[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje pytanie jest czystoretoryczne: Chciałbyś?Wstając, zdał sobie sprawę, że powrót do ideałów młodości wcale nie gwarantujespokoju sumienia.Poszedł do pokoju i wrócił z dwoma kieliszkami chardonnay.Siedzieli na tarasiejeszcze pół godziny, przeważnie milcząc, aż wreszcie Paola spojrzała na zegarek i oznajmiła, żeidzie zrobić kolację.Odstawiła pusty kieliszek, nachyliła się i pocałowała go w prawe ucho, nietrafiając w policzek.Po kolacji Brunetti położył się na kanapie, myśląc o tym, że musi się starać, aby testraszne wydarzenia, które od paru dni tak go absorbowały, nie zburzyły spokoju jego rodziny.Miał nadzieje, że dzisiejszy wieczór nigdy się nie powtórzy.Próbował dalej czytaćKsenofonta, ale mimo że pozostali przy życiu Grecy byli coraz bliżej rodzinnych stron, niepotrafił skupić uwagi na ich dramatycznych przeżyciach sprzed dwóch tysięcy lat.Chiara, która weszła do salonu około dziesiątej, żeby powiedzieć mu dobranoc, tymrazem nie wspomniała o kupnie łodzi, nie zdając sobie sprawy, że tego wieczoru mogłabywyżebrać od ojca nawet Queen Elizabeth II.Tak jak oczekiwał, kiedy następnego ranka w drodze do pracy kupił Il Gazzettino ,znalazł swój nagłówek na stronie tytułowej działu miejskiego.Brzmiało to wszystko strasznieji bardziej alarmująco, niż się spodziewał, i tak jak większość nieprawdopodobnych idiotyzmówdrukowanych w tej gazecie, całkowicie przekonująco.Mimo że z artykułu jasno wynikało, iżopisana terapia jest skuteczna tylko w przypadku infekcji po ugryzieniu - w jakie to głupstwaludzie nie uwierzą? - obawiał się, że do szpitala ściągną tłumy narkomanów i chorych na AIDS,gotowych natychmiast oddać się w ręce lekarzy cudotwórców z Ospedale Civile, którzyczekają na nich w izbie przyjęć.Oprócz Il Gazzettino kupił również La Nuova - co robił bardzo rzadko - mającnadzieję, że nie zobaczy go z tą gazetą żaden ze znajomych.Znalazł to, czego szukał, na stroniedwudziestej siódmej: trzy szpalty, nawet zdjęcie Zecchina, najwyrazniej wycięte z jakiejświększej grupowej fotografii.Informacja o groznym ugryzieniu brzmiała tu jeszcze bardziejzłowieszczo i wynikało z niej, że jedyną nadzieję na wyleczenie dawało zgłoszenie się doOspedale Civile.Nie minęło dziesięć minut, kiedy drzwi do jego pokoju otworzyły się raptownie iBrunetti, najpierw zaskoczony, a potem zdumiony, ujrzał stojącego w progu vice-questoreGiuseppe Pattę.Nie stał tam jednak długo: w ciągu paru sekund przemierzył pokój i znalazł sięprzy biurku Brunettiego.Komisarz właśnie wstawał, ale Patta uniósł rękę, jakby chciał go zpowrotem usadzić, po czym uderzył pięścią w blat.- Co pan nawyprawiał?! - wykrzyknął.- Co ja panu złego zrobiłem, że pan się tak na nasuwziął? Przecież oni go zabiją.Pan to wie.Niech pan nie mówi, że nie zdawał pan sobie z tegosprawy!Przez chwilę Brunetti myślał, że jego zwierzchnik postradał zmysły albo że streszwiązany z pracą, a może z życiem osobistym, pozbawił go panowania nad sobą i przepchnąłprzez niewidzialną barierę, za którą była już tylko niepohamowana wściekłość.Spokojniepołożył ręce na biurku, bardzo uważając, żeby nie uczynić żadnego zbędnego ruchu ani tymbardziej nie próbować wstać.- No i co? Co teraz?! - wrzeszczał Patta, opierając się o biurko i zbliżając twarz do jegotwarzy.- Chcę wiedzieć, dlaczego pan mu to zrobił.Jeśli cokolwiek stanie się Robertowi, japana zniszczę! - Po chwili się wyprostował, trzymając dłonie zaciśnięte w pięści przy bokach,przełknął ślinę i rzekł głosem, w którym brzmiała pogróżka: - Zadałem panu pytanie, Brunetti.Brunetti oparł się na krześle i skrzyżował ramiona.- Myślę, że dobrze by było, gdyby pan usiadł, vice-questore, i powiedział mi, o co panuchodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Moje pytanie jest czystoretoryczne: Chciałbyś?Wstając, zdał sobie sprawę, że powrót do ideałów młodości wcale nie gwarantujespokoju sumienia.Poszedł do pokoju i wrócił z dwoma kieliszkami chardonnay.Siedzieli na tarasiejeszcze pół godziny, przeważnie milcząc, aż wreszcie Paola spojrzała na zegarek i oznajmiła, żeidzie zrobić kolację.Odstawiła pusty kieliszek, nachyliła się i pocałowała go w prawe ucho, nietrafiając w policzek.Po kolacji Brunetti położył się na kanapie, myśląc o tym, że musi się starać, aby testraszne wydarzenia, które od paru dni tak go absorbowały, nie zburzyły spokoju jego rodziny.Miał nadzieje, że dzisiejszy wieczór nigdy się nie powtórzy.Próbował dalej czytaćKsenofonta, ale mimo że pozostali przy życiu Grecy byli coraz bliżej rodzinnych stron, niepotrafił skupić uwagi na ich dramatycznych przeżyciach sprzed dwóch tysięcy lat.Chiara, która weszła do salonu około dziesiątej, żeby powiedzieć mu dobranoc, tymrazem nie wspomniała o kupnie łodzi, nie zdając sobie sprawy, że tego wieczoru mogłabywyżebrać od ojca nawet Queen Elizabeth II.Tak jak oczekiwał, kiedy następnego ranka w drodze do pracy kupił Il Gazzettino ,znalazł swój nagłówek na stronie tytułowej działu miejskiego.Brzmiało to wszystko strasznieji bardziej alarmująco, niż się spodziewał, i tak jak większość nieprawdopodobnych idiotyzmówdrukowanych w tej gazecie, całkowicie przekonująco.Mimo że z artykułu jasno wynikało, iżopisana terapia jest skuteczna tylko w przypadku infekcji po ugryzieniu - w jakie to głupstwaludzie nie uwierzą? - obawiał się, że do szpitala ściągną tłumy narkomanów i chorych na AIDS,gotowych natychmiast oddać się w ręce lekarzy cudotwórców z Ospedale Civile, którzyczekają na nich w izbie przyjęć.Oprócz Il Gazzettino kupił również La Nuova - co robił bardzo rzadko - mającnadzieję, że nie zobaczy go z tą gazetą żaden ze znajomych.Znalazł to, czego szukał, na stroniedwudziestej siódmej: trzy szpalty, nawet zdjęcie Zecchina, najwyrazniej wycięte z jakiejświększej grupowej fotografii.Informacja o groznym ugryzieniu brzmiała tu jeszcze bardziejzłowieszczo i wynikało z niej, że jedyną nadzieję na wyleczenie dawało zgłoszenie się doOspedale Civile.Nie minęło dziesięć minut, kiedy drzwi do jego pokoju otworzyły się raptownie iBrunetti, najpierw zaskoczony, a potem zdumiony, ujrzał stojącego w progu vice-questoreGiuseppe Pattę.Nie stał tam jednak długo: w ciągu paru sekund przemierzył pokój i znalazł sięprzy biurku Brunettiego.Komisarz właśnie wstawał, ale Patta uniósł rękę, jakby chciał go zpowrotem usadzić, po czym uderzył pięścią w blat.- Co pan nawyprawiał?! - wykrzyknął.- Co ja panu złego zrobiłem, że pan się tak na nasuwziął? Przecież oni go zabiją.Pan to wie.Niech pan nie mówi, że nie zdawał pan sobie z tegosprawy!Przez chwilę Brunetti myślał, że jego zwierzchnik postradał zmysły albo że streszwiązany z pracą, a może z życiem osobistym, pozbawił go panowania nad sobą i przepchnąłprzez niewidzialną barierę, za którą była już tylko niepohamowana wściekłość.Spokojniepołożył ręce na biurku, bardzo uważając, żeby nie uczynić żadnego zbędnego ruchu ani tymbardziej nie próbować wstać.- No i co? Co teraz?! - wrzeszczał Patta, opierając się o biurko i zbliżając twarz do jegotwarzy.- Chcę wiedzieć, dlaczego pan mu to zrobił.Jeśli cokolwiek stanie się Robertowi, japana zniszczę! - Po chwili się wyprostował, trzymając dłonie zaciśnięte w pięści przy bokach,przełknął ślinę i rzekł głosem, w którym brzmiała pogróżka: - Zadałem panu pytanie, Brunetti.Brunetti oparł się na krześle i skrzyżował ramiona.- Myślę, że dobrze by było, gdyby pan usiadł, vice-questore, i powiedział mi, o co panuchodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]