[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale potrzebowaławięcej miejsca, by cieszyć się kolejnymi centymetrami jego wspaniałego ciała.Usiadła na jego udach, idąc szlakiem pocałunków, po jego żebrach.Zatrzymała się wkilku miejscach, by polizać je uważniej i dokładniej, po czym ruszyła w kierunkumięśni jego brzucha i jego pępka.72Pozwoliła swoim zębom zahaczyć o kość biodrową, jednocześnie w tym samym czasie chwytając jego grubego i pulsującego koguta.Argernon warczał przez całyczas.Całe jego ciało było napięte, a jego fiut, wręcz przypominał stojący pomnik.Przesunęła się pomiędzy jego lekko rozstawione nogi, ale nie było tutajwystraczająco dużo miejsca dla niej."Proszę." Warknął.Jego głos był głęboki i szorstki.Ale Casey nie zaprzestała zabawy.Jedną ręką chwyciła podstawę jego koguta, a jejdrugą głaskała go po biodrach.Podniosła się na jego udach.„Rozsuń uda na całą szerokość tak, bym mogła zmieścić się pomiędzy nimi."Natychmiast je przesunął.Był posłuszny.Uśmiech wpłynął na jej wargi.Nie mogłasię przyzwyczaić do tego, że to ona wydaje rozkazy, a on ich słucha.Spojrzała najego przystojną twarz.Miał mocno zaciśnięte powieki, ewidentna pasja rysowała sięna jego twarzy.Wiele emocji.Miał tak mocno zaciśnięte wargi, że aż widziała, jakjego ostre zęby wrzynają się w dolną wargę.Poruszała się między jego udami powolisiadając między nimi.Ujęła ręką jego ciężkie piłeczki i delikatnie zaczęła je badać i pieścić, ważąc w dłoni."Dziecino?"Argernon otworzył oczy, i spojrzał na nią."Tak?" Sapnął."Nie ruszaj się, dobrze? I nie uduś mnie.Jesteś naprawdę wielki, ale ja lubięoddychać."Zamieszanie zapaliło się w jego oczach."Nigdy wcześniej cię nie dusiłem i niezamierzam też teraz.""No dobrze, jeżeli nie będziesz ruszał biodrami, wszystko będzie dobrze."Casey spuściła wzrok na jego koguta.Wiedziała, że nie było nawet mowy, żebyzmieściła go w sobie całego.Weźmie tyle ile może, pomyślała zadowolona, żepoprosiła go, by się nie ruszał.Jeśli pchnąłby w jej usta, podczas gdy ona byłabywokół niego owinięta, kompletnie odciąłby jej dopływ powietrza.Zwilżyła usta, poczym jeszcze raz to zrobiła i otworzyła je na całą szerokość.Polizała jego dużą,okrągłą główkę, po czym zawirowała wokół niej językiem.Jego smak był dla niejkompletnym szokiem.Na samym szczycie główki pojawiła się pierwsza kropla jegowytrysku, szybko przebiegła po niej językiem upewniając się i próbując więcej, bysprawdzić smak.Ryk wyrwał się z Argernona.Smakował naprawdę słodko, jakrozgrzany cukier, albo ciekłe cukierki.Był pyszny.Poczuła kolejną kroplę w połowie swojego języka.Teraz ona jęknęła, biorąc go jeszcze głębiej w swoje usta.Mogłabyuzależnić się od tego smaku.Wiedziała, że od teraz to będzie jej ulubiony deser,kiedy tylko będzie czuła głód na słodycze.73Obwód jego koguta ledwo mieścił się w jej ustach.Był dużo grubszy niż sama główka.Był potężny.Usłyszała jak Argernon zaczął ciężko i głośno oddychać.Jegociało przesunęło się, ale nie pchnął w jej usta.Kręcił się tylko i co jakiś czas wydawałcoraz głośniejsze warknięcia.Brzmiał teraz bardziej na zwierzę niż na człowieka.Słyszała jego oddech, stał się jeszcze szybszy, teraz po prostu dyszał głośno jaklokomotywa, tak jakby miała trudności z oddychaniem.Podczas gdy ona dalej gossała i lizała.Brała go tak głęboko, jak tylko mogła, po czym wypuszczała, lekkoprzechylała głowę i brała go ponownie, ale trochę pod innym kątem."Casey." Warknął.To było tylko ostrzeżenie, bo jego kogut urósł jeszcze trochę po czym doszedł w jejgardle, spływając gęstą falą w dół ścianek.Słodycz wypełniła jej usta.Jęknęła zzaskoczenia i pełna zachwytu dla jego smaku.Połykała wszystko, co jej dawał.A gdyskończył oczyściła go całego językiem, każda najmniejszą nawet kropelkę.Na początku uważała, że to jego przed wytrysk był najsmaczniejszy, ale to jednakjego sperma smakowała najlepiej.Liżąc go dotarła aż do podstawy jego wału, biorąckażdą kroplę, która się tam ukrywała.Na koniec przebiegła jeszcze raz po jegogłówce, tak by zapamiętać smak, a później rozsmarowała go językiem na swoichwargach.Tak, teraz już wiedziała co przypominał jej ten smak.To było jakkombinacja miodu i brązowego cukru, stopione razem.Troszkę ją to zdumiało.Podniosła się na tyle, by móc spojrzeć w jego twarz.Argernon dalej leżał rozłożonyna łóżku z oczami szczelnie zaciśniętymi.Oddychał bardzo ciężko, nadal dysząc.Usta miał otwarte.Zaskoczył ją to, szybko dotknęła ręką jego dłoni.Miał ją mocnozaciśniętą w pięść i trzymał w niej kawałek podartego materiału, ale to jednak jegodruga ręka przyciągnęła jej uwagę.Leżała zaciśnięta na jego klatce piersiowej, iwidać było na niej krew.Szybko wspięła się po nim, tak by chwycić go za tą rękę,zastanawiać, co, do diabła, się stało.Jej oczy spoczęły na rysach jego twarzy.Iwtedy zauważyła krew także na jego dolnej wardze i brodzie.Jej oczy powróciły doręki którą trzymała.Zobaczyła małe otwory, które spowodowały to krwawienie.Byłyto znaki po ugryzieniu."Dlaczego się tak ugryzłeś?"Jego seksowne oczy otworzyły się.Widać w nich było zdziwienie i zadowolenie, teuczucia dosłownie płonęły w ich głębi, podczas, gdy jego pełne usta wygięły się wnajseksowniejszym uśmiechu jaki kiedykolwiek widziała."Powiedziałaś mi, że nie wolno mi się ruszać.Chciałem tego tak bardzo, że ażmusiałem się ugryźć, by się przywołać do porządku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl