[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze ścian ściekała woda, wilgoć prze-szywała mnie dreszczem aż do szpiku kości, w powietrzu unosił się stęchły zapach podzie-mia.Nasza wędrówka w jakąś nieznaną ciemną głębię wydawała się nieskończenie długą inie stawała się ani krótszą, ani przyjemniejszą od rozmów pięknej okrutnicy.Królowa opo-wiadała o torturowanym, o jego zbrodni.Na podstawie anonimowej skargi został on oskarżo-ny o zabójstwo jelenia w królewskich lasach. Anonimowe skargi nie zawsze są wiarogodne, królowo!  zwróciłem się do niej  spra-wiedliwość wymaga skonfrontowania oskarżyciela z oskarżonym. Nie pomyślałam o tych drobiazgach, lecz gdybym nawet chciała, nie mogłabym tegouczynić, gdyż oskarżyciel przyszedł w nocy zamaskowany i powiedziawszy kilka słów leśni-czemu momentalnie znikł. A więc prócz niego, nikt nie widział, jak zabito jelenia? Ach, mój Boże! w ogóle nikt nie widział jak zabijano jelenia.Ale nieznajomy widział te-go nędznika niedaleko miejsca, gdzie leżał zabity jeleń, i momentalnie doniósł leśniczemu.Postępek godny pochwały. To znaczy, że nieznajomy też się znajdował w pobliżu zabitego jelenia.Wobec tegomożna również przypuścić, że to on zabił jelenia, czego dowodzi jego chwalebna zresztą gor-liwość jak również i to.że był zamaskowany! Lecz dlaczego, królowo, uważałaś za wskazanepoddać torturom zbrodniarza? W przeciwnym bowiem razie nie przyznałby się i nie wyspowiadał, i duszy jego groziło-by wieczne potępienie.Ja zaś dla uratowania własnej duszy nie mogę dopuścić, by on umarłbez skruchy i odpuszczenia grzechów.Byłabym idiotką, gdybym przez niego miała trafić dopiekła. Ale niechże Wasza Wysokość sobie wyobrazi, że ten człowiek nie ma do czego się przy-znać? To właśnie zobaczymy.Jeśli go zamęczą na śmierć, a on jednak się nie przyzna, to bę-dzie to znaczyło, że rzeczywiście nie ma się do czego przyznawać.I wówczas nikt mnie nieosądzi za to, że się człowiek nie przyznał, gdy się nie miał do czego przyznać.Byłoby zupełne pozbawione sensu tracić czas i wysiłki, aby ją przekonać.Wszelkie dowo-dy rozbijały się o jej skamieniałe przesądy, jak fala o skałę.I tymi przesądami byli zarażeni52 wszyscy bez wyjątku.Najmędrszy człowiek w kraju nie był w stanie spostrzec absurdalnościjej poglądów na tę sprawę.Gdy weszliśmy do podziemia, ujrzałem obraz, którego nie mogę zapomnieć do dziś dnia.Młody olbrzym lat trzydziestu lub koło tego leżał na plecach w czworokątnej drewnianej ra-mie, przy czym ręce jego i nogi były przymocowane w przegubach do sznurów połączonych zkołami po obydwóch stronach ramy.Z twarzy jego zbiegła cała krew, wielkie krople zimnegopotu zastygły na jego czole.Ojciec duchowny stał pochylony nad nim z jednej strony, kat zdrugiej, straż stała dookoła, wdłuż ścian paliły się pochodnie.W kącie skuliła się nieszczęśli-wa młoda kobieta, której twarz wykrzywił spazm rozpaczy.W oczach jej zastygł wyraz dzi-kiego przerażenia.Małe dziecko spało na jej kolanach.Kiedyśmy weszli i przystanęli na pro-gu, kat obracał koło maszyny.Równocześnie rozległ się przerazliwy jęk torturowanego i ko-biety.Ja również nie powstrzymałem się od okrzyku zgrozy i kat wypuścił koło nie oglądającsię na drzwi.Nie mogłem dłużej znieść tego widowiska, które mnie mogło zabić.Poprosiłemkrólową o pozwolenie podejścia do przestępcy i pomówienia z nim sam na sam.Gdy się za-częła sprzeczać, powiedziałem jej, że nie chciałbym jej robić przykrości w obecności pod-władnych, lecz będę jednak obstawał przy swoim.Jestem tu przedstawicielem króla Artura imówię w jego imieniu.Wtedy Morgan le Fay zrozumiała iż musi mi być posłuszną.Z wielkąprzykrością połknęła tę pigułkę i odeszła na stronę, dalej nawet, niż trzeba było [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl