona jest z nami.We dwóch patrzyli, jak Yoyo wkracza na plac.Pomimo niedzwiedziowatej posturylejtnant okazał się zaskakująco dobrym tancerzem. No więc, Jake& zaczął Nathan nerwowym tonem. Nie będę owijał w bawełnęi zapytam wprost.Czy wy dwoje ten tego& ? %7łe co? Jake skrzywił się. No, ty i Yoyo, skoro była tak łaskawa i pozwoliła ci się tak nazywać, czy jesteście&w pakiecie? %7łe razem? Nie, skąd.Oczywiście, że nie wyjąkał Jake, lekko wstrząśnięty. Poprostu się przyjaznimy. Nie masz pojęcia, jaka to dla mnie ulga. Po raz pierwszy tego wieczoru twarz Nathanaozdobił autentyczny uśmiech. Głos Jake a nabrał lodowatej twardości. Wiesz, jesteś dla niej trochę zbyt surowy.Tak naprawdę ona jest& jest cudowna, kiedypozna się ją bliżej.Nathan nie odpowiedział.Obaj przypatrywali się tańczącej parze przez długą minutę, poczym Nathan odezwał się znowu: Nie chwalę się, nieprawdaż, kiedy mówię, że cieszę się określoną reputacją w kręgachmłodych dam.Szczególne je ne sais quoi? Cóż mogę poradzić? Powalająca uroda,pierwszorzędne poczucie stylu, całe wiadra uroku, przez wrodzoną skromność nie wspomnęo mojej wielkiej czułości względem dzieci i zwierząt.Nie zaprzeczysz chyba? Absolutnie.Całe wiadra wszystkiego przytaknął Jake, nie odrywając wzroku odYoyo, która właśnie śmignęła tuż obok. Rozumiesz zatem, że przyciągnięcie uwagi lepszej płci nie stanowi dla mnie problemu.Ergo, nigdy nie czułem potrzeby przywiązania do jednej, konkretnej osoby.Miłość zawsze jawiłami się absurdalnym marnotrawstwem energii i zródłem wielkiego stresu, zaś stres, jakpowszechnie wiadomo, przydaje zmarszczek.A kto chciałby zestarzeć się przed czasem? No tak, kto, w rzeczy samej. Poza tym, po co się wiązać, jeśli można wybierać z całej historii? Otóż to westchnął Jake, marząc, aby Nathan przeszedł wreszcie do rzeczy. I nagle zjawia się ona.Panna Yuting [ Pobierz całość w formacie PDF ]