[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A, ta kuzynka.I papiery.- Zastanawiał się, czy Vicki celowo mu nic o tymnie wspomniała, czy po prostu zapomniała go uprzedzić, że od teraz sąrodziną.- Znalazły się po południu w biurze.Powinienem był chybazadzwonić i powiedzieć ci.-Uśmiechnął się czarująco i zanotował w myślach,że ma się pózniej rozmówić z Vicki.- Zadzwoniłem za to, żeby zaprosić cię nakolację.- Fakt.Nie wyglądała na całkiem oczarowaną, ale też nie na obojętną na jegowdzięki.Celluci miał problem ze zdezelowaniem, jak się powinien zachowywać tegowieczora.Być może Rachel Shane wiedziała coś, co pomogłoby znalezć izłapać mumię, musiał ją więc przesłuchać.Jednakże, co komplikowało mocnosprawę, nie mógł zrobić tego wprost, bo na pewno by się dopytywała, o cochodzi.I co by jej powiedział? Słuchaj, sprawy się mają tak: mumia, którazabiła doktora Raxa, grasuje po mieście, a to co ty wiesz, może nam pomóc jązłapać.- A skąd ta mumia się wzięła? - Z sarkofagu stojącego w waszejpracowni.- Ale mówiłam ci, że był pusty.- Mumia wyczyściła ci pamięć.-Przepraszam, muszę zadzwonić na 911 i zgłosić, że jem kolację z wariatem".Nie.Wyjawienie jej, jak sprawy się mają, odcięłoby ich od jedynego zródłainformacji.Naukowiec wyuczony, jak znalezć wiedzę w kawałkach kości iceramiki, nigdy by nie uwierzył, że kilka z tych starożytnych gnatów wstało ipopełniło morderstwo, tylko dlatego, że tak mówią policjant z wydziałuzabójstw, wygadana prywatna detektyw i.autor romansów.Potrzebowaładowodów, a on ich nie miał.A skoro o tym mowa: musiał potrzebne informacje z niej wydobyć,wykorzystując, że jest nim zainteresowana - czy raczej, że w jej oczach on jestnią zainteresowany.Raz obserwował, jak Vicki wyciągnęła z faceta dosłowniewszystko, przez dwie godziny trzepocząc rzęsami i wtrącając oszołomione Naprawdę?" ilekroć przerwał.Nie miał zamiaru aż taksię zniżać, poza tym Rachel Shane zasługiwała na coś lepszego.Jak Bóg da,będzie miał jeszcze szansę jej to wynagrodzić.Podczas kolacji nie miał problemu ze skłonieniem jej, by mówiła o sobie iswojej pracy.Policja już dawno nauczyła się wykorzystywać ludzką skłonnośćdo odsłaniania się.Wiele spraw rozwiązano tylko dzięki temu, że sprawca niemógł już wytrzymać siedzenia cicho.Nie było też trudno skierować rozmowęna temat starożytnego Egiptu.- Mam uczucie, że teraz powinnam podać tylko swoje nazwisko, stanowisko inumer ewidencyjny -powiedziała, kiedy kelner postawił na stole kawę idesery.- Od dnia kiedy obroniłam doktorat, nikt mnie tak nie przesłuchiwał.Celluci odgarnął z czoła kosmyk włosów i z-czął szukać w głowie czegoś, comógłby powiedzieć.Może zbyt mocno naciskał.I nie był tak subtelny, jakmógłby być.Pragnienie szczerości walczyło z potrzebą zachowania tajemnicy.- Po prostu miło jest nie rozmawiać o policyjnej robocie - rzekł wreszcie.Kasztanowa brew powędrowała w górę.- No patrz, jakoś w to nie wierzę - drażniła się z nim, mieszając kawę.-Chciałeś się czegoś dowiedzieć, czegoś, co jest dla ciebie ważne.- Podniosłapodbródek i spojrzała mu prosto w oczy.- Szybciej byś się tego dowiedział,gdybyś mnie po prostu zapytał.I nie zmarnowałbyś wieczoru.- Nie zmarnowałem - zaprotestował.- Ach.! Więc dowiedziałeś się, czegochciałeś.- Cholera, Vicki, nie przekręcaj moich słów! Uniosła obie brwi w górę.Tengest zdawał sięciąć ciszę na kawałki.- Vicki.?Powiedział: Vicki".Cholera.- Koleżanka z pracy.Często się kłócimy.Wygląda na to, że jej imię wnaturalny sposób kojarzy mi się z protestami.Brwi pozostały w górze.Celluci westchnął i rozłożył ramiona w geście poddania.- Rachel, przepraszam.Masz rację, potrzebuję informacji, ale nie mogę cipowiedzieć, dlaczego.- Dlaczego nie możesz? - Brwi opadły, lecz ton głosu był zdecydowaniechłodny.- To by było dla ciebie niebezpiecznie.- Czekał na jej protest, a kiedy się niedoczekał, zorientował się, że czeka na protest Vicki.- Czy to ma coś wspólnego ze śmiercią doktora Raksa?- Tylko pośrednio.- Myślałam, że odebrali ci tę sprawę.Wzruszył ramionami.Cokolwiek by teraz powiedział, mogłoby jej nasunąćjakieś wyjaśnienie, a wspomnienie o tym, że zatrudnił Vicki - i jej nad-naturalnego pomagiera - tylko by jeszcze bardziej wszystko skomplikowało.- Wiesz, że pomogę, jeśli tylko będę mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- A, ta kuzynka.I papiery.- Zastanawiał się, czy Vicki celowo mu nic o tymnie wspomniała, czy po prostu zapomniała go uprzedzić, że od teraz sąrodziną.- Znalazły się po południu w biurze.Powinienem był chybazadzwonić i powiedzieć ci.-Uśmiechnął się czarująco i zanotował w myślach,że ma się pózniej rozmówić z Vicki.- Zadzwoniłem za to, żeby zaprosić cię nakolację.- Fakt.Nie wyglądała na całkiem oczarowaną, ale też nie na obojętną na jegowdzięki.Celluci miał problem ze zdezelowaniem, jak się powinien zachowywać tegowieczora.Być może Rachel Shane wiedziała coś, co pomogłoby znalezć izłapać mumię, musiał ją więc przesłuchać.Jednakże, co komplikowało mocnosprawę, nie mógł zrobić tego wprost, bo na pewno by się dopytywała, o cochodzi.I co by jej powiedział? Słuchaj, sprawy się mają tak: mumia, którazabiła doktora Raxa, grasuje po mieście, a to co ty wiesz, może nam pomóc jązłapać.- A skąd ta mumia się wzięła? - Z sarkofagu stojącego w waszejpracowni.- Ale mówiłam ci, że był pusty.- Mumia wyczyściła ci pamięć.-Przepraszam, muszę zadzwonić na 911 i zgłosić, że jem kolację z wariatem".Nie.Wyjawienie jej, jak sprawy się mają, odcięłoby ich od jedynego zródłainformacji.Naukowiec wyuczony, jak znalezć wiedzę w kawałkach kości iceramiki, nigdy by nie uwierzył, że kilka z tych starożytnych gnatów wstało ipopełniło morderstwo, tylko dlatego, że tak mówią policjant z wydziałuzabójstw, wygadana prywatna detektyw i.autor romansów.Potrzebowaładowodów, a on ich nie miał.A skoro o tym mowa: musiał potrzebne informacje z niej wydobyć,wykorzystując, że jest nim zainteresowana - czy raczej, że w jej oczach on jestnią zainteresowany.Raz obserwował, jak Vicki wyciągnęła z faceta dosłowniewszystko, przez dwie godziny trzepocząc rzęsami i wtrącając oszołomione Naprawdę?" ilekroć przerwał.Nie miał zamiaru aż taksię zniżać, poza tym Rachel Shane zasługiwała na coś lepszego.Jak Bóg da,będzie miał jeszcze szansę jej to wynagrodzić.Podczas kolacji nie miał problemu ze skłonieniem jej, by mówiła o sobie iswojej pracy.Policja już dawno nauczyła się wykorzystywać ludzką skłonnośćdo odsłaniania się.Wiele spraw rozwiązano tylko dzięki temu, że sprawca niemógł już wytrzymać siedzenia cicho.Nie było też trudno skierować rozmowęna temat starożytnego Egiptu.- Mam uczucie, że teraz powinnam podać tylko swoje nazwisko, stanowisko inumer ewidencyjny -powiedziała, kiedy kelner postawił na stole kawę idesery.- Od dnia kiedy obroniłam doktorat, nikt mnie tak nie przesłuchiwał.Celluci odgarnął z czoła kosmyk włosów i z-czął szukać w głowie czegoś, comógłby powiedzieć.Może zbyt mocno naciskał.I nie był tak subtelny, jakmógłby być.Pragnienie szczerości walczyło z potrzebą zachowania tajemnicy.- Po prostu miło jest nie rozmawiać o policyjnej robocie - rzekł wreszcie.Kasztanowa brew powędrowała w górę.- No patrz, jakoś w to nie wierzę - drażniła się z nim, mieszając kawę.-Chciałeś się czegoś dowiedzieć, czegoś, co jest dla ciebie ważne.- Podniosłapodbródek i spojrzała mu prosto w oczy.- Szybciej byś się tego dowiedział,gdybyś mnie po prostu zapytał.I nie zmarnowałbyś wieczoru.- Nie zmarnowałem - zaprotestował.- Ach.! Więc dowiedziałeś się, czegochciałeś.- Cholera, Vicki, nie przekręcaj moich słów! Uniosła obie brwi w górę.Tengest zdawał sięciąć ciszę na kawałki.- Vicki.?Powiedział: Vicki".Cholera.- Koleżanka z pracy.Często się kłócimy.Wygląda na to, że jej imię wnaturalny sposób kojarzy mi się z protestami.Brwi pozostały w górze.Celluci westchnął i rozłożył ramiona w geście poddania.- Rachel, przepraszam.Masz rację, potrzebuję informacji, ale nie mogę cipowiedzieć, dlaczego.- Dlaczego nie możesz? - Brwi opadły, lecz ton głosu był zdecydowaniechłodny.- To by było dla ciebie niebezpiecznie.- Czekał na jej protest, a kiedy się niedoczekał, zorientował się, że czeka na protest Vicki.- Czy to ma coś wspólnego ze śmiercią doktora Raksa?- Tylko pośrednio.- Myślałam, że odebrali ci tę sprawę.Wzruszył ramionami.Cokolwiek by teraz powiedział, mogłoby jej nasunąćjakieś wyjaśnienie, a wspomnienie o tym, że zatrudnił Vicki - i jej nad-naturalnego pomagiera - tylko by jeszcze bardziej wszystko skomplikowało.- Wiesz, że pomogę, jeśli tylko będę mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]