[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To, że McNutt cięnie widział, kiedy tam był, wcale nie oznacza, że n i g d y nie wróciłeś.Może wróciłeś doswoich czasów zaraz po tym, jak on je opuścił!Devon przyznaje, że to możliwe, i po raz pierwszy od wielu miesięcy pozwala sobie naodrobinę nadziei.- A może - mówi Randolph, głębiej zastanawiając się nad tym problemem - twoimprzeznaczeniem jest udać się do jeszcze innych czasów.- Ja muszę wrócić do domu - mówi Devon.- Muszę pomóc Marcusowi.I.Urywa.Wie, że nie może wyjawić Randolphowi, co zdarzy się w przyszłości, żeSzaleniec wróci - i to nie raz.A zresztą jaki miałoby to sens? Po co burzyć jego spokój i przekonanie, że jegorodzinie w końcu nic nie grozi ze strony opętanego żądzą władzy brata?Jednak gdy mija zima i nadchodzi wiosna, Devon znów rozpaczliwie pragnie wrócićdo domu.Przebywa w przeszłości już od jedenastu miesięcy, niemal rok.Mam już prawieszesnaście lat, uświadamia sobie.Pod pewnymi względami te czasy już stały mu się równie bliskie jak jego własne.Przywykł do braku komputerów i telefonów komórkowych.Lubi ówczesną muzykę.Iuwielbia lekcje magii u Monaigne a.Randolph nawet mówi o zapisaniu go na specjalny letnikurs dla młodych czarodziei, który odbywa się w Anglii.- Tęsknię za przyjaciółmi - mówi Devon Montaigne'owi.- Znajdziesz sobie nowych - zapewnia go Opiekun.- Byliśmy tak zajęci walką oprzetrwanie, że zapomnieliśmy, że nie masz normalnego życia.Poślemy cię do szkoły.Tamznajdziesz wielu przyjaciół.Czy naprawdę tak ci u nas zle?- Oczywiście, że nie - zapewnia Devon.- Po prostu nie wiem, czego jeszcze mogę siętutaj nauczyć oprócz tego, czego uczę się od ciebie.Czego jeszcze miała mnie nauczyć tawyprawa w przeszłość?Odpowiedz na to pytanie otrzymuje po kilku tygodniach, kiedy Miranda w zaciszukomnaty na wieży rodzi córkę.- Jak jej dasz na imię? - pyta gnomica Gertruda, którą wezwano jako akuszerkę.- Dam jej imię po mojej mamie - mówi Miranda.- Będzie się nazywała Clarissa.Devon jest oszołomiony.Zatem Clarissa jest córką.Jacksona!Jednak w miarę jak zastanawia się nad tym faktem, jego zdumienie słabnie.Brałem to pod uwagę i teraz nabiera sensu zachowanie pani Crandall, która tak się jejobawia.Clarissa odziedziczyła moc po Szaleńcu, a gdyby miała pójść w ślady ojca.Teraz można też zrozumieć, dlaczego w przyszłości będzie przywoływała Jacksona.Czy wie, że on jest jej ojcem? Czy tylko instynktownie lgnie do Otchłani, czując, że tam jestjej przeznaczenie - a także jej ojca? Devon zastanawia się, czy jeśli kiedyś powróci do swoichczasów, Clarissa będzie jego przyjacielem czy wrogiem?- Wychowamy ją razem z naszymi dziećmi - obiecuje Randolph, trzymając na rękachmałą Clarissę i patrząc na kruchą, wycieńczoną dziewczynę w łóżku.Jest tak, jak Miranda zapowiedziała.Urodziwszy Clarissę, młoda kobieta nie znajdujepowodu, aby dalej żyć.Zapewniwszy córeczce ochronę i opiekę, zamyka oczy i odchodzi,jakby po prostu kazała sobie umrzeć.Jeszcze jedna śmierć.Jeszcze jedno pożegnanie z młodością.Devon roni łzy napogrzebie Mirandy - łzy żalu po stracie przyjaciółki i krewnej, dziewczyny, która była takpełna życia.Ociera oczy, patrząc, jak grabarze stawiają obelisk na jej grobie.To symbolmagii zaklinaczy z wysp.Zgodnie z jej życzeniem wyryto na nim tylko jedno słowo - nazwisko DEVON, zktórego była tak dumna.Pózniej młody czarodziej staje nad leżącą w kołysce Clarissą.Teraz już wiem, kim jesteś, myśli.Będziesz Obłąkaną Damą, uwięzioną, w tym domu,kiedy ujawnią się twoje umiejętności.Jednak ja cię uwolnię - i mam nadzieję, że w końcuułożysz sobie gdzieś życie, z dala od strasznego dziedzictwa twego ojca.Wyciąga rękę i gładzi miękkie włoski dziecka.Dziewczynka kwili.Devon wzdycha i opuszcza jej pokój, przechodzi przez korytarz i hall, kierując sięschodami na górę, do siebie.Jest zmęczony.Chce tylko zasnąć i o niczym nie śnić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- To, że McNutt cięnie widział, kiedy tam był, wcale nie oznacza, że n i g d y nie wróciłeś.Może wróciłeś doswoich czasów zaraz po tym, jak on je opuścił!Devon przyznaje, że to możliwe, i po raz pierwszy od wielu miesięcy pozwala sobie naodrobinę nadziei.- A może - mówi Randolph, głębiej zastanawiając się nad tym problemem - twoimprzeznaczeniem jest udać się do jeszcze innych czasów.- Ja muszę wrócić do domu - mówi Devon.- Muszę pomóc Marcusowi.I.Urywa.Wie, że nie może wyjawić Randolphowi, co zdarzy się w przyszłości, żeSzaleniec wróci - i to nie raz.A zresztą jaki miałoby to sens? Po co burzyć jego spokój i przekonanie, że jegorodzinie w końcu nic nie grozi ze strony opętanego żądzą władzy brata?Jednak gdy mija zima i nadchodzi wiosna, Devon znów rozpaczliwie pragnie wrócićdo domu.Przebywa w przeszłości już od jedenastu miesięcy, niemal rok.Mam już prawieszesnaście lat, uświadamia sobie.Pod pewnymi względami te czasy już stały mu się równie bliskie jak jego własne.Przywykł do braku komputerów i telefonów komórkowych.Lubi ówczesną muzykę.Iuwielbia lekcje magii u Monaigne a.Randolph nawet mówi o zapisaniu go na specjalny letnikurs dla młodych czarodziei, który odbywa się w Anglii.- Tęsknię za przyjaciółmi - mówi Devon Montaigne'owi.- Znajdziesz sobie nowych - zapewnia go Opiekun.- Byliśmy tak zajęci walką oprzetrwanie, że zapomnieliśmy, że nie masz normalnego życia.Poślemy cię do szkoły.Tamznajdziesz wielu przyjaciół.Czy naprawdę tak ci u nas zle?- Oczywiście, że nie - zapewnia Devon.- Po prostu nie wiem, czego jeszcze mogę siętutaj nauczyć oprócz tego, czego uczę się od ciebie.Czego jeszcze miała mnie nauczyć tawyprawa w przeszłość?Odpowiedz na to pytanie otrzymuje po kilku tygodniach, kiedy Miranda w zaciszukomnaty na wieży rodzi córkę.- Jak jej dasz na imię? - pyta gnomica Gertruda, którą wezwano jako akuszerkę.- Dam jej imię po mojej mamie - mówi Miranda.- Będzie się nazywała Clarissa.Devon jest oszołomiony.Zatem Clarissa jest córką.Jacksona!Jednak w miarę jak zastanawia się nad tym faktem, jego zdumienie słabnie.Brałem to pod uwagę i teraz nabiera sensu zachowanie pani Crandall, która tak się jejobawia.Clarissa odziedziczyła moc po Szaleńcu, a gdyby miała pójść w ślady ojca.Teraz można też zrozumieć, dlaczego w przyszłości będzie przywoływała Jacksona.Czy wie, że on jest jej ojcem? Czy tylko instynktownie lgnie do Otchłani, czując, że tam jestjej przeznaczenie - a także jej ojca? Devon zastanawia się, czy jeśli kiedyś powróci do swoichczasów, Clarissa będzie jego przyjacielem czy wrogiem?- Wychowamy ją razem z naszymi dziećmi - obiecuje Randolph, trzymając na rękachmałą Clarissę i patrząc na kruchą, wycieńczoną dziewczynę w łóżku.Jest tak, jak Miranda zapowiedziała.Urodziwszy Clarissę, młoda kobieta nie znajdujepowodu, aby dalej żyć.Zapewniwszy córeczce ochronę i opiekę, zamyka oczy i odchodzi,jakby po prostu kazała sobie umrzeć.Jeszcze jedna śmierć.Jeszcze jedno pożegnanie z młodością.Devon roni łzy napogrzebie Mirandy - łzy żalu po stracie przyjaciółki i krewnej, dziewczyny, która była takpełna życia.Ociera oczy, patrząc, jak grabarze stawiają obelisk na jej grobie.To symbolmagii zaklinaczy z wysp.Zgodnie z jej życzeniem wyryto na nim tylko jedno słowo - nazwisko DEVON, zktórego była tak dumna.Pózniej młody czarodziej staje nad leżącą w kołysce Clarissą.Teraz już wiem, kim jesteś, myśli.Będziesz Obłąkaną Damą, uwięzioną, w tym domu,kiedy ujawnią się twoje umiejętności.Jednak ja cię uwolnię - i mam nadzieję, że w końcuułożysz sobie gdzieś życie, z dala od strasznego dziedzictwa twego ojca.Wyciąga rękę i gładzi miękkie włoski dziecka.Dziewczynka kwili.Devon wzdycha i opuszcza jej pokój, przechodzi przez korytarz i hall, kierując sięschodami na górę, do siebie.Jest zmęczony.Chce tylko zasnąć i o niczym nie śnić [ Pobierz całość w formacie PDF ]