[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy będziesz tutaj dobrze się czuła? - z niepokojem zapytała Grace, obejmując przyjaciółkę.- Na samą myśl o tym, cocię spotkało, robi mi się słabo.A gdy pomyślę, że tutaj pracujeszi bez przerwy przypominasz sobie.- Już jest lepiej, Grace.Ciała przyrodnich braci poleciłampoddać kremacji.Prawdę powiedziawszy, wyręczył mnie w tymCade.I we wszystkich innych sprawach związanych z ich śmiercią.Nie pozwolił mi załatwiać niczego.- Chwała mu za to.Przyzwoity facet.Bailey, przestań myślećTAJEMNICZA GWIAZDA 137o braciach.Niczego im nie zawdzięczasz.To my jesteśmy twojąrodziną i zawsze będziemy.- Wiem.Bailey weszła do pomieszczenia, w którym mieścił się skarbiec, i podeszła do solidnych, stalowych drzwi.System alarmowy należał do najdoskonalszych.Wszelkie pozostałe zabezpieczenia też były skomplikowane.Mimo dużej wprawy, wyłączenie ich zajęło Bailey pełne trzy minuty.- Może coś takiego powinnam założyć we własnym domu -powiedziała Grace.- Ten łajdak otworzył mój sejf w bibliotecetak łatwo, jakby to był automat z gumą do żucia.Ukradł biżuterię.Straciłam wszystko, co dla mnie zrobiłaś.- Nie przejmuj się.Zrobię ci coś nowego.Właściwie to.-Bailey wyciągnęła aksamitne puzderko - możemy zacząć odzaraz.Oczom zaciekawionej Grace ukazała się para ciężkich kolczyków.W gładkich, złotych półksiężycach lśniły po trzy szlachetne kamienie.Szmaragd, rubin i szafir.- Bailey, kolczyki są fantastyczne.- Właśnie je kończyłam, kiedy to wszystko.No, dobrze,przed tym.Gdy tylko były gotowe, od razu wiedziałam, żenależą się tobie.- To nie moje urodziny.- Myślałam, że nie żyjesz.- Głos Bailey zadrżał niebezpiecznie.- Byłam przekonana, że już nigdy więcej cię nie zobaczę.Tak więc uznaj ten prezent za uczczenie tego, iż jesteśmy całei żywe.Grace zdjęła z uszu kolczyki i nałożyła nowe.- Kiedy nie będę ich nosiła, znajdą się w najbezpieczniejszym sejfie, wraz z pamiątkową biżuterią po mamie - oświadczyła.- Wśród rzeczy, które cenię najbardziej.- Na tobie wyglądają idealnie - stwierdziła Bailey, okiem138 * TAJEMNlCZA GWIAZDAznawcy przyglądając się klejnotom w uszach Grace.- Od początku wiedziałam, że tak będzie.Odwróciła się, zdjęła z półki w skarbcu ciężkie, wywatowa-ne pudełko, i otworzyła je przed oczyma przyjaciółki.Na widok kamieni Grace nerwowo wciągnęła powietrze.- Wierz mi, byłam przekonana, że jednej z Gwiazd tu niebędzie.I że pojadę do domku w górach i znajdę ją w ogrodzie.Bailey, ten obraz był taki realny.- Grace wyjęła z pudełkajedną Gwiazdę.Była pewna, że trzyma w ręku tę, którą widziaławe śnie.Swoją.- Czułam ją na dłoni - mówiła dalej.- Tak jak teraz.Pulsującą jak serce.- Roześmiała się krótko.- Moje serce.Już terazwiem, do czego ten kamień wydawał mi się podobny.Przedtemnie zdawałam sobie z tego sprawy.Czułam się tak, jakbymtrzymała w ręku własne serce.Bailey lekko pobladła.Wyjęła z pudełka drugą Gwiazdę.- Zupełnie tego nie pojmuję, ale wiem, że między tymikamieniami a nami trzema jest jakiś dziwny związek.- Wskazała gestem trzymany w ręku brylant.- Tę Gwiazdę miałamja.Gdyby była tu MJ, wybrałaby trzecią.Tę, którą przechowywała.- Nigdy nie wierzyłam w takie niesamowite historie - powiedziała Grace, obracając kamień w ręku.- Dziś już wiem, żecoś w nich jest.Aatwo dać im wiarę.Bailey, czy my trzymamypieczę nad Gwiazdami, czy to one chronią nas?- Sądzę, że oddziaływanie jest obustronne.Dzięki Gwiazdom poznałam Cade'a.- Delikatnie odłożyła bezcenny kamień na miejsce.Czubkiem palca dotknęła trzeciego z brylantów.- A ten sprawił, że MJ spotkała Jacka.- Na bladejtwarzy Bailey ukazał się ciepły uśmiech.- Byli dziś u mniew pracowni - dodała.- Jack siłą ją tu przyciągnął, żeby kupić jejpierścionek.TAJEMNICZA GWIAZDA 139- Pierścionek? - zdziwiła się Grace.- Masz na myśli zaręczynowy?- Tak.MJ wykłócała się z Jackiem.Wymyślała mu od idiotów.Mówiła, że nie chce pierścionka.Twierdziła, że to głupiprzesąd i wyrzucanie pieniędzy w błoto.- Co na to Jack?- Zignorował wyrzekania MJ i wybrał pierścionek z turma-linem otoczonym wianuszkiem brylancików.Zaprojektowałamgo kilka miesięcy temu.Pomyślałam wtedy, że byłby świetnymzaręczynowym pierścionkiem dla niekonwencjonalnej, interesującej kobiety.Jack wie, że taka właśnie jest MJ.- Jack nadaje się dla niej.Idealnie.- Grace otarła łzy wzruszenia.Jej twarz pojaśniała.- Uświadomiłam to sobie od razu,gdy tylko ujrzałam ich razem.- Och, szkoda, że dzisiaj nie mogłaś ich zobaczyć.MJ marudziła, robiła głupie miny.Wyrzekała, że cały ten cyrk z zaręczynami to tylko strata czasu i wysiłku.Gadała i gadała.Nawet niezauważyła, że w tym czasie Jack założył jej pierścionek napalec.Trzeba było potem widzieć szeroki, radosny uśmiech natwarzy MJ.Wiesz jaki.- Tak.- Grace potrafiła go sobie doskonale wyobrazić- Jestem taka szczęśliwa, że MJ spotkała Jacka, a ty Cade'a.To tak,jakby miłość tkwiła w was obu, uwięziona do tej pory.I że towłaśnie Gwiazdy.- znów spojrzała na kamienie -ją wyzwoliły.Otworzyły drzwi przed tym uczuciem.- A czy wyzwoliły także twoją miłość? - spytała Bailey.-Nie wiem, czy jestem już na nią przygotowana.- Graceogarnął niepokój.Odłożyła Gwiazdę na miejsce.- Seth z pewnością jeszcze nie dojrzał do bliskiego związku.Nie jest gotowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Czy będziesz tutaj dobrze się czuła? - z niepokojem zapytała Grace, obejmując przyjaciółkę.- Na samą myśl o tym, cocię spotkało, robi mi się słabo.A gdy pomyślę, że tutaj pracujeszi bez przerwy przypominasz sobie.- Już jest lepiej, Grace.Ciała przyrodnich braci poleciłampoddać kremacji.Prawdę powiedziawszy, wyręczył mnie w tymCade.I we wszystkich innych sprawach związanych z ich śmiercią.Nie pozwolił mi załatwiać niczego.- Chwała mu za to.Przyzwoity facet.Bailey, przestań myślećTAJEMNICZA GWIAZDA 137o braciach.Niczego im nie zawdzięczasz.To my jesteśmy twojąrodziną i zawsze będziemy.- Wiem.Bailey weszła do pomieszczenia, w którym mieścił się skarbiec, i podeszła do solidnych, stalowych drzwi.System alarmowy należał do najdoskonalszych.Wszelkie pozostałe zabezpieczenia też były skomplikowane.Mimo dużej wprawy, wyłączenie ich zajęło Bailey pełne trzy minuty.- Może coś takiego powinnam założyć we własnym domu -powiedziała Grace.- Ten łajdak otworzył mój sejf w bibliotecetak łatwo, jakby to był automat z gumą do żucia.Ukradł biżuterię.Straciłam wszystko, co dla mnie zrobiłaś.- Nie przejmuj się.Zrobię ci coś nowego.Właściwie to.-Bailey wyciągnęła aksamitne puzderko - możemy zacząć odzaraz.Oczom zaciekawionej Grace ukazała się para ciężkich kolczyków.W gładkich, złotych półksiężycach lśniły po trzy szlachetne kamienie.Szmaragd, rubin i szafir.- Bailey, kolczyki są fantastyczne.- Właśnie je kończyłam, kiedy to wszystko.No, dobrze,przed tym.Gdy tylko były gotowe, od razu wiedziałam, żenależą się tobie.- To nie moje urodziny.- Myślałam, że nie żyjesz.- Głos Bailey zadrżał niebezpiecznie.- Byłam przekonana, że już nigdy więcej cię nie zobaczę.Tak więc uznaj ten prezent za uczczenie tego, iż jesteśmy całei żywe.Grace zdjęła z uszu kolczyki i nałożyła nowe.- Kiedy nie będę ich nosiła, znajdą się w najbezpieczniejszym sejfie, wraz z pamiątkową biżuterią po mamie - oświadczyła.- Wśród rzeczy, które cenię najbardziej.- Na tobie wyglądają idealnie - stwierdziła Bailey, okiem138 * TAJEMNlCZA GWIAZDAznawcy przyglądając się klejnotom w uszach Grace.- Od początku wiedziałam, że tak będzie.Odwróciła się, zdjęła z półki w skarbcu ciężkie, wywatowa-ne pudełko, i otworzyła je przed oczyma przyjaciółki.Na widok kamieni Grace nerwowo wciągnęła powietrze.- Wierz mi, byłam przekonana, że jednej z Gwiazd tu niebędzie.I że pojadę do domku w górach i znajdę ją w ogrodzie.Bailey, ten obraz był taki realny.- Grace wyjęła z pudełkajedną Gwiazdę.Była pewna, że trzyma w ręku tę, którą widziaławe śnie.Swoją.- Czułam ją na dłoni - mówiła dalej.- Tak jak teraz.Pulsującą jak serce.- Roześmiała się krótko.- Moje serce.Już terazwiem, do czego ten kamień wydawał mi się podobny.Przedtemnie zdawałam sobie z tego sprawy.Czułam się tak, jakbymtrzymała w ręku własne serce.Bailey lekko pobladła.Wyjęła z pudełka drugą Gwiazdę.- Zupełnie tego nie pojmuję, ale wiem, że między tymikamieniami a nami trzema jest jakiś dziwny związek.- Wskazała gestem trzymany w ręku brylant.- Tę Gwiazdę miałamja.Gdyby była tu MJ, wybrałaby trzecią.Tę, którą przechowywała.- Nigdy nie wierzyłam w takie niesamowite historie - powiedziała Grace, obracając kamień w ręku.- Dziś już wiem, żecoś w nich jest.Aatwo dać im wiarę.Bailey, czy my trzymamypieczę nad Gwiazdami, czy to one chronią nas?- Sądzę, że oddziaływanie jest obustronne.Dzięki Gwiazdom poznałam Cade'a.- Delikatnie odłożyła bezcenny kamień na miejsce.Czubkiem palca dotknęła trzeciego z brylantów.- A ten sprawił, że MJ spotkała Jacka.- Na bladejtwarzy Bailey ukazał się ciepły uśmiech.- Byli dziś u mniew pracowni - dodała.- Jack siłą ją tu przyciągnął, żeby kupić jejpierścionek.TAJEMNICZA GWIAZDA 139- Pierścionek? - zdziwiła się Grace.- Masz na myśli zaręczynowy?- Tak.MJ wykłócała się z Jackiem.Wymyślała mu od idiotów.Mówiła, że nie chce pierścionka.Twierdziła, że to głupiprzesąd i wyrzucanie pieniędzy w błoto.- Co na to Jack?- Zignorował wyrzekania MJ i wybrał pierścionek z turma-linem otoczonym wianuszkiem brylancików.Zaprojektowałamgo kilka miesięcy temu.Pomyślałam wtedy, że byłby świetnymzaręczynowym pierścionkiem dla niekonwencjonalnej, interesującej kobiety.Jack wie, że taka właśnie jest MJ.- Jack nadaje się dla niej.Idealnie.- Grace otarła łzy wzruszenia.Jej twarz pojaśniała.- Uświadomiłam to sobie od razu,gdy tylko ujrzałam ich razem.- Och, szkoda, że dzisiaj nie mogłaś ich zobaczyć.MJ marudziła, robiła głupie miny.Wyrzekała, że cały ten cyrk z zaręczynami to tylko strata czasu i wysiłku.Gadała i gadała.Nawet niezauważyła, że w tym czasie Jack założył jej pierścionek napalec.Trzeba było potem widzieć szeroki, radosny uśmiech natwarzy MJ.Wiesz jaki.- Tak.- Grace potrafiła go sobie doskonale wyobrazić- Jestem taka szczęśliwa, że MJ spotkała Jacka, a ty Cade'a.To tak,jakby miłość tkwiła w was obu, uwięziona do tej pory.I że towłaśnie Gwiazdy.- znów spojrzała na kamienie -ją wyzwoliły.Otworzyły drzwi przed tym uczuciem.- A czy wyzwoliły także twoją miłość? - spytała Bailey.-Nie wiem, czy jestem już na nią przygotowana.- Graceogarnął niepokój.Odłożyła Gwiazdę na miejsce.- Seth z pewnością jeszcze nie dojrzał do bliskiego związku.Nie jest gotowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]