[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym wypadku zaniechano tego jednak, a nawet z góry zabroniono poruszać te okoliczności łagodzące, nie dopuszczono do omawiania prawdziwego początku zajść, starając się w ten sposób o ułatwienie roboty czynników zohydzających społeczeństwo polskie.Sąd kielecki, odbyty w dniach 9-11 lipca, wykazał niezbicie, że tymczasowemu rządowi polskiemu chodziło o przedstawienie wypadków kieleckich z 4 lipca w świetle możliwie jak najgorszym (.)3".Te i inne nader ostre demaskatorskie stwierdzenia w raporcie ks.biskupa C.Kaczmarka, choćby zaakcentowanie, że "cały proces był tylko parodią", ściągnęły później na biskupa zemstę władz komunistycznych.Szereg autorów jednoznacznie konkluduje, że bezlitośnie prowadzony w 1953 roku proces przeciw tak odważnemu kieleckiemu biskupowi był ewidentnie przejawem zemsty za jego próbę odkrycia prawdy o autentycznych sprawcach zbrodni kieleckiej, za przeciwstawianie się próbom obciążania Narodu winą za komunistyczną prowokację4.Sfabrykowany procesBardzo podobne oceny przebiegu pokazowego procesu w sprawie zajść kieleckich znajdujemy w najgruntowniejszych i najobiektywniejszych relacjach na ten temat, począwszy od odpowiedniego rozdziału świetnej książki polonijnego naukowca z Kanady Romana Buczka, wydanej w Toronto w 1983 r."Na przełomie dziejów.Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947", książki ciągle nazbyt mało znanej w kręgach polskich historyków i publicystów.Buczek pisał bez ogródek: "(.) Najsłabszą stroną przedstawionego przez komunistów przebiegu wypadków kieleckich był niewątpliwie sam proces sądowy.Rzuca on nie tylko cień na procedurę, ale przede wszystkim wyjaśnia nam prawdziwe zamierzenia PPR.Na ławie oskarżonych zasiadło 12 osób, ale tylko 8 spośród nich brało udział w zajściach.Gdy weźmiemy pod uwagę, że zamordowanych było 39 osób i ranionych 40, to zobaczymy rażącą niewspółmierność liczby oskarżonych do ilości zabitych i rannych.Władze jednak inaczej postąpić nie mogły, ponieważ wśród osób cywilnych zabijających było niewielu.Dwie trzecie Żydów wymordowali i poranili milicjanci, żołnierze i robotnicy z Ludwikowa, a tych trudno było komunistom stawiać przed sądem.(.) Cały proces prowadził prokurator Golczewski, Żyd polski, będący od dawna na usługach NKWD.W sporządzonym przez niego akcie oskarżenia była mowa o faszyzmie, reakcji, łączności z zagranicą oraz o zorganizowanym spisku na spokojnych, niewinnych Żydów przez agentów gen.Andersa.Brak jednak było rzeczy podstawowych, jak tło i geneza zajść kieleckich, udział w nich milicji, UB i wojska.Sąd nie tylko nie dopuścił świadków obrony, lecz prokurator Golczewski jeszcze ubliżał obrońcom, chociaż byli powołani z urzędu i sprawa miała miejsce w polskim sądzie.Fakt, że sąd nie przeprowadził na temat wypadków śledztwa i nie dopuścił wniosków obrony, lecz przyjął za pewniki wywody prokuratora, co do których nie było absolutnie żadnych dowodów, wskazuje wyraźnie, że 'sąd' ten działał na rozkaz, a cały proces był tylko smutną farsą.Sądowi temu bowiem nie chodziło o zbadanie przyczyn wypadków, ale o wyzyskanie ich wyłącznie dla celów politycznych i propagandowych.Wynikało to zresztą jasno z wywodów Golczewskiego, który w swoim oskarżeniu zapowiedział, że Polska Ludowa będzie walczyć z pozostałościami faszyzmu.(.)"5.Pisząc o różnych ewidentnych sfałszowaniach w toku procesu, Buczek przypominał: "(.) Oficjalny akt oskarżenia stwierdzał później zupełnie gołosłownie, że 'pogrom' ludności żydowskiej w Kielcach był 'specjalnie przygotowany' przez WiN i przez NSZ.Wyjaśnienia tego, złożonego przez propagandę komunistyczną, przyjąć jednak nie można.Było bowiem rzeczą powszechnie znaną, zarówno z prasy, licznych procesów i opowiadań świadków, że organizacje podziemne rozporządzały znaczną ilością broni wszelkiego rodzaju i często staczały z oddziałami komunistycznymi wielkie bitwy.Więc jeżeli one przygotowywały, i to specjalnie, wypadki w Kielcach, to musieli byli brać w nich udział ludzie uzbrojeni i przynajmniej połowa Żydów padłaby od kul broni ręcznej.Wśród zaś dowodów rzeczowych winny były się znaleźć jakieś pistolety czy karabiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.W tym wypadku zaniechano tego jednak, a nawet z góry zabroniono poruszać te okoliczności łagodzące, nie dopuszczono do omawiania prawdziwego początku zajść, starając się w ten sposób o ułatwienie roboty czynników zohydzających społeczeństwo polskie.Sąd kielecki, odbyty w dniach 9-11 lipca, wykazał niezbicie, że tymczasowemu rządowi polskiemu chodziło o przedstawienie wypadków kieleckich z 4 lipca w świetle możliwie jak najgorszym (.)3".Te i inne nader ostre demaskatorskie stwierdzenia w raporcie ks.biskupa C.Kaczmarka, choćby zaakcentowanie, że "cały proces był tylko parodią", ściągnęły później na biskupa zemstę władz komunistycznych.Szereg autorów jednoznacznie konkluduje, że bezlitośnie prowadzony w 1953 roku proces przeciw tak odważnemu kieleckiemu biskupowi był ewidentnie przejawem zemsty za jego próbę odkrycia prawdy o autentycznych sprawcach zbrodni kieleckiej, za przeciwstawianie się próbom obciążania Narodu winą za komunistyczną prowokację4.Sfabrykowany procesBardzo podobne oceny przebiegu pokazowego procesu w sprawie zajść kieleckich znajdujemy w najgruntowniejszych i najobiektywniejszych relacjach na ten temat, począwszy od odpowiedniego rozdziału świetnej książki polonijnego naukowca z Kanady Romana Buczka, wydanej w Toronto w 1983 r."Na przełomie dziejów.Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947", książki ciągle nazbyt mało znanej w kręgach polskich historyków i publicystów.Buczek pisał bez ogródek: "(.) Najsłabszą stroną przedstawionego przez komunistów przebiegu wypadków kieleckich był niewątpliwie sam proces sądowy.Rzuca on nie tylko cień na procedurę, ale przede wszystkim wyjaśnia nam prawdziwe zamierzenia PPR.Na ławie oskarżonych zasiadło 12 osób, ale tylko 8 spośród nich brało udział w zajściach.Gdy weźmiemy pod uwagę, że zamordowanych było 39 osób i ranionych 40, to zobaczymy rażącą niewspółmierność liczby oskarżonych do ilości zabitych i rannych.Władze jednak inaczej postąpić nie mogły, ponieważ wśród osób cywilnych zabijających było niewielu.Dwie trzecie Żydów wymordowali i poranili milicjanci, żołnierze i robotnicy z Ludwikowa, a tych trudno było komunistom stawiać przed sądem.(.) Cały proces prowadził prokurator Golczewski, Żyd polski, będący od dawna na usługach NKWD.W sporządzonym przez niego akcie oskarżenia była mowa o faszyzmie, reakcji, łączności z zagranicą oraz o zorganizowanym spisku na spokojnych, niewinnych Żydów przez agentów gen.Andersa.Brak jednak było rzeczy podstawowych, jak tło i geneza zajść kieleckich, udział w nich milicji, UB i wojska.Sąd nie tylko nie dopuścił świadków obrony, lecz prokurator Golczewski jeszcze ubliżał obrońcom, chociaż byli powołani z urzędu i sprawa miała miejsce w polskim sądzie.Fakt, że sąd nie przeprowadził na temat wypadków śledztwa i nie dopuścił wniosków obrony, lecz przyjął za pewniki wywody prokuratora, co do których nie było absolutnie żadnych dowodów, wskazuje wyraźnie, że 'sąd' ten działał na rozkaz, a cały proces był tylko smutną farsą.Sądowi temu bowiem nie chodziło o zbadanie przyczyn wypadków, ale o wyzyskanie ich wyłącznie dla celów politycznych i propagandowych.Wynikało to zresztą jasno z wywodów Golczewskiego, który w swoim oskarżeniu zapowiedział, że Polska Ludowa będzie walczyć z pozostałościami faszyzmu.(.)"5.Pisząc o różnych ewidentnych sfałszowaniach w toku procesu, Buczek przypominał: "(.) Oficjalny akt oskarżenia stwierdzał później zupełnie gołosłownie, że 'pogrom' ludności żydowskiej w Kielcach był 'specjalnie przygotowany' przez WiN i przez NSZ.Wyjaśnienia tego, złożonego przez propagandę komunistyczną, przyjąć jednak nie można.Było bowiem rzeczą powszechnie znaną, zarówno z prasy, licznych procesów i opowiadań świadków, że organizacje podziemne rozporządzały znaczną ilością broni wszelkiego rodzaju i często staczały z oddziałami komunistycznymi wielkie bitwy.Więc jeżeli one przygotowywały, i to specjalnie, wypadki w Kielcach, to musieli byli brać w nich udział ludzie uzbrojeni i przynajmniej połowa Żydów padłaby od kul broni ręcznej.Wśród zaś dowodów rzeczowych winny były się znaleźć jakieś pistolety czy karabiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]